Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kuharka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kuharka

  1. Baśka to możemy sobie podać ręce co do zasad stosowanych w kuchni.I rękawiczki to moja druga skóra, ale to raczej z powodu AZS. Nigdy nie korzystam z żadnych degustacji, milion ludzi pluje i kichaa osoba obsługująca nigdy nie myje rąk bo pilnuje stanowiska a umywalka daleko. Lwi57 wielkie gratulacje za spadek, w naszym wieku 1,7kg to pot i łzy. bb54 zdrowiej szybko:) Specjalnie dla ciebie: śniadanie - placki owsiane z powidłami śliwkowymi obiad - indyk (pokrojony) marynowany w soku z pomarańczy i ziołach pieczony w piekarniku z warzywami :cukinia,marchewka,pietruszka,cebula,groszek a do tego osobno buraczki.bardzo dobre i bardzo sycące, liczę,ze do wieczora mnie potrzyma a potem coś lekkiego.
  2. Mnie się wydaje,że to nie czekolada jest najgorsza tylko cukier, to on nam napędza głód.Do gorzkiej naprawdę można się przyzwyczaić i ją polubić, a nie da się dużo zjeść.
  3. Właśnie to samo chciałam napisać... U mnie dzisiaj post,jakoś idzie, po18.00 pomarańcza i ryż z masłem,pietruszką i odrobiną kurczaka.Bardzo byłó dobre,ale po całym dniu niejedzenia,chyba wszystko by mi smakowało. Po trzech dniach bezglutenu brzuch zdecydowanie lżejszy i jakoś mniej zauważalny. Ale zrobiło się zimno i nieprzyjemnie więc na powietrzu trochę marznę.Ale to tylkojedendzień,jutro już jem normalnie,pewnie jakieś pyszne naleśniki. Baśka nie przejmuj się,ten 1 kg to zwykłe wahania,oczywiście te w dół mile widziane:) na pewno za 2-3 dni diety już go nie będzie.
  4. Po weekendzie całkiem dobrze bo udało mi się wytrwać w bezglutenie. W dodatku udało mi się w końcu opracować przepis na babeczki bezglutenowe w którycm można coś umieścić i upiec. Zrobiłam je z masła,mąki owsianej i twarogu. Nadzienie zrobiłam ze szczupaka w maśle.Szczerze mówiąc byly tak pyszne,że patrzyłam z pogardą na schabowe facetów, za to oni dziko zapychali moj***abeczki.Teraz sprobuję innego farszu, bo szczupak choć pyszny to mnóstwo z nim zabawy. Szybka60 no to wbijaj z powrotem na dietę Baśka fajny artykuł, jak człowiek wie takie rzeczy to przestoje mu nie straszne Ja dzisiaj poszczę, wieczorkiem pewnie jakiś ryż i warzywka bo po moich babeczkach(36!) nie ma śladu....
  5. Właśnie zrobiłam przepyszny obiad ipodaję przepis. 4 plastry selera ugotowanego w całości (ok.200g) 150g pieczarek 100g czerwonej papryki 1/2 pęczka szczypioru 30g masła 50 g kremówki Na 20g masła podsmażam pieczarki,zdejmuję, na patelnię ukladam 4plastry selera posolone i pozostałe masło,,zdejmuję z patelni a na nią wkładam posiekany szczypior i paprykę, krótko podsmażam,dodaję pieczarki, chwilkę duszę razem, wylączam gaz dodaję śmietanę i chwilę mieszam. Na talerzu układam plastry selera i na każdym pieczarki ze śmietaną i dodatkami.Wychodzi duża porcja, jest przepyszne i bardzo sycące, całość ok.500 kcal.
