niunia2013
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez niunia2013
-
Witam wieczorową porą. Weekend, weekend i po weekendzie.... Jutro znowu do pracy..:( Dwa dni spędzone na plaży nad jeziorkiem z rodziną, czyli z siostrą z mężem, mamusią, braćmi i wszystkimi towarzyszącymi osobami. Także było miło,........... chociaż nie do końca....:( Wszyscy przyczepili się do mojej wagi, a raczej nadwagi....normalnie bezczelni:) Twierdzą, że nie są przyzwyczajeni do mojego nowego image, a wręcz im się nie podoba.... Moja córka pierwszy raz dzisiaj pojechała pociągiem....taką atrakcję jej wczoraj wymyśliłam... Jak zwykle miałam ich zawieźć, ale stwierdziłam, że atrakcją będzie przejażdżka pociągiem. Przez telefon nie była zbyt rozmowna, także wypytam się ją o wrażenia ja się spotkamy za tydzień. przede mną kolejny samotny tydzień. Córka jest u kuzynki, a syn z psem u mojej mamy na wsi. Tym razem nawet psa sprzedałam. Pozdrawiam
-
Witam wieczorową porą. Znowu dawno mnie tutaj nie było.... Kaddarko jeżeli chodzi o pieska, to zostawiłam go na weekend u teściów, poszli z nim na działkę i tam się zawieruszył. W miniony weekend byłam nad morzem, pojechałam do Pobierowa, nie byłam tam od 22 lat i powiem Wam, że raczej szybko tam nie wrócę, okropne wejście do morza, dno pełne kamieni. Zabraliśmy ze sobą mojego młodszego brata, który ma 18 lat i on mnie namówił na przejażdżkę na bananie podczepionym do motorówki, poza tym, że spadłam trzy razy do wody i potem brat musiał mnie wciągać, bo sama nie miałam siły się wdrapać to tak mocno ściskałam nogami, że mam na nich ooogromne siniaki. Zawsze dam się na coś namówić......W zeszłym roku syn namówił mnie na karuzelę, wtedy to znowuż ręce były całe sine......Pozdrawiam i miłego weekendu życzę. A jeszcze Wam opowiem jakie miałam zdarzenie na polu namiotowym. Otóż, gdy doszło do rozkładania namiotu okazało się, że nie ma rurek. W zeszłym roku jak wróciliśmy z biwaku rodzinnego musieliśmy wysuszyć namiot, porwała nam się torba i mąż spakował do worka na śmieci (kurcze zapomniałam, że mam sprawdzić czy mam te rurki). Wiecie wieczór, pole namiotowe ja sama z trójką dzieci, a tu rurek od namiotu brak. Gdyby maż był tam z nami po prostu bym go "zjadła" wyrzutami, ale jest jak jest, to stwierdziłam, że nawet popsioczyć na niego nie wypada... W każdym razie byłam zła jak osa, chciałam się wymeldować z pola, ale administrator pożyczył mi namiot i jakoś się przespaliśmy. Dlaczego namiot, bo na jedną noc, czy nawet 2 nikt ni chce wynająć pokoju...
-
Ten gość u góry to ja.:)
-
Andy fajnie, że spędziłaś fajne trzy tygodnie. Zaznałaś relaksu, czyli zabiegów jak i towarzystwa swoich koleżanek. Szkoda tylko, że tej męskiej części już nie...:) W wakacje dziewczyny różnie się będę odzywać, wiadomo dzieciaki mają wolne i dostęp do konta czasem mam ograniczony. Deodato cieszę się, że się w końcu odezwałaś. Magnolio huśtawki nastrojów są z nami i będą...niestety takie mam wrażenie...
-
Cześć. Znowu długo nie pisałam, związane jest to ze zmianą pracy, po prostu nie mam kiedy, a w domu..... wiadomo jak są dzieci to do kompa nie mogę się dopchać.....Oczywiście tak jak u Was, i u mnie huśtawki nastrojów są na porządku dziennym. Ja w tym roku nie jadę na wakacje, nie mam urlopu. Z jednej strony to dobrze, bo jak pisałam wcześniej, to co pierwszy raz muszę robić bez męża kompletnie mnie rozstraja, a z drugiej dobrze by było trochę czasu spędzić z dziećmi, póki jeszcze tego chcą... W zeszłym tygodniu przeżyliśmy chwile grozy związane z zaginięciem naszego psiaka. Na moje szczęście psina się odnalazła po dwóch dniach. Pozdrawiam Wszystkich
-
Przepraszam, ale musiałam przerwać, gdyż mój brat zrobił mi niespodziankę i odwiedziła mnie ze swoją dziewczyną. Życzę miłego wieczoru.
