Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kuharka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kuharka

  1. Gdasonia morze nieustannie przepiękne,dzisiaj słóńce sobie nie żałuje:) Twoi nie widzieli morza a ja snookera na żywo:( Jakoś nie wyrobiłam się z czasem,żeby choć jednego dnia pójść. Baśka no to może nie szukaj już innych wynalazkó tylko też wbijaj na rozdzielną. Gdasonia jak podasz jakiś email to wyślę ci niezłą fotke morza zimą. Czas trochę popracować, bo to forumdzisiaj nieźle wciąga.
  2. Jestem w pracy i post jest w odcinkach:) Staram się też uprościć same posiłki.Czyli na obiad np.mięso i surówka marchewkowo-selerowa, albo mięso i paczka fasolki mrożonej ze szczypiorkiem. A generalnie jem to co faceci tylko w wersji okrojonej.Nie jem też tego po czy źle się czuję,choćby było najzdrowsze. Moim problemem zawsze była ilość,w porach posiłków jestem po prostu zwyczajnie głodna.Kiedyś chudłam już przy 2500kcal i jakimś ruchu, teraz już tak dobrze nie ma. bb54 czeka na relacje z grupowego odchudzania,podobno grupa czyni cuda,więc wszystko opisuj. Baśka53 teraz co dietetyk to inne zalecenia,inne godziny, inne pokarmy.Jeszcze niedawno świętą zasadą było jedzenie jabłka wieczorem.20-30 lat temu wszyscy jedli na kolacje kanapki,kluski,ziemniaki i niewielu było grubasów.Myślę,żę najbardziej nas gubi dostępność i taniość byle jakiego ale bardzo smacznego jedzenia. W czasach mojej podstawówki na przerwie wylatywało się po ćwiartkę gorącego chleba do piekarni,czasem była domowa drożdżowka.O czipsach czy innych marsach nikt nie słyszał.
  3. Gdasonia eurosport,eurosport2. nowa odsłona placków owsianych.Niebezpiecznie pyszna! 2jajka,2łyżki cukru brązowego, szklanka mąki owsianej,3/4 szklanki wody, sól, cukier waniliowy,proszek do pieczenia.Mieszam wszystko dokładnie i smażę na patelni 15cm na bardzo małym gazie na odrobinie masła,najlepiej sklarowanego. Ciepły polewam sokiem wyciśniętym z pomarańczy i przykrywam pokrywką,żeby ciepło nie uciekało.Na wierzch układam następny ciepły i na to sok.Dobra porcja to 3-4 placki i sok z jednej pomarańczy razem z farfoclami.Trudno się od tego oderwać.... Ja już chyba "wyrosłam" z różnych ograniczających diet jak rozdzielna,SB czy inne.W dłuższym czasie zawsze polegnę, mam dość nieregularny tryb pracy,czasem jadam poza domem i zdarzają mi się wpadki a potem to już płynę na całej linii. Teraz czegoś nie jem przeważnie dlatego,że nie mogę się temu oprzeć po małej ilości. Tak mam z pieczywem, serami, czasem słodyczami, ale to akurat rzadko. Staram się też jak tylko się da wprowadzać stałe godziny posiłków i ograniczyć je do 3
  4. Gdasonia nie jakiś bilard tylko snooker!Turniej PTC. Prawie wszystkie gwiazdy do nas zawitają,ja też to oglądam ale głównie w tv. ale cię wzięło gotowanie:)
  5. Dziewczyny, jesteście boskie, dzięki za pomoc:) Gdasonia dla mnie nabiał (a właściwie sery bo te lubię najbardziej) jest gorszy od słodyczy:(Jakiegoś pleśniowego np.d'or blue 10-15 dgk to tak na poczekaniu.A już korycińskie to ile kupię to zjem.Uwielbiam śmietanę kremówkę,do sosów, do tart, na słodko.....Dlatego idę na całość i nie jem ich wcale. Trzymałam kciuki za przyzwoitość twoich wyników.Oby tak dalej. Baśka wiem,że z naszą wagą możliwości ruchu są ograniczone.I nie miałam na myśli żadnego wytyku,żę za mało się ruszasz. Piszę po prostu z własnego doświadczenia.Ja chudnę tylko wtedy jak pilnuję jedzenia i sporo się ruszam.Pojedynczo żadna opcja nie działa:( Jeszcze 10-15 lat temu wystarczało mi zacisnąć pasa na jakiś czas i coś tam spadło.Teraz już nie ma tak dobrze.Musi być i ****** dieta.Jednocześnie! Staram się przynajmniej chodzić godzinę dziennie, a 30 min w jednym kawałku.Czasem udaje się zaliczyć 2 godziny.Wszędzie gdzie się da chodzę pieszo,sama zamiast kogoś wysyłać.Lada moment wsiadam na rower i wtedy to jestzazwyczaj 1,5 godz.Srednio 6xtydzień.I wtedy mozolnie i bardzo niechętnie parę kg mnie opuszcza. A żadna zmiana diety na przyśpieszającą metabolizm już na mnie nie działa....Z drugiej strony kontakt z jakiś sensownym dietetykiem nigdy nie zaszkodzi. Czasem pokaże nam błędy których same nie widzimy.
