Brzoskwinka7
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Brzoskwinka7
-
Ja piję kawkę rozpuszczalną z mleczkiem tak jak w ciąży piłam. Co do ogórków kiszonych...to chyba nie za bardzo, ale może warto spróbować i się przekonać? U nas pediatra też nie była w domu, bo powiedziała że lepiej przyjść do przychodni, bo wtedy zważą, więc pojechaliśmy. Moje królewny najedzone i słodko śpią, chociaż Malwinka przed kąpielą strasznie płakała, chyba bolał ją brzuszek, ale po jedzonku słyszałam że coś poszło w pieluszkę, więc może spokojnie pośpi:-) Oby... Dobrej i spokojnej nocy.Pa
-
Nie wiem co z tymi jabłkami, tak słyszałam, mnie nie pozwalają jeść, ale skoro Wy jecie i dzieciom nic nie jest...jakieś przesądy pewnie. Ja swoją dietę już rozbudowywuję i jabłka też spróbuję...a co tam. Właśnie co z Malwinką Agatki?
-
Moja Malwinka dziś strzeliła kupką aż wylądowała na dywanie :-), kiedyś na mojej bluzce, innym razem w czasie kąpieli w wanience :-) :-), one mają tak na zmianę, raz Roksanka a raz Malwinka :-) Kiedyż zmarnowałam aż 3 czy 4 pampersy w trakcie jednego przebierania, bo myślałam że już skończyła...jakże się myliłam:-) Ale co te biedaki mają robić, one tylko jedzą, kupkają, siuśkają i śpią, no i czasem popłakują, pojękują ... a najsłodsze jest to jak się tak słodko uśmiechają, szczególnie po jedzonku...boskie! Słyszałam, że jabłek nie można jeść gdy się karmi piersią, surowych i soków z jabłek, podobno:-)
-
Anna ja wypijam baaaardzo dużo mleka, ale nie piję tego UHT w kartonach, kupuję takie w butelkach, które nie jest UHT i ma dość krótki termin ważności, w ciąży też takie piłam, ono przynajmniej smakuje jak mleko a nie to co w kartonie(unijne, czyli woda zabarwiona na biało :-), tak je nazywam) Jem serki, twarożki itp. mam na to straszliwą ochotę, na szczęście dzieciom nic nie jest, a karmię piersią i niczym nie dokarmiam. Teraz zaczynam swoją dietę urozmaicać, chociaż na jedzenie cytrusów się jeszcze nie odważę. Za to pochłaniam słodycze, które są w czekoladzie, uwielbiam, mniam mniam. Niby mleko krowie i czekolada to silne alergeny, ale moim dzieciom nic po nich nie jest i mam nadzieję, że nie będzie. Z moją wagą nie jest tak źle, jakieś 2 kg do zrzucenia, ale na razie o tym nie myślę, bo karmię piersią i jem jak słoń :-)
-
Tak sobie czytam i czytam i muszę powiedzieć, że nieźle się uśmiałam. Teksty zaje....e!!! Brawo renika8 : \"Babet, no to mamy podobnie z godzinami otwarcia OSM (czytaj: Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska hahahahaha..... ):\" Też się dołańczam :-) No i tekst grudniowej mamy 06: \" kurczę, mam duży biust i pusty jak sklep w najgorszych czasach PRL-u \". Po prostu zaj....e!!! Normalnie z mężem boki zrywaliśmy czytając te i podobne teksty. Dobrze, że Was humor nie opuszcza pomimo zmęczenia i bezradności (czasem). Choc to może nie jest śmieszne, więc proszę mi wybaczyć, że się śmiałam, ale człowiek musi mieć taki dystans do problemów, które nas nawiedzają, bo inaczej by zwariował.
-
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU!!!
