Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

griszankaanka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez griszankaanka

  1. Mycha, Czy po tych poronieniach lekarz skierował Cię na jakieś badania? Koleżanka po poronieniu trafiła do immunologa i po testach okazało się, że ma swoiste schorzenie/przypadłość i ma nikłe szanse na donoszenie ciąży bez wspomagania. Przez całą ciężę bedzie musiała robić sobie zastrzyki przeciwzakrzepowe. Niestety nie pamiętam jak ta przypadłość fachowo się nazywa. Jest szansa, tylko nie ma się co poddawać, tylko się badać, badać i jezcze raz badać - gdzieś leży przyczyna :D Oczywiście, że masz prawo być w rozsypce. Każde poronienie, to jest wielka osobista tragedia, niektórzy nie rozumieją, że ty straciłaś dziecko i musisz się z tym pogodzić -jesteś w czasie żałoby i masz prawo ryczeć i uważać, że to niesprawiedliwe (bo tak jest). Najbardziej potrzebujesz czasu... Jak już się pogodzisz ze stratą, to wszytsko wróci do normy. Ja za Ciebie trzymam kciuki i ściskam mocno. My tu na Ciebie czekamy :D
  2. Paula, trzymam kciuki :) Tylko na wieczór zapomnij o starankach i cieszczie się sobą :D Upojnej nocy życzę... Sasanka dobrze, że o prl wiedziałaś wcześniej. Ja na twoim miejscu, przy najbliższej wizycie u gin porozmawiałabym z nią i ustaliła plan działania (no chyba, że wcześniej zaciążysz). Ustalcie jakie hormony zbadać, zapytaj też o cukier i insulinooporność (ta może mieć wpływ na policystyczność jajników, a później na cukrzycę ciążową). Jak zbijesz tę prl, to umów się z nią na monitoring cyklu, żeby sprawdzić czy owulacja przebiega prawidłowo i co najważniejsze, czy pęcherzyk graafa pęka.
  3. Sasanka odnośnie witamin, mi gin. przepisał vit. E, kwas foliowy no i vit. C mamy z mężulkiem spożywać garściami. Z suplementami vit. dla kobiet starających się o dziecko nie mam doświadczeń, ale z męskimi jak najbardziej. Męża karmimy ANDROVITem, które świetnie działają na męską płodność. U męża czterokrotnie zwiększyła się ilość plemników po 3 m-cach spożywania tych vit. Na pewno nie zaszkodzą :)
  4. Paula, wczoraj miałaś maksymalny poziom hormonu LH, który to właśnie badany jest przez testy owulacyjne. Przytulasy zalecane na dziś :D. Więcej o owulacji możesz poczytać tu: http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,111848,9500600,Owulacja.html
  5. Sasanka nie wim czy Cię dobrze rozumiem, lekarz Cię kieruje na badania, czy robisz je na własną rękę? Mnie jak lekarz kierował na badanie hormonów m.in. TSH, to w określonych dniach cyklu, żeby wiedzieć jaki mają wpływ na moją płodność. Najlepiej ustalić z lekarzem strategie. Z tego co piszesz, to starcie się od ok. 4 - 5 m-cy i masz podwyższoną prolaktynę. Proszę napisz, kiedy robiłaś wynik, zanim zaczeły się te nerwy i stres. Bo pewnie wiesz, że jak zaczynasz się stresować to prolaktyna leci w górę, może powinnaś pomyśleć o jakichś technikach relaksacyjnych - to najlepszy lek na zbicie prolaktyny. A może masz stwierdzony LUF? Miałaś monitoring cyklu? Przepraszam, że tyle pytam, ale zaciekawiłaś mnie :)
  6. Hanakali w 15 dniu cyklu, to raczej ciążę ciężko wykryć, chyba, że miałaby 15 dniowy cykl ;) Sasanka penie nie doczytała :)
  7. Krzewuszka, oczywiście masz rację, nie ma znaczenia czy leczysz się na chorą kasę, czy prywatnie, najważniejszy jest lekarz. Dlatego gdzie się tylko da należy zostawiać opinię o tych dobrych i robić "reklamę" tym, od których najlepiej trzymać się z daleka. A niemożność zajścia w ciążę to też objaw, że coś może być nie tak, a pozostawienie takiej kobiety ze stwiedzeniem "jest pani zdrowa, proszę się starać" ze strony tych ludzi jest dla nas okrucieństwem. Ja leczę się we Wrocławiu i z czystym sercem mogę polecić dr. Wiktora Jarosza.Mam do kliniki ok40 km, ale warto, człowiek wie co robi :)
  8. Krzewuszka, właśnie o tym mówię - miesiączka nie może boleć, czy też bagatelizuje wszystkie Twoje sygnały, a jak lekarz mówi, że nic Ci nie jest bez podpierania się żadnymi badaniami, to zwykły konował i tyle. Od takiego należy trzymać się z daleka, trzeba znaleźć takiego, który w końcu coś z tym zrobi. Ale na naszą chorą kasę, to tylko katar można wyleczyć, za resztę trzeba płacić z własnej kieszeni -niestety, nie powinno tak być...
