pepsinka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez pepsinka
-
alicja ty to wiesz jak sobie skutecznie nastrój poprawić. i tak trzymaj!!! ja dziś tyłkiem kurz z mojego rowerku przetarłam a gruba warstwa była. a gdzie nasze nowe koleżanki się podziały ??? czyżby wpadły tylko na chwilę?
-
jestem, jestem. chciałam sobie poczytać twoją propozycję justynka - ale nie da się tej stronki odpalić! coś dziwnego wyskakuje u mnie. biedna ty z tą kulawą nogą. tym bandażem to tak delikatnie , bo ja kiedyś też miałam skręconą kostkę i bandażykiem obkręciłam i cieszyłam sie ,że już nie boli. nie miało prawa boleć bo noga sina się zrobiła ( krew nie dopływała) i czucia nie było. przedobrzyłam wtedy. dobrze że amputacją się nie skończyło. u was też tak zimno??? rano trza szyby w aucie skrobać!!!
-
to nie melancholia jesienna tylko braki i to spore hormonów mojej niewydolnej tarczycy. uzupełniam ale to nie działa tak jak powinno i stąd moje spowolnienie w życiu. jadę na rezerwie jak mój stary golf4. i choć tankuje( uzupełniam euthyroxem) to i tak nie mam pałera. ostatnio miałam duuuuużo stresów więc teraz to sie odbija czkawką i nie tylko. a po słoiki to tylko odbiór osobisty przewiduję!!!
-
http://stewia.zielniczek.pl/ - ciekawe ile w aptece kosztuje ?aż zapytam z ciekawości. próbowałyście kiedyś metody na mały talerzyk. żeby np zjadać tylko tyle ile mieści się na talerzu na jego środku , nie na całej płaszczyźnie i w dodatku nie na piętrowym ułożeniu? moje talerze są zdecydowanie za duże, bo nawet większe od tradycyjnych. chyba zestaw dla bobasa sobie kupię żeby ograniczyć porcje.
-
no z tym cukrem to ciekawa sprawa. ja tam nie słodzę herbaty ani kawy i napojów nie spożywam bo nie lubię. ale to nie znaczy że sie nie podtruwam białą trucizną. mało jest produktów bez tego świństwa. także często jesteśmy od niego uzależnieni - nawet o tym nie wiedząc. u mnie sezon malinowo-brzoskiwniowy , więc cukru sporo idzie do przetworów. trochę mniej dodaję ale jednak bez niego ani rusz. chyba że mus jabłkowy , który już robiłam i nie zepsuł się . mam kilka przepisów na owoce ze stewią(chyba dobrze napisałam) więc może to będzie zdrowsze rozwiązanie na zimowe przetwory. a grzybki tez nie za bardzo ( bo ponoć ciężkie na wątróbkę i mało odżywcze) ale za to jakie smaczne! no i jaka przyjemność w ich zbieraniu! uwielbiam takie szwendanie po lesie.
-
alicja twój plan bardzo mi się podoba. brzmi mi znajomo. życzę ci duuuuuuuuużo samozaparcia, bo będzie ci potrzebne- jak każdej z nas. mnie to brak konsekwencji gubi, bo plan działania mam dobry. powodzenia i pisz o tym jak dajesz radę. o porażkach też chętnie poczytam, bo znając nasze niedoskonałe ciało i umysł , takowe będą.
-
u mnie nie za bardzo , bo strułam się i nawet nie wiem czym. noc miałam straszną ( wymioty te sprawy) ale od razu ulga i troszkę lepsze samopoczucie. dziś dietka -prawie głodowa bo na jedzenie patrzeć nie mogę. chlebek z masełkiem był żeby siłę mieć i duuuuuuuuużo wody coby się nie odwodnić. nawet na chałwę nie miałam ochoty ani mleczko w tubce! także poważne to zatrucie. drażni mnie jakikolwiek zapach jedzenia.( prawie jak w ciąży). jutro już będzie lepiej.-mam nadzieję.
-
też bym chętnie zadek w basenie pomoczyła. najbliższy mam chyba w kołobrzegu - 40 km w jedną stronę więc rzadko korzystam. ale jest nadzieja ,że będę miała pod nosem ( tylko 10 km) bo budują. Może do armagedonu się wyrobią , ba jak na razie kiepsko im idzie.