-
Hejka. Dziwię się, że Agu wypuścili z cholestazą do domu, głównym zagrożeniem dla dziecka to jest zamartwica wewnątrzmaciczna, więc powinna być pod stałą kontrolą ktg. Ja też z tym leżałam 2 tygodnie na patologii i nie chcieli mnie za żadne skarby wypisać do domu, no ale dobrze, bo matce nic przy tym nie grozi tylko dziecku. Trzymam kckiuki Agu - wszystko będzie dobrze. Ja zaczęłam podawać witaminę D3 -Vigantol 1x1kropla i Cebion multi 1x3krople po wizycie u pediatry, dziewczynki miały 26 dni. Mleczko mam, niczym nie dokarmiam, córcie ładnie przybierają. Dziś jestem sama i technicznie mam problem z podawaniem sobie dwóch dzieciątek do cyca, są już takie ciężkie i nie mieszczą się w rożkach, więc mam problem i boję się aby któraś się nie osunęła, ojjj...nie przeżyłabym! Ale jakoś trzeba sobie radzić. Daruję sobie dziś spacer bo trochę ciężko zjechać i podjechać mi z podjazdu, który jest w bloku, trochę za wysoki i boję się że nie utrzymam wózka a nie chcę za bardzo napinać mięśni brzucha co by si ę rana nie rozeszła :-) Idę wziąść szybki prysznic i kolejne karmionko i przebieranko. A co do kupek to są prawie za każdym razem przed karmieniem jak przebieram, żółciutkie, a po świętach strasznie wielkie-świąteczne, jak mówi mój mąż i śmierdzące, o fuj fuj. A co do bączków - to też czasem zasadzą jak stary chłop, to samo z bekaniem :-) pa pa
-
Ja tylko na chwilunie, bo zaraz przebieranko i karmionko. Co do wizyty pediatry...początkowo chcieliśmy wizytę domową, ale jak porozmawialiśmy z panią dr to stwierdziła, że lepiej przyjechać do przychodni, do poradni dzieci zdrowych, bo tam może zważyć, zmierzyć itp. więc pojechaliśmy, wcześniej kazała maluchy werandować. Moje córeczki ssą cycusie tak ok. 10-20 minut, czasem zdarzyło się 30 minut, ale głównie jest to 15 minut. Myślę, że się najadają, bo ssą przez te 10 minut bardzo intensywnie, potem wypluwają cyca i się przeciągają i zasypiają. Kolejne karmienie przypada tak co 3 godz. Gratulacje tym rozpakowanym...i cierpliwości dla tych co nie... Pa pa
-
W szpitalu, w którym rodziłam, będąc po cesarce kazali już po 6 godzinach wstawać i nikogo to nie interesowało czy dasz radę. Być może trafiłam na wredną zmianę, ale i tak nie wstałam bo nie miałam siły, ok. 10:30 byłam już po cesarce a wstałam o 5:30 rano następnego dnia i poszłam pod przysznic, z wielkim bólem oczywiście. Wieczorem chciałam wstać i iść do dzieci, ale nie miałam siły. Zacwenikowana też byłam. Ja miałam oba znieczulenia(niestety), to doledźwiowe za wolno u mnie działało i ginekolog kazał anestezjologowi się pośpieszyć mnie uśpić i wtedy dostałam to ogólne. Wszystko działo się tak szybko... Co do laktacji i laktatora też nie miałam, ale 1 pani położna(dość miła) pożyczyła mi jakiś laktator i kazała co 3 godz. odciągać, nic nie leciało, potem pediatra polwoliła małe przystawiać do piersi, i tak jak sobie do nich pochodziłam i podostawiałam cyca to muszę powiedzieć, że pomogło i dostałam mnóstwo mleczka, które odciągałam dzieciaczkom i wtedy już dostawały moje mleczko. Idę zobaczyć czy śpią i zabrać się chcę do lektury, bo kupiłam sobie książkę Pediatria i piel. pediatryczne, aby być specjalistką w dziedzinie pediatrii...jako domowa pielęgniarko-mama :-) Buziaki i powodzenia.
