-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Maarta29
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7
-
Hej :) Ja wciąż jestem z wami kobietki, odezwę się na pewno wieczorkiem któregoś dnia. Tymczasem spójrzcie na tą stronę, można sobie fajnie trasy biegów ustalić i zmierzyć odległości :) Super stronka :) http://www.runtastic.com/pl/trasy/new
-
Hej hej :) Jak tam Kobietki? Eskari jak remoncik? Monia, poszło coś jeszcze w ruch czy zostałaś tylko przy tych dwóch kawałkach ciasta? U mnie jakoś...dokładnie - jakoś. Przez to odchudzanie coś mi się rozstroiło w organizmie :( Cykl miesięczny zamiast co 29 dni mam co 25-26, a to już jest duża zmiana, niestety raczej na niekorzyść. Włosy mi garściami wychodzą, wiecznie mam zawroty głowy i ciemno przed oczami mi się robi, libido mam na poziomie zerowym :( Nie wiem co jest grane. Przecież nie jestem na drakońskiej diecie, nie katuję się jakimiś ostrymi ćwiczeniami, odchudzam się z głową. Jem zdrowo, sporo warzyw i owoców, nasiona, unikam słodkiego, biegam co drugi dzień lub ćwiczę. No kurczaki, co się dzieje? W środę zrobię podstawowe badania (krew + mocz), za dwa tygodnie jestem zapisana do ginekologa, myślę że koniecznie powinnam zbadać poziom hormonów płciowych. Tarczycę badam regularnie więc tu nie powinnam mieć kłopotów. No cóż, zobaczę jakie wyjdą mi wyniki z krwi. Tymczasem chwilowo nie ćwiczę, nie biegam, mam mega bolesną miesiączkę. No i czasu brak. Choć to chyba jednak bardziej wymówka, jednak chyba lenistwo zaczyna wyłazić :( Zobaczę jak jutro będę się czuła, powinnam lepiej funkcjonować więc po południu może się w końcu przebiegnę. Oby nie było jak w sobotę...masakra. Nie pisałam chyba o tym. No więc wybrałam się biegać po tygodniowej przerwie. Nie wiedziałam że jestem dzień przed okresem (zawsze wówczas jestem nerwowa i bez kija nie podchodź), dodatkowo miałam "genialny" pomysł. Założyłam na siebie spodenki neoprenowe i na to dresowe. Nie dość, że temperatura powietrza chciała mnie zabić (było strasznie gorąco, zbierało się na burzę więc i duszno), tragicznie się spociłam w tych portkach, w dodatku lekko spuchłam i było mi w nich mega ciasno. Drażniło mnie wszystko - a to bidon mi się zsuwał z bioder, a to koszulka się przekręcała...z nerwów na to wszystko rozbolała mnie głowa. Jak wróciłam do domu to cisnęłam buty w kąt i prawie płakałam z nerwów i przez to ogólne złe samopoczucie. Ale teraz tak sobie myślę że to chyba jednak takie ogólne rozdrażnienie i złe samopoczucie spowodowane było tym nadchodzącym okresem. Tylko niepotrzebnie zniechęciłam się chwilowo do biegania. Ufff myślę że mi przejdzie ;) Jutro jadę z małym do pediatry, coś mu zapalenie dziąsełek nie chce przejść. Pewnie zajrzę do Was wieczorem :) Trzymajcie się Dziewuszki :)
-
Cześć babeczki. U mnie bez rewelacji. Jakoś nie mogę przebić się przez tą 80-tkę, cholipa...Kręcę się w kółko i pomiędzy 80,5kg a 81,5kg. Nie mogę się zebrać na porządne pilnowanie się przy jedzeniu, żeby jeść mniej, mniej tłusto i co najważniejsze regularnie. Przedtem fajnie pilnowałam by ostatni posiłek był między 18-19.00 a teraz to już różnie. Jedliśmy do tej pory z małym razem kolację o stałej godzinie i było fajnie, teraz czasem jemy o 20.00 bo tak wracamy z podwórka do domu. No lipa. Coraz bardziej mnie to irytuje. Najgorsze jest to że przedtem jadłam kolacje takie że jogurt/maślanka/kefir z otrębami i siemieniem lnianym a teraz to już różnie...lipa po całości :( Odezwę się wieczorkiem. Pa pa.
