to może i ja mogę
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez to może i ja mogę
-
nie potrafiś jeszcze chodzić nie portafię nawet mówić ale potrafię odczuwać nie mam jeszcze brwi nie mam nawet rzęś ale mam wrażliwe serce nie mam domu mam tylko twoje ciało a ty chcesz mnie z niego wyrzucić zanim odejdę rozszarpany na strzępy a ty powrócisz do dawnego życia mósisz wiedzieć mamo że bardzo cię kochałem i żałuję tylko że nie dałaś mi spróbować żyć może pokachałabyś mnie? ale wybaczam ci wszystko i modlę się za ciebie teraz mogę umrzeć w spokoju, a ty żyj dalej beze mnie lecz pamietaj że choć krótką chwilę to jednak kiedyś w tobie żyłem....
-
Witajcie wszyscy. Jakaś dziwna pustka tutaj zapanowała. To chyba dlatego że mnie nie było wczoraj! A dzisiaj zbyt ładna pogoda żeby siedzieć przed komputerem. Trzeba dzieci na spacer wziąć Jagódko ,prawda?
-
sfrunąłeś z rajskiej jabłoni drzewa Adama i Ewy jak statek Artura Rimbauda i znów jesteś choć przez ostatnie wcieleni nie dostałam od ciebie nawet kartki czy teraz po milionie nierozłącznych sekumd będzie miłość i pragnienie? doszedłeś do kresu kąpiąc się w źródle i byłeś odbiciem Narcyza kochałeś siebie, rajskie kwiaty i morskie nimfy już teraz wiem że masz serce z soli już teraz wiem że martwe legendy przyniesione z mroku chrześcijaństwa rozbijają się o skały teorii Darwina odejdź tam gdzie byłeś! jako jabłko i statek nie jesteś już sobą....
-
łapiąc na wędkę motyle egzekwuje swoje prawo do życia sadząc po wyglądzie bladych policzków w okowie sinego makijażu oczu nie udaje mi się kiedy na murawie pojawia się nowa zwierzyna klękam przed nią naga próbuję poznać moje fatum chodzę do wróżki i jasnowidza zmienia mi sie cialo i zjadam marzenia popijając łzami kiedy na horyzoncie pojawia się kolejny motyl po prostu zarzucam kleiste pułapki
-
Jagodo a ile ty masz lat jeśli mogę spytać?
-
Naprawdę myślisz że moje wiersze są aż takie poważne? Zycie po prostu...
-
Jagoda przestań, naprawdę nic się nie stało. głupota czcicielki równowagi zniszczyła upór rozsądek stopił się z zasadą kwas wlewa się litrami do zardzewiałej skrzyni mojego umysłu roztapia zawiasy nieuwagi nadzieja zgubiła skrzydła pełznie teraz pod śmierdzącym płotem i kąpie się w zgniłych warzywach jak wiatr szalejących muchomorów idzie za głosem zza grobu matk uśmierca spotkane ideały
-
Jagoda mój nick brzmi \" to może i ja mogę\" nie pomogę hihihi. Pozdrawiam, zdecyduj się na stronkę Koli nie będę już sama
-
Jasne że będę, poczekam
-
zaczynam znów się urodziłam i jakoś inaczej oddycham mam pełniejsze płuca i wrażliwsze zmysły sina ze zmęczenia ale silna wolą stawiam czoło życiowej konkurencji gdzieś tam głęboko w sobie mam małego sprzymierzeńca kiedy padam wyczerpana on dodaje mi sił kiedy płaczę pociesza i mam nowe życie muszę zapamiętać nie mogę go zmarnować Jagoda jesteś?
-
stałam się... innym istnieniem zapełniłam wnętrze światłem wypędzając czekające w ciemności koszmary mam już dwie nogi i dwie ręce potrafię się poruszać nie czołgając się zniknęła pustka Jagoda cieszę się że ci się podobają moje wiersze. Jestem zaszczycona
-
w maleńkich głowa nierozumnych krasnali kiełkuje myśl z siłą wulkanu wybucha nieokiełzana moc każdy z dziesięciu każdy z dwudziestu wybucha niewypał taka szkoda a byli już blisko każdy chciał wykazać intelekt i czekam aż znowu będzie burza zagrzmisz ty wielki przerażony czlowieku? czy schowasz głowę w piasek....
-
widziałam paranormalne pojęcie rzeczywistości i czułam powiew dziury ozonowej padał wiatr świecił deszcz wiało słońce chory z anormalności dzidziuś dziecko bachor z osmarkanym okiem załzawionym nosem i gwiazdy w dzień i zimny ogień i czerwony śnieg zabarwiony krwią wielkiego karła i małego olbrzyma krótkie migdałowe paznokcie wiedźmy i szpony panny w wianku gromy w jasny dzień burza deszczowa śniegowa na Saharze i lód na Karaibach I chory Bóg w Piekle i Szatan na niebiańskim tronie...