  6. Gdasonia to rzeczywiście nie masz się co szarpać, korzystaj z życia, jak się trochę uspokio to będziesz dietkować.Też lubię taką jajówkę z duuuużailością duszonej cebulki, to jest pyszne:) Ja tam też nie stosuję tego,żeby na kolację białko,są różne szkoły,węgle lżejsze do strawienia i lepiej się śpi:) Livia- ja jestem taka kucharka trochę naoczna i za bardzo nie przejmuję się proporcjami. Placki owsiane(jaglane,gryczane,grochowe-w zależności jaką mam akurat fantazję i mąkę) robię tak.: Na trzy porcje - 2 męskie i jedna moja:): 2 jajka, woda lub mleko,lub pół na pół, szklanka mąka ok.120-150 g też mniej więcej szklanka olej trzy ziarna kujawski - 3 łyżki szczypta soli Mieszam wszystko razem,dobrze żeby nie byłó za gęste, powiedzmy jak dobra maślanka rozbełtana Smażę na małej patelni (15cm) bo mają sklónność do rozrywania się i łatwiej je obracać.Przed każdym nalaniem na patelnie trzeba dobrze zamieszać bo te mąki się nie rozklejają i opadają na dno. Przed piewszym naleśniczkiem leję kroplę oleju, potem już nie. Jak ciast jest dość rzadkie to wychądzą cieniutkie i pysznę.Smażę na małym gazie,po 2-3 min na każdej stronie. Brzmi trochę skomplikowanie jak się pisze, ale jak się zrobi pierwszy raz to potem idzie łatwo, bo wiadomo jaką jest najlepsza gęstość ciasta,jaka temp i czas smażenia.Jak są za grube to się trochę kruszą ale też są bardzo dobre. Bardzo dobrze zastępują tradycyjną kromkę chleba. bb54 kiedyś lekarz w radiu tłumaczył ( w mojej ukochanej trójce)że waga pokazuje to jedliśmy i piliśmy trzy dni wsześniej.Dlatego dziewczyny często się dziwią, że po imprezie waga im spadła a po pięknym, dietetycznym dniu wzrosla.... Z moich obserwacji też wynika,że kara za nieumiarkowanie przychodzi po 2-3 dniach.Ta kara niestety zawsze przychodzi:) Baśka53 odżywki nie zaryzykuję ale te tabletki to słyszałam ,że są niezłe więc czekam na twoją opinię.
  7. Od dzisiaj powrót do bezglutenu bezapelacyjny. Na śniadanie pyszne naleśniki z mąki owsianej z odrobiną oleju rzepakowego smażone bez tłuszczu na małym ogniu z moimi własnymi powidłami śliwkowymi bez cukru. Ale to było pyszne:) Mąż też zachwycony.Zostałó mi jeszcze kilka na kolację, będą z humusem albo jakimiś warzywami. Na obiad jako podstawa mielone z indyka bez bułki i jajek (sama mieliłam udziec) i wymyślę do nik jakiś sos mocno warzywny. Waga znowu troszkę spadla, razem przez 3 tygodnie 3,1 kg. Powoli, ale wiadomo co szybko spada,jeszcze szybciej wraca...Skąd ja to znam:( Jakbym porządnie przypilnowała diety w tym tygodniu to może zobaczyłabym już upragnione, niewidziane od 4 miesięcy, 2 cyferki. Baśka53 Nie stosuję niestety filtrow bo jestem właściwie na wszystkie smarowidła uczulona, ale latem jeżdżę na rowerz 6.00-8.00 a potem to już tylko cień.W trójce u Grażyny Dobroń byl chyba w zeszłym roku jakiś lekarz i mówił o tej witD i ja sobie to zapamiętałam.Póki co nie biorę żadnych leków, wszystko mam w normie, ciśnienie książkowe.Ale rozejrzę się dla pewności za tą D3.Napewno mi nie zaszkodzi.