-
Hej dziewuszki. Jestem, jestem, aczkolwiek nieco zalatana. Wczoraj jakoś dzień mi umknął, nawet nie wiem kiedy. Zdążyłam w dzień zaliczyć 4 mile i niby lżejsze jedzenie, a po południu wpadłam we własne sidła i zjadłam spory kawałek ciasta...brrrr. No cóż, waga stoi więc nie jest źle, najważniejsze że nie w górę ;) Dziś nic nie robię, nie ćwiczę, nie biegam, zero nastroju. Niby jestem zadowolona bo meble w końcu dojechały i są super, fajnie trafiłam z rozmiarami i wygodne mega, ale... no właśnie zawsze musi być jakieś "ale". Posprzeczałam się z mężem bo nerwus jest okropny i maruda, a jak musiał poskręcać narożnik to jęczał jak stara rura, wiecznie coś mu nie pasuje. Dopiero co przerabiałam jego fochy podczas malowania w ubiegły weekend. Jezu jak ja mam dosyć tych facetów...czasem żałuję że nie mam innej orientacji seksualnej i z kobietą sobie życia nie poukładałam ;) Nieważne, nie będę marudziła tu Wam kobiety. Dziś jadłam pierwszy raz w tym roku truskawki...mmmmm pycha! :) Najważniejsze że przez dwa dni nie padało i zdążyło trochę dojrzeć na ogrodzie, zrobiłam małemu z cukrem i jogurtem nat. i sama musiałam zjeść bo jemu też coś nie pasuje dziś i stwierdził że nie dobre. Głupolec mały ;) Eskari, więc mówisz że ten protopic niezbyt dobry, hmmm. No to mam do myślenia teraz, choć sama nie wiem co gorsze - ta maść czy sterydy. Na co dzień lecimy na emolientach, teraz już na szczęście mało kiedy muszę sięgać po takie leki. No cóż, ciężkie życie mają dzieci z azs ale i rodzice bo muszą wciąż decydować jakie leki podać, z jakich zrezygnować... Muszę poczytać o tej maści o której mówisz. Pa pa dziewuszki :)
-
Ojjj jak ja wiem o czym piszecie, wysypki, rączki staruszki, zaczerwienienia...my to przerabialiśmy. Mały drapał się tak mocno, że gdybym nie biegała z maśćmi za nim to zapewne do krwi by rozdrapywał. Bałam się gronkowca, panicznie się bałam by nie wdarł się w zadrapania. Paznokcie miał zawsze do zera obcięte by nie miał czym drapać. Chyba obsesyjnie smarowałam małego kremami, z uporem maniaka niemalże. Ile razy wyciągałam go z wanny i płakałam razem z nim bo tak go całe ciało paliło. Przetestowaliśmy chyba wszystkie dostępne na polskim i angielskim rynku emolienty. Teraz na dłużej zostaliśmy wierni jednemu, jest boski tyle że miesięczny koszt to ok.200zł. No ale człowiek zrobi wszystko by ulżyć dziecku. Eskari, polecam zrobić testy na roztocza i pyłki różnego pochodzenia. Mój mały miał robione takie punktowe na przedramionach jak miał 2 latka, później pokarmowe na pleckach no i teraz po roku powtórzyliśmy panel na rączkach. I fajna jest niesterydowa maść na takie czerwone rączki - protopic. U nas bardzo fajnie zdaje egzamin, jest jeszcze podobno elidel ale nie wiem, nie używaliśmy. No i też pierzemy w proszkach antyalergicznych, hitem jest Biały Jeleń, zarówno proszek jak i płyn do prania, mają jeszcze całkiem przyzwoity płyn do płukania. Na lovelę mój mały był uczulony a jelpa nie lubiłam bo nic nie dopierał, biały jeleń przynajmniej nie zrujnuje mi portfela ;) A na temat - wczoraj robiłam mile. Nie mogłam biegać to uruchomiłam kompa. Zrobiłam najpierw 5 i jakoś nie czułam żebym się zmęczyła więc puściłam jeszcze 3. Tych już nie dokończyłam bo zdałam sobie sprawę po 30 min.że jest już godz. 23.00 i czas kończyć. Kąpiel, lista zakupów miesięcznych i tak o 1.00 poszłam spać a rano na zakupy. Kupiłam glukozaminę, czas zadbać o stawy ;) Zdecydowanie za mało piję i zaczęły zaparcia powracać...jak będę miała zaparcia to waga będzie stopniowo szła w górę, już to przerabiałam kiedyś. Codziennie sobie obiecuję że jutro będę piła więcej i codziennie wieczorem się linczuję psychicznie bo nie wywiązałam się. Wow, dziś teściowa nawet zauważyła że schudłam, ale kobieta ma refleks... :P Eskari, taka masakra na siłce to super sprawa, zawsze wiedziałam że ktoś musi człowieka nadzorować ;) Zazdroszczę takiego bata nad głową :) Zaraziłyśmy Cię bieganiem? Próbuj jeśli czujesz że to polubisz :) Trzymajcie się babeczki :)
