Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Anulek:)

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. A mnie z założenia drażni ocenianie ludzi zanim poznamy przyczyny ich zachowań. Jednak jak widać każdy myśli inaczej i ma do tego prawo, którego nie zamierzam mu zabierać :) Co do zwolnień tak jak napisała Styczniowaa są takie zawody, które ewidentnie szkodzą dziecku w brzuchu mamy. I jeżeli ktoś jest gotów wysyłać np. chemiczkę w ciąży do labu to uważam, że jest nieco nierozsądny, albo świadomie chce działać na niekorzyść innych. Inną sprawą jest, że nie wszystkie ciąże przebiegają podręcznikowo – zdarzają się komplikacje i wtedy ciąża wygląda niestety jak choroba, a nie stan fizjologiczny. Ale temat zwolnień był poruszany już kiedyś, więc uważam, że nie warto do tego wracać, bo świata swoimi wypowiedziami nie zwojujemy. Niestety często zdarza się tak, że dzieci są nieplanowane, co nie oznacza, że nie zostaną przyjęte z miłością, bez względu na to czy akurat nie zostaniemy zwolnieni czy nie. Sytuacja finansowa niewiele ma wspólnego z miłością, chociaż skutecznie może zatruwać spokojne życie. Ocenianie innych na podstawie tego, czy chcą zachowywać się pod dyktando teściów/rodziców też jest kolejną bardzo "indywidualną" sprawą. Każdy ma prawo zachowywać się tak jak mu jego własne sumienie podpowiada, a wyznaczanie granic pomiędzy nami a rodzicami wydaje się całkowicie rozsądne i dojrzałe. Do tego samego worka można wrzucić ocenianie zmiany decyzji o ślubie. Jeżeli ktoś się waha, to pewnie wahał się i wcześniej, ale nie widział potrzeby pisania o tym na forum. Myślę, że często jest tak, że konflikty wynikają nie z chęci zrobieniu komuś przykrości tylko z problemów komunikacyjnych. Ludzie nie zastanawiają się nad przyczynami i nie dopytują o nie, tylko oceniają bez większego zastanowienia się nad sytuacją drugiej osoby. Amen. W sumie jak przeczytałam post „gościa” to postanowiłam, że mnie to nie ruszy, jak widać nie udało się :) Aniu gratuluję dziewczyneczki :) I życzę udanych obrad nad imieniem :)
  2. Justyna tym gościem byłam ja, tylko miałam problemy z kafe - niby się zaloguje, ale potem nie mogę dodać postu jako ja :/ Jeszcze tak sobie wczoraj pomyślałam, że może warto pomyśleć o spotkaniach małego z braćmi. Tylko to chyba lepiej zorganizować na Waszym gruncie niż dostarczać go do rodzicielki (bo cały Wasz plan wychowawczy może paść po wizycie). Dostałby to za czym tęskni, może poczułby się bezpieczniej i spojrzał na Was jak na przyjaciół a nie ludzi, którzy wyrwali go z jego środowiska. Chociaż do końca nie wiem, jaka jest Wasza relacja z rodzicielką, czy by się na to zgodziła i czy Wy chcielibyście utrzymywać kontakt z nią. Bez względu co zadecydujecie i tak wierzę, że będzie lepiej. Są rzeczy, które po prostu działając konsekwentnie trzeba przeczekać. Ja szpinak doprawiam serem kozim albo fetą, ewentualnie serkiem topionym. Serki są słone same z siebie, więc rozwiązują mi problem dosalania szpinaku :) Chociaż w sumie w ciąży niby trzeba patrzeć czy ser feta był zrobiony z mleka pasteryzowanego :) Monbiaa - będzie dobrze :) trzymam kciuki za tą konsultację z radcą prawnym i późniejsze z niej wnioski :)