-
nocne brzęczenie owadów przerywa śmiech nie chcę się dowiedzieć czyj i zabijam przerażenie wykrzywieniem ust wiem że słowa niewypowiedziane ranią stoją jak mur nieopisany, nie-do-prze-by-cia w mroku czai się tajemnica w osobnych sercach, na osobnych biegunach w innych latach świetlnych w końcu szelest puste pytanie, i puste odpowiedzi i ta niewiara i przerażenie siła zazdrości to nić niepojeta bezkresny smutek i szalony śmiech pusty jak oczko igły z motyką na słońce... z nitką pokonuję przepaść może spleciemy choć sznur? jak się nie uda poszukamy szubienicy
-
idę za rękę z księżycem on prowadzi mnie po zaciemnionych zakamarkach mojego życia pokazuje niezrozumiałe rozumy i rozżalone żale idę krętą dróżką wśród księżycowych kwiatów i gwiezdnych łez mój przewodnik spotkał słońce podali sobie promieniste dłonie słońce roztopiło skamieniałe znaczenia słów a księżyc zmroził je w jeden kształt człowiek chwilę później jego twarz obmył niebiański deszcz aniołów słońce schowało się za horyzont księżyc dotknął mnie zimnym promieniem i stoczyłam się po tęczy dotknęłam stopami atmosfery dziękuję... za tą wycieczkę po życiu KOLI, zapraszasz serdecznie, może się zdecyduję. Nie wiem czy się nadaję, daj znać
-
Witajcie wszyscy wierszokleci! to po prostu naga prawda wypływająca ciężko z otchłani piwnicy czy widziałeś kiedyś pełzającego ptaka? wyglądał jak ucieleśnienie niewinności a był drapieżny wił się jak górski strumień za ofiarą tak wygląda życie przez ramę obrazu abstrakcjonisty absurdy....nonsensy.....paradoksy zaciemnione wizją potencjalnej zdobyczy ludzkie wysiłki i hektolitry bezsilnie wylanych łez do literatki po burbonie szklane domy w centrum rozszalałych huraganów i ekologiczna żywność z uprawy przy autostradzie to po prostu naga prawda rozstawiająca drapieżne palce by wydłubać oczy tak wygląda życie
-
Bardzo nieładnie! Zamyślona poetko ja mam wrażenie że gdzieś juz to cztyałam! Czy nie jest to wiersz Haliny Poświatowskiej? Mam pewność że to plagiat!
-
myśl ulotna jak przebłysk świadomości w utlenionej twarzy w czarnym kapturze błyskawicznie rozwija umysł choć nie lubi wagarować za kotarą wylgaryzmów bije serce wiele niewykrytych za maską kołtunerii talentów i dusza jak żywa wyciągająca ręce po odrobinę rozgrzewającej nalewki i przytulenie komputera wyrazy - przekleństwa naszego wieku w objęciach pijanych samymi sobą nie staną się nigdy bo gdzie ich miejsce? bo gdzie ich czas?
-
włoże łzę do koperty zaadresuję i wyślę włożę uśmiech do koperty zaadresuję i wyślę włożę pocałunek do koperty zaadresuję i wyślę Szanowna pani Miłość ul. Piękna poczta zwróci mi trzy koperty z napisem \"adresat nieznany\"
-
Dziękuję Jagódko. Ja też wypatruję twoich kolejnych!
-
runął świat który budowałam latami on wkradł sie w moje życie podstępem wyszedł ze szklanego ekramu i po prostu sie stał najpierw po prostu był potem stał się uzależnieniem i rozsypał mi życie na kawałki i byłam dwiema osobami dniem sobą, nocą nieziemską boginią seksowną i czułą i on o tym wiedział i niczemu sie nie dziwił i nagle zrozumiałam że reszta nic nie znaczy gładziłam zimne szkło szeptem wymawiając jedno imię... wyrzuciłam sen, zgubiłam rozsądek... i stałam się mitem
-
Maleńka_kobobietko, ja też nie lubię whidky ale wtedy tylko to znalazłam w barku.... Wygrzebuj wiecej ze swojego archiwum!
-
Ten wierszyk na górze też jest mój, pomyliłam literki. Witaj Jagdko, i Wy wszyscy wierszokleci!
-
Ot historia jakich wiele.... Dziekuję za to że tu jesteś , bywaj częściej Liliowa całuśna