-
Armagedon... leje do tego stopnia że nic za oknem prawie nie widać :( Lało całą noc i teraz wciąż pada. Moje podwórko przeistacza się w jezioro... Monia, pracujesz dzisiaj? Z mojego biegania nici, raczej się nie przebiję przez tą wodę, chyba wieczorem czas kompa odpalić i 5 mil machnąć. Czas najwyższy zaostrzyć sobie rygor. Został mi 1kg by zobaczyć 7 z przodu, fajnie by było w poniedziałek tak mile się zaskoczyć podczas porannego ważenia ;)
-
Irytują mnie stopki, nie można tego jakoś sensownie ustawić :P
-
Hej :) Moniu, testy wyszły ok. Mały teoretycznie jest czysty. U nas nie tyle katar czy jakieś inne historie, u nas było i jest AZS (atopowe zapalenie skóry). Ale jest nadzieja że wyrośni mi mały z tego :) Dziś czekając na wizytę widziałąm takiego maluszka jak mój z takim nasilonym azs że aż popłakałam się. Wyglądał strasznie, tak okropnie się drapał, płakał, był do granic możliwości umęczony świądem i pieczeniem oraz płaczem własnym...a ja myślałam że to moje dziecko się męczy. Jejuuuś... Monia, ja też czuję że nieco za wiele sobie pozwalam, choć jakiś tam efekt jest. Pilnuję by kolacji jakiś mega nie jeść, teraz u mnie hitem jest sałata z jogurtem i koperkiem lub sosem (woda, oliwa, koperek, natka pietruszki, przyprawy). Ale gubią mnie właśnie drobiazgi, takie podjadanie słodkości. Na początku tak się pilnowałam a teraz kurcze gdzieś mi to umyka, nawet mąż mi uwagę zwrócił. Bardzo lubiłam kanapki np. z wędliną i majonezem, no i baaardzo długo tak nie jadłam a teraz sobie pozwalam rano na jedną taką kanapeczkę, no i mąż mi wytyka ;) Czas chyba faktycznie znów wziąźć swój jadłospis pod lupę. Powinnam była biegać w niedzielę, nie biegałam, dziś też nie bo późno wróciliśmy i lało cały dzień. Matko mam nadzieję, że jutro już nie będzie padało i dam radę się wyrwać z domu bo oszaleję. Tylko niepokoi mnie stopa, coś mnie pięta boli, mam nadzieję że to chwilowe. I też mam nadzieję, że nawet jeśli nie uda mi się już schudnąć zbyt wiele to przynajmniej to bieganie ustrzeże mnie przed przytyciem, że utrzymam wagę. Pa pa :) Eskari, jak tam urządzanie mieszkanka?
-
Hej hej :) Tak Monia, jak tylko zrobi się cieplej to zapewne zmienię godzinę biegania bo umrę :) Tymczasem miałam bardzo pracowite dni...W piątek myślałam że nie pobiegam, rano po śniadaniu od razu wzięliśmy się za przestawianie mebli i szykowanie pokoju do malowania. Później musiałam zająć się młodym bo mąż robił wkład kominowy. Już mnie nadzieja opuściła i nawet miałam lekkiego nerwa przez to (chyba się uzależniłam ;) ). Później obiad, malowanie, wyjazd do miasta po brakujące elementy do wkładu...oj intensywny dzień był. Dopiero o 18ej się wyrwałam na godzinkę, pora była idealna, super się biegło. Jedzeniowo też jakoś się trzymaąm planu bo i czasu nie było ;) Sobota jeszczez gorsza. Najpierw do obiadu ryłam w ogrodzie, później po obiedzie pomagałam malować a pod wieczór sprzątanie...jeju do 23ej mi zeszło. A to okna pomyłam w całym domu, łazienkę jeszcze wysprzątałam, pościel pozmieniałam, wymyłam chyba ze 3 razy podłogi, poprałam i poprasowałam firany i zasłony...ojjj napracowałam się. Dziś rano wstałam z zamiarem że