Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pepsinka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pepsinka

  1. ja dopiero we wrześniu będę szaleć ( chyba zakopane odwiedzę). już połowa sezonu za mną a ja jeszcze w morzu się nie kąpałam i na plaży nie leżałam!!! justynka a rowerkiem to ty jeździsz? alicja a ty jak z aktywnością? jak tylko pogoda pozwala - wypuszczam się na nowe trasy i badam okolice. wracając po takim wypadzie delektuję się przepięknym zachodem słońca i szumem fal.cudnie to wszystko zostało stworzone.
  2. żartowałam - do września nie wytrzymałabym nie zaglądać tu. Justynka a ty to sobie nie żałuj bo za granicą nie ma takich przysmaków i gościnności jak w naszej polsce. Ala zgadzam sie z tobą, że teraz to trudniej z dietkowaniem i zdrowym jedzonkiem , bo wszędzie mnóstwo pokus i trudno sie oprzeć. u mnie na każdym winklu inny zapach kusi , co kawałek jak nie gofry to szaszłyk waniajet. kiedyś jak miałam ponad 10 lat katar - alergię miałam ale odczuliłam sie i mam spokój ( myślałam ,że to wieczna już przypadłość ) to byłam chuda jak patyk , bo węchu nie miałam i mogłam bezpiecznie koło cukierni przejść . a dziś byłby problem oj i to spory . trzymajcie się kochane i delektujcie pięknym latem.
  3. ale cisza na kafe! chyba we wrześniu tu wpadnę.odpoczywajcie i bawcie sie dobrze.
  4. coś wcisnęłam i znikło a tyle się napisałam. jutro sie odezwę.
  5. szwendałam się po nadmorskich miejscowościach. ludzi masa - się zjechała. a justynka to już spakowana i w napięciu czeka na odjazd z nrf do poland? suchy prowiant przygotowałaś na drogę??? alicja a ty jak sie miewasz???
  6. ale sie za Wami stęskniłam!!! już jestem.
  7. Z tym bilansem energetycznym to nie taka prosta sprawa , bo gdyby wystarczyło mniej dostarczać a więcej spalać , to wiele osób cierpiących na nadwagę w dość łatwy sposób pozbyła by się problemu. A jednak tak się nie dzieje. Znam gościa , który przez ponad miesiąc pił tylko kawę i wodę i nic nie jadł!( wariat) i wiesz ile schudł? NIC!!! ZERO!!! Nabawił się anemii i parę razy zasłabł. Dowodem na to że ujemny bilans nie działa są chociażby głodówki te pod kontrolą lekarską. Dawno temu główny wynalazca tej błędnej teorii tzw. MAJER , próbował poprzeć wieloletnimi badaniami swoje wywody. W 70 latach w usa nastąpił wielki szał fitnesu. Ludzie zaczęli na potęgę uprawiać sport ,żeby spalając kalorie - stworzyć ujemny bilans. Powstało mnóstwo fitnes klubów. JEDNAK OTYŁOŚĆ WCALE NIE ZMNIEJSZYŁA SIĘ ! PRZYBYŁO GRUBASKÓW! I NADAL PRZYBYWA! Jest wiele dowodów na to ,że to błędna teoria, która jeszcze pogorszyła sytuację. Oczywiście faktem jest ,że gdy ktoś wyląduje na bezludnej wyspie i będzie mu brakowało pożywnego pożywienia przez dłuższy czas , to jego ciało zmarnieje - schudnie. Samo to że kiedy ograniczamy kalorie to spowalniamy metabolizm ( taki cwany nasz organizm - ratuje się jak może). , więc nie ma sensu sie ograniczać. Chyba wieksze znaczenie ma tu jakośc paliwa niż jego ilość. Też jak więcej się ruszamy , to przyspieszamy metabolizm ale wcale nie jest to powód do radości , bo wtedy często nadrabiamy mając większy apetyt. Fajnie by było gdyby organizm czerpał z zapasów a nie domagał sie dodatkowego jedzenia. I tu jest sedno sprawy. Tylko zachodzi pytanie jak ten stan osiągnąć? U każdego to indywidualna sprawa, stąd tyle diet i rad. Sama jestem dowodem na to że mniej jedząc i więcej sie ruszając - nie chudnę a powinnam.
  8. QUINOA- nie wiem czy dobrze napisałam . chodzi też o kaszę . bardzo smaczna i zdrowa zamiast płatków owsianych na śniadanie. fajnie że teraz można popróbować różnych egzotycznych produktów. Ta kasza to eliksir młodości i zdrowotności Inków.