  8. Baśka53 czy twoja dieta jest niskowęglowodanowa, czy to tylko dzisiejsze menu? Też myślałam o jakiś suplementach, może H pantoten chyba,że masz coś godnego polecania.Wit D podobno wytwarza się na powietrzu na słóńcu, wystarczy 15 min dziennie.Ja spędzam dużo więcej więc liczę,że nie mam jakiegoś wielkiego niedoboru. bb54 u mnie też jakieś kryzysy się przyplątują... Dzisiaj post i jakoś idzie. Pomarańcza, miseczka ryżu odgrzanego na tym co został0 na patelni po smażeniu mielonych z indyka bez tłuszczu,dwie kostki bardzo gorzkiej czekolady (85%).I morze herbatek. Czekoladę to dostałam od męża, leżała sobie ale przeczytałam,że pół tabliczki takiej czekolady tygodnoiwo poprawia metabolizm,krążenie i przyśpiesza odchudzanie.A że zmieściłam się w limicie kalorii to zaszalałam:) Swoją drogą nie da się zjeść tej czekolady zbyt dużo naraz. Jutro się zważe i zobaczę jaki bilans po 3 tygodniach. Pojawiła się perspektywa czegoś bardzo przyjemnego i atrakcyjnego w czerwcu i mam teraz naprawdę super motywację,żeby do tego czasu zawalczyć o 8 z przodu... Na wiosnę jak wskoczę na rower jest spora szansa,że mi się uda.
  9. U mnie akiś kryzys, mam nadzieję,że jednak co najwyżej kryzysik.... Ogarnia mnie bezsens stosowania jakiejkolwiek diety, wszystko robię źle,włósy mi wypadają po prostu czuję się jak zginziały bocian:( Wracam do diety 5:2,kiedyś mi służyła i dam sobie czas na zastanowienie.Na razie wiem jedno - mięso i pieczywo mi nie służą...Nie dość,że na drugi dzień jestem po nich wzdęta jak balon to jeszcze myśli mam jakieś czarne.Tylko jak wyjść z tego zaklętego kręgu... Więc na razie forma przetrwalnikowa - posty.Mam już 4 za sobą, dzisiaj piąty. Najlepiej mi idzie z jednym ,małym posiłkiem wieczornym, albo i bez. I co ciekawe, następnego dnia po poście wcale nie jem więcej,nie jestem specjalnie głodna ani spragniona niczego szczególnie.Za to po dwóch dniach jest nieszczególnie.Może dlatego,że 1 dnia jem wszystko ale mało i po dobroczynnym poście coś mi ewidentnie szkodzi. Muszę ustalić co.Wiem,że na bezglutenie czuję się bardzo dobrze, ale dopiero po 4-6 tygodniach. A ty wszędzie imprezy, pokusy i trudno tyle wytrwać. Czasem po prostu brak czasu na przygotowanie porządnego jedzenia... Jedno jest pewne - coś zrobić trzeba, bo czuję się do bani....I wiem,że te huśtawki nastrojów u mnie przeważnie biorą sięz jedzenia.Czas potraktować to jak chorobę a dietę eliminacyjną jak leczenie. Tak więc dzisiaj post ,a jutro warzywa i kasza.I zobaczę jak będzie.Gorzej chyba nie będzie, bo jest okropnie. Basik witaj, przepraszam,że tak ci tu posmęciłam na początek,ale gdzie się wyżalić jak nie tu....
  10. Gośćiu nie strasz, to ja mam jakieś pasożyty?!Mam nadzieje że tak się źle czułam,że wszystkie wyzdychały!!!! Gdasonia oj winko to ja też lubię, właśnie kupiłam jedno takie do wypróbowania. Szybka60 no ja już ma za sobą 2 takie rozmowy o "obiecującym "początku, na szczęście były na inny temat. Wprawdzie też średnio przyjemny ale to było nic wobec perspektywy zostania babcią...
