Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

griszankaanka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez griszankaanka

  1. Paula, wczoraj miałaś maksymalny poziom hormonu LH, który to właśnie badany jest przez testy owulacyjne. Przytulasy zalecane na dziś :D. Więcej o owulacji możesz poczytać tu: http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,111848,9500600,Owulacja.html
  2. Sasanka nie wim czy Cię dobrze rozumiem, lekarz Cię kieruje na badania, czy robisz je na własną rękę? Mnie jak lekarz kierował na badanie hormonów m.in. TSH, to w określonych dniach cyklu, żeby wiedzieć jaki mają wpływ na moją płodność. Najlepiej ustalić z lekarzem strategie. Z tego co piszesz, to starcie się od ok. 4 - 5 m-cy i masz podwyższoną prolaktynę. Proszę napisz, kiedy robiłaś wynik, zanim zaczeły się te nerwy i stres. Bo pewnie wiesz, że jak zaczynasz się stresować to prolaktyna leci w górę, może powinnaś pomyśleć o jakichś technikach relaksacyjnych - to najlepszy lek na zbicie prolaktyny. A może masz stwierdzony LUF? Miałaś monitoring cyklu? Przepraszam, że tyle pytam, ale zaciekawiłaś mnie :)
  3. Hanakali w 15 dniu cyklu, to raczej ciążę ciężko wykryć, chyba, że miałaby 15 dniowy cykl ;) Sasanka penie nie doczytała :)
  4. Krzewuszka, oczywiście masz rację, nie ma znaczenia czy leczysz się na chorą kasę, czy prywatnie, najważniejszy jest lekarz. Dlatego gdzie się tylko da należy zostawiać opinię o tych dobrych i robić "reklamę" tym, od których najlepiej trzymać się z daleka. A niemożność zajścia w ciążę to też objaw, że coś może być nie tak, a pozostawienie takiej kobiety ze stwiedzeniem "jest pani zdrowa, proszę się starać" ze strony tych ludzi jest dla nas okrucieństwem. Ja leczę się we Wrocławiu i z czystym sercem mogę polecić dr. Wiktora Jarosza.Mam do kliniki ok40 km, ale warto, człowiek wie co robi :)
  5. Krzewuszka, właśnie o tym mówię - miesiączka nie może boleć, czy też bagatelizuje wszystkie Twoje sygnały, a jak lekarz mówi, że nic Ci nie jest bez podpierania się żadnymi badaniami, to zwykły konował i tyle. Od takiego należy trzymać się z daleka, trzeba znaleźć takiego, który w końcu coś z tym zrobi. Ale na naszą chorą kasę, to tylko katar można wyleczyć, za resztę trzeba płacić z własnej kieszeni -niestety, nie powinno tak być...
  6. Babeczki, wcześniejszy wpis był z telefonu i nie wiem jak to zrobiłam, że się zdublowałam. Pysia kontynuując moją myśl na temat lekarzy co to do leczenia krów się nie nadają, to w mojej przychodni trafiłam na takich kilku. Jak jako nastolatka trafiłam do jednego w przychodni z bólami brzucha, które powodowały omdlenia, to najpierw pyralginą mnie leczyła, potem przepisała aulin, a jak to nie pomogło załamała ręce i przepisała antyki. A jakieś badania - można zapomnieć.... Niestety mógł być to początek endometriozy. Drugi jak zgłosiłam się z problemem, że przeszło rok staramy się o dziecko, że mam mega bóle miesiączkowe prowadzące czasami do omdleń i obfite krwawienia, to mnie zbadał wziernikiem i