Alexis :)
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Gratuluję z całego serduszka tym, które doczekały się i mocno kibicuję tym, które nadal czekają na swój cud. Ktoś już ładnie napisał, że każda z nas ma swój czas. Walka o małe szczęście kosztuje nas też dużo cierpliwości i tej życzę wszystkim oczekującym. Alliso, dziękuję za to, co napisałaś. Ja mam bardzo podobne odczucia, chociaż strata dziecka jest zawsze ogromną stratą, bez względu czy maleństwo było w łonie 8 tygodni, 9 miesięcy czy było po tej stronie kilka lat. Jednak przeżywanie bólu jest (dla mnie) powiązane z ilością wspomnień, a tych już sporo miałam. Dziękuję jej za to, że pojawiła się w moim życiu, tak bardzo je odmieniła, chociaż teraz pozostał tylko ból i łzy. I nie jest w stanie podnieść mnie na duchu to, że innych też to spotyka. Jest mi z tym źle, bo takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Mój ból jeszcze pogłębia to, że tyle lat na nią czekałam. I nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek spotka mnie takie szczęście, żebym na kogoś mogła przelać uczucia macierzyńskie, które po porodzie są jeszcze silniejsze niż wcześniej. Jest mi wstyd, bo kilkanaście stron wcześniej pisałam "spełniło się moje największe marzenie - jestem w ciąży". Jest mi wstyd, że takie marzenie uważałam za największe. Dziś napisałabym, że moim największym marzeniem jest zostać matką i móc patrzeć, jak moje dziecko rośnie i się zmienia. Jestem w Wami dziewczyny, chociaż temat IUI mnie ominął, ale nie wiem, czy kiedyś w przyszłości nie powróci.
-
Paula, kochana, ja w listopadzie urodziłam córeczkę, serduszko przestało bić. To był początek 7 miesiąca. Nie umiem sobie poradzić z tym, co się stało. Czekałam na nią ponad 6 lat..... Dodam tylko, że to nie była ciąża po IUI, zaszłam naturalnie bez leków. Więc czytam Was, kibicuję, ale nie piszę. Nie chcę pisać nie na temat.
-
Hej dziewczyny! RybkaPlum - ja jakoś ostatnio zauważyłam, że odkąd jestem w ciąży jeżdżę dużo ostrożniej i ogólnie mam jakiś nieokreślony lęk przed prowadzeniem auta. A prawko mam już od 7 lat ponad, jeżdżę też w miarę ok - w każdym razie nigdy się nie bałam jechać nawet w nieznane miasta. Ale miałam sytuację już w ciąży, że na przejściu dla pieszych puściłam ludzi z jednej strony, a z drugiej już nie zauważyłam i chciałam ruszyć, kiedy ich dostrzegłam. Oczywiście reakcja szybka była, ale stres się udzielił i chyba mi tak zostało. Bo wcześniej podobnych sytuacji nie miałam. -------- Miałam ciężki wieczór wczoraj i dzień zaczął się podobnie. Kurczę, nie umiem tego opanować - tak się stresuję. Mam wizytę po południu dziś. I powinnam się cieszyć, że nic się nie dzieje - nie plamię, nie mam bólów brzucha itp. No ale nie czuję też ruchów i brzuszko nie rośnie. Wariuję dziewczyny, wariuję....