o 11ej pójdę biegać. Nieeeee... ;) nie dam rady, wszystko mnie boli, mam takie zakwasy że ledwie żyję. Myślę że wczorajszą pracą nadrobiłam jakikolwiek inny wysiłek :) I było by pięknie gdyby ne parcie na słodycze, normalnie masakra jakaś. Mam chyba straszne braki cukru :P A tak poważnie to czasem kiedy mam owulację to okrutnie mnie ssie na cebulę, kiszone ogórki i czekoladę, ot taki mój urok :) No i dziś rano do kawy poszły 2 knoppersy. Ale do wieczora już nic słodkiego nie tknę (bo już w domu nic nie mam :D ). Jutro Moniu rano nie zajrzę, jadę z małym na testy do alergologa, będę za to na pewno wieczorem. Monopol, Katarzynko, dziewczyny co z wami, odezwijcie się proszę. Nawet jeśli coś się wydarzyło nie po waszej myśli, nawet jeśli zrezygnowałyście, to nic, odezwijcie się. Przecież nie samym odchudzaniem tu żyjemy, trochę was tu brak, tak ogólnie. Pozdrawiam was ciepło wszystkie :)
-
Cześć :) Monia tu rację masz ty bo ciało wyćwiczone jest bardziej sprężyste i jędrne, faktem jest że nie ma nieładnych zwisów lub są bardzo zredukowane. U mnie stopka zaktualizowana na dzień dzisiejszy, tylko nie podoba mi się forma w jakiej jest wyświetlana ;) Mało czytelnie się zrobiło po tych kafeteryjnych modyfikacjach. Ja dzień zaczęłam od owsianki z suszonymi śliwkami i rodzynkami, teraz popijam kawę i tak myślę że koło 10.30 założę dresik i buty do biegania :) Później mam w planach sprzątanie na strychu, ale co z tego wyjdzie to nie wiem bo weny na porządki nie mam. Kręgosłup coś doskwiera i nawet do biegania trzeba będzie chyba coś przeciwbólowego łyknąć. Może jeszcze się rozchodzę, zobaczymy. Ciekawe czy to faktycznie tak będzie że zostaniemy tylko z tobą Monia i Eskari. Szkoda by było :( No ale cóż... Miłego dnia zatem i do przeczytania ;)
-
Hej hej :) Gościu - może z tymi rozmiarami masz rację, aczkolwiek pamiętaj że co producent to inna rozmiarówka, czy w ubraniach czy obuwiu. Kiedy zamawiałam ostatnio koszulki do biegania - faktycznie patrząc na tabelę z wymiarami zamówiłam w rozmiarze 44, teraz kupując koszulki mierzyłam je i 40 była akurat. Więc wychodzi że rozmiar rozmiarowi nierówny. A to czy ja ubiorę obcisłą koszulkę pod coś czy solo to chyba już moja sprawa, nieprawdaż? Monia, nie ma co się stresować, taka wypowiedź nic sensownego nie wnosi ;) Dziś u mnie padało cały dzień, jednakże po obiedzie nie dałam się i poszłam biegać. Trochę zmokłam ale ta satysfakcja jaką miałam była bezcenna ;) Mąż specjalnie zmierzył dla mnie ten odcinek który pokonuję i wyszło mu 7 km. Luz, jak na taki początek to i tak ok, jestem zadowolona. Jednakże niedługo zacznę zwiększać dystans, najpierw jednak kupię glukozaminę i zadbam nieco o kolana bo jednak waga jest wagą, tu się nie oszukuję bo wciąż ciężka jestem. Nie chcę sobie stawów zajechać, trzeba się konkretnie zabrać za siebie :) Monia, biegasz dalej? Jak starsza córa? Monopol, Kasia, gdzie wy się podziewacie? No Eskari to rozumiem, zalatana, ale kurczaki wy? Odezwijcie się laski.
-
Hej dziewuszki :) Właśnie pisałam ostatnio że coś niepokojącego z Katarzynką naszą, pisała w sobotę i teraz cisza. Monopol po egzaminie też nie dała znać jak jej poszło. Hej babeczki, odezwijcie się do nas. Ja jakoś tam sobie funcjonuję, pomalutku i spadeczki są. Wczoraj obkupiłam się w esotiqu, promocja 50% więc i staniki i piżamki i koszulki :) Najbardziej podobało mi się że mogę już przebierać w rozmiarach a nie muszę brać tego co jest. No i koszulki kupiłam w rozmiarze 40 i są ok :) Piżamka tak samo. Już nie 46 czy 48 a 40! Ależ się ucieszyłam :) Odezwę się może wieczorem.