powiedział, że jest pani młoda i zdrowa, nic nie dolega Innych wizyt też wolę nie wspominać, ale ignorancja w stosunku do pacjentów jest porażająca, nie mówiąc o tym, że wcale nie słuchają pacjentów - koszmar, nigdy więcej... Jak w ubiegłym roku trafiłam do lekarza, który jest prawdziwym lekarzem, to okazało się, że taka zdrowa to ja nie jestem... (pominąwszy fakt, że regularnie się badałam, a i cytologii to chyba prawidłowo nigdy nie miałam zrobionej). Już na pierwszym badaniu doktora zaniepokoiło na obrazie usg zgrubienie w endometrium, i mówił, że będziemy to obserwować. Po wymazach okazało się, że mam ureaplasme, od razu zrobiono antybiogram i leczyliśmy się z mężulkiem (bo jak ja miałam to on też), trwało to ok. 3,5 m-ca, w sumie i tak krótko. Po wyleczeniu infekcji lekarz zdecydował, że to moje zgrubienie trzeba wyciąć, bo to nam może robić problemy. Na drugi dzień miałam już histeroskopie, a przy okazji sprawdzenie drożności jajowodów. Okazało się, że miałam polipa endometrialnego, który działał u mnie jak naturalna spirala wewnątrzmaciczna. Moglibyśmy się starać do końca świata i nic by to nie dało. Teraz musimy to kontrolować, bo takie rzeczy lubią odrastać... W tym roku kończę 30 lat, muszę Wam powiedzieć, że my staramy się o maleństwo od dokładnie 36 m-cy, straciliśmy majątek, zszargaliśmy nerwy, a i na małżeństwo nie najlepiej to wpływa, czasami mam wrażenie że mojemu mężulkowi bardziej niż mnie zależy na maleństwie, a do mety tak daleko... Jak sobie pomyślę, toż to jakaś masakra. Żałuję tylko, że straciliśmy tyle czasu, u lekarzy, którzy znają tylko podstawy ginekologii, a na leczeniu kobiet z problemami znają się jak koza na lepieniu pierogów. Może, któraś z Was ma podobne doświadczenia i przejrzy na oczy wcześniej jak ja. Ściskam Was cieplutko :D Życzę wszystkim upojnej nocy z wielkim finałem :D
  7. Pysiu, wg mnie skoro tak Ci zalezy, to udaj sie do dobrego ginekologa (tyko uwazaj na tych co nawet nie nadaja sie do leczenia krow - w mojej przychodni znalazloby sie kilku) Ja trafilam na lekarza, ktory systematycznie podszedl do sprawy. Najpierw wymazyna chlamydie, ureaplasme i mykoplasme. (Mialam to drugie wiec leczenie antybiotykami mnie i meza), hormony w odpowiedniach dniach cyklu, cukier i pod obciazeniem badanie na insulinoopornosc, no i badanie nasienia. To na poczatek w celu wyeliminowania podstawowych przyczyn niemoznosci. Acha a jak maz pali to 30 % nizsze szanse na sukces - niech rzuci :) Powodzenia. A ja dzisiaj juz po plodnych dniach. Teraz czekanie na efeky. 3majcie kciuki
  8. a u mnie dzisiaj płodne dni, a mężuś coś nadąsay
  9. Beziku, to plan już jest - byle do wiosny :)
  10. Gratuluję dziewczynki, oj zazdroszczę. Wychodzi na to, że najlepiej zapomnieć o starankach, znaleźć terapię zastępczą i coś co mogłoby zająć nasze myśli na dłużej, a wtedy wyjdzie :) Czym by się tu zająć co zaabsorbowałoby nas bez reszty??? Ostatnio tak pochłonęła nas budowa domu, ale to już za nami. Może teraz ogród - tylko śniegi muszą stopnieć hihihi.