-
Masaya ja bym na Twoim miejscu zmienila lekarza. To jest jednak osoba, od której w dużej mierze zależy zdrowie naszych dzieciaków i warto mieć do niego pełne zaufanie. Mój gin też ma zawsze czas, wszystko dokładnie wytłumaczy, zawsze oddzwania jak nie może odebrać - ogólnie jestem zadowolona. Ja mam Rh-, a mąż ma Rh+. Na samym początku ciąży przy oznaczeniu grup krwi zrobiono mi przeciwciała odpornościowe (nie mam ani ja ani mąż). Teraz w II i pewnie w III trymestrze będzie trzeba powtórzyć (test coombsa chyba się to nazywa). Przy pierwszej ciąży nie ma to znaczenia, bo jak mi lekarz tłumaczył nie jest to konflikt serologiczny, a niezgodność grup krwi. Dopiero w momencie kiedy dziecko będzie miało krwe +, a mój organizm zacznie wytwarzać przeciwciała może pojawić się problem (ale nic strasznego, moja mama nas 5 zdrowych urodziła, mimo, że konflikt ma). Zazwyczaj po porodzie podaje się matce immunoglobulinę. A jeszcze do tego, żeby organizm zaczął wytwarzać te przeciwciała to trzeba, aby krew matki zmieszała się z krwią dziecka ( o tym czytałam, więc nie jestem pewna czy na 100% tak jest). ------ Patka, połóż się i odpoczywaj - teraz się wszystko wyjaśniło, więc możesz odetchnąć. Oby szybko Ci przeszło!
-
Dziewczyny, to i ja wrzuciłam jednak swój brzuch, może i coś widać ale to po śniadaniu - rano praktycznie nic. Chciałabym już poczuć ruchy, to bym była spokojniejsza. http://pokazywarka.pl/h7g6vy/ ------------ joanna - my mamy "śliską" glazurę na całym holu na dole. Może to też zależy od tego jaka jest, od jakości - ale nie pamiętam, by ktokolwiek się na niej poślizgnął . ---------- anawa - wszystkie te elementy, które wymieniłaś wzięliśmy pod uwagę. Spacerówkę też już mamy taką lepszą, bo jakiś czas temu dostaliśmy od szwagra jak się wyprowadzał. -------- Słońce - nie stresuj się kochana, najważniejsze, ze z dzidzią ok. Już taki widocznie urok ciąży, każda przechodzi ją inaczej. Trzeba wierzyć, że da się przetrwać. ------ Patka, bądź silna. Cokolwiek się nie wydarzy podczas rozmowy, pamiętaj, że w Tobie rośnie mały człowiek - połowa Ciebie i połowa Twojego męża.....
-
Dziewczyny dziękuję za pocieszenie, kochane jesteście :) Tego mi było trzeba chyba. Oczywiście USG miałam już kilka razy, wszystko w porządku, tylko ja taka histeryczka jestem. Wyniki robiłam ostatnio i też są ok. --------- Anitia witaj! Rozgość się, odszukaj może tabelkę i się dopisz. -------- A ja tak z innej beczki. Jestem ( w zasadzie dziecko jest) posiadaczem swojej pierwszej bryki :) Po oględzinach wózka okazało się, że jego stan jest nie tylko dobry, ale wręcz super. Na kołach są jeszcze te "cypki" gumowe. Naprawdę poza jednym obtarciem (w ogóle nie rzuca się w oczy) jest super. Spokojnie mógłby ustać na wystawce sklepowej, hehe. Ja tam musiałam jechac do pracy, ale mężu mój, to już go testował chyba pół dnia sądząc po tym co miał do zrobienia, a co zrobił. Ciągle do brzucha gada o tym wózku, strasznie się cieszy. A myślałam, że to my kobiety fiksujemy na tym punkcie :) -------- Pisałam chyba wczoraj mój plan zakupowy. Już poległ, bo w tym sklepie co likwidują idzie wszystko jak świeże bułeczki. Więc w sumie nic nie kupiłam, bo wszystko wykupione - zostały tylko takie "nieładne" (moim zdaniem) rzeczy. A drobiazgów (smoczki, butelki itp.) na razie nie zamierzam kupować. ------- Jeszcze raz dziękuję za wsparcie.
