maalinowa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez maalinowa
-
cóż, ja sie dałam namówić na badanie za 270zł, kiedy w moim wypadku wystarczyło usg ;)
-
i nawet już nie wiem, gdzie teraz kontrolnie iść: czy do gino, czy do endo, czy do trychologa może? hahaha...dwa pierwsze mi dadzą pewnie kontrolnie jakiś hormon, "hhmmm... zobaczymy, proszę przyjść z wynikami, ale pewnie wiele się nie zmieni..."
-
hmmm... z tymi nadnerczami... jak moja endo popatrzyła na moje wyniki, to stwierdziła na pewno hiperadro, a resztę mam tak pomieszaną, że właśnie wysłała mnie na profil steroidowy, bo on ponoć daje dokładny obraz... i ponoć jest dobry na skuteczne wykluczenie wpn. to wykluczył, a reszta będzie "częścią mojej urody". cóż, wyjątkowa jestem :) a serio, czasem odechciewa mi się już chcieć starać... jak i tak nie ma na nic rady?
-
Triss, a ja płace za androstendion jakieś 40zł z hakiem, macie tam u siebie "Deiagnostykę"? Jakby nie ta placówka, dawno bym już poszła z torbami... i nie jest to reklama ;) /plus: mam obok pracy punkt pobrań :) /
-
Margo, nie chciałam wprowadzić w błąd: pcos pcos nierówny. Jak wpiszecie w wiki "zespół policystycznych/wielotorbielowatych jajników" to macie ładnie wszystkie możliwe objawy rozpisane.... ja mam czasem połowę, czasem więcej...
-
ja właśnie dbam o śmiertelnie chorego na katar.... ale z tymi okresami to jest dziwna sprawa... ja do 30-tki nawet nie wiedziałam, że mam.. a teraz czuje już duzo wcześniej... i mimo nieregularności, to mniej więcej wiem, kiedy będzie... ale takie ciężkie okresy to nasze hormony, nic innego...
-
każdy mężczyzna raz w życiu powinien mieć okres :)
-
.... i pierwsze dwa dni, mam takie skurcze i zaparcia, że masakra.... - ale przynajmniej czasem biust rośnie :)
-
Margo, moje okresy to pcos... przy tym są długie cykle. poza tym i tak nie mam złej nieregularności... a tak jak Black (tylko jak ciut krócej) połowa z tych moich 6 dni to tylko plamienie (ale za mało na wkładkę...) a ja zestresowana jestem zawsze (odbija się na przemianie materii, jak na razie szybkiej;)
-
Tris, ja doczytałam :) i tak byłam zestresowana tym niestresowaniem, że aż położyć się musiałam... ja zawsze krew muszę na leżąco... tarczycę mam nadzieje mam ok, tak wyszło w badaniach... a teraz z prl muszę poczekać, bo stres mam w pracy, włącznie z wezwaniami do sądu, pogrzebami itp... do tego jeszcze pewnie osiwieje...
-
jej, Black, to jesteś "ciut" rozregulowana.... ja jestem 27-34, najczęściej 31, wahania skrajne zdarzają mi się ze trzy razy w roku....jedno, co mam stałe, to okres 6 dni: 3 dni masakry i 3 dni spokojnie. a dni płodne mają u mnie tak fizyczne objawy, że chyba jednak sobie daruję teraz, poczekam po cyklu...pms: płacze, płacze, na przemian rzucając garami...ale prl nigdy mi nie skoczyła powyżej 32 (na 25 górnej granicy) tak mi zresztą dawała endo, jakoś na początku, a chcę z tym iść do niej...
-
kurcze, teraz mam dni płodne (jak wogóle mam), więc to chyba nie jest dobra pora, bo wtedy organizm szaleje... a akurat mam czas... bo ja źle reaguje na igły, musze z pół godziny posiedziec, zeby stres zszedł...
-
Kobitki, porada: nie mam jak podejść do lekarza, a chciałabym iść już z wynikiem... prolaktyna. Chcę zbadać kontrolnie, po-lekowo. W diagnostyce mówią, że bada sie albo 10, albo 28 dc, zależnie od tego, co lekarz chce zobaczyć. W necie - że dzień cyklu nie ważny. I mam zamieszanie, bo z tabletką badałam w 10dc, bez obojętne, wypadło akurat na 5dc... Jak myślicie? Poczekać do początkowych dni?
