Brzoskwinka7
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Brzoskwinka7
-
Dziewczynki robiłyście kiedyś ciasto marchewkowe? Ja dziś zrobiłam po raz pierwszy i jest przeeeepyszne:-) Podaję link, jakby któraś była zainteresowana: http://www.gotowanie.wkl.pl/przepis3181.html Haniu wcale nie jesteś złą matką, dlaczego tak mówisz, bo dziecko Twojemu mężowi pospało dłużej niż Tobie? Widać akurat dziś potrzebowało więcej snu. Niestety takie mysli mogą nam - matkom często przychodzić do głowy i najgorsze jest to, że nie wiem czy kiedykolwiek się dowiemy czy byłyśmy dobrymi matkami. Dzieci zawsze narzekają na swoich rodziców. Ja czasem mam wrażenie, że te nasze dzieci są za grzeczne, jak słyszę o poczynaniach co poniektórych to moje aniołki i zaraz mi jakieś myśli do głowy przychodzą, czy aby wszystko dobrze. Roksanka podobna jest do męża, wizualnie, ale charakterek po mamusi, straszna z niej złośnica, jak jej coś nie w nos to albo głową wali, albo rzuca tym co ma w ręku. Malwinka podobna chyba do mnie, ale charakterek to po mnie raczej nie. Czasem nie wiem jak mam się zachować w danych sytuacjach. Często Malwinka podchodzi do Roksi i jej coś wydziera z rąk, wtedy Roksi w nerw, ryk i ja nie wiem co robić...zabieram z powrotem tę rzecz Malwi i oddaję Roks tłumacząc, że tak nie wolno i wtedy obie przytulam. Dziś przy obiedzie, zresztą prawie jak zawsze, Roksi nóżkę na stół, więc ja jej tłumacze i tłumacze, w końcu poważniejszy ostrzejszy ton głosu, a ona swoje, to pstyknęłam ją w tę nogę i kiwam palcem: nu nu nu, to ona w ryk, a Malwinka za to próbuje swoich sił i z krzesełka chce wyjść, trochę reaguje na mój paluszek, ale jak spoglądnie na uchachaną Roksi to dawaj zaraz diabełek z niej wychodzi ;-) Jak jedna coś ma to druga zaraz też chce. Ja jedną na rece to druga też chce...idziemy na spacerek i kiedy je puszczam, aby pobiegały to namiętnie wózek pchają, wtedy jedna drugą spycha, bo chce sama...eh...dlatego też samej z nimi ciężko mi gdzieś właśnie jeździć na jakieś takie jak to Wy pisałyście...no tam gdzie Kamiśka jeździ, bo trudno mnie samej upilnować dwie iskierki, jedna w jedną druga w druga stronę... Teraz już w miarę stabilniej chodzą i tak się nie przewracają, chociaż zdarza się, ale wypuszczam je jak jesteśmy na spacerku, chodzimy w takie miejsca gdzie niby jest bezpiecznie i rowery mogą nas nie rozjechać:-) Ale wyjście np. z rowerkami i z nimi samymi to technicznie niemozliwe. Żeby podjechać pod mój zjazd przy bloku, to muszę je wysadzać z wózka i nie mogęich samych zostawić, bo zaraz tam jest chodnik=rowerami też jeżdżą i taki stromy zjazd z derugiej strony, a wiadomo że w miejscu nie ustoją. a znowu jak je wniosę na górę to boję się że spadną ze schodów. Więc czekam tak sobie aż ktoś życzliwy popilnuje mi dzieci przez tę 3 sekundy co bym mogła wózkiem szybko wjechać, ale ostatnio darły się w niebogłosy i nie chciały mnie puścić... Czy ja się nie rozpisałam za bardzo? rety...kończę:-)
-
...no a z tym mieszkaniem w tej "dziurze" to chodziło mi o to, że właśnie dostęp do tych wszystkich "ucywilizowań" jest trudniejszy...niż w większej śmierdzącej "dziurze":-) Coś za coś. Ale i tak Wam koleżanki po troszę zazdroszczę, że mieszkacie w takich "dziurach", troszeczkę, z jednej strony bardziej a z drugiej mniej:-) Tylko proszę się nie obrażać za tę"dziurę", nie mam nic złego na myśli. Ja też pochodzę ze ...średniej "dziury". To takie moje obrazowe nazewnictwo: duża, średnia i mała dziura...może być i maleńka :-) Oki uciekam, bo mnie jakieś śmichy-chichy dochodzą :-)
-