-
Dziewczyny ja zdjęcia swojego brzucha nie wrzucam, bo mojej załamki pt "czemu moje brzucho jest tak małe?" ciąg dalszy. U mnie dziś 15 tydz. 3 dzień i uważam, że po prostu nic nie widać, a miałam już wrażenie, że był większy. Owszem, wieczorem jest ładnie zaokrąglony, ale rankiem praktycznie płasko. Czekam jak na szpilkach do wizyty, schizuję strasznie, mąż mnie uspokajał ale dziś rano sam swierdził, że naprawdę brzucha nie mam i chciał przyspieszyć wizytę u lekarza. Czytałam trochę o tym i w sumie nie powinnam się martwić tylko cieszyć, ale już tak mam. Oby to tylko było moje wkręcanie sobie. -------- Co do mężów - my też od momentu dowiedzenia się o ciąży nie współżyliśmy - a później lekarz nawet mówił, że to dobrze - bo dostaliśmy zakaz współżycia. Związany jest z moją budową macicy. Mój mąż dzielnie znosi ten okres, ale jak ktoś słusznie zauważył - przecież są jeszcze pieszczoty. I z tego nie rezygnujemy, i póki co musi nam wystarczyć. Wiem, że mój m. mnie nie zdradzi, chociaż strzeliłam mu od czasu ciąży kilka scen zazdrości. Uważam, że to nasze hormony szaleją, dlatego wiele spraw wyolbrzymiamy. Przynajmniej ja tak mam. U nas też jest troszkę inna sytuacja, bo ja jestem od męża młodsza o spory kawałek czasu, On co swoje przeżył przed naszym związkiem, raczej ja miałam trochę trudniej. Niedługo minie 10 lat razem, a 3 lata po ślubie - więc perspektywa wielu spraw uległa zmianie przez ten czas. Patka - postaraj się nie denerwować na zapas, jesteście, że tak napiszę "świeżym małżeństwem", więc takie "docieranie się" będzie przez jakiś czas.
-
Hej dziewczyny! Masaya witaj wśród nas :) Napisałam już wiadomość i jeśli wszystko pójdzie dobrze, jutro pojedziemy zobaczyć wózek. Co do reszty wyprawki - jak pisałam. Łóżeczko kupię nowe, mam jedno po kimś (nawet nie wiem skąd :) ) ale kupię też turystyczne - dom mamy piętrowy, więc w razie czego łatwo się je przeniesie. I będzie później służyło jako kojec. Ciuszki już sobie obmyśliłam, że do roku czasu żadnych firmówek - maluch zbyt szybko rośnie. Więc firmówki jedynie na używanych albo takie zwykłe. I zapewne też dostanę sporo, bo jest troszkę dzieciaczków wśród rodziny i znajomych. Likwidują sklep u nas z art. dziecięcymi i pewnie gdyby nie mąż wpadła bym w jakiś szał zakupowy. Ale postanowiliśmy, że tylko materacyk, pościelki i poszewki - w sumie wyjdzie za 60% ceny nowego. To kupię we wrześniu. Później w pażdzierniku i listopadzie planuję jakieś kocyki, ręczniki, "wyprawkę" dla siebie. Grudzien odpada, bo wiadomo - Święta i Sylwester. A od stycznia zacznę kompletować ciuszki i kosmetyki - taki mam plan :) Na koniec zamówię łożeczko, nianię (ze względu na piętrowy dom - pokój dziecka u góry, kuchnia na dole) itp. Zobaczymy jak mój plan będzie się miał do rzeczywistości :) ----------- Ja natomiast mam inny problem. Może się będziecie śmiały, ale ja od wczoraj przez to chodzę i się martwię. Wydaje mi się, że moje brzucho zamiast rosnąć zmalało. Normalnie świruję dziewczyny, że mam za małe brzuszko. Jedynie wieczorem wygląda na wczesną ciążę, a to 16 tydz. u mnie. Czekam do środy na wizytę i pewnie będę szalała z niepewności, bo oczywiście już czarne scenariusze mam :( --------- Dziś na obiadek robię rybkę i frytki. Pogoda też u nas średnia - strasznie wieje. Po południu idę na ploteczki do koleżanki. Miłej niedzieli dziewczyny!
