Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mama28

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Moim lekarzem prowadzącym był dr Jędrzejko. I nie chce mu tutaj robic antyreklamy bo naprawde go polubilam,zaufalam,to podobno bardzo dobry lekarz,zawsze jak do niego chodzilam na wizyte to pełno pacjentek w kolejce,osobiscie czasami jezdzilam na wizyte o godz 12 w nocy(tak,tak, 12 w nocy:))bo tyle miał pacjentek.Zawsze był bardzo dokładny i wrecz przewrazliwiony.Zreszta opinie na internecie tez ma super.Ale tam na Łubinowej mialam wrazenie ze nikt nie liczy sie z jego zdaniem, ani lekarze którzy go wrecz ignorowali na obchodach jak cos mowil na moj temat. Nie wiem czy to z racji wieku, ma 35 lat. Mój maż sie smiał pozniej ze połóżna tak go gasiła podczas porodu, olewala mozna by powiedziec. Ciesze sie ze juz jest PO i pewnych błędów napewno bym nie powtorzyła, moj synek jest zdrowy i szybko rosnie ale naprawde nie moge sobie wydarowac tego jak mnie potraktowali,juz pal licho z tym znieczuleniem o ta pępowine mi chodzi. Pozdrawiam,buzka;)
  2. Witajcie Dziewczynki,od dłuzszego czasu czytam wasze wpisy i postanowilam wreszcie opisac swoje doświadczenia zwiazane z Łubinową. Szczesliwą Mama zostalam 28 stycznia, rodziłam naturalnie, 8 dni po terminie przy pomocy oxytocyny wiec podobno gorsza wersja. Od momentu kiedy dowiedzialam sie ze jestem w ciazy to wiedzialam ze chce rodzic na Łubinowej,slyszalam same pozytywne opinie od kolezanek, od kuzynki wiec szybko znalazlam lekarza który współpracuje z Łubinowa i stalam sie jego stala pacjentka. Pozatym wizja znieczulenia mnie przyciagala,to byl moj pierwszy porod wiec balam sie okropnie.Ale po moich dosiadczeniach przed porodem i w trakcie to 2 raz napewno bym sie nie zdecydowala...Dlaczego??Pierwszy raz trafilam na oddział w dzien mojego terminu,zbadal mnie moj lekarz który mial w tym dniu dyzur i stwierdzil ze musze zostac na obserwacji bo moj synek ma prawdopodobnie szyjke owinieta pepowina,do tego jest bardzo duzy, wiec zastanawial sie nad cesarka. Strasznie sie bałam,bo nie raz sie slyszalo historie o uduszeniach itp.No i lezałam sobie przerazona na oddziale 3 dni. Mijały godziny i nikt nic nie robil,zmieniali sie lekarze, kazdy mowil co innego,jeden obiecywal cesarke, drugi zaś mowil ze pepowina to nie jest wskazanie do cesarskiego ciecia. Mój lekarz tez sie plątał w rozmowie ze mna, obiecywal cos po czym inni lekarze go ignorowali wręcz. A ja dalej bałam sieo moje dziecko. W miedzyczasie nasłuchalam sie krzyków,jekow z porodówki, naprawde byłam przerazona. Aha,dodam ze od niedzieli kiedy zostalam przyjeta do środy kiedy wyszlam bylam na samej wodzie bo nie moglam jesc gdyż szanowni lekarze nie mogli sie zdecydowac co do mojej cesarki.W koncu padla decyzja od lekarzy o wywołaniu porodu, jednak położna była widocznie madrzejsza i wazniejsza od lekarzy stwierdzila ze ona to musi mnie najpierw znowu zbadac i ocenic co i jak. Po czym sie okazalo ze omineła mnie moje wywoływanie poniewaz bylam w toalecie i podłączyła oxytocyne innej dziewczynie a na stanie maja tylko 2 urzadzenia do podłanczania oxytocyny. Masakra bylam taka wsciekla...Czas leciał a ja dalej nic,głodna,przerazona, w niepewnosci. Dziewczyny na sali rodziły,zmienialy sie tylko ja lezalam i nic. W koncu mnie wypuscili do domu po 3 dniach no bo bez sensu mnie trzymac jak sie nic nie dzieje a pepowina co tam!!Przeciez co 5 dziecko sie rodzi okrecone i juz.Czułam sie strasznie zawiedziona, zlekcewazona//Po tych doswiadczeniach nie mialam ochoty tam wracac na serio, jestem z Sosnowca i myslalam ze tam wkoncu trafie rodzic. No ale wrocilam tam wkocu, 8 dni po terminie odeszly mi wody i w tymdniu zadzwonil do mnie moj lekarz ze ma dyzur na Łubinowej i zebym przyjezdzala. Pomyslalam ze bede rodzic z moim lekarzem, bedzie mi razniej, jak bedzie trzeba to mi pomorze. Nic bardziej mylnego. Kompletne rozczarowanie. I polozna i moim lekarzem do którego chodzilam cala ciaze,praktycznie co 2 tyg i brał odemnie cała ciaze 150zł, który zapewnial mnie ze wsyztko bedzie ok,ze znieczulenie oczywiscie dostane,on tego nie pochwala ale jak tylko poczuje ze musze to raz dwa dostane. No i co,byl moj lekarz, zmienila sie połozna,pani Kasia z tego co pamietam,która stwierdziła ze na jej zmianie nie bedzie zadnych cesarek ani zadnych znieczulen. Ja mam takie warunki do tego wszystko idzie super wiec nie trzeba. Cóż z tego ze ja tam prawie konam i BŁAGAM o znieczulenie. Dodam ze bylam po konsultacji u anestezjologa.Prosilam 100 razy i mojego lekarza i położna o zzo i nic. Totalna olewka. Mój lekarz gładził mnie tylko po rece i mowil "dasz rade", "dasz rade...Co mnie strasznie denerwowalo:/ Nie rozumialam nic,dlaczego skoro chcialam i moglam?Połozna straszyla mnie komplikacjami ze nie wezmie odpowiedzialnosci jak cos sie stanie dziecku itp.No i co, wkoncu dałam rade bez zzo, bolało mnie strasznie, myslalam ze nie dam rady,ciagle prosiłam ale obylo sie bez i tyle...Mój synek był owiniety pepowina 2 razy wokół szyji,az strach pomyslec...Po wszystkim widomo bylam wykonczona i taka szczesliwa ale baaardzo rozczarowana, wrecz wsciekla. Kolezanki z którymi lezalam po porodzie nie mogly uwierzyc jak zostalam potraktowana. Wypuszczono nas do domu w 3 dobie z żółtaczka która utrzymywala sie ok.2 tyg.Spodziewalam sie calkiem czego innego po prywatnej klinice i po moim lekarzu takze. Bardzo go polubilam i ufałam mu ale teraz moja noga wiecej u niego nie postanie. Nie chce nikogo zrazac do Łubinowej, ale po opiniach widze ze duzo zalezy od zmiany położnych i lekarzy. Pozdrawiam Was i życze zdrówka i jak najmniej bolesnych porodów:)
×