  9. bardzo lubię kasze ale ze względu na to że mają dość wysokie IG- nie futruję kopiastych porcji.ktoś kto nie ma problemów z cukrem jak najbardziej powinien je wcinać.
  10. a ta czekolada na pierwszym miejscu to pewnie ze względu na zawartość magnezu! ;-). z takim podejściem to na pewno schudniemy
  11. Czyli Justynka - forma ci się poprawiła!!! Cieszę się razem z tobą z twoich postępów! :-) :-) :-) kondycha lepsza , a jak z wagą??? i obwodami???.
  12. chyba chałwę i mleczko skondensowane ze względu na mega słodki smak - ogólnie to nie mam jakiegoś szczególnego parcia na słodycze. dzisiaj upiekłam gofry i do tego bita śmietana. zjadłam 2 . córka mnie męczyła że by coś słodkiego zjadła ( ona to tylko na słodkim jedzie - a chuda jak szkieletor ponad 170 wzrostu i 50 kg). jak sięgam pamięcią też w jej wieku byle co jadłam , najczęściej krówki i mleczko w tubce i zawsze niedowagę miałam , zawsze tak do 45 kg ważyłam. może powrócić na starą dietę? dzisiaj to naprawdę grubo zastanawiam się co zjeść zdrowego i pożywnego a i tak tyję!
  13. Aluś - fajnie by było gdyby udało wam się małą wychować na ludzi , w sensie że będzie dziewczyna bardziej zaradna życiowo. bo z tego co piszesz nie jest dobrze. myślę że z twoim podejściem - pomożecie Jej właściwie spojrzeć na życie i dostrzec że oprócz jedzenia , picia i komputera jest jeszcze coś więcej , puki jak dobrze zauważyłaś, nie jest jeszcze za późno.
  14. na tych zdjęciach . to dwie różne babki! ( matka i córka)
  15. ciekawa propozycja - tam jeszcze nie byłam!!! a w sprawie rezerwacji , to gdzie mam się udać? jakieś namiary? a z tą listą to pomysł mi się podoba. możemy nawet same komponować jakieś posiłki i dzielić się przepisami. ale tylko zdrowe jedzonko wchodzi w grę - żadnych śmieci!!! jak robię zakupy , to podobnie jak ty omijam regały ze słodyczami. najgorzej przy kasach - tam roi sie od zabójców naszej figury. radość jest ogromna jak uda mi sie im oprzeć.
  16. Brawo!!! 15 dni!!! medal ci się należy. To satysfakcje pewnie czujesz i zadowolenie ? To jednak można wytrwać. Jeden dzień jak dla mnie to już jest wyzwanie. Z upływem dni , chyba coraz łatwiej się trzymać postanowień, choć kryzysy czasami i przed samiutką metą dopadają i trzeba ten fakt przyjąć ze stoickim spokojem. Owsianeczka poszła w odstawkę na jakiś czas ale na pewno wrócę do niej , bo lubię ją. Z rana było 27 w cieniu! CHyba skiknę nad morze - tyłek pomoczyć w solance bałtyckiej.
  17. u mnie wsio ok. namoczyłam soję i jutro mliko i tofu sobie zrobię. a potem przepyszne koktaile -białkowe oczywiście bez cukru! lubicie?
  18. już przeczytałam , tylko musze jeszcze sobie wsio poukładać, żeby was w błąd nie wprowadzić. ja najpierw na sobie co nie co przetestuję żeby mieć większą swobodę mowy;-) ala to teraz zasłużony odpoczynek od dzieciaków? są zawody w których wyjątkowo się nie widzę(nauczyciel, aktorka i prostytutka). a wy z powołania robicie w branży edukacji narodowej czy przez przypadek? tak z ciekawości pytam.justynka to wiem że dzieciaki kocha. zresztą trudno być nauczycielem i młodych nie lubić. no to sama sobie na pytanie odpowiedziałam.dziekuję , do widzenia . trzymajcie sie pa.
  19. Justynka - a będziesz przejeżdżać blisko mnie? mogłabyś zahaczyć o moją wiochę! jakbyś miała ochotę mnie odwiedzić to zapraszam! ale by było fajnie :-) a czym jedziesz na urlop do polandu?