  11. Większość tortu zjedli faceci a reszta poszła do ludzi:)
  12. Rano tak było pusto, a teraz dzieje się aż milo:) Co do Gacy to on zraził mnie do siebie swoim programem w tv, miałam wrażenie ,że uczestnicy obchodzą go tylko o tyle o ile chudną i go reklamują,a tak wogóle to ma ich gdzieś.Kiedyś na początku swojej kariery pisał,żę wszystkiego uczył się w fitnes klubach w USA.Jak dla mnie to słaba rekomendacja.Jedząc trzy plasterki karkówki dziennie i jednego pomidorka to każy schudnie,ale co potem. I fakt, jego chudnięcie opiera się na ketozie, a ona w dłuższym czasie jest bardzo szkodliwa. Stosują ją lekarze u bardzo otyłych pacjentów przed operacjami a potem starają się jak najszybciej z niej wyprowadzić.Więc chyba lepiej dać sobie z nim spokój. Tu chyba jest czy był wątek o Gacy ( albo i gdzie indziej) i pisałó wiele dziewczyn z Lublina, ktore do niego chodziły.Mnie te wpisymocno zniechęciły. Gdasonia ja też jakiś czas piłam na śniadanie szklanę soku marchewkowego ale zaczęłó się ze mną dziać coś dziwnego.Tak po godzinie straszne osłabienie, zawrót główy, drżenie rąk.Najpierw myślalam,że coś mi po prostu jest i trochę się zdenerwowalam.Zaczęłam szukać winowajcy w diecie - odstawiłam ze śniadania wszystko inne zostawiłam tylko sok i byłó fatalnie. Odstawiłam sok i jak ręką odjął.Więc porzucilam sok na zawsze.I po niczym innym takie objawy już się nigdy nie powtórzyły. Z tym piciem wody to co fachowiec to inna opinia.Szczególnie lekarze są bardzo ostrożni z tymi 2-3 litrami wody dziennie, szczególnie zimą.Dr.Dąbrowska zaleca picie kiedy się chce pić, nic na siłę, a zimą mniej.W radiu też kiedyś lekarz przestrzegał,przed podtapianiem organizmu. Głowa puchnie od tego co jeść,czego nie jeść, biegać czy chodzić, codziennie czy co 2 dzień...... Babcią nie jestem i faceci na racie nie planują ( mają czas - 22 i 24 lata)chociaż dziewczyny mają więc nic mnie nie zaskoczy.Teraz to już mogę babcią być.Ale jak młodszy miał 15 lat a jego dziewczyna 14 i miłość była wielka ,to nie powiem, jak słyszałam takie mętne mama... to zamierałam. Staram się ogarnąć dietę ale różnie idzie.Może wrócę do 5:2,całkiem ładnie mi na niej szło,4kg/mies.Na rzzie głównie o diecie myślę i bardzo bym chciała przestać i zająć myśli czymś ciekawszym i mniej dołującym. Chciałabym sobie coś ustalić, do czego mam zaufanie i po prostu robić swoje. A tu co się do czegoś przymierzę,to zaraz skądś słyszę ,ze to niedobrze i trzeba całkiem inaczej... Węglowodany -samo zło, węglowodany najlepsze na świecie, mięso złe, mięso najlepsze, tylko nabiał, wszystko tylko nie nabiał, już po trochu wariuję. Chyba jednak na początek będzie bez zbóż ale dużo warzyw,owoce,jajka i trochę mięsa.