-
Black, ale ja jednak mam pcos... więc to mi zburzy wszystko... a moja prl raz jest za duża, raz przy górnej normie - ale nie przekracza.... a teraz muszę się zebrać i zbadać prl, czy mi jej isoptin nie popsuł...
-
tia, a teraz jeszcze biore na serce taki lek, który prl może podnieść... musze zbadać...
-
a właśnie nie... ja po prostu dostałam jeanine, bo ma najlepsze działanie zbijające androgeny... a to jedne z najmocniejszych anty...
-
mi chcieli wszystkie moje problemy wyregulować anty - stwierdzili, że i na hiperandrogenizm, i na pcos jest ta sama rada... a takie przekroczenia w stylu górna norma/troszkę powyżej nie zakwalifikowali do leczenia. z moimi androgenami, mimo, że wyższe też nic już nie zrobię, bo rakowe to nie jest (chodzi o nadnercza), przerostu też nie ma, z pcos można żyć. jeżeli nie staram się o dziecko (pomoc w ewentualnie popsutej owulacji), to nic więcej nie mają mi do zaoferowania....
-
no mi prolaktyny nie kazał leczyć... a miałam powiedzmy, podobnie... ale co lekarz, to opinia.... a na estradiol nie pakował anty?
-
hhmmm... ja po profilu steroidowym, który mi znowu namieszał więcej, niż pomógł (i pozbawił 270 zł i jednego dnia urlopu) nawet w zamieszaniu zapomniałam endo spytać, czy moje androgeny są w nadmiarze z jajników, czy nadnerczy (tylko wiem, że nie mam wpn). w sumie znowu nic, bo jak górna norma jest 1189, ja mam 1381, inny 230, ja mam 276... to ponoć niewiele, z tym można żyć. ile razy ja już to słyszałam... "tylko podwyższone"... czyli jak moje serducho - daje męczące objawy, ale można z tym żyć. uhm...
-
ja mam niski estradiol, prolaktynę przy granicy górnej. co ciekawe, jak robiłam prolaktyne czynnościową, to sam wynik wyszedł mi powyżej (32 na 25 max), ale już czynnościowo, czyli ten wynik pomnożony chyba 5 razy, mniejsza z tym - wyszedł w normie... a później robiłam kontrolnie i było 24. ale prolaktyna to hormon stresu... poza tym podobno wystarczy zły stanik, drażniący sutki i potrafi popsuć wynik. prawidłowo powinno się wbić wenflon, odczekać pół godziny na uspokojenie stresu po-igłowego i dopiero pobrać krew. a ja się boje igieł...
-
ha, a jak ja wiatru nie lubię, jak mi podwiewa i moje zakola widać :) ja wiem, że każdemu skórę głowy widać, jak włosy odgarnie... ale znowu nie tak daleko... od poniedziałku loxon. ale pomyślałam, że może raz dziennie wystarczy... a z tymi lekarzami, to ja już nie wiem... ja byłam już u 3 gino: 1) "jest pani zdrowa!" 2) "nie wiem, niech pani idzie do endo", 3) "weźmie pani anty" (a jak nie podziałało, to pani trochę się poddała).. myślałam zmienić na pana, który ma podejscie do pacjenta, ale znowu chciał mi spironol, który nie podejdzie z moim serduchem, bo mam na niego zakaz... zobaczymy, co powie moja endo... ale ona też kazała anty i tyle...i przyjdź pani za rok. a na włosy ŻADEN lekarz nie da gwaracji
-
cóż... a biznes perukarsko-suplementowo-estetyczno-plastyczno-kosmetyczny musi jeść.... taki "rozwój" medycyny, a dalej loxon i nic innego...! ale serio - silikonu nigdy! a blisko myślami byłam... nie zniosłabym myśli o ciele obcym w tak strategicznym miejscu...
-
Natalia... my się już chyba bardziej za kobitkami oglądamy, niż nasi faceci ;) ja w Czarnogórze, gdzie jeździmy na wakacje zawsze mam "aklimatyzację": nie dość, że mają piękne włosy, to obfite biusty. a jednego i drugiego mi brakuje ;) no to sobie patrzę... z damskiej zazdrości :p
-
skoro skóra się zmienia, to czemu nie włosy, które są jej tworem...? jakoś tak...