Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nyada

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Dziewczyny próbowałam różnych kaszek i nic nie wchodzi (Justi w Polsce nie ma żadnych warzywnych kaszek, przynajmniej ja nie znalazłam). Justynka kaszę zje jedynie jak jest zrobiona na moim mleku, no ale ostatnio przestałam ściągać laktatorem, bo zrobiła mi się jedna pierś mniejsza :/ Mam nadzieję że to się wyrówna. Jutro spróbuję sposobu kaszki na wodzie zmieszanej z jogurtem, tak jeszcze nie dawałam. Dziś postanowiłam wziąć Justynkę szokiem, tzn nie dałam jej obiadu w domu tylko zapakowałam ją w wózek, na plac zabaw, włożyłam do huśtawki i tam dopiero zaatakowałam ją zupą. Była w lekkim szoku, niestety na tyle krótko, że zjadła tylko 50 ml., ale dobre i to.
  2. Ostatnio za namową koleżanki spróbowałam podać dania ze słoiczków, niestety wszystko jest be i wypluwane, a następnie rozsmarowywane po podłodze. Z owoców Justynka toleruje tylko świeżą brzoskwinię, reszta owoców jest nie zjadliwa. Jabłko (gotowane czy surowe) jedna łyżeczka, i fru na ziemię, to samo z bananem, i innymi owocami, no jeszcze jako tako w lecie wchodziły jej jagody amerykańskie obrane ze skórki. Mięso to akceptuje tylko w postaci ww. kabanosów no i wędliny z mojej kanapki, mięsko w zupce, koszmar, jak próbuję jej podać to patrzy na mnie z wyrzutem i z taką miną ""no co ty mi tu dajesz?" Próbowałam już królika, kurczaka, indyka, a nawet schabowego ugotowałam w zupie. I też nic. Jeszcze jakieś parę dni temu podawałam jej mięsko siekane prosto do buzi, ociupinę jadła, a teraz pluje. Ryba to samo, czasem zje jeden kęs wędzonego na gorąco łososia, żółtko tak samo, warzywa ugotowane, jako tako troszkę skubnie, ale zazwyczaj to jeden hapsik. Nie wiem może, ja coś robię nie tak, ale już nie mam pomysłów co mogłabym zmienić. Byłyśmy niedawno u lekarza, lekarka kazała mi podawać żelazo (z badań wyszło że Justyna ma ciut powyżej granicy), bo podobno niedobór żelaza powoduje brak apetytu. Podaję od wczoraj. Gonię za nią cały dzień z jedzeniem, i nic ręce opadają.
  3. Jak Justynka się urodziła, to karmiłam ją wyłącznie piersią (nie podawałam mleka mm, choć w szpitalu dokarmiali maluchy), no ale po przyjściu do domu tylko pierś, jak miała ok 6 mcy to postanowiłam zacząć powoli ją odstawiać, no ale się okazało, że ma uczulenie na białko mleka krowiego, co ciekawe przez te 6 mcy nie miała żadnych objawów. Dostaliśmy nutramigen - tragedia na sam zapach miała odruch wymiotny, później Bebilon Pepti, to samo. Zostało mi więc karmić piersią, musiałam przejść na dietę bez mleczną, żadnych produktów mlecznych, wołowiny dosłownie nic. I tak trwało to jakieś 3 miesiące. Suplementowałam się m.in tabletkami z wapniem oraz mlekiem ryżowym, ale już pod koniec 2 mca musiałam zacząć obcinać paznokcie przy samej skórze bo tak były miękkie, że cały czas się łamały. No ale szczęśliwie dobrnęliśmy do końca tej diety, no i teraz Justynka dostaje jak na razie 1 jogurt dziennie (ok 50 gr) i na razie nie widać żeby coś się działo. Jak próbowałam zrobić kaszkę na mleku to odwraca buzie i nie chce nawet ust otworzyć. Jogurt, pomimo że próbowałam różne to też jakaś katastrofa, zjada 3 łyżeczki, a później muszę ją ganiać po pokoju, przypięta do krzesełka usiłuje się wyrwać.
  4. Z tym niejedzeniem Justyśki to słyszałam różne opinie, ale najczęściej powtarzała się ta, że mało je stałych pokarmów, dlatego, że ja jeszcze karmie piersią. Nie mam bladego pojęcia, czy to może być przyczyną, no ale chcę karmić do roku, a dopiero później odstawić. Oprócz mleka jest jeden produkt, który trzymam jako żelazną rezerwę i który moja mała wiem napewno że zje, to są niestety kabanosy. Pytałam o to pediatry, kazała dawać jak chce, ale boje się dawać więcej niż jeden kawałek dziennie bo przecież tam są konserwanty.
  5. gosik96 dziękuję, poczytam i może coś znajdziemy :) pogoda na razie jest przyjemna i korzystamy ile możemy, no ale niedługo pewnie jesień ruszy pełną parą, no i chcę znaleźć coś na popołudnia. To teraz parę słów o mojej niuni. Na imię na Justynka, ma 7 zębów, i ważyła ostatnio tylko 8 kg. Wzrost też nie powala bo 68,5 cm. Rozwija się bardzo dobrze (jakiś tydzień temu zaczęła sama chodzić), a jedyne co mi spędza sen z powiek to ten jej niewielki wzrost i waga. Problem polega na tym, że straszny z niej niejadek, nic jej nie smakuje, nie wiem już co gotować, każdy posiłek zaczyna się i kończy dramatem. Nie mam już pomysłów co robić.
×