maalinowa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez maalinowa
-
no ja właśnie miałam problem taki, że nie mogłam mojej grzywy doczesać i niepotrzebnie się szarpałam... faktycznie,suche patyki mi się zaczęły robić, szczególnie, że przód mój zawsze wyglądał na suchy i podniszczony... ciekawe, jak umyje włosy, po ściągnięciu ręcznika przód już się puszy, reszta "leży"... jak włosy z innego człowieka... nie wiem, czy do klorane nie wróce... lub jakiś revalid kupie.... brałam solgar, nic...
-
a wyczytałam gdzies, chyba na wiki, że w usa loxony mają po 15%...
-
Augustana, ja ide do innego endo w końcu. też chce diagnozę. chce potwierdzic moje pcos, i ewentualnie dobadać nadnercza; to juz zostawiam lekarzowi... nic mu nie bede sugerować, tylko pokaże wyniki i niech pyta... mam dość wróciłam od fryzjera, zrobiłam sie na krótko-z opcją zaczeski ;) teraz, jak wcieram loxon, to myje włosy ziaja na wypadanie/ziaja na łojotok, żeby nie obciążac juz ta dermeną...
-
ja ostatnia deske ratunku wymyśliłam... zapisałam się do chwalonego endo - a może po prostu pomoże mi inny punkt widzenia? mam taką nadzieje, że to może jeszcze będzie coś, co może sie da naprawić jakimś lekiem... tyle osób leczy nadnercza... bo stwierdzenie mojej poprzedniej endo, że nie ważne, KTÓRE TO (czy pcos, czy hiperandro, i nie powiedziała mi nawet, skąd te androgeny lecą - po to ja robiłam profil za 300zł???) nie satysfakcjonuje mnie... jak juz mam mieć zakola i prześwity na głowie, to bardzo bym chciała wiedzieć, czemu.
-
Precz, mój z gatunku tych, co za żadne skarby do lekarza nie pójdzie... nawet z dentystą muszę szantażować... kiedyś na początku znajomości się na ten temat wygadał, więc sprawa skończona, nie dam rady... to raczej też będzie gilbert, ale uzgodnili tak z lekarzem i tyle. koniec dyskusji... Misia, dlatego psikam się loxonem raz dziennie - już mam problemy z włoskami na brodzie i wąsikiem (ten, na szczęście, mizerny...) więc nie chcę się do patologii doprowadzić. A z drugiej strony to głupie: może wywołać zmiany na twarzy - owłosienie, a teoretycznie działa tam, gdzie psikasz... nie ma jak spsikać całego obszaru, który psikania potrzebuje... Augustana.... mam krótkie.... nawet nie chcę widziec, ile leci bez mojej wiedzy ;) a nawet bym teraz nie musiała ich myć codziennie - zdecydowanie lepiej jest ze swędzeniem - ale loxon klei, czuje sie, jakbym poszła spać z tapirem od lakieru.... i za żadne skarby nie moge ich ułożyć, robią, co chcą! /a maja być martwe..../ - o, żart mi wyszedł...
-
Misia, ja sobie dałam szanse z loxonem... mam jeszcze napady "złego nastroju", szczególnie wieczorem, po myciu.... chciałam ograniczyć, myć co 2dni, ale z lox sie nie da, "brudzi" włosy... ale tez jakoś z tym żyć muszę... chciałabym jeszcze skonsultować to wszystko, ale odwlekam, bo i tak nic nie zrobię więcej... poza tym, parafrazujac moją endo - nie ma różnicy, czy pcos, czy hiperandro: "leczy sie" tak samo... ech...
-
jak ja tak pomyślę, to nigdy nie zwracałam uwagi na jakość tego, co jem... chociaż teraz, odkąd mam mojego połowice, to ograniczam oleje, tłuszcze, bo on ma problem z bilirubiną.... Natalia - z tym genetycznym to coś być możne... mnie trycho od razu zapytała, kto w mojej rodzinie łysy jest.... już mam wade wzroku po rodzinie ojca, a tam sami wysokoczołowcy i zakolowcy... a przecież połowe mamy od mamusi, połowe od tatusia, nie?
-
cos mnie wylogowało-to ja wyżej ;) Precz z..., nie lubi kafe nas ;)
-
tia... moge jesc nawet proso, jak pomoże... a jem tak, że cud, że żołądek sie nie buntuje...podsumowanie: po miesiącu alpi dalej jakies 60 włosów przy myciu... w dzien nie wiem, ale zdecydowanie mniej... zaczęłam loxon. zakola i linia czoła dalej łysawe - jednak widze nowe włoski.... moze nie wszystko tam martwe?