Grudniowa Mamo wydaje mi się, że dość długo masz już ten stan zapalny...hmmm...nie mogą Ci lekarze przepisać czegoś bardziej sktecznego na tę infekcję czy po prostu nic na Ciebie nie działa? Rozumiem, że w tym czasie nie współżyjesz, bo to nie byłoby najlepsze w Twojej sytuacji. Co to ja jeszcze chciałam...Ja jak bylm te 6 tygodni po porodzie u lekarza to też mi powiedział, że mam stan zapalny, ale ja nie miałam żadnych objawów, zresztą pewnie może coś tam odczuwałam, ale w nawale pracy nad brzdącami to pewnie nie zauważyłam. Mój gin nie zadzwonił, więc z moją cytologią chyba wszystko w porządku. Wiecie co, z jednej strony cieszę się, że mieszkam w dużym mieście, kiedyś, mieszkałam w małym miasteczku, teraz chciałabym się wynieść za Gdańsk, chociaż nie do zupełnie maleńkiej \"dziury\" z dala od \" cywilizacji\", sama nie wiem, gdybym miała wór pieniędzy i stać mnie by było na działkęi domek w Gdańsku to pewnie tak, ale nie mam worka pieniędzy:-( Chciałabym mieszkać w domku, bo to blokowisko mnie dobija. Marzy mi się taki ganeczek, gdzie w wiosenny poranek wychodzę w gołych stopkach, siadam na schodkach, słucham śpiewu ptaków i popijam kawke:-) Ale z drugiej strony zastanawiam się czy warto przez resztę życia spłacać potworny kredyt i zaciskać zęby. Czy nie lepiej zostać tu (chociaż ciasno jak cholera!) i podróżować po świecie z dziećmi...\"podróże kształcą\" jak to mówią, a siedzenie na ganeczku... Ufff....i widzicie jak to ze mną jest...sama nie wiem jak to jest...czasem mnie na takie snęcenie nachodzi...lubię prowadzić monologi;-) Moje najdroższe Skarby sobie rozmawiają, czyli już pobudka i mamuska rusza już 4 litery...a pogoda psia...może wezmę je pod pachę i pobiegamy po deszczu, uhahaha...11 kg na jedną stronę i 11 na drugą :-)...i przydałby się Pan Pudzianowski:-):-):-)
-
Fikusek - witaj Wanka i gratulacje :-) A ja się cieszę, żę moje niuńki mają stałe godziny snu:-) W ciągu dnia śpią jeden raz, między 12-14. Rano wstają różnie, po 7, przed 8 zależy od dnia. A wieczorkiem zasypiają ok.20, czasem 21, też zależy. No i nie zawsze przesypiają całą noc, czasem muszę kilka razy wstawać do nich, ale to pewnie wina tych zębolków. Drogie koleżanki nauczycielki - muszę zrobić konspekt lekcji, mam prezentację multimedialną i do tego dorobić konspekt, a w zaszadzie dwa:-( Nie wiem jak to ugryźć, może ktośmi pomoże?
-
Nie Kamiśka,nie robię, jakoś ostatnio nie mam weny twórczej:-( Pogadam z bratem na gg jeszcze chwilkę i idę spać :-)
-
A ja jeszcze nie śpię, jak zwylke ;-)
-
Coś będę musiała wymyśleć, bo tak nie może być, ograniczam się tylko do tego co w pobliżu. A Trójmiasto takie duże;-)
-
Poza tym tu chodzi o jeszcze jedną rzecz, ja jeźdże samochodem od niedawna, nie wiem jak zniosłabym psychicznie fakt jechania z dziećmi, nie jestem jeszcze tak wprawiona. Pewnie to barzdiej o to chodzi, sama już nie wiem, ale tego ciepełka to i ja chce!!!!!!!!!
-
Poza tym moje autko malutkie,a większym mąż jeździ, bo potrzebuje go do pracy. Czasem to się czuję jak więzień :-( Poza tym dwójka dzieci w samochodzie, ja sama...one same...nie wyobrażam sobie tego, nawet jak jedno z przodu to drugie zawsze samo w tyle...
-
Kamiśka obawiam się, że długo tych fotelików bym tam nie miała:-(
-
Że to musi tak padać...wyszłabym chociaż na 30 minut na deszczyk, ale ze 40min. zajmie nam samo ubieranie, do tego płacz, stękanie i mokra ja ;-) Ale zrzędzę, już nie mogęsiebie słuchać, ha ha
-
Kamiśka fajny pomysł na zabawę. Ja jestem trochę taka uziemiona, bo żeby gdzieś pójść z dziewczynkami w tąką pogodę i tarabanić się wózkiem to mi się odechciewa. Moje autko stoi pod blokiem, i co z tego...trzeba by było foteliki zapakować, a kto mi je zniesie jak jastem sama z dziećmi jestem, poza tym do mojego autka wózeczek się nie zmieści...i tak oto siedzimy w domu, ale chętnie bym z nimi poszła do takiej krainy zabaw. Może zadzwonić po teścia, ale co mi z tego przyjdzie, dziadeczek do tylko na spacerki jak dzieci śpią i do ozdoby:-) Ehh...
