Jakieś pół roku temu poznałam chłopaka. Przystojny, inteligentny, świetne studia... Byłam wtedy po rozstaniu z byłym, więc spotkania z nim były świetną odskocznią od tego, żeby się nie zamartwiać i nie myśleć. Mieliśmy kontakt przez miesiąc, który potem się urwał. Nie odpisał na moją wiadomość dotyczącą spotkania, dostałam po paru dniach sms z przeprosinami, jednak zignorowałam to, bo nie widziałam, żeby mu strasznie zależało i uznałam, że nie będę się poniżać i że powinnam cenić swoją wartość i nie pozwolić na takie traktowanie.
Po trzech miesiącach otrzymałam wiadomość, w której napisał, że zachował się strasznie, że jest mu bardzo głupio, miał wtedy trudny okres związany ze swoimi studiami. Odpisałam mu i od tamtej pory co jakiś czas pytał co u mnie słychać, a przez ostatnie dwa miesiące utrzymywaliśmy kontakt praktycznie codziennie. Spotykaliśmy się, było naprawdę dobrze... Okazywał mi dużo czułości, zabiegał o mnie, troszczył się, pomagał w wielu sprawach. Niestety od jakiegoś tygodnia kompletnie nic nie pisał, ja wysłałam tylko dwa razy wiadomości i chwile pogadaliśmy z mojej inicjatywy. Miał być na imprezie, na którą szłam ze znajomymi, jednak po północy dostałam wiadomość, że przeprasza ale miał dużo nauki (niedługo ma bardzo ważny egzamin) i cały czas myślał ze się wyrobi. Następnego dnia napisał SAM od tygodnia, porozmawialiśmy dosłownie kilka minut i tyle, nawet nie wysłał nic w stylu: papa, muszę już iść.
Martwię się, że coś jest nie tak, że znudziłam się mu już, że może ma kogoś innego, albo, że znowu zachowa się tak jak poprzednio i urwie kontakt.
Proszę napiszcie mi co tym sądzicie, wiem, że ciężko jest cokolwiek doradzić, ale bardzo stresuje mnie ta sytuacja, po prostu mi na nim zależy...