Też nauczyłam się niczego nie planować. Wyjazd mojego K. miał trwać tylko rok, ale zrobiło się z tego 2 lata. Właściewie nieustannie pojawiają się jakieś nowe plany, możliwości, więc jakieś dalekosiężne planowanie odpada. Póki co mamy zaplanowany ślub na 16 kwietnia 2007, bo to trzeba było wcześniej zaplanować;) Ale co będzie dalej?? Nie wiem. Najważniejsze żebyśmy byli razem. Wtedy na pewno sobie poradzimy i wszystko się ułoży. Wiem jednak jedno- już nigdy nie zgodzę się na takie rozstanie. Nigdy!!