Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

jackmati

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Woczekiwaniu... Dziękuję za szybką odpowiedź. Poczytałem trochę na Medicusie dotarło do mnie że BAHA to nie dla mnie. Ja nie wykazuję żadnych odbiorów na UL podczas audiometrii. Ani kostnych ani powietrznych a z tego co rozumiem to u Ciebie było kostne. W moim przypadku to chyba tylko implant ślimaka. Ale nie wiem czy bym się na to zdecydował. Strach przed tym mnie na tym etapie skutecznie hamuje. Za blisko pnia mózgu. Powiedz jeszcze jak się z tym żyje, jeśli chodzi o: baterie, czy nie przeszkadza procesor mowy za uchem? Musisz uważać podczas mycia głowy? Co z podróżą samolotem? Czy kość skroniowa nie boli czasami(w końcu coś jest tam wkręcone)? Czy uszkodzenie nerwu słuchowego miało miejsce podczas operacji wszczepienia? Wiem, że dużo pytań, ale zgodnie z ostatnim zdaniem walę śmiało :-)
  2. Moja gramatyka jest do poprawy! Za dużo powtórzek "na końcu". Czytając Cursiana opis zastanowiłem się dlaczego nigdy nie dostałem głupiego jasia. Nawet przy pierwszym razie? Dlaczego zawsze z sali operacyjnej po wybudzeniu wracałem piechotą a nie za wózku jak większość. Mało tego-pierwszym razem wracałem sam z sali wybudzeń do pokoju(bez towarzystwa pielegniarki). Ciekawe czy na to są jakieś procedury. Jeśli ktoś zna odpowiedź proszę o komentarz!
  3. Do Ami4 Dziękuję za kciuki! Szkoda, że nie pomogły-ale i tak doceniam! Operował mnie trzykrotnie sam Guru Kajetan. Nie chodziłem prywatnie ani też na żadne ekspressy nie nalegałem. Po prostu trafiło się ślepej kurze ziarno, lecz niestety tym razem dla kury za duże . Jeśli chodzi o terminy to rzeczywiście pół roku pomiędzy drugą a trzecią operacją to dość szybko. Cytuję zasłyszaną wypowiedź z korytarza, że teraz kolejki się zmniejszyły. Cieszę się, iż u Ciebie nie jest gorzej a wręcz jak piszesz lepiej. Życzę powodzenia w walce o zdrowie! Do Woczekiwaniu... Dzisiaj podczas konsultacji byłem ostatni na korytarze i trochę pomęczyłem młodego lekarza pytaniami w sprawie mojego LU. Przypomnę całkowita głuchota, kiedyś otwierano część środkową i stwierdzono całkowite zwapnienie kostek. Werdykt-bez szans na cokolwiek(to był rok1984)! Wracając do głównego wątku padło pytanie do mnie, dlaczego nie biorę również za to ucho? Ja mu na to, że 3 lata temu przy pierwszej wizycie zapytałem się o taką możliwość. Wówczas ładna Pani wzięła kamerton(nie wiem czy dobrze nazywam-pręt w kształcie litery Y), uderzyła nim w kolano i przystawiła mi do środka czoła. „Słyszy Pan coś w tym głuchym uchu? Powiedziałem, że nie bo wszystko odczuwałem w tym „jeszcze dobrym. Na koniec padło stwierdzenie, że jednak się nie kwalifikuję do implantu. Byłem zszokowany, że po takim prostym eksperymencie można postawić taką diagnozę. Spodziewałbym się jakiś bardziej profesjonalnych badań. Teraz do sedna-proszę opisz jak ą drogę przeszłaś, aby mieć implanty, o których piszesz? Życzę zdrowia! Muska! Nie jestem już sam, jako rodzynek. Pojawił się Cursian ! Cursian! Każdą narkozę wspominam z ciekawością. Pamiętam, że ostatnim razem zapytałem Anestezjologa, co za zioło mi dajecie, że tak szybko odjeżdżam! Zmierzam tym zdaniem do tego, iż nigdy operacja nie była dla mnie żadną traumą. Bardziej zostawało w głowie to co poźniej się działo(ściąganie opatrunku i jaki będzie efekt, jak długo itp). Natomiast Twój opis naprawdę mnie przestraszył. Gdzie tak Ciebie załatwili? Szczerze współczuję. Człowiek myśli, że ze swoim bólem jest pępkiem świata a tutaj widać że można gorzej. Na koniec stwierdzę, że to, iż się boisz to normalne. Tylko kłamca pisałby inaczej. Gdzie masz tą kolejną operację? Na koniec -> trzymaj się, teraz musi być tylko lepiej. Na koniec mam pytanie! Czy założyciel tego tematu-Słoneczko czasami się jeszcze pojawia na scenie? Jak tam jej zdrowie? Ona i wiele za Was zrobiłyście kawał dobrej roboty na tym forum! Pzdr. jackmati
  4. Już jestem po wizycie. Niestety wyrok skazujący! Znowu się przeszczep nie przyjął. Ponadto mam już 2 dziury a nie jedną jak poprzednio. Słyszę źle i zaczynam od paru godzin unikać ludzi. Napiszę wiecej jak wsiądę do pociągu bo zamykają wiszące tarasy. Hear you later!