-
Jejku co oni zrobili z naszą kafe??? Gdzie są stopki???
-
Muszę się pochwalić, kiedyś mówiłam że jak schudnę to zacznę kupować sobie sukienki. No i pierwszą już kupiłam :) Na dniach były w lidlu takie fajne kiecki po 25zł, całkiem przyzwoite. Pomyślałam sobie że do śmigania koło domu mogę sobie taką czarną bawełnianą sprawić. Czemu nie, a co! ;) Kupiłam w rozmiarze 44/46, do niedawna rozmiar pasował. W szoku byłam w domu jak zmierzyłam i okazało się że trochę przyduża. Kupiłam drugą, w rozmiarze 40/42 i jest idealna! :) Ależ się cieszę :) Ogólnie chyba lepiej wyglądam i tak też się czuję. Zaczynam zauważać spojrzenia facetów na sobie, nawet teściu ostatnio kilka razy mi powiedział że ładnie wyglądam (co jest w ogóle szokiem dla mnie bo pierwszy i ostatni chyba raz mi coś takiego powiedział na ślubie moim i jego syna). Małżonek też mi ostatnio dał do zrozumienia że zazdrosny jest bo faceci oglądali się za mną :) Miło wreszcie poczuć się kobietą a nie tylko matką czy kurą domową. A tak ogólnie to zaktualizowałam stopkę, naniosłam nowe pomiary tylko wagę jutro dopiszę, obawiam się że znowu będę na plusie :( A jak u was laski okres? Podostawałyście już? Mnie przyspieszyło w tym miesiącu i właśnie mi się kończy.
-
Cześć Kobietki :) Melduję się posłusznie ;) Jakoś nie miałam czasu ostatnio nawet komputera włączyć. Bo u mnie jest tak, albo mam możliwość przysiąść raczej przed południem, albo wieczorem. A czasem bywa że ani rano ani wieczorem...A teraz to już chyba tak będzie że sporadyczniej będziemy pisały, ja i Monopol nie pracujemy zawodowo więc większość dnia spędzamy na dworze, Monopol pewnie coś z sadami załatwia, do tego maluchy bardzo absorbują ;) Została Monia i Katarzyna pracujące zawodowo więc teoretycznie mające czas zajrzeć tu w ciągu dnia, aczkolwiek założone pracą nie zawsze mogą ;) Ja na maxa wykorzystuję pogodę, opaliłam się tak, że szok :) Buzia brązowa, nogi i dekolt w pięknym kolorze, ramiona...tylko brzuch biały ale jak tu takie sadełko wywalić do słońca? Moja dieta - niedieta chwilowo poległa. Ostatnimi czasy jakoś tak się składa że gotuję same nasze ulubione dania i jem, niestety jem. Wczoraj na kolację zrobiłam ryż na mleku zapiekany z jabłkami i zjadłam nawet taką porcję normalną, matko jak ja umierałam w nocy. Odzwyczaiłam się od normalnych kolacji i żołądek nie ogarnął chyba tematu, pobolewał i muliło mnie pół nocy. Postanowiłam że poprawię się...nastawiłam budzik na 6 rano, miałam iść biegać. Nie dla mnie jednak taka godzina, ostatecznie zwlokłam się z łóżka o 7.30. Bez śniadania poszłam. Niedaleko domu w drodze powrotnej o mało nie zwymiotowałam...chyba na głodniaka jednak się nie biega. Taka stara a taka głupia. Będę miała nauczkę.
-
Kurcze napisałam takiego długiego posta i nie mogę go wysłać. Ciągle pojawia się komunikat że niby spam, ale nawet nic nie linkuję więc nie wiem o co chodzi...