-
Cześć dziewczyny Chwilowo odbiłam się od dna rozpaczy, mam nadzieję, że na dłużej chociaż zbliża się koniec roku szkolnego i może być różnie. zauważyłam, że wszystko to co po raz pierwszy robimy sami bez męża wyprowadza mnie z równowagi. Mąż nie chodził na zakończenie roku, ale później był cały rytuał oglądania. Kadarko ja też postanowiłam zrzucić te 10 kilo, które się do mnie przykleiły po rzuceniu papierosów, i jestem na diecie owocowo-warzywnej. Wiesz jak chce mi się kiełbaski, normalnie masakra
-
Witam z gorącego zachodu Polski. Andi, pewnie dopinasz teraz wszystko na ostatni guzik do wyjazdu do sanatorium. Zobacz jaka wspaniała pogoda przywita Cię na wypoczynku. Życzę miłego pobytu. Magnolia napisałam, że podziwiam Cię za odwagę, gdyż pisałaś wcześniej o relacjach z nowym mężczyzną, a uważam, że trzeba mieć w sobie dużo odwagi, by znowu zacząć.......... żyć.:) W ten weekend byłam u kuzynki i spróbowałam czegoś nowego, a mianowicie krótkiego lotu na paralotni.
-
Filipinko zapomniałam dodać, że koniecznie musisz zacząć dbać o siebie!!!!!!!!!!!!
-
Witam gorącym i parnym wieczorkiem. Andi życzę miłego wypoczynku w sanatorium i poznania wspaniałych osób. Kadarko jeżeli kuszą Cie do zmiany pracy to radzę Tobie przeanalizować wszystkie za i przeciw, czasem człowiek potrzebuje zmiany dla samej zmiany, ja właśnie tego potrzebowałam. Renko współczuję Tobie z tymi ślimakami, jeżeli to są te czarne bez skorupek to są one obrzydliwe:P Aleksandro pamiętaj, że masz nas poinformować o wynikach badań. Deodato, gdzie jesteś, dlaczego się nie odzywasz?. Magnolio podziwiam za odwagę.
-
Andi fajnie, że masz towarzystwo i miło spędzasz czas. Kaddarko masz rację jak zwykle trzeba poznać zwyczaje i omijać "jaskinię lwa":). Dzisiaj zaczęłam uważać, że tak źle nie jest, trzeba się tylko przyzwyczaić.... :) Theo trzeba zrobić to, co my....po prostu żyć...:) i nie poddawać się ponurym myślom, nastrojom...
-
Witam wszystkie. Mieszkanie posprzątane, obiadek ugotowany i zjedzony, sklep zaliczony, podwójny spacer z pieskiem także, a teraz witaj ....błogie lenistwo:) Kaddarko, jeżeli chodzi o pracę, to powiem, że chyba trafiłam z deszczu pod rynnę. W pierwszym tygodniu trafiłam na dywanik, bo jeden z szefów, a mam ich 5 plus księgowy, nie życzy sobie rozmów w pracy. Dodam tylko, że pracuję w biurze i nie mam kontaktu z klientem...:(
-
Andi pamiętaj masz nam o czymś napisać w ten weekend, nie chciałaś wcześniej by nie zapeszać...Dziewczyny proszę klikać, ja wiem pogoda piękna sprzyja spacerom, ale znajome z topiku czekają na wiadomości.....:)
-
Przepraszam, nie podpisałam się. Ta wypowiedź powyżej, to moja.
-
Witam Was wieczorkiem. Aleksandro pamiętaj pozytywne nastawienie to już połowa sukcesu, wspieram Cię dobrą myślą i życzę mnóstwo siły na te nadchodzące dni wyczekiwania. Nie załamuj się i nie zamartwiaj na zapas, szkoda tracić energię na gdybanie. Wiem, że to łatwo powiedzieć, ale popatrz na to z innej strony, nie masz innego wyjścia, a poza tym jesteśmy już wytrenowane w nie myśleniu. Trzymam za Ciebie kciuki. Jak dowiedziałam się, że na południu znowu jest zagrożenie powodziowe, to cały czas zastanawiałam się co u Was?. Nie a bardzo kojarzę, która skąd pochodzi, ale wiem, że niektóre z południa: Andi, Kaddarka i chyba Renka. Dobrze, że tym razem jest wszystko ok. Ja rozpoczęłam nową pracę i nie mam za bardzo możliwości zaglądać do Was jak jestem w pracy, bo wiem, że komputery są na podglądzie. Jak na razie jest ok. Dzisiaj sama sobie narobiłam pracy. Prowadząc samochód bardzo, ale to bardzo, prawie jak dziecku zachciało mi się pić i chwyciłam gazowany napój. Tylko patrzyłam jak zalewa mnie i moje autko. Może w końcu oduczy to mnie jedzenia i picia podczas prowadzenia....
