Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

syla333

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez syla333

  1. do do do-tym razem Ci przyznam racje i wiem ze tylko odemnie to zalezy...i do tego bede dazyla:) co do dentysty podrecznikow itd od 3 lat wszystko sama oplacam i kupuje z pomoca spoleczna. Co do czynszu konkubent,ale krzyczal nie raz bym dawala polowe za mieszkanie,powiedzialam dobrze jesli mi to na pismie podpisze ze dokladam sie by moc dalej otrzymywac rodzinne na moich synow,stypedium itd bo on na chleb im i mi nie da a wszystko mi odebrali poniewaz wzieli jego zarobki...
  2. alien-dziekuje...a tym co pisza sie nie przejmuje. Podejrzewam ze to solidarnosc jajnikow sie wypowiadalo:) Nie kazdy potrafi zrozumiec czyjs problem,jednak najlepiej oceniac i wymyslac dyskoteki czy spanie z kims bez zabezpieczenia...albo ze czekam na prezenty czy wsparcie finansowe...gdyby tak bylo bym znosila kazde upokorzenie z jego strony i moi synowie by tylko miec ten dach nad glowa lub co jesc...pomimo tego ze do do do nie wie ze pomimo mieszkania u niego jedzenie sobie i moim synom z poprzedniego zwiazku kupuje ja nie On...On sobie kupuje i psowi swojemu no i mleko naszemu synowi na czym sie jego udzual w byciu ojca konczy.
  3. do do do-co Ty w ogole piszesz? nie chodze na dyskoteki i nie oczekuje od niego ani nikogo innego wsparcia finansowego! moich synow utrzymuje sama on tylko kupuje mleko swojemu dziecku i nie oczekuje prezentow. PO drugie nie spalamz nim bez zabezpieczenia nowo poznanego...a nawet gdyby to moja sprawa...to ze przyszedl na swiat nasz syn bylo nasza wspolna decyzja i nie na poczatku...po drugie tak naprawde pokazal swoja prawdziwa twarz po zmaieszkaniu co on zaproponowal nie pchalam sie na sile tu...bylam dwa lata sama znaim go poznalam i pracowalam moim synom i mi niczego nie brakowalo...po zwolnieniu sie z pracy mialam prace spoleczne,lecz gdy zaszlam w ciaze nie powolono mi dalej pracowac tym bardziej ze zamieszkalam u niego. Po przyjsciu na swiat wspolnego syna odebrali mi rodzinne wszystko na moich synow z poprzedniego zwiazku. Do pracy z mila checia pojde jak troszke maly sie odchowa poki co ma 2 miesiace.
  4. Witam serdecznie wszystkich...jestem tu nowa poniewaz szukam pomocy co robic i jak postepowac dalej:( jednak nie wiem czy to forum jest dalej aktywne jak kiedys (bo od stycznia cisza nastala)...No wiec zaczne moze od poczatku w skrocie-po rozwodzie bylam jakis czas sama z dwoma synami...nastepnie poznalam mezczyzne na portalu randkowym...byl mily sympatyczny,nie naciskal na spotkania itd...po pewnym czasie sie zgodzilam na kawe i tak sie spotkalismy. Wydal sie jeszcze milszy i romatyczny niz myslalam po tym jak pisal i z kazdym dniem sie o mnie staral...jednak juz po 2 miesiacach pokazal swoje pierwsze i prawdziwe oblicze zostawiajac mnie sama w nocy na ulicy a sam odjechal taksowka do domu...na drugi dzien przyjechal z kwiatami przepraszal-przyjelam....bylo fajnie na jakies 2 tygodnie. Przyjechala moja przyjaciolka z niemiec z ktora bylam umowiona na dyskoteke zanim go poznalam i mu powiedzialam o tym ze juz jest i chce wyjsc..jemu sie to nie spodobalo i powiedzial ze idzie ze mna zgodzilam sie a nawet cieszylam jednak zaznaczyl ze na 2 godziny....bylo mi troche nie na reke ale przystalam na to i poszlismy. Na miejscu bylo wszystko w porzadku dokpoki za duzo nie wypil i on idzie do domu ja mam isc z nim i tak mialo byc 2 godz a bylismy 3 godz,a tak chcialam jeszcze troche zostac....jednak poszlam z nim do domu. Po drodze powiedzialam mu ze jest mi przykro ze ja tak wystawilam do wiatru ten sie wsciekl i mnie wywalil z domu...o 2 w nocy.poszlam do domu sama ciemno...nie odzywalam sie dwa dni,po czym sie zjawil u mnie prosil o rozmowe i przepraszal-wybaczylam.po rzwodzie jak to bywa byl podzial majatku i bylam w trakcie sprzedazy mieszkania by splacic bylego meza...tak swietlana przyszlosc mi przedstawil ze bylam w siodmym niebie. jednak po dalszym spotykaniu doszlo do tego ze u niego w domu musialam wynosic zaraz wypita szklanke do kuchni ukladac buty jak on chce bo mialam awanture zaraz...nie moglam sie spotykac ze znajomymi do kolezanek wyjsc itd...mialam awantury o to ze chce sie z nim kochac...wykrzyczal