-
Dziewczyny rozmawiałam z mężem sporo czasu i doszliśmy do wniosku, że jeśli stan jest faktycznie tak dobry jak na zdjęciach to go kupimy. Mamy gdzie trzymać (duży strych i pokój dla dziecka też gotowy), zapakuję w folię i niech stoi. A jeśli mi się znudzi - zawsze mogę sprzedać :) Spacerówkę mamy dość dobrą, dostaliśmy od brata męża jakiś czas temu jak się przeprowadzał i wyrzucał niepotrzebne rzeczy - więc mamy też bujaczkę montowaną w drzwi, fotelik od 13 kg, konia na biegunach i inne pierdółki. Stoją sobie na strychu, część oddałam siostrze, a reszta została czekając na naszą dzidzię. No ale z typowiej wyprawki dla niemowlaka nie mam nic - siostra się oferuje, ale po trójce dzieciaków sporo rzeczy jest naprawdę zniszczonych. Więc pieniążki zaoszczędzone na wózku będzie na co wydawać - mam nadzieję, że teściowa nie będzie miała tego za złe :) ------ Ja robię obiadek i sprzątam od rana. Poza tym chodzę i się martwię, że mam mały brzuszek jednak.....Wieczorem jest taki ładny, a w dzień jakby go nie było :( A jestem szczupła i powinno być coś widać chyba.... Poza tym czuję takie kłucie poniżej pępka, nie wiem czy za bardzo się nie przemęczyłam....
-
Witam się dziewczyny wieczorowo :) Dzisiaj miałam napięty dzień ogólnie - rano byłam w laboratorium, później na zakupach, w pracy też dużo zajęc bo koniec miesiąca, wieczorem po odbiór wyników i właśnie przed chwilą wyszli goście. Ufff, teraz tylko kąpiel i błogi sen :) -------- Wyniki mam dobre, czekam z niecierpliwością na wizytę. Kalina pytała o witaminy - ja biorę prenatal classic. ------- Co do wagi nie wiem ile przytyłam, bo każda waga ważi inaczej - moja inaczej, lekarza inaczej, rodziców jeszcze inaczej. Ufam tej co ma lekarz, wg niej miesiąc temu przytyłam 1,5 kg, więc teraz pewnie będzie ponad 2 na plusie. ------- Co do brzuszka mój już tak fajnie wygląda, ale tylko wieczorami. Czasem się zastanawiam, gdzie się ta moja dzidzia chowa :) Ale oglądałam brzuszki na necie i niektóre dziewczyny w 15 tyg miały jeszcze mniejsze. ------ Dziewczyny poradźcie coś. Otóż byliśmy dzisiaj z mężem na zakupach i weszłam do sklepu z artykulam dziecięcymi. Oglądaliśmy głównie wózki i zarówno ja, jak i mąż upatrzyliśmy sobie jeden model (a to dziwne bo gusta mamy inne hehe). Dowiedzieliśmy się, że średnio się czeka 2 tyg., podziękowaliśmy i stwierdziliśmy, że jak zdania nie zmienię wrócimy w styczniu. Ale w pracy z koleżanką się zgadaliśmy, że jej siostra chce sprzedać swój, że wystawiła na tablicy. W sumie ja o używanym wózku nie myślałam nigdy (teściowa dała na nowy całą sumę jak się dwoiedziała o ciąży), ale z ciekawości weszłam zobaczyć. I okazuje się, że to ten sam wózek! Nie ma nawet roku, wygląda naprawdę dobrze, no praktycznie niczym się nie różni, a jest sporo tańszy. Mąż oczywiście, że nie, że chce nowy, że na wózek za szybko. Ok, zgadzam się z nim, ale uważam, że to fajna okazja. Raczej gustu nie zmienię i tak staniemy się w styczniu posiadaczami tego modelu. Więc tu pytanie dziewczyny - co byście zrobiły na moim miejscu? Warto w ogóle rozważać zakup używanego? ------- Pozdrawiam!
