Widzę, że nie tylko ja mam ten problem... a myślałam, że jestem jakimś kosmitą i tylko ja wyciskam syfki do ran... u mnie wygląda to tak, jak się zdenerwuje... biorę lusterko i gniotę wszystko po kolei, zaczyna się od twarzy, kończy na ramionach i dekolcie, ciepło się robi a ja jestem cała w bliznach....twarz,ramiona,dekolt... jedna czerwona wielka plama... od kilku dni nie wyciskam,poza jedną krostką na twarzy,smarowałam maścią,aż wyciągnęło do góry wszystko,wygniotłam,zdezynfekowałam, o dziwo nie ma po nsyfku śladu... moje ciało powoli dochodzi do siebie, ale zejdzie z miesiąc zanim się to wygoi... byleby tylko blizny zeszły.... JAKA BYŁAM GŁUPIA :( piszcie jak Wam idzie, może razem jakoś damy radę pokonać ten straszny nawyk