  6. Wczoraj poszło nieźle,właściwie nie złamałam żadnej z zasad.Ale zrezygnuję na razie z cebuli i pozostanę tylko przy szczypiorze. Poczytałam sobie trochę o diecie FODMAP i okazało się,ze wymienione tak produkty niezalecane średnio mi służą.Więc zmodyfikuję lekko moje zasady pod kątem eliminacji niektórych owoców i warzyw. Np, fatalnie czuję się po kapuście chociaż ją bardzo lubię, szczególnie kiszoną.Ale pożegnam ją najakiś czas. 2 lata temu bylam właśnie na diecie bliskiej założeniom FODMAP nie znając jej wcale i czułam się świętnie a co najważniejsze nie miałam brzucha!:) A przy wadze ok.90 kg to właściwie cud.Więc wracam do tego i mam nadzieję,że cud się powtórzy:) Baśka może na początek też tego spróbuj albo chociaż uprość jadłospisy,żeby jeść mniej rodzajów jedzenia w jeden dzień.Metabolizm,szczególnie w naszym wieku,najbardziej podkręca ruch.Sprawdziłam nasobie-im więcej się rószam tym krócej pamiętam o zjedzonym posiłku.Tylko coś mi się ostatnio wkradł leniuszek, a to wyjazdy,a to praca,a to pogoda nie taka.... Sniadanie - dorsz w galarecie z łyżką majonezu ze szczypiorkiem i natką/duuuużo/ i woda z sokiem z pomarańczy.Dorsz gotowany jest tak chudy,żę można sobie trochę zaszaleć z majonezem. Obiad na razie w planach, napewno będzie surówka marchewkowo-selerowa z odrobiną słonecznika i pewnie jakiś indyk duszony. A kolacja to jeszcze nie wiem, na razie uczę się co jeść a czego nie wg FODMAP. .Gdzie te nasze zwarte szeregi z przed miesiąca, kiedy rano trudno było ogarnąć co kto napisał.... Dziewczyny, pobudka ,smutnoczy wesoło - dawajcie jakies raporciki o życiu.
  7. O ,i właśnie dlatego uwielbiam to forum:) Baśka, jesteś wielka,zapomniałam o rybach a to moje ukochane zwierzęce jedzenie!dzięki:)
  8. No rzeczywiście, trochę wątek ostygł,ale czasem tak bywa. gdasonia,szybka 60 - to też minie.....czekam,żeby jakieś światełko na horyzoncie dla was rozbłysłó, bo bardzo mi wasz brakuje... Wrociłam z BARDZO WAŻNEJ wyprawy dostolicy i nie tylko i teraz już nie ma żartów i odpuszczania sobie - dla własnego komfortu MUSZĘ pozbyć się co najmniej 10kg do czerwca.Wiem,że to realne ale trzeba solidnie zacząć już dziś. Bo do tej pory to było trochę takie bawienie sie w kotka i myszkę. Ale z tym koniec.Motywację mam potężną i do tego bardzo pozytywną. Miałam nie pisać ( co z oczu to z serca)ale dla odświeżania własnej pamięci napiszę sobie założenia. I.Trzy normalne posiłki w stałych porach II. Największy 12.30-14.00 najmniejszy ok.18.00 III.Minimalne ilości owoców, tylko świeże, głównie jabłka i gruszki IV.Warzywa,warzywa,warzywa.W każdej postaci do każdego posiłku. V.Produkty zwierzęce - tylko masło,jaja i mięso.Bez serów, mleka,śmietan i wędlin. VI.Bezglutenowo.Węglowodany w niewielkich iloSciach mąka owsiana, ryż,kasza jaglana. VII.ZERO ZERO ZERO cukru i słodzików VIII.Last but not least -RUCH - co dzień nie mniej niż godzina czegokolwiek. Mam nadzieję,że o niczym nie zapomniałam. Na dobry początek śniadanie:jajecznica z 2 wiejskch jajek,groszku zielonego,szczypiorku i masła. 350-400 kcal. Pozdrawiam wszystkie walczące,gratuluję spadków i trzymam kciuki za wytrwanie kolejnego tygodnia.