  13. szybka 60 podziwiam,że najadasz się jogurtem, ja wolę ich nie tykać bo dopiero po nich zaczyna nie "nosić" Całkiem niedawno robiłam badania ( po 15 latach!) i wszystko mam w normie, więc myślę,że te bóle kolan i stóp to od dżwigania kg:(
  14. blubber mnie też zaczęły boleć stawy i kolana, szczególnie jak przestałam się ruszać.Mam wagę trochę jeszcze większą od ciebie, więc dobrze nie jest.szczegolnie,że 10 kg nabyłam niepostrzeżenie od w sierpnia-września:( Z dietą różnie,ale ruchu czyli marszów pilnuję bardzo i powoli czuję jego dobroczynne działanie. Grunt to się nie poddawać, jak się człowiek trochę pilnuje to to nawet odstępstwa to raczej grzeszki niż grzechy:)Też nie jest mi łatwo, ale coś tam kombinuję.Np. dzisiaj kupiłam chleb ,który tylko mąż lubi więc na nim nie popłynę.A dla mnie dobre pieczywo to ja ta Niagara, nie lubię i jem i nie mogę tego zatrzymać. Więc robię co mogę,żeby się na pokusy nie narażać. Jak mam nieodpartą ochotę na pizzę, to kupuję jedną ,małą, prawdziwą włoską z małą ilością składników i połowe od razu oddaję mężowi:)A ta moja połowa to wielkiej krzywdy mi nie zrobi a przestaję o niej obsesyjnie myśleć. Lata robią swoje,każdy przybyty kg waży chyba potrójnie:( więc walczę chociaż o nadwagę.
  15. bb54 to się nazywa TOFI thin outside fat inside i trzeba z tym walczyć, bo to działa bardzo podstępnie.Człowiek myśli,że waga w porządku to zdrowy a w środku źle się dzieje.Był program BBC na ten temat.Na to najlepszy ruch.Ja to niestety mam i na zewnątrz i w środkuale już działam.Wzięłam sobie do serca,że na ten tłuszcz wewnątrz to pomaga tylko ****** chodzę szybko po 1- 2 godziny dziennie.I staram się jeść zdrowo.Ale to wszystko tylko w postanowieniach wieczornych jest łatwe....
  16. No to już ci zazdroszczę:)Podziwiam za domowy wyrób wędlin!Ja w przetworach mięsnych to średnio sobie radzę,wolę różne warzywno-zbożowe wynalazki a mięsa to bardziej jak przyprawę.
  17. Lapciak odzyskany:) Z wrażenia niewiem od czego zacząć. Może od kolacji - dzisiaj kasza jęczmienna z olejem słonecznikowym tłoczonym na zimno,odrobiną twarogu, zieloną pietruszką i pieprzem.Uwielbiam:)Najlepsza z fetą, ale ostatnio ograniczam sól,więc jest twaróg. Szybka 60 tak,1400 to bardzo oibra ilość kalorii w naszym wieku, ale dla mnie nieosiągalna:( Prędzej czy później dopadnie mnie głód.Wolę trzymać się tych 2000 i 1-2godz ruchu dziennie.Jak jem zdrowe jedzenie to chudnę.Płaszczyk po prośbie ale się dopina:)Postaram się go trochę poluzować od środka:) Baśka53 brawo za spadek wagi,do lata powinnaś być wyraźnie lżejsza:)Ale z wędlin to bym zrezygnowała, to wyjątkowe świństwo jest,lepiej ugotować albo upiec sobie jakiś kawałek mięsa w przyprawach, albo jakieś mielone domowe. Ja wyciągam z rosołu mięso ( szponder,szyje drobiowe, udka) mielę, doprawiam, jak chude dokładam odrobinę majonezu i jest rewelacyjna pasztetka albo nadzienie do naleśników. Po raz pierwszy zrobiłam gołąbki pieczone w kapuście włóskiej pod koperkowym beszamelem.Wyszły super.