  9. Babeczki, wcześniejszy wpis był z telefonu i nie wiem jak to zrobiłam, że się zdublowałam. Pysia kontynuując moją myśl na temat lekarzy co to do leczenia krów się nie nadają, to w mojej przychodni trafiłam na takich kilku. Jak jako nastolatka trafiłam do jednego w przychodni z bólami brzucha, które powodowały omdlenia, to najpierw pyralginą mnie leczyła, potem przepisała aulin, a jak to nie pomogło załamała ręce i przepisała antyki. A jakieś badania - można zapomnieć.... Niestety mógł być to początek endometriozy. Drugi jak zgłosiłam się z problemem, że przeszło rok staramy się o dziecko, że mam mega bóle miesiączkowe prowadzące czasami do omdleń i obfite krwawienia, to mnie zbadał wziernikiem i powiedział, że jest pani młoda i zdrowa, nic nie dolega Innych wizyt też wolę nie wspominać, ale ignorancja w stosunku do pacjentów jest porażająca, nie mówiąc o tym, że wcale nie słuchają pacjentów - koszmar, nigdy więcej... Jak w ubiegłym roku trafiłam do lekarza, który jest prawdziwym lekarzem, to okazało się, że taka zdrowa to ja nie jestem... (pominąwszy fakt, że regularnie się badałam, a i cytologii to chyba prawidłowo nigdy nie miałam zrobionej). Już na pierwszym badaniu doktora zaniepokoiło na obrazie usg zgrubienie w endometrium, i mówił, że będziemy to obserwować. Po wymazach okazało się, że mam ureaplasme, od razu zrobiono antybiogram i leczyliśmy się z mężulkiem (bo jak ja miałam to on też), trwało to ok. 3,5 m-ca, w sumie i tak krótko. Po wyleczeniu infekcji lekarz zdecydował, że to moje zgrubienie trzeba wyciąć, bo to nam może robić problemy. Na drugi dzień miałam już histeroskopie, a przy okazji sprawdzenie drożności jajowodów. Okazało się, że miałam polipa endometrialnego, który działał u mnie jak naturalna spirala wewnątrzmaciczna. Moglibyśmy się starać do końca świata i nic by to nie dało. Teraz musimy to kontrolować, bo takie rzeczy lubią odrastać... W tym roku kończę 30 lat, muszę Wam powiedzieć, że my staramy się o maleństwo od dokładnie 36 m-cy, straciliśmy majątek, zszargaliśmy nerwy, a i na małżeństwo nie najlepiej to wpływa, czasami mam wrażenie że mojemu mężulkowi bardziej niż mnie zależy na maleństwie, a do mety tak daleko... Jak sobie pomyślę, toż to jakaś masakra. Żałuję tylko, że straciliśmy tyle czasu, u lekarzy, którzy znają tylko podstawy ginekologii, a na leczeniu kobiet z problemami znają się jak koza na lepieniu pierogów. Może, któraś z Was ma podobne doświadczenia i przejrzy na oczy wcześniej jak ja. Ściskam Was cieplutko :D Życzę wszystkim upojnej nocy z wielkim finałem :D
  10. Pysiu, wg mnie skoro tak Ci zalezy, to udaj sie do dobrego ginekologa (tyko uwazaj na tych co nawet nie nadaja sie do leczenia krow - w mojej przychodni znalazloby sie kilku) Ja trafilam na lekarza, ktory systematycznie podszedl do sprawy. Najpierw wymazyna chlamydie, ureaplasme i mykoplasme. (Mialam to drugie wiec leczenie antybiotykami mnie i meza), hormony w odpowiedniach dniach cyklu, cukier i pod obciazeniem badanie na insulinoopornosc, no i badanie nasienia. To na poczatek w celu wyeliminowania podstawowych przyczyn niemoznosci. Acha a jak maz pali to 30 % nizsze szanse na sukces - niech rzuci :) Powodzenia. A ja dzisiaj juz po plodnych dniach. Teraz czekanie na efeky. 3majcie kciuki
  11. a u mnie dzisiaj płodne dni, a mężuś coś nadąsay
  12. Beziku, to plan już jest - byle do wiosny :)
  13. Gratuluję dziewczynki, oj zazdroszczę. Wychodzi na to, że najlepiej zapomnieć o starankach, znaleźć terapię zastępczą i coś co mogłoby zająć nasze myśli na dłużej, a wtedy wyjdzie :) Czym by się tu zająć co zaabsorbowałoby nas bez reszty??? Ostatnio tak pochłonęła nas budowa domu, ale to już za nami. Może teraz ogród - tylko śniegi muszą stopnieć hihihi.