  9. Gdasonia świetne:) Co sobie przypomnę to się śmieję! Nie piszę za dużo bo jak piszę za dużo to słyszę jak się jakiś diablik śmieje psując mi moje piękne plany.... Tak więc na razie o diecie cicho,jak mi wyjdzie to się pochwalę. Ale strasznie zimno u mnie. Z okna widok piękny i w słóńcu przez chilę też, ale tylko pierwsza minuta jest oszukańczo przyjemna.Zaraz potem sztywnieje z zimna wszystko.I jak tu maszerować nad morze jak już wyprawa do pobliskiego sklepu to lekka szkoła przetrwania.A nie nawidzę ćwiczyć w domu. Kaszę gryczaną gotuję w kąpieli wodnej i zawsze się udaje.Podpatrzyłam u doświadczonej,wiejskiej gospodyni. Ale rzadko robię,bo jest mi po niej ciągle gorąco a mi i bez niej zazwyczaj jest bardzo ciepło.
  10. Gdasonia też kiedyś miałam taką spinkę co wypada co nie, co kiedy trzeba robić a kiedy absolutnie nie wolno ale teraz jestem taki trochę wywrotowiec:) Kiedyś strasznie to przeżywałam,że inne dostają kwiaty i prezenty w odpowiedni dzień od swoich facetow a ja albo wcale albo mniej, i mnóstwo innych glupot. Teraz jak w stopce nic nie muszę,wszystko mogę:)Od kiedy przestalam się tym przejmować dostaję od męża kwiaty i słodycze z okazji i bez okazji.Nauczyłam go ,że on też ma się nie zmuszać i teraz robi mi różne przyjemności kiedy ma na to ochotę, a mnie zawsze jest przyjemnie. Razem pracujemy, więc spedzamy dużo czasu w swoim towarzystwie.wobec tego kilka razy w roku na kilka dni wyjeżdżamy osobno i obojgu bardzo dobrze to robi. Chociaż nie bylo łatwo osiągnąć taki stan. Dietka wczoraj całkiem-całkiem.Tylko ruchu trochę mało więc za chwilę zbieram 4litery i wietrzę nad morzem.
  11. Gdasonia jak znajdziesz sposób na wyłączenie analitycznego umysłu to ja się pierwsza ustawiam w kolejce.... Ja tam lubię te dodatkowe zaimportowane święta.Nie żebym je jakoś specjalnie celebrowała ale jest to dodatkowy dzień kiedy większość ludzi się uśmiecha,jesteśmy dla siebie bardziej mili.No i fajnie jest po powrocie z zakupów znależć ulubioną czekoladę od męża i jednocześnie mieć w koszyku jego ulubioną dla niego. W ramach usilnych starań szczerego pokochania siebie kupiłam sobie bukiet ulubionych tulipanów. Wczoraj miałam piękny dietetycznie dzień:) Papryka faszerowana selerem i porem okazała się przepyszna więc dzisiaj gotuję nową w lekko zmienionym wariancie. Dziś jest nadziana selerem,pietruszką i groszkiem.Właśnie zaczęła się dusić. Póki jestem przy sprawach kuchennych to pamiętam ,że ktoś pytał o przepis na naleśniki owsiane.Oto i on. Woda,jajko lub 2 (zależy od ilości osób do nakarmienia) ,sól, 2 łyżki oleju( u mnie 3 ziarna bo jest w ciemnej szklanej butelce) i 100-300 g mąki owsianej, tak żeby konsystencja była jak na klasyczne naleśniki.Smażę na suchej patelni na dość małym gazie. Malinka no tak już jest,że nasze dzieci tak naprawdę obchodzą tylko nas i trudno się zdawać na innych.Przy takim wsparciu córka napewno będzie się czuła w szkole pewniej. Odchudzanie napewno odbije się na skórze, i to niekoniecznie tak jak byśmy chciały:( ale nieodchudzanie niestety bardzo źle robi naszemu wnętrzu.Co nam po pięknie naciągniętej skórze,kiedy wewnątrz wszystkie organy zatopione w tłuszczu. A poza tym zdrowe chudnięcie bardzo dobrze wpływa na nastrój i podejście do życia.Przynajmniej u mnie. lwi57 u mnie niestety waga też stoi...