  3. Justynka, ja chciałam Cie wesprzeć w Twojej ciężkiej sytuacji, bo chyba troszkę rozumiem co czujesz. Przez kilka lat, co wakacje pracowałam jako niania za granicą i przerobiłam w czasie tej pracy różne dzieci, które najczęściej były podrzucane przez rodziców kolejnej taniej niani. No i jak w tym przypadku bywa, każda niania miała inne wymagania, inny system wartości i co gorsza na pożegnanie nastawiała dziecko przeciwko kolejnej niani (odkryłam to dopiero przy 3 dziecku :/). Opowieści typu, że ta nowa niania na nic ci nie pozwoli, będzie okrutna i będzie na ciebie krzyczeć prawdopodobnie były na porządku dziennym, więc dziecko automatycznie na wejściu już mnie nie lubiło i dopiero po czasie odkrywało, że wcale nie jestem taka jaka miałam być. Wszystkie dzieci, którymi się opiekowałam były trochę niedopieszczone pod względem uczuć rodzinnych i były chyba z tego względu niegrzeczne. Po prostu dostosowywały się do sytuacji, w której się znalazły, a że nie trzeba być socjologiem, żeby odkryć, że złością można wiele zdziałać w stosunkach między ludzkich, to za każdym razem odbywałam ciężką pracę nad małym człowiekiem (jak go już rozpracowałam to pora była się żegnać :/). Więc po tym mega długim wstępie chciałam Ci powiedzieć to co sama wiesz, to dziecko, nie jest złe, jemu po prostu w życiu jest źle. Na to, żeby Wam wszystkim żyło się lepiej trzeba poczekać i nad tym będziecie dużo wszyscy pracować – on nie ma wyrobionych pewnych zachowań, które ma Twoja córka wpojone od dzieciństwa, czuje źle, bo jest w nowej nieznanej mu sytuacji, do której na dodatek został źle nastawiony. Dlatego jedno do czego mogę próbować Cie namówić, to nie aż tak silne stresowanie się sytuacją, to tak wygląda, bo musi tak wyglądać, dopiero się „docieracie”. Na pewno dużo może pomóc Twój Mąż, bo on jest tatą dziecka, a poza tym mężczyzną, więc to na chłopca lepiej działa :) Jeżeli wszystko wskazuje na to, że dziecko z Wami zostanie na dłużej to może faktycznie zorientuj się jak wygląda pomoc psychologiczna, bo naprawdę nie warto, żebyś przeżywała to aż tak mocno, szczególnie teraz, bo wiem ile wysiłku kosztuje Cie zmaganie z tą sytuacją. Wiem, że robisz wszystko, żeby było dobrze, a tu zero pozytywnego odzewu, ale ja myślę, że to dopiero początek waszej relacji, która ma szanse ułożyć się całkiem dobrze :) Gunia – dziękuję za oliwkową poradę :) Jeżeli chodzi o tą poduchę to jeżeli to jest taka jak mi się wydaje to ona jest taka dłuuuga, że między nogi chyba też jej wystarczy. Ja tam akurat lubię spać na boku, więc na razie nie inwestuję w poduszki :)
  4. Mały Misiu jakieś trzy tygodnie temu pytałam gina o tą kartę to mi powiedział, że jeszcze za wcześnie na to. Na następnej wizycie będę jednak bardziej uparta w tej kwestii:) Przypomniałaś mi, że teraz trwa sezon urlopowy on sobie gdzieś pojedzie, a ja potem będę musiała się komuś innemu tłumaczyć, że nie mam, bo mi lekarz nie założył :) Monbiaa, taki serek to mmmm mniam :) w pozytywny sposób zazdroszczę pyszności z lodówki/zamrażarki :)
  5. Styczniowaa łóżeczko bardzo ładne i wydaje się funkcjonalne, więc pewnie będzie to udany zakup :) w temacie wymiotów z powodu upałów mnie to nieszczęście też dzisiaj dotknęło i dlatego jutro planuję zjeść ciepły posiłek jak już się zrobi trochę chłodniej, bo inaczej podejrzewam, że będzie powtórka z rozrywki :/ Zawsze lubiłam ciepełko, a teraz to jakaś masakra, co prawda jeszcze nie puchnę, ale cały czas kręci mi się w głowie i ogólnie mi źle. Już nie mogę doczekać się jesieni, a najlepiej niech już będzie styczeń, albo luty, żeby dziecko było już po właściwej stronie brzucha :) Jeżeli chodzi o badania, to morfologie i mocz muszę robić co miesiąc, ale dopiero teraz będę robiła część badań, które niby powinno się robić w I trymestrze (toxo, HBs, itp.) Do lekarza chodzę prywatnie, za każdą wizytę płacę 150 zł (100 zł wizyta, 50 zł USG, ale że USG jest na każdej wizycie to i tak zawsze wychodzi 150 zł). Całe szczęście, że mój lekarz przejawia ludzkie odruchy i jak muszę się u niego pojawić częściej niż 2 razy w miesiącu to przyjmuje mnie w szpitalu ;) bo inaczej to bym zbankrutowała :) Inna sprawą, która