-
Monopol, Monia ma 100% racji, zupełnie nie potrzeba do biegania towarzystwa. Jak się biega z kimś to pepla się i bardziej dyszy i kolka łapie i w ogóle jest "do bani". Kiedy biegasz sama to: 1. Idziesz biegać wtedy, kiedy masz czas, nie uzależniasz się od czyjegoś wolnego; 2. Biegasz własnym tempem, nie złościsz się, że ktoś biegnie za szybko/za wolno; 3. Masz czas na przemyślenia, na plany, na marzenia ;) na kontenplowanie przyrody czy uliczek miasta. Same plusy :) Ja kiedyś też myślałam, że sama nie dam rady, że towarzystwo mnie zmobilizuje, a guzik prawda. W dodatku myślałam że to wstyd tak biegać, że ludzie patrzą...ale ja głupol byłam :) Dziś ubieram się wygodnie, zapinam pas z bidonem, zakładam opaski odblaskowe na ręce i jaaazdaaa :) Doszłam do takiej pewności siebie w tej kwestii że nie krępuję się kręcić biodrami dla rozgrzewki (świetne zapobieganie kolkom ) czy kolanami czy też kostkami. Nawet mam w planach zakupić takie lekko obcisłe koszulki na długi i krótki rękaw typowo do biegania. Już mnie nic nie krępuję bo przecież robię to dla siebie i co mnie inni obchodzą, że się gapią czy lekko uśmiechają? No to co. Niech sami spróbują przebiec kilka km to zobaczymy czy też będą tacy mądrzy ;) Monopol, musisz w sobie odnaleźć siłę napędową, my możemy cię namawiać do jakiejkolwiek aktywności, ale bez tej wewnętrznej woli nic nie osiągniemy. Postaraj się Monopol, spróbuj, będziemy trzymały kciuki :) Już niewiele ci zostało tak napradę, już jest z górki ;) Katarzynko, a te okno takie od rana do 16ej to nie za długo? Ja nie chcę się wymądrzać, ty znasz siebie najlepiej, wiem tylko po sobie że jak rano jadłam i do popołudnia nic, to wieczorem nadrabiałam. Miałam kiedyś taki system, że wstawałam o 6 rano i pierwszy pisiłek jadłam o 17ej - obiad. Później kolacja i czasem nie zamykała się lodówka do późna. No i na takim systemie ładie sobie tyłam. Niestety. Stąd moje pytanie, czy jeśli robisz tak długie przerwy, to wieczorem nie rzucasz się na jedzenie?
-
Hej :) Kobietki co tam u was? Ja wczoraj biegałam, nawet udało mi się troszkę zwiększyć dystans. Chciałam być chyba nieco nadgorliwa i dziś poszłam znów. Pukam się teraz w czółko. Nigdy więcej nie będę biegała dwa dni pod rząd. Jednak trenerzy i sportowcy pradę mówią, że jeśli bieganie to co drugi dzień by mięśnie mogły się zregenerować. Nie miałam dziś siły biec. Niby robię 6-7km, ale jednak jakieś tam tempo jest, jednak to obciążenie. Monia, ja z czystym sumieniem polecam ten pas z bidonem, super sprawa, przetestowany dwukrotnie ;) Jeśli się biega to powinno się popijać małymi łykami wodę niegazowaną co 10-15 min, unika sie wówczas nadmiernych zakwasów i zwiększa wydolność mięśni. Ten do którego podałam link jest fajnie zaprojektowany. Mocuję go sobie bardzo ciasno, tak że bidon jest na krzyżu, nic mi nie przeszkadza przy machaniu rękoma, nie podskakuje i nie drażni, łatwo się jedną ręką wypina (jest zabezpieczony gumką), nieco trudniej wkłada (cały czas biegnąc, ne robię przerw by wyjąć czy schować bidon), ale nie jest niemożliwe ;) Ogólnie polecam, fajna i bardzo przydatna rzecz. A tak odnośnie jedzenia "dietetycznego", dziś na życzenie mojego trzylatka piekłam na obiad golonkę ;) Siedliśmy do stołu i sama się nieco sarkastycznie zaśmiałam, że niby matka się odchudza a na talerzu ma kilogramową golonę w piwie... Zjadłam kawałek, zagryzłam kiszonym ogórkiem, żeby nie było że bez warzyw ;) No cóż, i takie dni będą. Miłej niedzieli kobietki :)
-
Monia http://allegro.pl/pas-z-bidonem-i-kieszonka-do-biegania-kalenji-i3211223042.html
-