  12. Jak ja lubię jak jest tyle czytania:) Trochę mało czasu w ostatnich dniach,ale teraz już się uspokoi.Pracy będzie nadal sporo ale bardziej przewidywalnej i uporządkowanej. Alenie narzekam,bo lubięczasem takie zakręcone dni kiedy wszystko zmienia się kilka razy,zawsze mnie to budzi do życia i przynosi coś nowego. Trochę się ostatnio rozhulałam i czas sobie śrubkę przykręcić.Post to dobra okazja.Ja wprawdzie religijna nie jestem,ale jak wszędzie dookola posty to jakoś mi łatwiej.Za to jak przez tydzien wszędzie tłusty czwartek i miliony pączkow na plakatach w radiu i wszędzie to o wiele trudniej o dyscyplinę i obojętność wobec pokus. Zalożyłam sobie wstępnie kilka dni warzywno-owocowych z odrobiną dobrych tłuszczy - masła klarowanego i oleju slonecznikowego tłoczonego na zimno,żeby ciało cały ten witaminowy dobrostan miało szansę wbudować. Sniadanie - dwie małe gruszki Teraz- surówka z kapustykiszonej,marchewki,jabłka,pietruszki zielonej i oleju. Na kolację -papryka czerwona faszerowana selerem i porem podduszonym na łyżce masła. Mam nadzieję,że dam radę. Malinka w mojej podstawówce(kiedy to było....) pod koniec byłó wiadomo,żetylka kilka osób pójdzie do liceum,kilka do technikum a reszta do zawodówki.I nikt nie robił z tego problemu ani tych co do zawodówki nie uznawał za gorszych.Mam mnóstwo znajomych,którzy bardzo kiepsko radzili sobie w szkole ale mieli do czegoś smykałkę, przerobili ją na zawód i są szczęśliwi. Teraz panuje jakieś szaleństwo,że wszyscy muszą iść na studia a co najmniej zrobić licencjat.Nie dajmy sie zwariować.Dobra krawcowa czy fryzjerka są o wiele szczęśliwsze i cenione niż jakiś niespełniony ekonomista czy politolog.Każdy ma jakiś talent tylko trzeba mu pomóc go odkryć i rozwinąć. Gdasonia ja przy okazji porządkówznalazłam kilka takich planów....Jedno jest pocieszające,że choć niezrealizowane do końca to jednal kilka z nich zaczynało się od wagi przwie o dychę wyższej.Czyli w ciągu 20 lat walki o powrót do 65kg nie dopadło mnie klasyczne jojo, czyli waga większa od wyjściowej.Dlatego warto takie plany robić i ciągle się nie poddawać, nawet jak się trochę popłynie.
  13. Vivien 54 podpisuję się pod wszystkim co napisałaś o wodzie.Trzeba zachować rozsądek i mieć świadomość ,że na badania o dobrodziejstwach picia wody mineralnej forsę wykładają ci co na niej najwięcej zarabiają. Podobnie z jedzeniem 5-6x dziennie.To lobby producentów przekąsek zamówiło badania i za nie zaplaciło.Niby wszystko takie zdrowe a jesteśmy coraz grubsi.... Chwilowo muszę uciekać.
