Pewnie nie jestem pierwsza i nie ostatnia z takim problemem na tym forum. Mam 27lat,piękna córeczkę i męża. Jestem po ślubie niecałe 3 lata a razem jesteśmy już 8 lat. No i tutaj jest mój problem bo ja nie jestem szczęśliwa. Nie jestem szczęśliwa w moim małżeństwie. Nie wiem czy kocham męża czy już nie. A na dodatek on mi daje jakieś dziwne powody do tego żebym go podejrzewają o zdradę??? Właściwie to nie wiem... Najpierw wysyła smsy do naszej wspólnej znajomej " jak tam twoje paznokcie? Piękne wyszły?" Potem do nastepnej zeby sie ciepło ubranka bo inaczej "zmarznie w sutki". Jak sie o tym dowiedziałam to pozmienial hasła w telefonie bo stwierdził ze go szpieguje ale to nie tak ze ja go szpieguje. A może wlasnie tak? Ale to dlatego ze wiem ze on sie zmienił. Zmienił sie na gorsze. Nie jest tym facetem którego pokochalam za którego wyszłam i któremu urodziłam dziecko. Często sie na mnie wydziera bez żadnego powodu,wyzywa a najgorsze jak mi mówi ze co ze mnie za matka bo tego nie potrafię albo tamtego. Ale ja nie uważam żebym była zła matka. Nasza córka jest zadbana nakarmiona czysta. Spędzam z nia dużo czasu. Może czasem zdarza mi sie wyjść z pokoju i ja zostawić niech płacze ale to dlatego ze nie mam już czasami nerwów a on mi nie pomaga. I jeszcze jego matka która mnie nienawidzi. Mam ja gdzieś i to ze mnie zawsze wyzwala od najgorszych wmawiala mi dziecko i niewiadoma co jeszcze. Kiedyś mój mąż stał murem za mną a teraz role sie odwróciły. Ja nie wiem. Chyba jestem w jakieś depresji :( I zastanawiam sie czy jest jeszcze sens. Czy jest sens bycia razem. Ostatnio często mi sie zdarza myśleć o rozwodzie. Najgorsze jest to ze ja z nim nie mogę na ten temat porozmawiać bo albo on myśli ze to jest śmieszne co mowie albo sie wkurza i awantura gotowa. A ja nie chce sie szarpać z nim. Nie chce tego robić dla siebie a zwłaszcza dla naszej córeczki dla której chce wszystkiego co najlepsze. Nie wiem czy jest to sensowne co napisałam ale ledwo sie dzisiaj trzymam. Chce mi sie płakać i nie mam ochoty nawet patrzeć na mojego męża :(