OK muska, dziękuję :-) Zdecydowałem się, że zapiszę się do szpitala na wrocławskiej i w międzyczasie spróbuję na Smoleńsk.
To może napiszę trochę o sobie, skoro czytam, że dużo osób zwierzało się ze swoich prbolemów usznych.
Mam 27 lat i od 4. roku życia mam niedosłuch obustronny w granicach 20-60 dB. Z tego co pamiętam to była chwilowa (może 1 minuta) całkowita utrata słuchu, po czym wrócił, ale z takim efektem jak jest teraz. Pierwsza diagnoza, że to przez zapalenie jakieś. Na początku dostałem jakieś lekarstwa, płukanie uszu, ale to nic nie pomogło. Potem chodziłem do laryngologów (ale takich ze średniej podkrakowskiej miesjcowośc), którzy mi niestety nie pomogli. Wszyscy mówili, że to uszkodzenie membrany...
Jakieś 10 lat temu byłem we wcześniej opisywanym szpitalu na Wrocławskiej i ówczesny ordynator tamtejszego klinicznego oddziału otolaryngologicznego zarządził wycięcie migdałków. Pomogło, ale minimalnie. Powiedział później, że ten niedosłuch jest do naprawienia i że pasowałoby zrobić jakieś kroplówki. Niestety wtedy się nie zdecydowałem bo zaczynałem studia.
Słyszę najlepiej w głośniejszych miejscach, np. w knajpie - wtedy nie mam problemu z rozmową. Najgorzej słyszę w cichych pomieszczenieach i na dworze. Mam też trochę jakby uczucie, że mi coś tam lekko ucho przytyka. Troszke i chwilowo poprawia mi się słuch jak próbuję dmuchnąc powietrze nosem przy jednoczesnym jego i ust zatkaniu.
Miał ktoś może podobny przypadek? Orientuje się ktoś czy jest szansa to wyleczyć?
Pozdrawiam!