  18. No ja też tak orientacyjnie liczę kalorie.Po latach diet to bez sprawdzania się wie ile co ma.A przy serach i wędlinach łatwo jest przesadzić,wydaje się,że mały kawałek,np.taki camemberek a to już ponad 400:(To samo z owocami i nasionkami.Dobre,zdrowe ale trzeba uważać. Pokonałam lenistwo i zaliczyłam porządną dawkę ruchu, jestem baaardzo dumna z siebie:)Bo to trochę podwójny sukces, po pierwsze wyjść z domu a po drugie za szybko nie wrócić:) Szybka60, chciałabym tak utrzymać 1400 dziennie, ale bym wtedy chudła... Ja chudnę już przy 2000 i odrobince ruchu,spalanie to ja mam rewelacyjne,ale apetyt niestety też:(
  19. Wreszcie trochę czasu i pełen dostęp do netu:) Jakoś to moje odchudzanie idzie, po 2 tygodniach mniej o 2,5 kg.Szału nie ma ale też i dieta bez rewelacji więc cud się nie zdarzył:( Trzeba się trochę jednak wziąć za frak i zdyscyplinować, bo wiosna niedaleko a ja się nawet nie pozbyłam jeszcze listopadowo-świątecznego przybytku, od którego niestety głowa boli... Ale ruszam się ile się da,trochę mi się dzisiaj nie chce ale jakoś się pewnie zmobilizuję. Mam mocne postanowienie,żęby w tym tygodniu uruchomić rower ( znaczy umyć i oddać do serwisu) bo już całe rzesze rowerzystów kłują mnie w oczy. I powoli nudzi mnie maszerowanie. Trudno mi nadrobić tyle wpisów, gratuluję tym co chudną,to chyba szybka60 już 4 kg.Brawo ,szczęka mi trochę upadła i szczerze zazdroszczę, i też tak chcę... Witam wszystkie nowe marzycielki- wiara czyni cuda niech ta wiosna wreszcie będzie nasza wagowo:) Wciąż jem za dużo,ale lepiej planuję, no i tak przyjemnie jest się pozbyć choćby 2 kg,żę szkoda to stracić. Więc do marszu gotowa - start!
  20. Ja też zaczynam dzień od wody z cytryną, potem kawa i jak jestem głodna to śniadanie a jak nie to nie.Na śniadanie czasem jajówka,czasem owoce, czasem ryż.Ale po ryżu rano jestem szybko głodna. Ktoś tu ciągle je łososia,ja uwielbiam, pójdę sobie jutro "złowić" U mnie na rynku są takie w całości z głową bez flaków ok.3k po 22zł/kg czasem nawet po19zł.Kupuję całego, część filetuję i zamrażam a potem marynuję, a część piekę, z kawałków gotuję zupę rybną dorzucająć jeszcze trochę dorsza lub innej ryby. Ale mi się teraz zachciało...
  21. Lapciak ciągle w serwisie to mało piszę.Jak mam czas i wenę to brak dostępu do forum:( Jakoś szczęśliwie wprowadziłam ******* powietrzu codziennie - 1-1,5 godz- i bardzo poprawił mi się nastrój.Dieta jakoś się tam toczy,raz lepiej raz gorzej ale generalnie jest o wiele lepiej niż w listopadzie i grudniu. W sobotę kolejne ważenie mam nadzieję ,żę czegoś mi tam znowu ubędzie:) Z rodziców i teściów została mi już tylko mama,75, na razie sprawna i samodzielna,oby jak najdłużej, bo moje przyjaciółki wesoło nie mają z opieką nad rodzicami i teściami. ńad morzem dzisiaj prawdziwa wiosna ,od razu świat wydaje się przyjaźnieszy, oby ta zima już nie wróciła.
  22. Ale się ruch zrobił, super:) Mój lapciak się zbiesił i poszedł do naprawy, więc pozostają mi tylko gościnne występy.... Zważyłam się po tygodniu maszerowania i rozsądnego jedzenia i jest mnie o 2,1 kg mniej:)Niech żyje ruch! Szybka 60 fajny pomysł z tym selfi,nie pomyślłam o tym, spapuguję od ciebie. Gdasonia mnie się czasem udaje, ale przeważnie nie:(Ale jak sobie coś ustalę to jest mi łatwiej wytrwać, nawet przy odstępstwach.Jak sobie nic nie ustalę to hulaj dusza.... Blubber na rowerze trzeba zadbać o szanowne 4 litery i zaopatrzyć się w porządne gacie z pieluchą.Wiem co mówię, w sezonie przejeżdżam średnio 1,5 godz dziennie,a bez gaci już 40 min byłą męką.A teraz w gaciach jeżdżę do zmęczenia nóg:) Baśka53 brawo za piękny start:) harlejówka maszerować można przy każdej wadze,tylko trzeba zadbać o dobre buty,ja mam ciągle jeszcze ponad stówkę i chodzę codziennie. 15 lat temu jak zaczynałam przygodę z rowerem na poważnie to ważyłam 110:(Na tym rowerze dojechałam w ok.90 i było całkiem ok. Ostatnio jednak jakoś tak wyszło ,żę niepotrzebna dyszka się przyplątała, ale już nad nią pracuję.Na razie marsze,a jak tylko pogoda pozwoli to wskakuję na mojego srebrnego rumaka. W ogóle pozdrawiam wszystkie dziewczyny ,te zadomowione ( bo przecież nie stare!) i te co dopiero moszczą sobie gniazdko.