Dobry wieczór :) Dziś jestem bardzo późno, normlnie nie miałam czasu nawet siąść na chwilę. Rano wyskoczłam do miasta, czas najwyższy na sadzonki typu por, seler, papryka, pomidory itd. No i kwiatki musieliśmy kupić bo mama miała dziś imieniny. Po powrocie szybka kawa u solenizantki, posadzenie zielonek i poszłam pobiegać. No i troszkę zmokłam...troszkę, to delikatnie powiedziane :D Dopadła mnie ulewa, pierwszy raz w życiu tak zmokłam. Woda lała się ze mnie, przebiegłam pół dotychczasowego dystansu...ale wesoło było :) Wieczorem zrobiłam dla przypomnienia 3 mile i troszkę delikatnych brzuszków a na zakończenie dnia - mini spa w domu ;) Porządny peeling, depilacja, maska na włosy, pachnące masło na ciało...mmmm raj dla zmysłów ;) No i jestem! :) Monia - "nerka" dziś przyszła, fajna sprawa z nią. Spokojnie telefon się mieści, spory bidon z zabezpieczeniem. Nie znoszę mieć czegokolwiek w ręce, tak jak mówisz, nawet telefon okrutnie drażni. Katarzynka - rolade testowałam, o dziwo wyszła ;) Mi bardzo smakowało, kuzyna dziewczynie również, tylko faceci jacyś tacy że nie, bo jakieś dziwne, bo coś tam...eeee tam, najważniejsze że kobietom smakowało :P Do jutra dziewczyny :D
-
Hej :) Tak jak myślałam, rano nie było czasu by odpalić kompa. Wstaliśmy z małym dopiero o 9.00, później śniadanie, kawa i na podwórko. Mały poszedł z babcią na spacer a ja ryłam w ogrodzie. Posiałam prawie wszystko, została mi paczka pietruszki do dosiania i groszek. Narobiłam się, kręgosłup chciał mi pęknąć... Ale jaka satysfakcja, że mam coś niecoś swojego na ogródku :) Dziewczyny, wy tak poważnie o tej ketozie? Jezu, przecież to niebezpieczne. Moja mama jest cukrzykiem i od samego początku lekarze uczulali nas by uważała na stan ketozy bo jest okropnie niebezpieczny i niezdrowy, wyniszcza nerki, zakwasza cały organizm itd. Ketoza jest ogólnie niebezpieczna, nie tylko przy cukrzycy, wyniszcza powoli wszystkie narządy, bardzo trzeba uważać na oczy. Ogólnie jeśli ktoś podejmuje decyzję o takim ryzyku, polecam poważnie zastanowić się czy warto. Ja dziś niby się trzymam swoich zasad, ale na obiad do warzywek na patelnię spałaszowałam schabik, taki pyszny w panierce, na tłuszczu smażony...ech, te nasze grzeszki. Jutro postaram się bardziej ;) Zamówiłam sobie taką nereczkę z bidonem i kieszonką na telefon, miałam nadzieję że dziś przyjdzie i jutro przetestuję, a tu lipa. Nie dotarła, a jutro pewnie jak dojedzie to będę już po bieganiu. Strasznie mnie irytuje bieganie z butelką w ręce, jutro pewnie daruje ją sobie, nie jest aż tak gorąco. Katarzynko - młode ziemniaczki, jajko sadzone i kefir... ależ mi smaka narobiłaś :) najprostsze zestawy czasem są najlepszym rozwiązaniem ;) Monopol - hop hop! Żyjesz? :)
-
Monia - jestem pod wrażeniem czasu, jaki poświęcasz na bieganie. 1,5 godz.to sporo, dobrą masz już kondycję :) Ja pobiegałam dziś przed obiadem, chciałam zdążyć przed moimi gośćmi, udało się :) Powolutku zwiększam dystans, ale nie szaleję, choć jak na takiego laika w tej materii to i tak myślę, że jest ok. Ja jestem pod wrażeniem, mam w domu 2 blachy pysznego ciasta i nawet go dziś nie tknęłam :) Wczoraj w ramach kolacji jak szrlotka była jeszcze ciepła to zjadłam tak na spróbowanie jeden kawałek i na tym koniec. Dziś wszyscy zajadali sie chałwowcem, a ja liznęłam tylko nieco kremu ;) W ogóle jedzeniowo tak bardzo poprawna byłam że szok. Oby tak dalej ;)
-