  14. Skuszona pięknym widokiem z okna - słońce,troszkę wiatru, gdzie-niegdzie śnieg- wybrałamsię nad morze.Co tam się działo!Pogoda zmienila się z 10 razy.Wiało,sypało, trzeba się było czegoś trzymać ,żeby się nie przewrócić.I zimno!!!!A za chwilę bajeczne słońce i bezruch powietrza. Morze przepiękne,nie wiem co było dziś piękniejsze - morze czy niebo.Zrobiłam zdjęcia zawierusze i falom rozwiewanym przez wiatr, dla nich warto było się poświęcić i trochę wymarznąć. Znowu gr***nął grad jak groszek,zabieliłó się wokoło, dobrze,żę już jestem w domu. {Plan jest taki,zeby jeszcze raz wyjść po południu jak światłó będzie z drugiej strony i w innym kolorze. Jakoś całe to napięcie odchudzaniowe trochę mi odpuściło ijem całkiem rozsądnie.Bez zakazów żadne pszeniczne pokusy mnie nie ciągną, na śniadanie naleśniki owsiane. Proszący wzrok męża z talerzykiem i ta nadzieja,że dla niego też wystarczy są najlepszym dowodem ich pyszności:)Dzisiaj byly z daktylami. Suszone daktyle moczę 20 min i płuczę,żeby pozbyć się siarki.Gotuję chwilę w wodzie i soku z pomarańczy, miksuję i jest przepyszne smarowidło do naleśników.Czasem używam fig suszonych a czasem śliwek, do śliwek sok z cytryny. Baśka też się kiedyś przymierzałam do takiego urządzenia ale te co znalazłam to były aluminiowe i się zniechęciłam bo to aluminium pod wpływem soli i przypraw jednak trochę się uwalnia.A ty masz jakie? Widzę,że się tu jakiś kult trójmiasta ujawnia:) Ja sie wcale nie dziwię sama od dziecka jestem zauroczona i nigdzie bym się nie przeprowadziła. Szybka60 ale ci fajnie z tymi ciuchami.... Gdasonia no to może kiedyś jakiś real nad morzem, tylko muszę najpierw trochę podchudnąć bo zupełnie do ciebie wagowo nie pasuję:(
  15. Właściwie to i poległam i nie poległam.Waga stoi.:)Trochę się do tego przyczyniłam ale teraz z tym koniec.Ale wiecie jak to jest z nadmiarem imprez, wizytami rodzinnymi....Ale już się ogarniam bo w perspektywie wyjazd za wielką wodę. Na śniadanie moja wersja owsianki czyli placki.Płatki owsiane w żadnej postaci nie przechodząmi przez gardło ale naleśniki owsiane uwielbiam.Były trzy cieniutkie z powidlami śliwkowymi.Pycha! Wreszcie zrobiló się trochę cieplej i mogę wrócić do maszerowania.Bo wilgotny wiatr i poniżej zera to za wiele jak dla mnie. Gdasonia super realizacja planu:) Szybka60 u mnie też zastój,tyle ze niekontrolowany:( bb54 z tym piciem to głównie lekarze protestują przed zalewaniem się lirtami,a dietetycy szaleją - im więcej w siebie wlejesz tym lepie.Ja momo wszystko bardziej wierzę lekarzom i piję kiedy mam taką potrzebę a nie wg jakiegoś grafiku. Baśka jadłospisy super!Koleżanka może i ma fioła na punkcie zdrowia ale mleko w proszku zdrowe na pewno nie jest.Choć jest wszechobecne w jogurtach,serkach,słodyczach i wielu innych rzeczach.
  16. No właśnie cisza... Ale czasem trzeba trochę oddechu od forum albo zwyczajnie nie ma się czasu. Od dzisiaj pelna mobilizacja bo te dni normalne coś mi się rozłażą i w tym zwalniającym tempie to ja schudnę ale do przyszłego stulecia... Od dzisiaj zapisy tego co jem i o której i powrót do codziennego ważenia.Bo coś czuję,że te posty mnie trochę usypiają i zamiast działać odchudzająco to tylko wyrównują nadmiary z innych dni. Ustalam sobie nieprzekraczalną granicę 2000. Na razie za mną super śniadanko - babeczki owsiane z wiśniami i serek wiejski.Babeczki zrobilam sama bez cukru z odrobiną konfitury wiśniowej słodzonej sokiem z jabłek.Była naprawdę w ilości symbolicznej. Resztę dnia chciałabym juz przeżyć bez zbóż. Wiosna może przyjść już za miesiąc i wtedy będę w czarnej rozpaczy,że ciągle jestem taka wielka. Czekam kiedy Gdasonia się wyleczy, mam nadzieję,że nie jest gorzej.kiedy szybka 60 odda wnuki rodzicom i poqroci do życia forumowego i na wszystkie inne dziewczyny bo mnie to bardzo motywuje jak wam dobrze idzie.