-
Do grudniowej mamu 06 - głowa do góry, nie załamuj się, postaraj się pobudzać laktację, często przystawiając dzidzię i tak jak wcześniej dziewczyny już pisały, pij herbatki na laktację, no i pozytywne myślenie. A co do depresji...hmmm....chyba to nie uniknione. Ja jestem mamą bliźniaczek, dziś kończą miesiąc swego życia, też jestem niesamowicie zmęczona i o mało nie popadłam w depresję przez moją matkę, ale staram się nie dać depresji cholernej! Kochaniutka pisz , pisz jak najwięcej, jak będziemy mogły - pomożemy, poradzimy, a jak nie to chociaż wysłuchamy (czyt.poczytamy), ja ostatnio też się wyżaliłam na forum i kochaniutkie dziewczyny mnie wysłuchały i podniosły na duchu, za co serdecznie dziękuję. Buziaki.Pa
-
ŻYCZĘ WSZYSTKIM SPOKOJNYCH, ZDROWYCH (BEZ KOLEK I WZDĘĆ) I POGODNYCH I RADOSNYCH Z NASZYMI POCIECHAMI ŚWIĄT, OBYŚMY SIĘ MOGŁY CHOĆ TROCHĘ WYSPAĆ, A MAMUSIOM W DWUPAKU, ABY ŚWIĘTA SPĘDZIŁY W DOMU Z RODZINKĄ, A PO ŚWIĘTACH NIECH MALUSZKI SIĘ PCHAJĄ NA ŚWIAT, BO GRUDZIEŃ ZARAZ SIĘ KOŃCZY... JESZCZE RAZ WSZYSTKIEGO DOBREGO I DUUUUŻO WYPOCZYNKU. GRATULACJE DLA \"ROZPAKOWANYCH\" Ja dziś padam na pysk po \"wspaniałej\" nocy... Nie mam siły na nic, i cały ten bajzel mam gdzieś... BUZIAKI DZIEWCZYNY
-
Dzięki za słowa pocieszenia,ciężko mi jest cholernie,ale spodziewałam się, że tak będzie. Kiedy mieszkałam w domu święta były okropieństwem, zawsze ryczałam przez moją mamę, ona potrafi dołować, zresztą nie tylko w święta ryczałam, ona zawsze mnie katowała psychicznie, a ja zamykałam się w swojej skorupce... Wczoraj poleciały ostre słowa z mojej strony...cały dzień nic nie mogłam jeść, klucha w gardziołku...z pokoju dzieci prawie nie wychoodziłam i ciągle płakałam :-( Strasznie boję się, żeby nie stracić przez to pokarmu, zresztą mój nerwowy nastrój udzielił się też dzieciom, niestety, a pokarm był chyba bezwartościowy bo ciągle chciały ssać, i ciągle były głodne... Dziś już trochę lepiej, chociaż uśmiechu na mej twarzy nie ma...ale nie pozwilę jej zepsuć mi i dzieciom świąt!Wspominali że pojadą do domu, ale dziś jeszcze są, chcą prawdopodobnie jechać jutro wieczorem...tuż przed świętami.Z jednej strony bym nie chciała bo głupio tak, ale jak sobie przypomnę ile moja matka mi kiedyś krzywdy wyrządziła to bym chciała teraz aby poczuła jak mnie wtedy krzywdziła. Tylko ja nie chce być taka jak ona, bo do czego to doprowadzi? Ja chcę być inna dla moich dzieci, inna niż moja matka i dołoże wszelkich starań, aby tak było...Mam nadzieję, że mi się uda. Jeśli chodzi o pierwszy spacer to byliśmy już we wtorek, co do ubioru to należy dzieci ubierać tak : o jedną warstwę więcej niż człowiek dorosły. Jeżeli ubierasz dwa długie rękawy, czyli np. sweter + kurtka to dziecku o jedną więcej, czyli: dwa długie rękawy + np. kombinezon. Codziennie teraz chodzimy na spacerki i dzieciaczki to bardzo lubią. Dziś i wczoraj poszły z dziadkami i bardzo dziwnie się czuję jak ich tu ze mną nie ma. Buziaki. Lecę sprzątać póki pusty dom. Pa, wpadnę potem
-
Cześć. Mogę Wam trochę ponarzekać?Od soboty są u nas moi rodzice, jestem już totalnie padnięta a mieli przyjechać po to, żeby mi pomóc, mój mąż już do nich w listopadzie dzwonił i im to mówił, bo on teraz ma strasznie dużo pracy, wychodzi bardzo wcześnie i wraca bardzo późno, zresztą święta tuż tuż i ludzie robią szalone zakupy. A ja zamiast wypoczywać i zajmować się dziećmi to jakoś nie bardzo mi wychodzi, w domu totalny burdel, nic nie posprzątane, a wigilia ma być u nas. Mój tata jest ok, stara się, gotuje mi obiadki, sprząta i zmywa w kuchni naczynia na bieżąco, ale za to moja mama...wszystko musisz jej pokazać, powiedzieć \"zrób to, tamto...