-
oj jak mi się tyłka ruszyć nie chciało. a pogoda wręcz zmusza do tego żeby rowerkiem pośmigać na świerzym powietrzu. to przecież ostatnie podrygi lata. jazda pomimo jakiś wewnętrznych oporów była. nie za długa ale była.głowa mnie bolała i o kanapie marzyłam. nie wiadoma skąd i nagle wpadła mi myśl ,że to prawda iż nie za bardzo się czuję - ale nie ma różnicy gdzie ta głowa mnie boli a). w domu czy b). na rowerze. dosiadając moją kozę i czując wiatr we włosach - nie wiadomo kiedy o bolącej głowie zapomniałam. a tak w domu bym leżała i użalała się nad sobą.:-)
-
aluś jak biegać wieczorkiem - to zawsze z kimś!!! w dobie ogromnej przestępczości i nadmiaru wariatów , każda pora jest nie odpowiednia. uważajcie na siebie!!! swego czasu też biegałam ( po plaży)- bardzo miło to wspominam. to były piękne czasy. ten szum fal , niepowtarzalne zachody słońca - super. i to wspaniałe samopoczucie po treningu. ale się rozmarzyłam ;-) fajny program był dziś na polsacie o 17.45 (chyba się zaczynał) kilka wybranych osób z otyłością poddało się indywidualnemu programowi odchudzania przez 8 miesięcy i będziemy mogli śledzić ich postępy, wzloty i upadki i być może skorzystać z mądrości fachowców - ( co nieco przemycić do swojego życia). trzymajcie się kobitki.pa
-
wiem , wiem justynka ,że nie ma idealnej diety . chciałabym jednak wiedzieć co mi służy a co nie. bo są takie dni kiedy bolą mnie wnętrzności( jakieś kolki) i to od jedzenia czegoś co mnie truje. dlatego ciągle eksperymentuje. coś u mnie szwankuje tylko nie wiem co. dorwałam dość ciekawą książkę ''zmień swój mózg, zmień swoje ciało''-daniela amen. autor wieloletni psychiatra bada skany mózgu w różnych sytuacjach i wyciąga wnioski. polecam ! porusza też temat kondycji i sylwetki- czyli coś dla nas. jak to wszystko z naszym mózgiem powiązane - masakra. nawet nie wielkie urazy mechaniczne ( np. nabicie sobie zwykłego guza) czy też psychiczne( traumy , szoki,itd) mają ogromny wpływ na nasze funkcjonowanie. potwierdzają to badania naukowe a dokładnie mówiąc -obrazy tomografii. zwykły wstrząs mózgu ( co wielu z nas przeżyło - ja przynajmniej raz) potrafi nieźle rozregulować różne układy, systemy. po latach czasami to dopiero wyłazi. także często bywa tak że najpierw trzeba mózg podleczyć , żeby np. schudnąć. dieta i ćwiczenia nie pomogą jak jest jakaś awaria w sztabie głównym. znalazłam też ciekawą myśl i propozycję ( dotyczącą jedzenia emocjonalnego) ,żeby nakleić na lodówkę wielki napis '' tego tu nie ma !!! '' niekiedy wcale nie jesteśmy głodne a jednak zaglądamy do lodówy i szukamy co by tu wciągnąć. ja wtedy czuję że czegoś mi dosłownie brak i że w lodówce to znajdę. ten napis powinien powstrzymać przed zgrzeszeniem ale czy skutecznie to nie wiem bo nie próbowałam.
-
ale fajnie że jesteście!!! ja na bezglutenowym jadle jestem i obserwacje prowadzę .szukam ,badam i mam nadzieję,że znajdę dietę dla siebie optymalną, taką na całe życie.
-
JA JESTEM CHĘTNA DO STARTU.
-
zaglądam tu ale nie mam nic do napisania. weny twórczej brak ! czekam na natchnienie. pozdrawiam was serdecznie.buziaki.
-
o jakieś gwiazdki w moim wpisie się pojawiły. czytaj; g***tów . to tak żebyście nie musiały się domyślać co miałam na myśli. pa
-
gdyby wszyscy mieli takie podejście do drugiego człowieka jak my i pewnie alicja , to nie było by na świecie wojen, mordów i g***tów. może ujawnił się w tym momencie mój brak skromności. nie dbam o to. trzeba sie czasem samemu pochwalić i wybielić. nie twierdzę ,że kocham wszystkich ludzi , bo to nie prawda. ale pozwalam każdemu żyć po swojemu - szanując ich wolną wolę. kimże ja jestem żebym miała śmiałość i prawo komuś narzucać kim ma być i jak żyć. ktoś chce być lesbijką czy geyem czy trans czy elfem, krasnoludkiem to niech sobie będzie. człowiek to człowiek - szacunek sie należy. gorzej mi idzie jeśli mam do czynienia z podziałem na rozsądnych i głupich ludzi. ale pracuję nad tym . głupota i chamstwo szczególnie mnie drażnią. w ramach okazywania takim osobom szacunku - nie zadaję się z takimi - omijam szerokim łukiem żeby im krzywdy nie zrobić. a odpowiadając na pytanie ; to rowerem pociskam. rozgryzam programy ćwiczeń na brzuch. trudne są do opanowania bo oddychać trzeba jakoś dziwnie podczas ćwiczeń. a ja oddech wstrzymuję i mroczki latają przed oczami. rower opony nie zlikwiduje. trzeba cięższego kalibru użyć. a co myślicie o chodakowskiej i jej ćwiczeniach? jakiś istny szał ostatnio zapanował. czyżby było to coś nowego i skutecznego?