  5. Mam pytanie do Ami4! Miałaś robioną rekonstrukcję kosteczek i odbudowę błony bębenkowej(to co ja) w grudniu 2012. Jaki wynik? Przyjęła się? Lepiesz słyszysz? Rozumiem, że opatrunki masz już ściągnięte. Jak cieli ucho? Za małżowiną czy też przez kanał uszny? ALe sie rozpisałem. Wiedziałem że zajmę Wam prawie całą stronę-Niewiasty! Pzdr.jackmati P.S. Ciągle jeszcze w drodzę!
  6. Muska! Chyba nie jestem rodzynkiem, bo z lektury zauważyłem że paru facetów się przewinęło. Może masz na myśli, że aktualnie nikt się nie wykazuje? Mar78 Nie chcę być odebrany, jako pleciuga, lecz chciałbym, aby moje doświadczenia były komuś użyteczne. Ty tak żartobliwie a ja zbyt poważnie. Popracuję nad poczuciem humoru. Ale teraz postaram się streścić moją historię. Wszystko zaczęło się jak u większości-czyli w dzieciństwie. Zapalenia, antybiotyki itd(mowa o LU). W wieku 12 wiosen wylądowałem w klinice w Łodzi. Zaznaczam, że to była głęboka komuna(lata 80-te). Moje źródło pochodzenia to sojusz robotniczo-chłopski i dlatego nie raz zadawany pytanie jak mojej mamie udało się tam mnie ulokować. Próbowali odtworzyć kostki słuchowe i łatach bębenek. Bez skutku. LU głuche jak pień. Lewe super! Zapomniałem dodać, że ja nie jestem perlakowcem. Jak już miałem 2 z przodu zachciało mi się ponowić próbę z przywróceniem słuchu w LU. Wylądowałem z AM w Gdańsku. Porobiono mi badania i stwierdzono, że może jednak coś tego słuchu pozostało w LU(na podstawie różnicy wykresów na audiogramie pomiędzy przewodzeniem kostnym a powietrznym). Przez zabiegiem anestezjolog namówił mnie na znieczulenie miejscowe(bo to lepiej, zdrowiej itd.) . Do dzisiaj mam dreszcze jak przypomnę sobie te zastrzyki wokół jamy przed bębenkiem. Suma summarum skończyło się tylko na odtworzeniu błony, bo kostki były tak zwapnione, że nic nie można było ustawić(nie wiem czy implanty to wtedy była nowość). Ale błona do dzisiaj cala i silna. Piszę, że silna to następne lata to pasmo wypadków związanych ze zdrowym PU. Kontuzje przy grze w piłkę, a to wypadek samochody powodowały, że błona z PU pękała lecz za każdym razem gdy dostałem tygodniową kroplówkę to się zrastała. Ponoć była tak pozrastania jak nie mam porównania. Aż pewnego zimowego ranka budzę się w górach(pojechaliśmy na narty) a tutaj boom! Nie słyszę. Tzn słyszę ale jakby slabiej i z efektem jak ja to nazywam „głowa w słoiku. Lokalna laryngolog szukała i szukała(badania, TK, itd.) i nic nie znalazła. Skierowała mnie w końcu do Kajetan. Po pół roku pierwsza konsultacja. Od razu kamera w ucho i zobaczyłem dziurę w bębenku-przyczyna tego stanu. Wiem, że jak na razie moje problemy wydają się błahe w porównaniu z Wami Perlakowcami. Od razu zostałem zakwalifikowany do zabiegu