-
Jeszcze raz z mniejszą ilością błędów piszęz kompa syna i jego klawiatura jest do bani. Smutna ja też młodemu kazałam uczestniczyć w remoncie, który robi jego wujek, ale on tak naprawdę nigdy nie przepadał za tego typu pracami. Jak mąż żył to go zmuszał do pomocy. Piszecie o tym, że mąż by was umówił na spotkania, pomógł w czymś poza domem. U mnie tak nie było, mąż nawet nie wiedział dokładnie ile płacimy za czynsz, czy za energię. Rzadko załatwiał sprawy na mieście, chyba, że z kartką i wytycznymi ode mnie. Nawet z mechanikami od samochodu sama musiałam sobie radzić, ale zawsze był, mogłam do niego zadzwonić i wszystko z nim skonsultować. Jak był w domu, bo przez ostatnie 6 czy 7 lat to tylko na weekendy, to zajmował się domem, ...nami. Jak miewał urlop, czy wolne to zawsze powtarzał, że ja nie mogę tego znieść i zawsze zostawiam mu listę spraw do załatwienia, a on by chciał tak czasem nic nie robić. Wtedy odpowiadałam, że ja po prostu nie daję czasem rady i mógłby mnie wyręczyć. W sprawach biurowych, urzędowych, lekarskich on był noga także w tym względzie u mnie nic się nie zmieniło i chyba dlatego jest mi teraz łatwiej, a że wszystko lubię mieć jak należy dlatego priorytetem były sprawy urzędowe, formalne. Wszystko, co sobie zaplanowałąm w tym względzie doprowadziłam do końca została mi tylko sprawa jednego ubezpieczyciela, ale oddałam ją do firmy zajmującej się uzyskiwaniem ubezpieczeń, nie mam już siły i ochoty z nimi walczyć.
-
Smutna ja też młodemu kazałam uczestniczyć w remoncie, który robi jego wujek, ale on tak naprawdę nigdy nie przepadał za tego typu pracami. Jak mąż żył to go zmuszał do pomocy. Piszecie o tym, że mąż by was umówił na spotkania, pomógł w czymś poza domem. U mnie tak nie było, mąż nawet nie wiedział dokładnie ile płacimy za czynsz, czy za energię. Rzadko załatwiał sprawy na mieście, chyba, że z kartką i wytycznymi ode mnie, nawet z mechanikami od samochodu sama musiałam sobie radzić, ale zawsze był, mogłam do niego zadzwonić i wszystko z nim skonsultować. Jak był w domu, bo przez ostatnie 6 czy 7 lat to tylko na weekendy to zajmował się domem, ...nami. Jak miewał urlop, czy wolne to zawsze powtarzał, że ja nie mogę tego znieść i zawsze zostawiam mu listę spraw do załatwienia, a on by chciał tak czasem nic nie robić. Wtedy odpowiadałą, że ja poprostu nie daję czasem rady i mógłby mnie wyręczyć. W sprawach biurowych, urzędowych, lekarskich on był noga także w tym względzieumhniesię nic nie zmieniło i chyba dlatego jest mi teraz łatwiej, a że wszystko lubię mieć jak należy dlatego priorytetem były sprawy urzędowe, formalne. Wszystko, cosobiezaplanowałąm w tym względzie doprowadziłam dokońca została mi tylko sprawa jednego ubezpieczyciela, ale oddałąm ją do firmy zajmującej się uzyskiwaniem ubezpieczeń, nie mam już siły i ochoty z nimi walczyć.
-
Witam wieczorkiem. Normalnie dziewczyny nie wiem o co Wam chodzi z tą pogodąu nas dzisiaj było...pięknie:). Na procesji byłam w letniej sukience i klapkach. Po o obiedzie zaś cały dzionek spędziliśmy w ogródku, byłam u siostry, wieczorem był długi spacer i jak wracaliśmy złapał nas .... deszcz i nie powiem trochę zmoczył. Kaddarko jeżeli chodzi o storczyk to potrzebuje on prześwitującą doniczkę, korową ziemię, ale to się prosi taką już do storczyków, słońca i podlania raz w tygodniu, one wcale nie potrzebują dużo wody. Kilka lat temu dostałam od męża storczyk i zawsze, ale to naprawdę zawsze kwitł. Jedne kwiatki opadałąy i zaraz pokazywały się następne. Teraz niestety,w zeszłym roku przeprowadziliśmy się, z kwiatkiem jest coraz gorzej, nie dość, że nie kwitnie przez dłuższy czas to jeszcze pędy usychają. Przestawiałąm go już w różne miejsca, ale niestety na razie brak poprawy.