-
http://www.dobreksiazki.pl/b1088-vilcacora-jedz-zdrowo.htm Dziewczyny polecam Wam tę książkę \"Vilcacora. Jedz zdrowo\", jest fantastyczna. Dużo cennych informacji na temat żywienia i wspaniałe zdrowe przepisy, ta nadziewana kalarepka to właśnie z tej książki, jest nawet na okładce ;-) Od dziś zamierzam przyrządzać same zdrowe rzeczy. Książkę mam już od kilku lat, kiedyś robiłam z niej trochę a potem gdzieś tam leżała. W ogóle Ci ludzie od Vilcacory są fantastyczni, znam niektórych osobiście, bo kiedyś z nimi współpracowałam, szkoda że do Peru tak daleko ;-) Moje niunie już wariują, nie wiem w co mam się z nimi bawić, pogoda psia, siedzimy w domu:-(
-
Cieszę się, że piszecie, bo wtedy jesteście tutaj z nami:-) A w pracy najważniejsze to to żeby wszystko było zrobione, zgadzam się:-) Moje dziewczyny ostatnio nie jedzę tylko skubią co nie co:-) Spagetti trochę zjadły, ale bardziej smakowały im nadziewane kalarepki;-)
-
A tak w ogóle to jestem ciakwa opinii innych dziewczyn co o tym sądzą:-)
-
Marlenko ja to widzę z innej strony, otóż gdybym miała biuro i moi pracownicy pracowali by głównie przy komputerze to w ciągu przerwy, która im oczywiście przysługuje, na odpoczynek/posiłek, nie pozwoliłabym im na \"odpoczywanie przy kafe\", bo jako dobry pracodawca chciałabym aby mój pracownik nabrał trochę sił do dalszej pracy, żeby sobie wstał od tego biurka, rozciągnął kości i takie tam, najdał się, napił herbatki albo nawet zdrzemnął itd. Bo do tego są te przerwy w pracy... Tearz znowu ja czekam na lincz:-) Zrobiłam dzieciom spagetti bolognese...ciekawe czy zjedzą?
-
Witajcie. I ja muszę w końcu sfotografować piękną karteczkę od Wioli:-) Co do pisania na kafe...z pracy...z domu...i w ogóle... Moje zdanie na temat używania komputera w pracy do swoich osobistych spraw uważam za bardzo nie fair w stosunku do pracodawcy i gdybym ja sama była pracodawcą to na pewno zainstalowałabym kontrolę w komputerach swoich pracowników i srogo karała ;-) Tylko się proszę nie obrażać na mnie, wyrażam swoje osobiste zdanie. Postawcie się z drugiej strony, że jesteście pracodawcą i musicie tyle zarobić, aby wszystko opłacić i jeszcze mieć na pensje dla pracowników, którzy nie są wydajni w pracy na 100%, bo od czasu do czasu robią sobie jakieś przyjemności, wchodząc np. na kafe ;-) Na kafe wstęp mają wszyscy i trzeba mieć tego świadomość, kiedy pisze się takie a nie inne informacje. Pamiętajmy, że w sieci nie jest się anonimowym. Potem są różne historie...lepiej dmuchać na zimne, poza tym mamy swoją @ i tam można bardziej osobiste rzeczy pisać, jeśli chcemy. Teraz czekam na lincz, ha ha Reniczka - wyczytałam, że ten krem zawiera jakiś roztwór wodno-alkoholowy...a ja unikam kosmetyków z alkoholem, mam bardzo wrażliwą cerę... A co z naszą Agatką?
-
No właśnie Renatko tak jak napisałaś...ta klamerka. Może ja nie powinnam mieć żadnej torebki:-( Nic nie widzę tam interesującego...jaki pech...kładłam się spać taka uszczęśliwiona... A co do tego kremu - \"pudru\" to on jest w kamieniu i nie przypomina kremu, nie ma takiej konsystencji. Tak, nadaje kolor. Jest tylko w jednym kolorze, ale opd ilości i sposobu nakładania uzyskujemy efekt jaki chcemy uzyskać. Może i ja sięskuszę na kremik Renatko:-) tylko ja taki trochę alergik na kremiki jestem;-)
-
Ja to nie mam szczęścia w torebkach!!!! I zakupach torebek na allegro!!!! Ale jestem zła!!! Wściekła!!!!!!!!!!!! Nie mam tej torebki, bo podobno jakaś wada i nie mogą mi wysłaćbubla, zaproponowali podobną, a ja nie chcę podobnej tylko tę co mi sięspodobala, bleeeee
-
Wanka, przykro mi z powodu złamanej nóżki Oli, dla niej
-
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=338908810 Mój nocny zakup:-) Z tamtej torebki nic nie wyszło:-( szukałam szukałam i w końcu znalazłam :-):-) Teraz idę spać z uśmiechem na usteczkach ;-) Jak niewiele nam kobietom czasem potrzeba do szczęścia, bynajmniej mnie:-) Paaa
-
Egyptishe Erde krem w wilgotnym kamieniu, o ten mi chodzi :-)
-
A jak już jesteście w temacie kosmetyków, to ja Wam mogę polecić: http://www.bikor.pl/produkty.php Jestem baaardzo zadowolona, nie jest to puder jak go pospolicie nazywają i zresztą tak wygląda, lecz krem odżywczy, bardzo wydajny i wart swej ceny:-) Zresztą poczytajcie sobie. Dobrej nocy. Pa
-
Mamcia, czy dotarł do Ciebie mail? Możesz potwierdzić jak doszedł :-)
-
Mamcia wysłałam Ci maila:-)