  14. Śliweczko, Każdemu po trosze samotność doskwiera. Co tam organizm dyktuje to jedno, a co życie przynosi to drugie. Znajomi nie dzwonią, to dzwoń Ty, wiesz jak w dzisiejszych czasach wszyscy są zabiegani, a do tego taki czas - wszyscy kichają, prychają i może zwyczajnie nie chcą Tobie zaszkodzić na finiszu :) W sumie też mam koleżankę, która jest w zaawansowanej ciąży i już jakiś czas jej nie odzwiedzałamm i nie dzwoniłam, bo nie chcę przeszkadzać.A często o niej myślę i zastanawiam się co u niej. Ale zaraz to naprawię i do niej zadzwonię, może też potrzebuje pogadać. Miłego dnia życzę :)
  15. Dorotq, zrób ten teścik nic nie zaszkodzi :) A kwas foliowy bez recepty jest w dawce 2,5mg czyli np.Foilk. Powyzej tej dawki jest recepta. Skontaktowałam się z lekarzem, mam nadmiar kwasu w organiźmie, ale nie przedawkowałam. Kazał mi wrócić do dawki 5 mg i wszystko powinno wrócić do normy :) Przez ten kwas, od kilku dni czuję się jakbym nadmiernie się upiła i pozostały same działania niepożądane :p
  16. A ja przedawkowałam kwas foliowy :( Mój gin przepisywał mi 5mg, ale jak mi się kończył, to nie miałam kiedy do niego podjechać i od rodzinnego wziełam receptę. Tylko zamiast 5 mg dostałam 15mg i tak brałam przez miesiąc (nie wiem czy lekarz się pomylił czy apteka). Wpadłam na to wczoraj jak wykupiłam nowe recepty od gin. Dzisiaj przeczytałam że: "Nadmiar kwasu foliowego w organizmie mogą sygnalizować zatem: utrata apetytu, wzdęcia, nudności, kłopoty ze snem i rozdrażnienie, kołatanie serca, roztargnienie i kłopoty z pamięcią" Poza kłopotami ze snem i kołataniem serca reszta objawów pasuje. Chyba powinnam zadzwonić do gina czy mam na razie odstawić kwas i na ile. Ciekawe, może dlatego tym razem się nie udało :(
  17. skąpa miesiączka kochana, to może być krwawienie implementacyjne. Dootq do apteki, może właśnie się doczekałaś :) Trzymam kciuki :)
  18. Cieszę się, że ktoś mnie rozumie. Wczoraj się wyryczałam i mi lepiej trochę. Dzisiaj zwijam się z bólu, pewnie cholerny polip mi odrasta. Nie ma to jak zajadać smutki - dzisiaj z tej okazji wielki ptyś :) Aż mnie zmuliło
  19. Witajcie dziewczyny, Piszę tu po raz pierwszy, chociaż odwiedzam Was regularnie. Od trzech lat staramy się o dzidziusia, ale na to forum sprowadza mnie to samo co Was, czyli nic z tego nie wychodzi. Badamy i leczymy się od 15 m-cy. Załapaliśmy się na kilka promocji, takich jak zespół policystycznych jajników, odrastające polipy endometrialne, insulinooporność i Bóg jeden wie co jeszcze. Do tego wyniki nasienia bez rewelacji, ale też wielkiej tragedii nie ma... W ostatnim cyklu doktor podejrzewał u mnie luf, coś długo dojrzewał pęcherzyk, ale na szczęście przy ostatnim monitoringu okazało się, że pękł. Przytulasy w "godzinę zero" i co z tego. Dzień do @ i pojawiło się plamienie, na drugi dzień to samo (nigdy wcześniej to się nie zdarzało), a dzisiaj to się rozhulała na całego... Jeszcze po południu miałam nadzieję, że to jakieś plamienie implementacyjne czy coś w tym rodzaju. A teraz to tylko płakać mi się chce. Po każdej porażce coraz gorzej ze mną. Tracę nadzieję na powodzenie. Wszyscy wokół nam kibicują i chyba przez to odczuwam jeszcze większe parcie na zajście. Ale jak mi ktoś mówi, że mam o tym nie myśleć, odpuścić - to mnie rozrywa od środka. Niech mi ktoś powie -jak to zrobić... Jak nie myśleć o czymś, o czym myślisz nieustannie przez trzy lata? Jak ktoś zna odpowiedź, to ja chętnie się zastosuję. Rozpisałam się strasznie, ale musiałam się wyżalić. Trzymam za Was i za siebie kciuki...
×