Dobry wieczór miłe panie :) Tak jak Monia piszesz, przychodzi weekend i topik milknie, ale przyzwyczaiłyśmy się chyba do tego ;) Weekend od pracy i od kafe (choć pracujesz tylko Ty i Kasia, Monopol i ja w domu, ach no i Eskari chyba pracuje - reszta od daaaawna milczy). U mnie klęska żywiołowa...nie mogę ćwiczyć i nie mogę biegać, załamka :( Wczoraj chciałam spróbować się przebiec, zobaczyć jak kondycja mojej nogi i d...pa blada. Przebiegłam może 1,5km. Dopóki truchtałam było nawet dobrze, jak tylko złapała mnie kolka i musiałam się zatrzymać poczułam okropny ból. Myślałam że walec mi stopę rozjechał. Najgorsze jest że nie miałam telefonu ze sobą. Zadzwoniłabym po męża, zgarnął by kaleczniaka z drogi a tak ze łzami w oczach kulejąć wlokłam się do domu. Z tego wszystkiego obciążyłam prawe kolano :( Noż kur...czaki! Kaleczniak jak nic...byłam tak wściekła że z tej złości i bezsilności rozpłakałam się w domu. Nasmarowałam tą kostkę, wzięłam tabletkę i uśnieżyło ból, wieczorem nawet wsiadłam na rowerek stacjonarny, 40 min zaliczyłam. Ten tydzień uznaję za stracony. Dziś nie tknęłam roweru bo znowu kostka bolała, jakby było mało jeszcze zjadłam 4 racuchy z jabłkami na kolację. Pomagam sobie jak nic... Dziewczyny, napiszcie proszę jeszcze o tej roladzie z łososiem i szpinakiem, podajecie to jako co? Na śniadanie? Z pieczywem? Zupełnie nie wiem jak się to serwuje. Jutro postaram się reżim wprowadzić w jedzeniu, no i muszę męża "wyprostować". Poszedł rano do sklepu po pieczywo na śniadanie i wrócił z eklerami do kawy...urwę głowę jak zrobi tak raz jeszcze. Dodam tylko że zamiast ćwiczeń sprzątałam przez 1,5 godz. Zawsze to jakiś ruch, mizerny, ale ruch.
-
Monopol, jak egzamin??? Monia, link działa :) widzisz, że ja tych nie namierzyłam w tym sklepie, czytałam o tym modelu na innej stronie :) przyczajałam się na nie, ale na tamtej stronie były sporo droższe więc odpuściłam. Katarzynko, ja też w domu chodzę nabuzowana. Nie biegałam dziś i nie wiem kiedy uda mi się w ogóle du...e ruszyć :( Chodzę w domu i wściekam się na wszystkich i na wszystko, z tej złości i frustracji wszystko mi z rąk leci. Próbowałam chociaż 3 mile przerobić, starałam się tak delikatnie i oszczędzając nogę, ale nie da się ;( Po jednej mili przerwałam, bolało i nie chciałam obciążyć zanadto tej kostki. Jeeezzzzzuuuuu jaka jestem zła :( No niby jem tak jak założyłam, trzymam się swoich zasad, ale wiem że w ten sposób nie schudnę, muszę ćwiczyć bo bez wysiłku to nie ma sensu. Wygląda na to że powinnam przejść na fazę stabilizacji...no ale bez ćwiczeń się nie da. W ogóle mam wrażenie że uzależniłam się od endorfin i ruchu, jak się nie ruszam to czuję jakbym coś cennego traciła. Boję sie że się rozleniwię i później nie dam rady zacząć na nowo...ale jęczę :(
-
Dzień dobry :) Monopol zajrzałam tu, czytam o twoim egzaminie o 9.40, spoglądam na zegarek a tu właśnie 9.40! Piszę jedną ręką a drugą trzymam kciuk ;) U mnie zmiana planów, miałam do miasta jechać ale mały zażyczył sobie rosół więc nastawiłam zupę, wypiję kawę i pójdziemy zapisać młodego do przedszkola bo jutro upływa termin naboru na wrzesień. Do miasta jutro pojadę. Monia, ja się właśnie naczytałam o tych pronujących, supinujących i neutralnych stopach, o terenach po jakich się biega...najpierw głowa kwadratowa mi się zrobiła ;) Na drugi dzień ochłonęłam i określiłam swój typ stopy, biegam po asfalcie i nie mam raczej zamiaru innych nawierzchni testować, więc wybór był jasny. Asics robi buty typowo do biegania i za nieduże pieniądze znalazłam całkiem fajny model dla początkujących biegaczy. Wyczytałam że but do biegania powinien być min.pół numeru większy, asics dodatkowo robi buty w nieco nietypowej rozmiarówce, trzeba brać większe poprostu. I tak normalnie noszę 38 a tu zamówiłam 39 i to był strzał w dziesiątkę :) Jak byś kiedyś Moniu chciała zmienić buty to polecam tą firmę, naczytałam się sporo o nich, mają same pozytywne opinie. Ja kupiłam takie: http://www.runshop.pl/asics-gel-contend-obuwie-dla-biegaczy,id3203.html
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7