rekonstrukcji błony(chyba Myringoplastyka). Operacja odbyła się w grudniu 2011. Niestety po ściągnięciu szwów i opatrunku okazało się, że jak był tak jest przeciąg. Wzruszyłem ramionami i cóż było robić-kolejny zabieg. Tym razem sierpień 2012. Pojechałem na demontaż(tak nazywam wyjęciem opatrunku) i pełen sukces. Lekarz ogląda i mówi że wszystko wygląda super sucho. Kontrola za pół roku. Muszę dodać, że słuch wrócił. Moje szczęście nie trwało długo. Po około 2-3 tygodniach znowu głuchota i słoik w uchu. Telefon i pilna konsultacja. Wyrok-błona pękła i ponowna operacja. Tym razem na początku lutego 2013. Po demontażu 1-2 dni było dobrze(nie super) a potem głuchota. Ale nie taka jak poprzednio-bardzo głęboka. Mam wrażenie że określając w decybelach to około 60-70 ubytku na jedyne słyszące ucho. Ale jednak jakaś inna bo jak mówię to słyszę siebie bardzo metalicznie, tak jakby to ucho było jednak zamknięte. Zadzwoniłem na tel. Alarmowy i właśnie jestem w pociągu do Wawy aby skonsultować co jest grane. Sprawa jest już bardzo dla mnie poważna, bo jak poprzednio mogłem jakoś funkcjonować to przy obecnych poziomie słuchu jestem do zwolnienia(mam kontakt z personami anglojęzycznymi). Tłumaczę sobie że albo znowu jest dziura(nie przyjął się przeszczep) albo po prostu przeszczep się przyjąć i na razie ucho się regeneruje(np. bębenek jest zassany do środka) muszę jeszcze poczekać. Dodam, że była również rekonstrukcja kostek. Za parę godzin się dowiem i albo będę z nadzieją wracał do domu albo poszukam dostępu do broni. Dodam jeszcze że Kajetany dla mnie to bardzo odległe miejsce. Muszę przebyć ponad 500 km. Już nie jeżdżę tam samochodem bo to niebezpieczne z zatkanym uchem lecz pokonuję tę trasę pociąg->pociąg->tramwaj->autobus->troszkę na kapcia. Wrócę z komentarzem jak było. By the way! Słonecznko pisało kiedyś że przy rekonstrukcji błony zostawiają zawsze mały otwór dla wyrównania ciśnienia. Czy jesteś tego pewna? Czy to może oznaczać że szczęśliwie to u mnie właśnie zarosło? Pzdr. i do usłyszenia!
  7. Witam Wszystkie Panie(i nie tylko) Zanim opiszę swój przypadek chciałbym się przywistać i powiedzieć tematy które są tutaj poruszane nie dotyczą tylko kobiet. Więc dlatego postanowiłem się przyłączyć. Moje archiwum dotyczące operacji uszu które przeszedłem jest całkiem pokaźnie i dlatego moje komentarze mogą być pomocne(mam nadzieję). Przeczytałem 91 stron tego forum w ciągu 2 dni i muszę powiedzieć że jestem pełen podziwu dla płci pięknej(ponoć słabej-nieprawda). Na początek tyle. Nie chcę przynudzać. Dodam jeszcze że większość czasu spędziłem w Kajetanach(ostatnie 3 lata) a raz byłem w AM w Gdańsku. To jakby ktoś chciał info na temat jak tam jest. Pzdr. Jackmati
×