\" ona niczego się nie domyśli. Już raz zagoniłam ją do prasowania,ok, poprasowała, ale wczoraj znowu pralka w ruch bo pełno pieluch i ciuszków brudnych, dziś pełna suszarka aż się prosi o prasowanie, ale moja mama się o nią przewraca, ale nie wpadnie, że trzeba wyprasować, przecież, jak to ona powiedziała, \" ten czas tak szybko leci od tego karmienia do karmienia\" a chciałam zaznaczyć, że ona mi tylko podaje dzieci do karmienia i potem bierze do odbicia, więc w czasie kiedy je przebieram i kiedy karmię zdążyła by np. poprasować, albo zrobić gulasz, bo mięso od wczoraj w lodówce leży i kiedy mówię że gulasz trzeba zrobić,bo sie mięso zepsuje, to ona a no no trzeba, tak samo z mięsem na kotlety mielone, wczoraj dopiero późnym wieczorem robiła, bo ona to nie wie jak my to robimy, a zaznaczam że to miał być dla nich obiad bo ja jem inne rzeczy, i mówię, że zrób po swojemu bo to dla Was na obiad a nie dla mnie. No to poszła i zaczęła robić, a mój mąż jak dzwonił to wnerw bo jej mówił dzień wcześniej że to dla nich i niech coś zrobi z tego. A teraz poszli z ojcem do Reala, choć tato chcieł iść jutro po jasnemu przed południem, ale mama na to, że nie bo przcież jutro przed południem nie ma czasu, bo wiecie bo moja mama będzie przecież karmiła!!! A w trakcie jak ja karmię mogłaby coś zrobić, poprasować, odkurzyć, coś sprzątnąć, bo naprawdę jest bajzel, ale nie ona woli telewizor włączyć i latać co chwila na papieroska~!!!! Cholera dziewczyny, ja normalnie przez to ta padam na pysk. A i jeszcze wczoraj mówię, obierz ziemniaki bo mój mąż wróci bardzo późno i chciałabym aby zjadł coś ciepłego a nie ciągle kanapki, no to obrała i wstawiła. A jak przyszedł mój mąż i mówi a po co to, to ona że Monika kazała a one nie chciała obierać i wstawiać, a ja no to cholera jasna przecież musisz zjeść jakiś ciepły posiłek bo inaczej padniesz na pysk. Koszmar!! I jeszcze musiałam jemu i mojej mamie podgrzać i nałożyć, bo ona przecież z dupą się rozsiadła w fotelu!!! Już zapomniała że trzeba nałożyć obiad!!!Potem musiałam pozmywać, bo to jej zostaw ja pomyję (myślę sobie, ciekawe kiedy)....dziewczyny sorki, ale nie mam komu się wygadać, mąż wraca późno a poza tym to nie chce go tym wkurzać bo sam ich prosił żeby przyjechali, ale ja przeczuwałam, że tak to będzie wyglądać. Dobrze że mój tato mi chociaż obiadki gotuje bo inaczej bym z głodu umarła, po świętach wróci ciocia, która mi pomaga , a le ona to taka mróweczka, już od 9:00obiadki gotuje, pod nosek podstawi...a ja wtedy rzeczywiście mogę odpocząć, bo wiem że ona to wszystko zrobi, i mogę się spokojnie dziećmi zająć i ona też podaje mi dzieci, ale jakoś ma czas na inne rzecze a jest tylko do 15:00 a nie całą dobę. Ale się rozpisałam i uzewmętrzniłam , przepraszam, nie musicie tego czytać, ale mnie trochę lżej na duszy, idę spać póki dziewczynki śpią, bo czeka mnie sporo pracy, a moje kruszynki nie za bardzo dziś dały w nocy pospać. Oki kończę. pa pa Sorki za błędy, ale nie mam już siły sprawdzać.pa
-
Dzięki Maja
-
Dziewczyny mam pytanko, szczególnie do dziewczyn, które mają córki...to znaczy chodzi mi o pielęgnacje, no wiecie czego, narządów intymnych u dziewczynek. Szukam i szukam i nie mogę znaleźć informacji, jedynie co znalazłam to to, że nie wolno pomiędzy wargami wycierać tego co tam jest, ale ja już sama nie wiem, bo czasem tam i kupka wpadnie i jak rozszerzyłam wargi(większe) to jest taka biała substancja, czasem trochę żółtej(myślę że to wtedy kupka) i co mam to tak zostawić? Sama już nie wiem czy można tam tak czyścić. Proszę o pomoc jeśli wiecie. Pytałam koleżankę co ma 5-letnią córkę, ale mówiła, że już nie pamięta...