  17. Baśka gratuluję spadku, to chyba już ponad 10kg ci ubyło:) Blubber u mnie właśnie też piękne słońce i to mnie zmotywowałó do wymarszu nad morze, choć bardzo to mi się nie chciało.Ale teraz już jestem po i bardzo szczęśliwa,że w końcu sie zmobilizowałam.Luty to dobry miesiąc więc na pewno pożegnasz go lżejsza niż przywitałaś:) Mnie się wydaje,że dieta paleo jest całkiem niezła,akurat ziemniaki od czasu do czasu można na niej jęś, wykluczone są wszelkie zboża.Poza tym bazuje na dużej ilości warzyw i mięsie, wykluczając wędliny i inne przetwory mięsne glównie ze względu na zawarty w nich gluten,cukier i dużą ilość soli.Bylam na niej kiedyś i jest całkiem przyjemna.Przy małej ilości węglowodanów rzadko bylam bardzo głodna krótko po posiłku. Teraz będąc na bezglutenowej staram się bardzo ograniczać węglowodany złożone. Czasem trochę ryżu, czasem kaszy, czasem mąki owsianej na placki. Większość diet jest w porządku,trzeba je tylko stosować:)
  18. gdasonia mam nadzieję,że już ci choć trochę lepiej,a przynajmniej nie gorzej... Mam nadzieję,ze duch odchudzania was nie opuścił i po chwilowych smutkach wreszcie słońce świeci. Mnie udałó się przetrwać imprezę i dzień po, w ciągu tygodnia wysłałam w kosmos natępne 0,4kg.Niby mało,ale bilans stycznia to już 3,5 kg:)Czyli cały czas w dobrą stronę. Chciałoby się trochę szybciej,jakby pogoda sprzyjała to wrzuciłabym trochę więcej ruchu no i chilowo przez jakieś 2-3 tygodnie będzie bez imprez i innych wyzwań dietetycznych,więc może uda mi się bardziej ogarnąć mniędzy postami.Jakbym schudła jeszcze 0,9kg to znowu byłabym dwucyfrowa-a więc szczęście na wyciągnięcie ręki:) Vivien mam nadzieję,że kryzysik pokonany, bywałam na diecie WO i wiem ,ze bywa nielekko. A gdzie nasza Matka Założycielka?
  19. Cośmnie wczoraj strasznie wzdęło i nie wiem co...Milion herbatek różnych pomógł ale zabawięsięw detektywa. Pierwszym podejrzanym są warzywa korzeniowe duszone.Surowe na pewno są ok więc może tylkotakie powinnam jeść Dzisiaj dzień ryżowy. Sniadanie :ryż z 2 łyżkami jakiejś super-hiper konfitury wiśniowej bardzo ekologicznej. Na obiad też ryż może ze szczypiorkiem i pietruszką ,chyba,że wpadnie mi do głowy inny pomysł. Jutro w planach post,ale czeka mnie przygotowanie na sobotę przyjęcia na 12 osób....Więc będzie eksperyment- przygotowanie potraw bez próbowania. Blubber ale pewnie nic ci nie przybyłó,a to też sukses. U mnie ten tydzień trochę słabyruchowo, ale od niedzieli już nie odpuszczę. Chciałam sobie kupić albo w ostateczności uszyć jakąś sukienkę na moje przyjęcie ale doszłam do wniosku, że mam serdecznie dość obecnego rozmiarui nie będę powiększać szafy o coś czego nie chcę. Obiecałam sobie,że następna nowa rzecz będzie o rozmiar mniejsza:) Jeszcze z 5 kg mniej i będę mogła zaszaleć.I o ile przyjemniejsze to będzie szaleństwo:)
  20. lwi57 słodzik w każdej postaci to trucizna,lepiej już wsyp sobie lyżeczkę zwykłego cukru.
×