mnie trochę smuci jest to, że ja ciągle nie mam założonej karty ciąży, ale może jak już się sprawa ustabilizuję to mi w końcu założy :) Gratuluję z całego serca wszystkim czującym ruchy swoich dzieci :) Na pewno niesamowite przeżycie, ja sobie na nie jeszcze poczekam, bo raz, że mi wiecznie coś w brzuchu jeździ, więc nie odkryję od razu, że to coś nowego, a dwa mam sporą warstewkę tłuszczykowo-izolacyjną na brzuchu, a to chyba też ma znaczenie :) Mam jeszcze pytanie do kobietek stosujących oliwkę. Ostatnio zaczęłam używać oliwkę w żelu, wcześniej nie miałam doświadczeń z oliwkami. Czy ona Wam się też tak kiepsko wchłania? Ja rozumiem, że wolniej niż balsam, bo to przecież oliwka, ale ja po nocy z oliwką na brzuchu jestem nadal cała klejąca, tak jakby się w ogóle nic nie wchłonęło, tak ma być, czy to ja jestem nienormalna? kamilla dla mnie najprzewiewniejszy strój to sukienka, bez podszewki, bo nie grzeje wtedy dodatkowa warstwa :) ale wiadomo, co kto lubi :)
  6. Pomarańczowa, szczerze współczuję stresu przedślubnego! Całe szczęście mam już to za sobą, ale pod koniec przygotowań do wesela miałam tak wszystkiego serdecznie dość, że odpuszczałam wszystko co się dało. A potem mi było smutno, że nie było tak jak ja tego chciałam - więc tej drogi nie polecam, ale droga negocjacji jest jak najbardziej w porządku. Może jakoś da się dogadać z teściową ;) Ja z moją stosunki mam poprawne, ale w przygotowaniach z mojej strony,pt. sukienka ślubna, bukiet, wybór fryzury w ogóle nie uczestniczyła. Raz wzięłam ją na oglądanie sukienek, bo ma 3 synów i tak sobie pomyślałam, że miło by jej było w czymś takim uczestniczyc, ale po tym jednym oglądaniu wiedziałam, że kolejnych nie bedzie, bo by mi na głowę weszla. Jednak różne ludzie mają układy z teściami jedni bardzo dobre inni bardzo kiepskie. Wszystko zależy od ludzi. Ale chyba już do końca życia będzie mnie wkurzało upieranie się jakich bądź rodziców w kwestii ślubu swoich dzieci. To przecież Wasz dzień - oni już swoje śluby i wesela mieli. Tak samo jak urodzili, wybrali imiona i wychowali już swoje dzieci, więc już się wykazali :) Monbiaa miłego wyjazdu :) Baw się dobrze, grzecznie i bezpiecznie :) Ehh ja ciągle mam z tyłu głowy dziewczynkę, ale prawdopodobnie noszę w sobie faceta. Trochę się tego boję, czy będę go potrafiła wychować, tak żeby nie był ostatnią ciapą ani nie wyrósł na chama, czy nie będę tłumiła jego męskich zapędów oraz bardzo podstawowe rzeczy typu jak ubrać dziecko płci męskiej żeby sensownie wyglądało, albo jak nazwać męskie narządy płciowe jak się zapyta co to i takie tam inne wątpliwości :) Z dziewczynką wydaje mi się, że byłoby jakoś łatwiej w kwestiach wychowawczych :)
  7. abyssa88 witamy :) doświadczenie doświadczonej mamy zawsze jest przydatne:) Styczniowaa jak piszesz dostałaś wytyczne od lekarza w sprawie zrównoważonej diety, więc na pewno wszystko tam masz napisane. Ja chciałam Ci powiedzieć, że z mojego krótkiego wegetariańskiego epizodu, w którym żelazo leciało "na łeb na szyje", wynika, że na mnie najlepiej pod względem żelaznym działało: żółtko jaja kurzego (oczywiście ugotowane, co by sobie teraz nie zaszkodzić), czarna porzeczka i wszelkie wyroby buraczane. Warto pamiętać, że żelazo najlepiej wchłania się na kwaśno, czyli jak są płatki zawierające żelazo, a zje się je z mlekiem, to wiele tam tego żelaza się nie dostarczy. To tyle moich doświadczeń. A jeszcze na pocieszenie, znam osobiście kilka mam stosujących dietę bezmięsną, które urodziły zdrowe dzieci. Na moje kiepskie żelazo jednak nic nie pomaga tak dobrze jak wstrętne mięcho ;)