-
zdjęć nie będzie bo płukanką włosy potraktowałam i zrobiły się bardziej naturalne taki średni szary blond. w rudym mi nie bardzo za wystrzałowy .( zresztą widział ktoś kiedyś rudą myszę???) zazwyczaj są szare. upały wróciły i to chyba ostatnie podrygi lata. przeglądałam inne kafe odnośnie odchudzania i ze swobodą mowy stwierdzam że nasze kafe jest najfajniejsze!!!. jak oni się tam jadą i wyzywają - masakra. to jakieś czubki z zaburzeniami nie tylko odżywiania ale i osobowości. u nas jest całkiem miło. można mieć swoje zdanie i kulturalnie pisać o swoich przemyśleniach i doświadczeniach i sukcesach i porażkach. czytając ich wręcz chamskie wywody stwierdzam że wszystkie diety nawet te najbardziej absurdalne są skuteczne - jeśli komuś udało się osiągnąć wymarzoną wagę i nie umarł. szkopuł w tym że to co pomoże jednej osobie uporać się z wałkami - nie koniecznie służy komuś innemu. ja ciągle jestem na etapie poszukiwań skutecznej metody dla siebie , dla jadwigi. to co stosuje justynka czy alicja może być zabójcze w skutkach dla mnie .dlatego nigdy nie narzucam komuś swoich pomysłów . eksperymentuje na sobie . i u nas na kafe nikt nikogo nie wyzywa , nie poniża i nie krytykuje. szacun to podstawa dobrej wymiany myśli i doświadczeń. a przy okazji się wspieramy i to jest fajne.;-)
-
ja po malutku się nastrajam na kolejne zmiany w odchudzaniu. nie umiem tak z marszu coś nowego wdrożyć do swojego życia. i chyba po wczasach dopiero zacznę.czyli w połowie września. przerobiłam się na rudo . teraz kolor bardziej pasuje do mojej wrednej osobowości i charakteru.
-
kolejny '' cudowny ''środek dla tłuściochów. gdyby faktycznie był tak skuteczny i bezpieczny to było by mniej grubasków albo wcale. zielona kawa może i wypłukuje z toksyn ( bo działa moczopędnie) ale przy okazji pozbawia nas pożytecznych składników i tu pies pogrzebany. i chyba trzeba było by do końca swoich dni ją zażywać żeby zbędny tłuszcz nam sie spalał.
-
dojechała do celu?
-
nigdy nie byłam na mazurach! a komary są??? ja już czekam na wrzesień , tęskni mi się za unormowanym trybem mojego życia. bo teraz to wsio w biegu i wielkim chaosie. anarchia totalna a ja lubię jednak jakiś uporządkowany rytm i przede wszystkim spokój najlepiej ''święty''. całuski- pa
-
jeszcze nie tak dawno miałam 200 metrów ( także w stroju mogłam sobie już iść przez lasek) a teraz 20 km! też wakacje mi się tegoroczne podobają bo pogoda dopisuje. dawno nie było takich upałów i ciepłych nocy. ale urlopik ci szybko i miło zleciał. teraz pełna pozytywnej energii do dietkowania wrócisz chyba ? i dalej będziemy się wspierać. pewnie o książkach które ci polecałam zapomniałaś? ja na nowo będę je przerabiać - może coś wreszcie do mnie trafi i wezmę się tak konkretnie za siebie.
-
ja to szwendaczka pospolita jestem - nie mogłabym lezeć na plaży. nie lubię bezczynności . wolę połazić i popatrzeć jak inni tłuszcz wytapiają-leżąc na piasku. a najlepiej to w morzu - uwielbiam pływać.
-
rozumiem - ja też bym chciała pobyć z rodzinką jak najdłużej i wyjechać jak najpóźniej. ale wczoraj była ciepła woda w morzu. większość w wodzie zadki moczyła , bo piasek parzył i nie dało się wysiedzieć. wreszcie sobie popływałam. potem rowerem do kołobrzegu( przez dźwirzyno alicja). puki pogoda dopisuje trzeba korzystać ile się da.
-
justynka to jak bedziesz wracać do roboty to zajedź do mnie!!! mogłabyś odpocząć i jechać dalej tym bardziej że masz kawał drogi do przejechania.