  20. zaskoczę was nowa teorią na temat tycia. otóż wyczytałam,że jest odwrotnie niż myślałam bo najpierw tyjemy a potem przejadamy się i mało ruszamy . a nie jak wiele osób uważa ,że tyjemy bo za dużo jemy i jesteśmy mało aktywni. trochę to pokręcone ale warte przemyślenia. czyli jak zauważyłyście tycie nie jest skutkiem tylko przyczyną! tego że jemy za dużo. A to ważna różnica. badano kobitki po usunięciu jajników które produkują estrogen.brak tego hormonu powoduje że się tyje i to znacznie. jednej grupie babek pozwolono normalnie jeść a drugiej grupie ograniczono kalorie. okazało sie że obie grupy znacznie przytyły a nie powinno to dotyczyć babek na diecie ograniczającej kalorie , gdyby prawdą był fakt mówiący o ujemnym bilansie energetycznym. estrogen ma wpływ poprzez enzym LPL(lipaza lipoproteinowa)na kierowanie i przetwarzanie energii w komórkach.gdy go brakuje to mechanizm nie działa i energia z jedzonka kierowana jest w dużej większości do komórek tłuszczowych - napełniając je i tyjemy. reszta komórek pozostaje nie dożywiona i próbuje np. poprzez zwiekszenie apetytu się jakoś ratować.( komórki mózgowe tak robią) . czyli najpierw z różnych powodów dochodzi do złego dzielenia kalorii a potem się objadamy i nie chce nam sie ruszać bo ciało słabe nie dożywione. i to by mi pasowało w moim przypadku. i wyjaśniało dlaczego jedząc to samo albo i mniej -ja tyję a inni nie. nie ma większego znaczenia na tym poziomie rozpatrywań ile kalorii wciągam bo każda ilość i tak powędruje nie tam gdzie trzeba i tyłek rośnie. wiadomo że jak tyję to i więcej jem i tyję -więc koło się zamyka . zachodzi pytanie co robić aby mechanizm rozdzielania energii naprawić ??? jeszcze o tym napiszę. według licznych badań można bez specjalnych wyrzeczeń czyli morderczych ćwiczeń i ograniczającej diety proces naprawić i schudnąć bez efektu jojo. czyli alternatywa coś jakby dla nas ;-)
  21. polecam ciekawą publikację a w zasadzie książkę - '' dlaczego tyjemy?'' ( gary taubes) . między innymi dużo jest nowatorskich teorii na temat braku skuteczności w odchudzaniu. nowatorskich , bo dopiero dzisiaj znowu zaczęto je brać pod uwagę a znane były już przed 1 wojną światową. piszą ,że ujemny bilans energetyczny wcale nie likwiduje nadwagi i że ćwiczenia też nie pomagają skutecznie problem rozwiązać. czyli ograniczanie jedzenia nie ma sensu!!! przejadanie sie nie czyni z nas grubasów!!! to sprawa bardziej skomplikowana niż nam sie wydaje. wszyscy wierzymy że ujemny bilans i ćwiczenia to najlepszy i najbardziej logiczny sposób na schudnięcie. gdyby tak naprawdę było to sprawa była by banalnie prosta. jednak z własnego życia wiemy ,ze ten system tak nie działa. owszem nie można generalizować , bo są osoby , które schudły ale czy udało im się ten stan utrzymać bez uszczerbku na zdrowiu? dopuki żrą mniej - trzymają się jakoś. ale często są niedożywieni( na poziomie komórkowym) i zapadają na różne choroby. i psycha im siada , bo ciągle kontrolują co jedzą i zamiast cieszyć się życiem wpadają w obsesję . nie pytajcie skąd to znam i wiem. wiele badań przeprowadzono i opisano i wnioski z nich wyciągnięte warte są przemyślenia. po lekturze zmieniło się jeszcze bardziej moje patrzenie na grubasków. kiedyś od razu myślałam o nich że to ludzie słabi ,nie konsekwentni, żarłoki i jak oni tak mogą o siebie nie dbać. prawda jest taka ,że to nie ich wina że są grubi i nie mogą nic z tym zrobić .albo robią to w zły i nie skuteczny sposób , bo trzymają się starych , utartych i nic nie wartych teorii. autor skłania się do ograniczenia pokarmów łatwo przyswajalnych i przetworzonych. odkryciem było dla mnie to , że osoby grube są często niedożywione! no i by sie zgadzało to z tym że mają apecior ( organizm domaga się składników odżywczych) i coraz więcej jedzą, co nie koniecznie ich odżywia a wręcz zaśmieca i napełnia komórki tłuszczowe. podsumowując ; ograniczanie kalorii powoduje zwolnienie przemiany materii a zwiększenie spalania poprzez aktywność -zwiększa apetyt. połączenie tego w jedno i stosowanie nie daje pozytywnych rezultatów w odchudzaniu. jedno jak gdyby zaprzecza drugiemu. czyli co robić ? jak sobie z tym naszym problemem poradzić? jak doczytam to napiszę , bo w połowie książki jestem. już drugi raz ją przerabiam ale teraz jakoś tak na spokojnie muszę ją przeanalizować bo ciekawa i dająca do myślenia jest. a potem sprubuję na sobie kilka zaleceń zastosować. miłego dnia dziewczynki.