  8. Hej, dawno nie pisałam, bo i w sumie nie miałam o czym. Padlinka odeszła, więc zostałam chyba jedyną leżącą przyszłą mamusią z całymi urokami tego dobrodziejstwa (całymi dniami sama w domu, o wszystko muszę się prosić i jeszcze ten ciągły strach - uda się czy się nie uda :/) Ogólnie mało mi przyjemnie było przez ostatni czas, ale jakoś wychodzę na prostą i staram się optymistyczniej patrzeć na świat. W kwestii smaków, to mam straszliwą ochotę na słodycze. Zawsze byłam słodyczożerna, ale na czas ciąży postanowiłam zrezygnować z mojego ulubionego jedzenia, bo to niezdrowo no i żeby w miarę normalnie przytyć. Ale jest mi z tą decyzją strasznie ciężko ;) Wczoraj uległam i zjadłam budyń i w sumie nadal mi było mało, ale jakoś się powstrzymałam :) Innym z moich dziwactw jest całkowita niechęć do soli - wszystko jest dla mnie za słone, a zupę, która była podobno słabo słona wczoraj przepijałam 3 szklankami wody :) W kwestii łóżeczek, potwierdzam, że istnieją te z regulowaną wysokością materaca, tzn. siostra takie cudo posiadała i materac nie był na samym dole, więc albo kupili takie fajne, albo w jakiś prosty sposób samodzielnie przerobili :)
  9. Styczniowaa ja w ogóle nie chciałam Cie zrazić do imienia :) mi raczej chodziło o to, że jak ja już sobie coś wymyśle to otoczeniu się zazwyczaj nie podoba i znajdują do tego jakieś pseudo racjonalne argumenty. I potem się zastanawiam, czy dobrze myślę, czy to jednak inni mają rację :) Co do wagi - to chyba od zawsze byłam na jakiejś diecie cud ;) bo moja Mama ma fiksację na punkcie zdrowego odżywiania. Teraz myślałam, że będzie trochę lepiej, ale jednak nie :) od Mamy ostatnio usłyszałam, że w takim tempie to do końca ciąży to przytyję z 30 kg. No, ale co ja mam zrobić jak ciągle jestem głodna :)
  10. Dziękuję za wszystkie dentystyczne porady :) plan działania na przyszły tydzień został opracowany :) trzymajcie kciuki, żeby moja szóstka została ze mną i żebym swoim jęczeniem, że bez znieczulenia to ja nie chce, nie zaszkodziła dziecku.
  11. Słodka cytryno u mnie ta plomba też wypadła z szóstki - tak w ramach podobieństw :) Wahałam się z tym dentystą, bo ja jestem dopiero w 13+5tyg i w sumie nie wiem czy to już II trymestr czy ciągle pierwszy, ale koniec końców umówiłam się na przyszły tydzień na środę 18.30, bo wcześniej nie mieli miejsc, a ja stwierdziłam, że dłużej to już nie naprawdę nie wytrzymam :) we wtorek jeszcze pójdę do gina zobaczyć, czy wszystko jest w porządku, a w środę ma on dyżur w szpitalu, więc jakby co będzie mnie ratował, chociaż mam naprawdę szczerą nadzieję, że będzie to można zrobić bezpiecznie i ze znieczuleniem i nie będę się rzucała na tym fotelu dentystycznym we wszystkie strony ;) Jeżeli chodzi o wagę, to ja się chwalić nie będę ;) Najbardziej w ubraniach ciążowych przeraża mnie to, że koniec ciąży przypadnie u nas w zimie i wiąże się z tym zakup wcale nietanich płaszczy bądź kurtek, a mi na szmatkach nigdy nie udało się nic sensownego znaleźć :/ więc obawiam się, że może być to duży wydatek, ale pożyjemy zobaczymy :)
  12. Dzięki Padlinko :* to się umówię do tego stomatologa, bo mi plomba wypadła i ukazała dziurę, że hoho. W sumie lekarz mi mówił, że taki jest efekt uboczny kuracji żelazem (tzn. że zęby psuć się będą), ale nie myślałam, że tak szybko będzie mi dane to poznać.
  13. Kobietki, mam do Was pytanie treści lekarskiej, a właściwie dentystycznej :( czy któraś z Was będąc w ciąży leczyła zęby? Jeżeli tak to czy było to robione ze znieczuleniem czy "na żywca"?
  14. Pomaranczowa bardzo słuszne podejście. Zwłaszcza, że będziesz miała wsparcie w rodzinie :) A ludzie z pracy... no cóż, od zawsze i chyba już zawsze będą się zdarzały "dziwne przypadki" - ważne, żeby nie pozwolić im zniszczyć naszego życia :)
×