Gościu to nieprawda co piszesz. Ja prowadziłam prawie przez 12 lat na osiedlu (swoim zresztą) butik. Na początku sprzedawałam eleganckie, dobre gatunkowo, choć dość drogie bluzki, spódnice, sukienki- nie powiem, interes się kręcił, miałam swoje klientki -było nieźle. Potem powiększyłam asortyment o torebki, paski, rajstopy, biustonosze, majtki. Miałam ruch. Ale od 5 lat wszystko się zawaliło. Odtworzyli kilka ulic dalej olbrzymi ciuchland, naprawdę niezły, potem kolejną tanią odzież, potem na samym osiedlu pojawiły się dwa sklepiki z chińczyzną i to wszystko mnie zabiło.Obroty spadały z dnia na dzień, aż przyszedł taki zastój i marazm , że nie wyrabiałam na zus i czynsz. Zaczęłam sprowadzać tanie rzeczy, drugiego gatunku, ale i to mnie nie uratowało..Kupiłam nawet ksero aby cokolwiek robić..I to na nic..Zus plus czynsz wynosił około 1600 zł a ja miałam nawet takiego utargu miesięcznego, tylko jakieś 900-120 zł!!
Zamknęłam sklepik z bólem serca, towar wysprzedałam na allegro.
Pocieszenie, że dwie butki z chińszczyzną też padły ,mały sklepik z tanią odzieżą również, został tylko i dalej świetnie prosperuje duży SH, gdzie codziennie przewijają się tłumy!
Co teraz robię??
Zajęłam się wraz z koleżanką sprzedażą internetową, i powiem szczerze jest naprawdę dobrze,nie narzekamy, jest to raj w stosunku do tego co miałam na osiedlu, wzięłam dotacje z UP na własną działalność, mam przez dwa lata mniejszy Zus. A co będzie dalej zobaczymy
Wydaje mi sie że przyszłość handlu jest w internecie, a małe osiedlowe butiki to archaizm, przeżytek, bo one w starciu z galeriami, sieciówkami czy SH po prostu nie maja szans na utrzymanie się. niestety..
Nie piszę tego aby komuś dokopać czy go pognębić, dzielę się po prostu swoimi przeżyciami, może to komuś pomoże rozjaśnić sytuacje, ułatwi podjąć decyzję..
Ale ja osobiście odradzam na dzień dziesiejszy ,,pchania" się w niepewny interes jakimi są obecnie w butiki z odzieżą. Kasę łatwo można utopić i popaść w długi, trudniej jest się potem pozbierać i wyjść na prostą
pozdrawiam
Wiesia S.