Zgadzam się w 100% z Mycha.
Mój labrador wciąż zaprasza mnie do zabawy. Jest wspaniałym towarzyszem zabaw. Na spacery biorę jego ulubioną zabawkę i nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby oddalił się i nie wrócił na mój głos.
Dba o moja kondycję fizyczną i gdyby nie ten "wieczny szczeniak" zasiedziałbym się w domu.
Faktem jest, że tylko mnie słucha. Żona może go wołać długo i namiętnie a On i tak nie przyjdzie.
Dwa razy w tygodniu go czeszę i nie mam problemu z sierścią.
A najfajniejsze jest to, że gada, opowiada, przekonuje nas do swoich racji takim tonem, że oboje wymiękamy.
To naprawdę cudowne psy, tylko trzeba dać im coś z siebie.