-
Renika-Karolcia jest super i jaka słodziutka. Gratuluję :-)
-
Cześć Dziewczynki. U nas wszystko dobrze, właśnie małe werandowałam i nakarmiłam i teraz słodko śpią i mam nadzieję, że do 18-tej pośpią. Mnie też chce się spać, ale chcę jeszcze coś porobić w domku i chcę im ubrać do pokoiku taką małą choineczkę, niech wiedzą, że święta za pasem. Od wczoraj namiętnie puszczam im kolędy i chyba im się podobają... Pozdrowionka. Dołączam się do życzeń i życzę szybkich i szczęśliwych rozwiązań, dziś kolej na Filipkę - POWODZENIA, pewnie tuli już swoją córcię w ramionach...
-
Ja też dołączam się do życzeń, Kasiula - wszystkiego NAJ NAJ Kicia trzymaj się dzielnie. Co do położnych to chyba wszędzie są takie wredne suki!!! Przepraszam za wyrażenie, ale taka prawda. Jak można być takim nieczułym, czasem wręcz chamskim!!! To czego doznałam będąc no położnictwie ze strony położnych jest przerażające!!! Takie osoby nie powinny tam w ogóle pracować, nie wiem czy do kopania rowów by się nadawały. Może do tych rowów, tak, ale na pewno nie do pracy z ludźmi. Kiedy to się zmieni? Zdarzyło się kilka miłych położnych, ale naprawdę niewiele. Cała reszta....brak słów! Ja nie miałam od razu dzieci przy sobie, bo były na wcześniaczkach, przychodziłam do nich , na 3dni przed wyjściem je dostałam do siebie i nikogo nie interesowało to czy sobie poradzę z dwójką dzieci. Musiałam więc i poradziłam. Ale widziałam co się dzieje z innymi kobietkami,które od razu miały dzieci przy sobie i były po cc, problemy z karmieniem, jakieś kolki itp. każda z nas jest przecież inna...ja nie dałam rady wstać po 6 godzinach tak jak położne mi kazały, po prostu nie miałam siły, dopiero o 5:30 wyrzuciły nas z wyrek i też nie było łatwo, taki potworny ból brzucha i ciągnięcie, ledwie się przewracałam z boku na bok. Koszmar. Nie wiem czy Wam pisałam, ale chyba nie, miałam dwa znieczulenia, zewnątrzoponowe i ogólne, bo to dolędźwiowe za wolno działało u mnie i czułam jak mnie tam po brzuchu cięli czy szczypali, więc gin kazał szybko ogólne, bo nie mogli czekać. I nie dość,że nie czułam nóg po przebudzeniu to jeszcze byłam strasznie zakręcona. Aaaale się rozpisałam..... cieszę się z tego że już jesteśmy w domku. Z dala od szpitali!!! Szczególnie od położnictwa!! Gdybym kiedykolwiek miała jeszcze rodzić to nie w państwowym szpitalu, co to to nie!!! Późno już. Idę coś zjeść i spać. Moje dziewczynki nakarmione i śpią. Trzeba korzystać z okazji i też spać. Jestem ciekawa jak przeżycia z pobytu w szpitalu i z położnymi miały inne dziewczyny. Dobrej nocy.Pa
-
Filipka, ale masz śliczny brzuszek, taka piłeczka. Ja też miałam podobny, tylko w brzuszek mi poszło, a kiedy urodziłam dziewczynki to moja waga była jak z przed ciąży, więc nie muszę niczego \"zrzucać\", obym tylko jeszcze nie schudła, bo przy dwójce to jest trochę biegania. Dziewczynki w ciągu dnia przystawiam razem do piersi, raczej jednocześnie głodnieją, ale w nocy zdarza się, że karmię pojedyńczo. Ostatnio Roksanka po kąpieli darła się wniebogłosy, taaaka była głodna, a jak skończyłam kąpać Malwinkę to strzeliła niezłego focha, buzia w dzióbek i spała jak śnięta rybka i za chiny nie mogliśmy jej dobudzić, więc nic na siłę. Niemożliwością jest je karmić kiedy one nie chcą, nie da rady, mają swoje małe charakterki i potrafią się obrażać. Są strzelcami tak jak ja...ojojoj...jak ten tatuś wytrzyma z trzema kobietami? Dobrej nocy.Pa
-
Cześć Dziewczynki. Wysłałam kolejne zdjęcia moich córeczek. A wiecie, że u nas imiona dziewczynek zaczynają się na taką samą literę jak moje i męża. Monika/Malwinka - i jest chyba do mnie podobna, Robert/Roksanka-wykapany tatuś :-) Szczerze mówiąc jest to kwestia przypadku, samo tak jakoś wyszło. W lipcu jak był u nas mój młodszy brat to nasunął nam te imiona i bardzo mnie się spodobały. Początkowo miały być: Zosia, Hania, Zuzia, mężowi podobało się Ala i Ola. Ale zostały Roksanka i Malwinka, zresztą już w brzuszku tak do nich się zwracaliśmy. Roksanka była po prawej stronie brzuszka, a Malwinka po lewej. :-) Mamy już akt urodzenia, więc tak na pewno pozostanie. Oj trzymam kciuki dziewuszki za Was, już niedługo utulicie swoje maleństwa. Witaj Mamatwins, jak sobie radzisz z dziewczynkami? pozdrowionka i trzymajcie się ciepło...