-
Witam w pogodny i słoneczny poniedziałek i muszę przyznać, że nawet dość ciepły, chociaż ranek tego nie zapowiadał. Smutna mam tak samo jak Ty, ciągle mi się nic nie chce..., wszelkie prace przekładam na później. Na "świętego Dygdy", czyli nigdy... Tak się właśnie zastanawiam, że może byłoby lepiej gdyby mnie trzepnęło porządnie, tak, że nie byłabym w stanie funkcjonować, odchorowałabym swoje, wstałabym, otrzepała się i "poszłabym" żyć, a tak tkwię w jakimś marazmie. Jestem, a jakby mnie nie było, tyle o ile, by przetrwać dzień, by zrobić jakieś domowe sprawy, bo na zawodowych jak na razie mi nie zależy, gdyż są to ostatnie dni w mojej starej pracy. I tak dzień za dniem.... Jest tylko jedna różnica, ja nie zamykam się na ludzi, nadal uczestniczę w różnego typu zjazdach rodzinnych, od kilku tygodni zaczęłam także chodzić na zumbę, koleżanka mnie namówiła i chwała jej za to, bo po rzuceniu 10.04. papierosów przybrałam już prawie 10 kilo.
-
Aleksandro dasz radę. Skoro dajemy sobie radę po śmierci naszych mężów, z życiem, z codziennością.... Wiecie co dla mnie było najgorsze po śmierci męża: świat żyje a czas biegnie dalej bez najmniejszego ... zastanowienia. Ja też jestem skażona chorobami kobiecymi: miałam 16 lat jak wycięto mi jajnik, później chciano to zrobić z drugim, ale trafiłam na super ginekologa ze Szczecina i mojego męża, który pomimo krótkiej znajomości zdecydował się na dziecko ze mną. Później znowu chciano mi wyciąć drugi jajnik ze względu na endometriozę i ...... mieliśmy drugie dziecko. Najlepsze jest, to, że później zabezpieczałam się przed kolejną ciążą. Moja siostra nie miała tyle szczęścia co ja (ona twierdzi,że to było właśnie dla niej szczęście, gdyż musiała obawiać się nie chcianej ciąży) w wieku 27 przeszła operację, która pozbawiła ją jajników i trzonu macicy, po której moja siostra przekwitła, gdyż pozostawiony kawałek jajnika nie podjął pracy. Całe szczęście, że miała już dzieci. To odwrotnie Aleksandro niż było u Ciebie. Trzymam za Ciebie kciuki i przesyłam Tobie mnóstwo pozytywnej energii by pomogła Tobie przejść przez to wszystko.
-
Witajcie. Widzę, że nasz topik odzwierciedla nasze nastroje. Ja przyznam się, że mam naprawdę bardzo zmienny. Dzisiaj np. z jednej strony jestem bardzo zadowolona, bo ubezpieczalnia uznała moje odwołanie i pokryje należności kredytowe wobec banku, a z drugiej strony mi to wisi, bo z mężem mieliśmy rozdzielność majątkową a na dodatek odrzuciłam spadek po mężu zarówno w swoimi jak i w dzieci imieniu. Tak na wszelki wypadek, nigdy nie wiadomo, co z szafy wyjdzie (mąż prowadził działalność). Zależało mi, żeby sprawy kredytów były pozamykane i udało się bez prawników, przecież w końcu każdy kredyt jest cholernie dużo ubezpieczony. Z drugiej natomiast po odrzuceniu spadku sprawa ciągnie się dalej, bo teściowie, szwagier i jego rodzina, i głupio mi, że muszą przez to przechodzić. Któraś wcześniej powiedziała, że z rodziną męża jest różnie i chyba macie rację, szwagier np. ma chęci pomocy, ale na tych chęciach się kończy, z teściami miałam zwarcie bo chciałam, by pominęli w testamencie mojego męża od razu przepisując jego część na moje dzieci,nie zrozumieli mnie i poczułam się wtedy jak złodziejka. Pogodziłam się z nimi, tzn. utrzymuję pozytywne relację, ale to ze względu na dzieci, bo są do dziadków bardzo przywiązani.
-
Witam.Aleksandro cieszę się, że komunia Twojego syna się udała, że się trzymałaś. Dzisiaj byłam w nowej pracy, by powoli zaznajomić się z obowiązkami. Jak na razie mam wielką głowę, ale będzie dobrze, musi być.
-
Wyobraźcie sobie, że moja mama kąpała się dzisiaj w jeziorze, przysłała właśnie mms. Ja bym miała obiekcje, czy dzieci już mogą, a tu proszę ...babcia:) Aleksandro musisz koniecznie nam powiedzieć jak było.:)
-
Witam w piękną, słoneczną niedzielę. Aleksandro dużo siły i radości dla Ciebie i Twojego syna w tym jakże ważnym dniu. Zobaczysz dasz radę:)