  23. Jakoś wczoraj dałam radę, trzy posiłki i wieczorem serem:( Ale jest coraz lepiej. Dziś na śniadanie jaja od chłopa z rynku.Na obiad mięso z indyka ugotowanie i podduszone na maśle z groszkiem i fasolką.Przepyszne.Na kolację to samo.Odkryłam,że przygotowanie czegoś dobrego na obiad i kolację jednocześnie bardzo ułatwia życie:)Odpada kombinowanie co na kolację. tak sobie pomyślałam,że może zrobię sobie kaszowe poniedziałki,żeby trochę zrównoważyć mięso.Spróbuję raz i zobaczę jaki będzie powrót do LC we wtorek. Malinka kiszona kapusta zasmażana jest pyszna,można od razu dysić na patelni z tluszczem jaki lubisz, jak będzie miękka zdjąć z patelni, to co zostało zaklepać mąką i połączyć. Ja uwielbiam:)
  24. Wczoraj jako tako,przynajmniej ruch był sensowy. Już niczego nie szukam, jadę takie trochę odchudzone LCHF, czyli mięso, ryby ,jaja i warzywa. Na śniadanie jajówka z 2 jaj całych i 1 żółtka ze szczypiorem. Na obiad rozmraża się ryba dorszopodobna, będzie duszona z masłem i zielonym groszkiem z mrożonki.Zrobię więcej to i kolację będę miała z głowy. Jest zimno i nie dam rady na warzywkach surowych, sałatach i owocach. Jak dam radę , to pociągnę miesiąc i zobaczymy. Dobrze,że już wszystko wraca do normy po świętach, niby wolne jest fajne ale strasznie rozleniwiające, no i ciągle coś pysznego do jedzenia.
  25. A ja jestem coraz bardziej zdezorientowana co jeść a czego nie jeść:( Chyba wrócę do diety z przed lat,którą bardzo dobrze wspominam i kilka lat trzymałam wagę. Dużo warzyw, trochę owoców,trochę mięsa,trochę ziaren i orzechów, trochę olejów i masła.Właśnie niedawno uświadomiłam sobie,żeta moja dieta niezamierzenie była właśnie bezglutenowa:) Na śniadanie - sałatka jarzynowa ( bez ziemniaków i jajek) i plaster szynki z kurczaka. Ta szynka to jest trochę bee,ale przez tyle świąt zdobycie jakiegoś sensownego,świeżego mięsa graniczy z cudem. Jutro chyba udam się na łowy po jakąś rybę.U mnie owiele łatwiej o świeżą rybę niż mięso:)A ryby uwielbiam, właściwie wszystkie w każdej postaci. 10 lat temu schudlam na takiej diecie 18kg przez 3,5 miesiąca i przez prawie 3 lata nic mi nie przybyło.Może teraz też się tak uda.nawet jeżeli to będzie 12-15 do lata to też biorę w ciemno. Może nawet idąc twoim tropem Gdasonia, ugotuję jakąś kapuściamkę na dobry początek. Jasię ważę od przypadku do przypadku.....
×