-
Termin na luty 2014 :) Zapraszam świeżutkie ciężarówki
Alexis :) odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witajcie dziewczyny! Inishmore ja biorę prenatal classic, gdyż w swoim sładzie posiada jod, a ja jestem "tarczycowa", więc mi endo zaleciła brać. Byłam dziś na badaniach - mocz i morfologia i wszystko ok. Teraz z niecierpliwością oczekuję wizyty i mam nadzieję, że mój maluszek również się pięknie ustawi na USG. A nade wszystko pragnę, żeby było dobrze! Pozdrawiam :) -
Cześć dziewczyny! Na dobrą sprawę dwa dni mnie nie było, a czytania miałam na godzinę ponad :) ------------ Witam i pozdrawiam nowe koleżanki! Fajnie, że nas tak dużo :) ----------- Łączę się w bólu jeśli chodzi o humorki. Czasem sama ze sobą nie umiem wytrzymać. Dziś też dużo nie brakowało, żebym się popłakała. A wczoraj płakałam - ze śmiechu :) Najpierw się śmiałam, a później czuję jak mi łzy lecą i wtedy już bach - musiałam sobie popłakać. ------------ Też bym już chciała poczuć jak się maluszek rusza. Czasem czuję takie ni to kłucie, ni ciągnięcie ale to pewnie wiązadła się rozciągają.
-
Mex - gratuluję! Staraj się myśleć pozytywnie, dobre nastawienie to połowa sukcesu - wszystko będzie dobrze. Wierzę w to. -------- MiLena80stara - dziś właśnie patrzę na wszystko zupełnie inaczej, i tak jak wcześniej pisałam - jeszcze do niedawna takie historie jak moja zamiast mnie podbudowywać na duchu to irytowały. I jak czytam czasem fora, wiele dziewczyn ma podobnie. My w OA zabrnęliśmy daleko - jesteśmy w trakcie kursu, w zasadzie w końcówce. Tak piszę, ponieważ z adopcji nie rezygnujemy. Procedura została wstrzymana, ale mamy możliwość dokończenia jej kiedy nasze dziecko się urodzi.I oczywiście jeśli nie będzie innych zmian (jak z pracą itp). Zresztą często powtarzam mężowi, że Bóg nam wynagrodził nasze trudy. Moje choroby (nie tylko niepłodność - inne, dość poważne, jeden OA nas odrzucił) - że byliśmy już praktycznie na dnie. Życzę Wam powodzenia, ja o adopcji nie przestałam myśleć ani na moment. Bo wiem, że to jest RÓWNIEŻ właściwa droga.
-
Dziewczyny podziwiam Was za siłę i wytrwałość. Ja jej tyle nie miałam chyba, bo kiedy przed IUI pojawiły się schody (dość zresztą poważne) odpuściłam. Pogodziłam się z tym, co ma być. ------- MiLena80stara nawet nie wiem jak to napisać.... Chodzi o to, że pewnie w żaden sposób Cię to nie pocieszy ani nie podniesie na duchu - może odniesie przeciwny skutek. Ja wcześniej słysząc o czymś takim wpadałam w złość. My też wybraliśmy OA, uznaliśmy z mężem to "TA" właściwa droga. Bóg jednak miał wobec nas inny plan, teraz jestem w 15 tygodniu ciąży. Zupełnie naturalnej, bez leków i wspomagaczy. Więc jednak cuda się zdarzają i chociaż są chwile zwątpienia ( ja przed tyle lat zupełnie się poddałam jeśli chodzi o starania o ciążę) to nigdy nie należy tracić wiary, że kiedyś zostaniemy mamami. Tą czy inną drogą - bo do macierzyństwa są różne. ------- Pozdrawiam i życzę samych pozytywnych testów i wyników bety.