-
Asia, sama sobie zrobiłam risercz w necie, włącznie z artykułem p.doktor, która analizuje profile steroidowe... więc nie mam wpn, nie mam też żadnych guzów na nadnerczach, któreby wydzielały nadmiar hormonów... nie mam też żadnych "patologicznych metabolitów i markerów" wskazujących na raka... więc tyle... mam 17oh 1,8, czyli za dużo, ale podejrzenie wpn zachodzi od powyżej 2. i innych wskaźników z tego profilu, które mam ok. zresztą analizował to mój kardiolog, który jest o niebo od niej lepszy (haha) do wawy jeździć nie będę (na razie....), spróbuje jeszcze tego pana doktora jacka z krakowa.... endokrynologia.net kilka znajomych chwali...
-
znalazłam jednego endo w krakowie, ma dość dobre opinie (nawet ma bloga, na którym opisuje wszystkie możliwe dolegliwości), na dodatek robi usg od razu na wizycie (nie trzeba się umawiać na kolejną) - pewnie dlatego 150 zł ;) chciałabym iść do niego z moimi wynikami: niech "świeżym okiem" powie, czy to policystyczne jajniki, czy hiperandro, czy wogóle coś innego... głupieje już od nadmiaru informacji.... nawet nie muszę leczyć - jak się nie da inaczej, niż hormonami - chcę tylko wiedzieć, co to jest.... a jak mam cos, co łatwo wyleczyć? niby mam profil steroidowy, niby to wyklucza guzki na nadnerczach itp., ale wolałabym zamknąć wszystkie opcje...
-
Asia, jak ja mam je leczyć... lekarz wykluczył wpn, co jego zdaniem świadczy o tym, że moje nadnercza są ok... że takie skoki to po prostu moja natura... dostałam jeanine na androstendion, ale hormonów nie mogę brać. więc co? nie zaproponował mi żadnego leku, że podobno strasznie lecą po wątrobie, więc nie ma co, bo moje wyniki nie są takie złe...
-
Asia-no chyba mam, bo lekarz stwierdził hiperandrogenizm (na podstawie hormonów) i pcos na podstawie usg... więc tak: jak już widzisz lh-fsh, androstendion skacze (5, 8, 4-jak mu się chce), prolaktyna zawsze około górnej normy (ale po tabletce mieści sie w zdrowej normie), estradiol niski (ale w normie, dolnej) 17oh progesteron powyżej. profil steroidowy też robiłam, mam podwyższony metabolizm androgenów...
-
a ja mam co miesiąc inne wyniki :) więc naprawdę nie wiem, jak je interpretować i kiedy robić kontrolnie... dlatego za każdym razem myślę, jak i do jakiego lekarza pójść, bo już nie wiem.... chyba się trzeba jednego trzymać, żeby widział te "skoki"...
-
dalej podziwiam.... ja mam tylko pracę, chłopa, który jest (ale i tak czasem nie zauważam, bo pracuje generalnie w domu na kompie), pracuje teraz na "dwa etaty" z powodu braków kadrowych.... w każdym razie za dużo stresu, za dużo zamartwiania się rzeczami, na które nie mam wpływu i za dużo złego spania i jedzenia na pewno robi swoje... a, i mieszkam w mieście ze smogiem rodem z hong kongu ;).... ale ćwiczę, ha! (jak nie zapomnę lub jak się nie objem;)))
-
Augustana, szacunek... ja jestem zaprzeczeniem wszystkiego, co napisałaś...
-
a w sumie czym się różni telogenowe od androgenowego? różni się wogóle? ja sie właśnie musze wybrać na żelazo, ferrytynę - cos jeszcze /nie-hormonowego/ powinnam zbadać? bo już naprawdę zaczynam sie martwić... nie włosami, ale moją psychiką...
-
Ewela, a masz jakieś "braki" we włosach? Tzn. androgenowo, np. zakola, czubek, linia czoła? Masz miniaturyzację włosów?
-
chwilowo mam okres zwątpienia, idę do fryzjerki, żeby mnie na krótko spitoliła, żeby tylko było czym czoło zaczesać... u mnie nadzieje na coś innego rozbija wygląd wypadających włosków: małe, pokręcane, bez cebulek czasem.... dupa, dupa, dupa...
-
hmmm.... ja mam LH za duże, FSH ok... gratuluje estradiolu, zazdroszcze... ale to naprawdę powinien dobry lekarz zobaczyć... taki co całość potrafi zinterpretować.... ale tu chyba nie ma powodów do paniki...
-
Augustana- to mi nigdy nie odrosną... już nie wiem, czy próby z loxonem mają jakiś sens... androgenowego nie wyleczysz...
-
ja zaczynam loxon, odstawiałam alpicort smarując się teraz co drugi dzień... nie mogę już dłużej czekać, chce spróbować, póki jeszcze coś mam na tych zakolach... bo jak na razie aga kontra ja - 1:0. i już nawet mi się płakać nie chce.