  22. justynka co ten znajomy niemiec robił ,że schudł? dieta białkowa? dobry pomysł z tym dniem białkowo-warzywowym. nawet lubię jakieś mięsko z warzywkami. wiem że taka dieta mi służy bo próbowałam ale niestety zapach świeżo upieczonego chleba i potem złe samopoczucie często wygrywa. uwielbiam makarony, kasze czyli węgle , dlatego trudno mi tak żywić się na dłuższą metę. mogę ze słodyczy zrezygnować ( ulubionej chałwy) ale ziemniaki i pieczywko to już gorzej. często na wynos jedzonko biorę i wtedy kanapka jest wygodnym rozwiązaniem. z wy co do roboty bierzecie?
  23. podpisuję sie całkowicie pod tym co justynka napisała. teraz kiedy spalasz tłuszcz to pożywnego jedzonka potrzebujesz , bo śmieciowe jedzonko znów uzupełni opróżnione komórki tłuszczowe i daremne będą twe wysiłki na siłowni. ale nie zrażaj się chwilowymi zonkami. nikt przecież nie obiecywał , że będzie łatwo. to są właśnie te trudności w odchudzaniu. jak to powiadają '' nikt pączków nie obiecywał''( a ja znowu o jedzeniu!) czy ja sie kiedyś obudzę i nie wspomnę o żarciu??? chyba nie ma na to nadziei bo nawet moje sny w większości przypadków kręcą się wokół jednego tematu.
  24. ALA -z tego co piszesz nasuwa mi się wiele wniosków. potwierdza się , to o czym nie dawno czytałam , że czym więcej ćwiczymy tym więcej potrzebujemy i organizm domaga się swojego . - nie oszukasz go. zaczęłaś na siłke chodzić i twoje ciało reaguje na ten rodzaj aktywności. mądrzy naukowcy mówią że ma się wtedy bardziej ochotę na śmieciowe jedzonko ( najlepiej szybko przyswajalne ,żeby braki spalone na siłowni uzupełnić). i teraz jest najtrudniej się oprzeć zachciankom i pokusom. sama świadomość tego co się z nami dzieje powinna pomóc przetrwać ten najgorszy okres. wiem , wiem jaki dokuczliwy potrafi być ten wewnetrzny głosik szepczący do ucha i kuszący do zjadania przysmaków. nie wiem czy już o tym pisałam ,że kiedy uda nam się powstrzymać to wzmacniamy ''mięsień oporu'' i później za każdym razem jest już łatwiej nie ulegać jedzeniu. natomiast jak często się poddajemy to niestety wzmacniamy '' mięsień uległości'' i coraz trudniej nam utrzymać dietkę. dodatkowo pogoda( piekna jesień tego lata) powoduje że nastruj się obniża i szukamy często nieświadomie ,pocieszenia w lodówce. już nie wspomnę o twojej sytuacji osobistej. to też ma wpływ na to że dietka sobie a ty sobie. też mam trzy światy z moimi zachciankami, nad którymi nie panuję. próbuję to jakoś rozumowo rozgryść i często się spóźniam bo zanim pomyślę ,to już coś przeżuwam i mielę. jak nachodzi mnie ochota na żarcie , to (o czym często zapominam pomyśleć) zastanawiam się czy zjadłabym coś za czym specjalnie nie przepadam. jeśli tak , to znaczy że faktycznie jestem głodna i powinnam jeść. jeśli natomiast ma chrabkę na konkretną potrawę to często jest to znak że wcale nie potrzebuję jedzenia tylko mam zachciankę - czyli włącza mi sie jedzenie emocjonalne. justynka wie o co chodzi . nie wiem czy ciebie ten problem też dotyczy. bo ja to książkowy, kliniczny przypadek jestem w tej dziedzinie. dzisiaj cały dzień leje , od wczoraj i siedzę w chałupie i żrem. z nudów! śpię i żrem. nie chce mi się już z tym walczyć. czekam na słońce i lepszą formę. jakoś muszę ten do du..... dzień przetrwać i przetrwam .
×