mezatka splatka

nie, nic nie zrobil wlasnie tylko sie usmiechnal... juz nie wiem co mam o tym myslec i te spojrzenia przy stole i nic wiecej. nie ukrywam ze sie spodziewalam czegos innego po tych jego smsach.

jak czytam te ciagle komentarze o prowokacji to tez mi sie odechciewa tutaj pisac, naprawde. a wstalam z lozka i pedem do komputera, zanim maz sie obudzi, zeby zdac wam relacje, ale widze ze to nie ma sensu.

no nic, bede sie zbierac, juz jestem ubrana musze sie tylko pomalowac i wlosy dokonczyc robic bede miala takie fale delikatne. jesli przezyje dzisiejszy wieczor i nie dostane zawalu to sie odezwe jutro albo po powrocie, chociaz watpie, zebym jeszcze miala sily. dziekuje wszystkim za dobre rady, trzymajcie za mnie kciuki, zeby wszystko dobrze poszlo. :)

sa po zareczynach, w tym roku sie zareczyli w maju... ale o slubie narazie nic nie mowia na szczescie.

tak, jedziemy jednym, maja u nas byc o 18.30. ale sie denerwuje, nie macie pojecia jak. :) z tego stresu tak mi sie trzesly rece, ze nie umialam paznokci normalnie pomalowac.

no jaram sie zebys widziala :) wiem, ze naduzywam slowa masakra, ale w codziennym zyciu tez tak mam nie tylko na kafeterii. :)

dzwonila do mnie z 15 minut temu jego narzeczona masakra. pytala sie czy chcemy jechac z nimi jednym samochodem, bo ona nie bedzie pila, to nas podwiezie potem do domu zebysmy mogli oboje sobie wypic. masakra, no po prostu masakra, ale mi sie jezyk platal jak z nia rozmawialam, glowa mala. :)

w ogole nie rozumiem ludzi, ktorzy mnie oskarzaja, ze to prowokacja, nie potraficie zrozumiec, ze w zyciu zdarzaja sie naprawde rozne sytuacje? a jesli uwazacie dalej, ze to co pisze to nieprawda, to nie wchodzcie tutaj, nie czytajcie i nie komentujcie, bo to sie juz powoli robi nudne.

nie, nie zdradzalam meza przed slubem, w ogole nie zdradzilam nigdy nikogo, nawet jesli mi sie ktos podobal. teraz to jest zupelnie cos innego.

wiecie co, im blizej tego spotkania tym bardziej sie denerwuje, normalnie rece mi sie trzesa, sucho w gardle jakbym na jakis egzamin szla albo cos gorszego. w glowie sie nie miesci ze moze to tak dzialac. stresuje sie jak nie wiem co.

nie uciekam od odpowiedzialnosci, domyslam sie jakie moga byc tego wszystkiego konsekwencje, a mimo to chce w to wejsc jeszcze dalej i nie cofne sie teraz juz na pewno. i nie napisze, ze nie mam na to wplywu, bo mam, ale to jest tak silne, ze nie potrafie sie powstrzymac.

wiem, biore pod uwage to, ze ryzykuje. ale to jest silniejsze ode mnie.

nie uwazam sie za cyniczke. no moze jestem troche malo kumata, po prostu mam taka blokade w sobie, ze nie chce sobie niczego wmawiac i jego smsy traktuje z duza ostroznoscia.

no wiem, ze faceci niezbyt zwracaja uwage na takie szczegoly ale mimo to chce wygladac ladnie. :) jeszcze mam teraz dylemat nad butami, czy zalozyc wyzsze czy nizsze obcasy? chyba wyzsze lepiej chociaz nie wiem czy mnie nogi nie beda bolaly...

nie odpisuje mu nic lepiej, bo jeszcze jego narzeczona dorwie ten telefon.

no nie wiem jakie sa jego intencje i dlatego pytam o zdanie innych.

wlasnie pozyczylam od znajomej kolczyki bo mi sie spodobaly jak znajde jakies podobne zdjecie to wam wysle i napiszecie co sadzicie o nich. no i kupilam ponczochy :)

wiecie co, mam juz jakas obsesje, jak tylko dzwoni telefon moj albo meza to od razu lece bo mysle ze to on. to juz zaczyna byc naprawde jakies wariactwo. jade teraz do znajomej bo obiecalam jej pomoc. napiszcie mi jakies rady jakie dodatki ubrac do tej sukienki bo ja nie wiem sama. bede popoludniu, postaram sie jak najszybciej, mam nadzieje ze sie ktos odezwie, bo bez was oszaleje.

czesc wam, jestem dzisiaj tak rozkojarzona od samego rana ze az maz to zauwazyl i sie pytal czy cos sie stalo. czuje sie fatalnie i caly czas sie boje ze cos pojdzie nie tak, ze nie bede w stanie sie tak kamuflowac zeby nikt niczego nie zauwazyl...

ja tez jak sie kocham z mezem to wyobrazam sobie jego... wiem ze to jest straszne ale tak robie.

no ja tez kasuje wszystkie smsy od niego.

wiem ze teraz bym ryzykowala jakbym napisala i nie napisze ale nie wiecie jak mnie korci masakra. caly czas o nim mysle i sobie go wyobrazam... a jak sobie przypomne jak byl u mnie jak mnie smyral po rece to juz w ogole.

maz nie uzywa raczej mojego komputera ale w razie czego usuwam historie. przezorny zawsze ubezpieczony.

nie moge caly czas tu pisac musze z mezem siedziec. i tez dlateg tez nie napise do niego bo maz sie moze zorientowac ze z kims pisze i sie nie wytlumacze.

wiecie co siedze teraz i mysle i mam tysiac mysli w glowie wyobrazam sobie to jutrzejsze spotkanie i kazdy scenariusz sobie obmyslam, jak sie zachowam, jak sie bede odzywac do niego... masakra zwariuje przez to myslenie nie moge myslec o niczym innym. i caly czas sie patrze na telefon ale on juz nic nie napisze bo siedzi teraz z narzeczona pewnie. a ja mam taka ochote napisac do niego. tylko ze wtedy wyjde na wariatke.