mi wypity ze on mnie nie kocha i nie chce sexu...postanowilam odejsc od niego...milczal tydzien jednak zaczal pisac przepraszac udawal ze chce mi pomoc bo wiadomo matce z dwojka dzieci bez pracy bylo ciezko...chcial sie spotkac pogadac odmawialam ale po tygodniu dalam sie namowic na spotkanie po mojej pracy spolecznej. Podjechal pod szkole i zaczal przepraszac ze o mnie kocha itd powiedzialam mu zeby znalazl taka kobiete ktora bedzie zyla pod jego dyktando bo ja nie zamierzam...przepraszal blagal ze to zmieni ze nie chce innej no i uleglam ponownie...byl spokoj na krotko znowu...o dzieci moje poszlo ze zostawily papierek po chipsach na biurku.Nastepnego dnia jechalam po wyniki z krwi bo mialam problemy z zelazem odebralam i wsiadajac do auta przeczytalam wynik ze jest 75 co mnie zaskoczylo poniewaz miesiac wczesniej bylo tylko 25,a na to On ze to musze byc w ciazy! ja mowie nie zartuj nawet sobie. A fakt faktem czekalam na miesiaczke i do glowy by mi nie przyszla ciaza teraz,gdy zdalam sobie sprawe ze ten facet to psychopata jakis...mialam kupione tampony i podpaski bo mialam dostac na nastepny dzien miesiaczke. Jednak on taki jakis uradowany pojechal do apteki po test ciazowy ja mowie i po co jak mnie brzuch boli na... a on ze napewno jestem w ciazy skoro tak zelazo skoczylo. Bylam w szoku i nerwowa ale zrobilam ten test po czym wyszedl niegatywnie....jednak po powrocie do lazienki i zobaczywszy test pojawila sie slabiutenka kreska druga....przezylam szok,wyszlam i mu mowie o tym ten polecial po 3 inne testy ktore potwierdzily to:( no i stalo sie pomyslalam ahhh moze teraz sie zmieni jak zostanie ojcem...tralo to znowu chwilke a poszlo o ginekologa...ze on nie zyczy sobie bym chcodzila do faceta-powiedzialam nie bedziesz mi mowil co ja moge co nie i mnie zwyzywal wrocilam do siebie tydzien milczal...po czym zapukal do drzwi i spytal jak tam moje dziecko? ja mu na to a co Cie ono teraz interesuje?zaczal krzyczec ze znajdzie lekarza u ktorego bylam i sie sam dowie..po tygodniu dostalam bukiet kwiatow z liscikiem ze kocha ze przeprasza ze jest glupcem itd.doszlo do sprzedazy mieszkania mojego zaproponowal bymz nim zamieszkala i dziecmi bo i tak mi zostawalo z podzialu nic prawie a napewno nie mialam na mieszkanie...zamieskzalismy u niego i wtedy zaczal sie totalny koszmar w moim zyciu.Odkrylam ze bierze tabletki psychotropowe po czym zapija 2 piwami-odpowiedzial bo on spac nie moze,uwierzylam...po zamieszkaniu u niego kupilam dzieciom komputer ciuchy itd lozko nowe itd troche poszalalam bo myslalam ze to bedzie ten facet juz tym bardziej ze jestem w ciazy. Jednak szybko sie okazalo ze to psychopata naprawde,co 4 dni ma ataki gdzie do dzisiaj slysze spierd...z mojego mieszkania. Wiele razy wyrzucal mnie z dziecmi i z brzuchem grozil w sms itd.Nie umie rozmawiac tylko agresja wyzwiska i yrzucanie z domu.Ciagle cos wynajmowalam albo do brata wyprowadzalam sie i za kazdym razem wracalam bo skruche pokazywal a ja sie ludzilam...pojechalismy do mojej siostry do niemiec na wczasy,ktore trwaly az 4 dni z czego jeden dzien gadalismy.Mianowicie bylismy na obiedzie w restauracji i przypaletala sie do mnie osa,ktorej sie balam i zaczelam odganiac ja i uciekac on sie wsciekl krzyczal ze zachowuje sie jak debilka itd zostawil mnie tam.poszlam z placzem do domu siostry z reklamowka ciezka bo ja zostawil szlam i plakalam poniewaz ciaze mialam zagrozona a reklamowka byla naprawde ciezka:(on mnie sledzil wolal nie zatrzymalam sie,weszlam do domu i poszlam na balkon n tam wpadl zaczal krzyczec i mnie ponizac jak sie zachowuje...powiedzialam ze nawet znajomy powiedzial ze zamiast samemu bys odgonil ose to mnie jeszcze wyzywasz on sie wsciekl i zlapal mnie za wlosy i targal chwile...eh duzo tego pisania zabral moje ciuchy i kazal z nim wracac do polski po czym cala droge cisza na koniec uslyszalam przepraszam.Po tygodniu nie chcac go sluchac i nalozylam sluchawki na uszy wyrwal mi je z uszu dziobki wyrwal i rzucil nimi we mnie wylaczyl prad itd tak jest na okraglo.3 lutego tego roku przyszedl na swiat nasz synus i tak nas wywalil po 2,5 tygodnia zdomu po czym znowu blagal o powrot....wrocilam juz chyba z 20raz...wiem jestem glupia i naiwna,ale juz nie mam sily na nic:( :cry:
×