-
Witajcie dziewczyny! Kurczę tyle napisałyście, że ledwie zdążyłam Was doczytać :) Pozdrawiam też nową koleżankę (anawa). ------------------------------------ Ja dzisiaj intensywny dzień mam, jeszcze sporo przede mną, bo jutro wyjeżdżam służbowo na 3 dni. Muszę się spakować, nie zapomnieć o niczym (a u mnie to graniczy z cudem) i jeszcze tak dom zorganizować, żeby mąż miał czyste naczynia, ubrania, żeby w domu w miarę było jak ktoś zajrzy. ------------------------------------ Co do położnej, u nas chyba szpital z automatu kieruje, ale jeśli chcę to mogę wcześniej się zgłosić. Szczerze nie myślałam o tym - ale pewnie bliżej porodu się wybiorę sama. ---------------------------------- Jeśli chodzi o ten detektor tętna, uważam, że fajna sprawa. Sama swego czasu oglądałam, bo ja panikara jestem z natury. No i właśnie przez to mąż powiedział, że lepiej bym nie była w posiadaniu tego urządzenia. Bo - jego zdaniem - jeśli w jakiś sposób nawali to wpadnę w jeszcze większy stres. Tu ma rację. Więc nadal ćwiczę swoją cierpliwość "od wizyty do wizyty". --------------------------------- Poruszę jeszcze temat, o którym pisała Patka. Ja, starając się tyle lat o dziecko (ponad 6 w zasadzie), wyobrażałam sobie, że ciąża to stan zupełnie wyjątkowy, że w każdym ułamku sekundy się ją czuję i że wtedy całe moje szare codzienne życie odejdzie na bok, bo oto będę w ciąży. Później z czasem, stała się dla mnie nieosiągalna, więc wyobrażałam sobie, że to musi byc coś zupełnie wyjatkowego, cudownego, ze wszystkimi ohami i ahami. I kiedy wreszcie z długo wyczekanej, upragnionej i wytesknionej ciąży jestem co się okazało: po pierwsze negacja - no ja w ciąży nie jestem no bo jak? wszyscy, ale nie ja. Więc jak mąż mnie zmuszał do Bety, to odwlekałam ten dzień, bo przecież byłam pewna, że @ przyjdzie. Kiedy w laboratorium Pani do mnie "Ojej, to wynik będzie po 10, takie badanie to pewnie się Pani denerwuje" - ja na to "Proszę Panią, ja mam zebranie w pracy, spokojnie sobie wieczorem odbiorę, bo wynik wiem jaki będzie" :) Kiedy wreszcie czarno - na białym wyniki bety - kurczę, to niemożliwe. Koniecznie lekarz musi to potwierdzić. I w Dzień Ojca (swoją drogą mój mąż dostał jak twierdzi najpiekniejszy pierwszy prezent z okazji tego dnia) zobaczyliśmy naszego Kruszka. Wtedy dotarło do mnie, że JESTEM W CIĄŻY. I od tego dnia, każdy dzień jest dla mnie dniem wyjątkowym, bo jest mi dane doświadczać tego cucu. Ale.... życie toczy się dalej. Są codzienne troski i zmartwienia. Są wzloty i upadki. Chociaż mąż oszalał na punkcie dziecka, to czasem mamy spięcia. Nadal martwię się przyziemnymi sprawami, cały świat dookoła, który miał nie istanieć jednak istnieje. Kłopoty w pracy i zwykłe problemy też są. Ale teraz przynajmniej wiem, że dla kogoś z nimi walczę. Jeśli coś planuję, myślę o dziecku. Ono jest już częścią naszej przysżłości, naszego życia i chociaż nie ma go jeszcze z nami, już sobie podporządkował nas, hehe ;) Np. zrezygnowałam z zumby, którą uwielbiam. Staram się dobrze odżywiac, chociaż kochałam fast - foody. I wiele przykładów mogę mnożyć. I to chyba właśnie na tym to polega, że niby jest tak normalnie, a jednocześnie nie do końca. I ja wierzę, że każda z nas odnajdzie się w roli mamy. Mamy to zakodowane, hehe ;) A zwłaszcza my - które już przed narodzianmi dbamy o to, by maleństwo miało jak najlepiej. Także głowy do góry i nie martwimy się na zapas ( i kto to mówi, płaczka miesiąca sierpień i zwyciężczyni w konkursie "ilość łez na zawołanie" ) :P :) ------------------- Ale się rozpisałam :) Pozdrawiam, będę z Wami myślami, bo tam gdzie jadę nawet zasięg tel jest słaby, o necie mogę pomarzyć.