  11. Śliweczko, Każdemu po trosze samotność doskwiera. Co tam organizm dyktuje to jedno, a co życie przynosi to drugie. Znajomi nie dzwonią, to dzwoń Ty, wiesz jak w dzisiejszych czasach wszyscy są zabiegani, a do tego taki czas - wszyscy kichają, prychają i może zwyczajnie nie chcą Tobie zaszkodzić na finiszu :) W sumie też mam koleżankę, która jest w zaawansowanej ciąży i już jakiś czas jej nie odzwiedzałamm i nie dzwoniłam, bo nie chcę przeszkadzać.A często o niej myślę i zastanawiam się co u niej. Ale zaraz to naprawię i do niej zadzwonię, może też potrzebuje pogadać. Miłego dnia życzę :)
  12. Dorotq, zrób ten teścik nic nie zaszkodzi :) A kwas foliowy bez recepty jest w dawce 2,5mg czyli np.Foilk. Powyzej tej dawki jest recepta. Skontaktowałam się z lekarzem, mam nadmiar kwasu w organiźmie, ale nie przedawkowałam. Kazał mi wrócić do dawki 5 mg i wszystko powinno wrócić do normy :) Przez ten kwas, od kilku dni czuję się jakbym nadmiernie się upiła i pozostały same działania niepożądane :p
  13. A ja przedawkowałam kwas foliowy :( Mój gin przepisywał mi 5mg, ale jak mi się kończył, to nie miałam kiedy do niego podjechać i od rodzinnego wziełam receptę. Tylko zamiast 5 mg dostałam 15mg i tak brałam przez miesiąc (nie wiem czy lekarz się pomylił czy apteka). Wpadłam na to wczoraj jak wykupiłam nowe recepty od gin. Dzisiaj przeczytałam że: "Nadmiar kwasu foliowego w organizmie mogą sygnalizować zatem: utrata apetytu, wzdęcia, nudności, kłopoty ze snem i rozdrażnienie, kołatanie serca, roztargnienie i kłopoty z pamięcią" Poza kłopotami ze snem i kołataniem serca reszta objawów pasuje. Chyba powinnam zadzwonić do gina czy mam na razie odstawić kwas i na ile. Ciekawe, może dlatego tym razem się nie udało :(
  14. skąpa miesiączka kochana, to może być krwawienie implementacyjne. Dootq do apteki, może właśnie się doczekałaś :) Trzymam kciuki :)
  15. Cieszę się, że ktoś mnie rozumie. Wczoraj się wyryczałam i mi lepiej trochę. Dzisiaj zwijam się z bólu, pewnie cholerny polip mi odrasta. Nie ma to jak zajadać smutki - dzisiaj z tej okazji wielki ptyś :) Aż mnie zmuliło
  16. Witajcie dziewczyny, Piszę tu po raz pierwszy, chociaż odwiedzam Was regularnie. Od trzech lat staramy się o dzidziusia, ale na to forum sprowadza mnie to samo co Was, czyli nic z tego nie wychodzi. Badamy i leczymy się od 15 m-cy. Załapaliśmy się na kilka promocji, takich jak zespół policystycznych jajników, odrastające polipy endometrialne, insulinooporność i Bóg jeden wie co jeszcze. Do tego wyniki nasienia bez rewelacji, ale też wielkiej tragedii nie ma... W ostatnim cyklu doktor podejrzewał u mnie luf, coś długo dojrzewał pęcherzyk, ale na szczęście przy ostatnim monitoringu okazało się, że pękł. Przytulasy w "godzinę zero" i co z tego. Dzień do @ i pojawiło się plamienie, na drugi dzień to samo (nigdy wcześniej to się nie zdarzało), a dzisiaj to się rozhulała na całego... Jeszcze po południu miałam nadzieję, że to jakieś plamienie implementacyjne czy coś w tym rodzaju. A teraz to tylko płakać mi się chce. Po każdej porażce coraz gorzej ze mną. Tracę nadzieję na powodzenie. Wszyscy wokół nam kibicują i chyba przez to odczuwam jeszcze większe parcie na zajście. Ale jak mi ktoś mówi, że mam o tym nie myśleć, odpuścić - to mnie rozrywa od środka. Niech mi ktoś powie -jak to zrobić... Jak nie myśleć o czymś, o czym myślisz nieustannie przez trzy lata? Jak ktoś zna odpowiedź, to ja chętnie się zastosuję. Rozpisałam się strasznie, ale musiałam się wyżalić. Trzymam za Was i za siebie kciuki...
×