-
Dziewczyny jestem bardzo szczęśliwa i bardzo zmęczona, ale przekonałam się w końcu sama na sobie co to znaczy być MATKĄ, co to znaczy MACIERZYŃSTWO przez duże M. Jest to na pewno duuuża odpowiedzialność, ciągła troska i strach...i tysiące pytań bez odpowiedzi...czy ja jestem dobrą matką? czy wszystko co robię dla moich dzieci jest właściwe? czy one są szczęśliwe? czy wystarczy mi cierpliwości? miłości? sprawiedliwości? siły? Myślę, że MACIERZYŃSTWO zmienia kobietę, mnie zmieniło, oczywiście nie o 360 stopni, ale czuję że jestem jakaś taka inna, brakuje mi słów, aby to określić, ale dziewczyny,które są już mamami pewnie wiedzą co mam na myśli. Długa i trudna droga przed nami, pełna niepokoju i wiecznego strachu o zdrowie naszych skarbów, droga pełna miłości i oby tej miłości nigdy nie zabrakło.......
-
Witajcie Drogie Mamy. Chyba nie jestem w stanie wszystkiego nadrobić, proszę o wybaczenie:-) Tyle ile zdołam to nadrobię, ale postaram się do Was tu zaglądać i być na bieżąco. Agata26 - WIELKIE GRATULACJE BUZIAKI DLA MALWINKI Mamatwins - WIELKIE GRATULACJE, PODWÓJNE BUZIAKI DLA KLARY I KORNELII Elektroniczny kod - WIELKIE GRATULACJE] i CAŁUSKI DLA MAKSYMILIANA Renika8 - WIELKIE GRATULACJE! I BUZIACZKI DLA KAROLINKI Ania Luboń - WIELKIE GRATULACJE i CAŁUSKI DLA CÓRECZKI SONII Ewkaa - BIG GRATULACJE i CAŁUSY DLA ALANKA Ania26Poznań - OGROMNE GRATULACJE i BUZIAKI DLA LAURY Niki - WIELKIE GRATULACJE i BUZIAKI DLA NATANKA Kotkaaa - OGROMNE GRATULACJE!! i CAŁUSKI DLA MICHAŁKAusta] WIELKIE PODZIĘKOWANIA ODE MNIE I MOICH KRUSZYNEK DLA WAS WSZYSTKICH MOJE DROGIE I KOCHANE MAMY ORAZ ZA TROSKĘ. TRZYMAM ZA WAS KCKIUKI I ŻYCZĘ SZCZĘŚLIWYCH ROZWIĄZAŃ :-)
-
Jeszcze raz pozdrawiam...i życzę powodzenia pozostałym mamusiom.
-
Witajcie Dziewczyny! Chciałam podziękować wszystkim za zainteresowanie i troskę. Od wczoraj jesteśmy z dziewczynkami w domu, są śliczne i na razie grzeczne. Nie jestem w stanie nadrobić wszystkich zaległości, od 9 listopada nie było mnie w domu, muszę wszystko poukładać sobie, jakoś się zorganizować, czekają mnie jeszcze egzaminy...uff ale co tu dużo pisać, ważne, że wszystko jest w porządku. Roksanka urodziła się o 10:20, waga 2160, długość 48 cm, Apgar 10. Malwinka o 10:21, waga 2080, 49 cm, Apgar 10 punktów. Urodziły się przez cesarskie cięcie w 35 tygodniu. Muszę lecieć, bo moja księżniczka ma czkawkę, najpierw jedna potem druga, uff... Pozdrawiam i buziaczki.Pa
-
Cześć Dziewczyny. Moje wyniki wzrosły kosmicznie, pewnie dziś mnie położą w szpitalu i nie wiem co dalej. Bardzo się boję o moje kruszynki. Jeśli się nie odezwę dziś wieczorem to znaczy,że jestem w szpitalu. Muszę się wypłakać...