maalinowa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez maalinowa
-
i nigdy w życiu nie użyłam odżywki...
-
oj, ja też nie szanowałam.... ale faktem jest, że nie umiemy już obiektywnie ocenić stanu naszych włosów :) smutna prawda. jesteśmy przewrażliwione! potrafię cały dzień o nich nie myśleć, a jak już zacznę, to zaczyna swędzieć, zaczynam przeczesywać, czy coś nie leci... włosy nam padły na mózg...
-
no widzisz Triss, ja zawsze miałam wysokie czoło, ale nie jestem w stanie powiedzieć, jakie tam były włosy... bardzo długo miałam króciutkie, niemal jeżyk, ale zaczesane do przodu /i te krótkie 7 lat prostowałam CODZIENNIE.../ chociaż zawsze podejrzewałam, że mam coś z hormonami i tu sie nie pomyliłam... dopiero jak jakieś 2,5 roku temu zaczęłam zapuszczać, to fryzjerka /zmieniłam wtedy, że tańsza-błąd!!!/ wypatrzyła mi, że mam kiepski przód... i fakt, nie rósł, puszył sie, kręcił, a tył, czubek i boki piękne, lekko falowane włosy... i wtedy zaczęły się problemy, włącznie z wypadaniem, łzs... mija niemal 3 lata, łysa nie jestem, łzs dalej jest-lepiej lub gorzej... włosów jednak do tyłu nie zaczeszę, skazana jestem na grzywkę... no to mam dalej krótkie... byleby to czoło się dalej nie posunęło, że się tak wyraże, to będe szczęsliwa ;) ale jestem spokojniejsza.... chyba. łykam norprolac już prawie 4 miesiące. nie wiem, jak podziałał na prl, bo przegapiłam teraz początek okresu, żeby zbadać... a jak już badam 3-5d.c., to nie zmienię nagle dnia...
-
poza tym takie badanie naprawdę nic nie da... bo co? będę wcierać więcej loxonu? bez sensu, są granice... poza tym naprawdę większość trychologów to nawet nie kosmetyczki... miałoby to sens, jakby to np. była dermatolog po kursie... ale po co dermatologom taki kurs? dobry dermo to wszystko wie.
-
hej Mortisia :) ja niestety też mam złe doświadczenia z trychologami... mi wciśnięto gestila, na szczęście byłam na tyle przytomna, że wzięłam tylko tonik ;) za trichogram, czy jak mu tam podziękowałam, bo jakoś wolę nie wiedzieć, jak się rozkłada moja głowa procentowo - to tylko wzmoże stres ;) wolę kupić sobie sama dobry szampon... poza tym sama mogę sobie stwierdzić, że mam problemy ze skórą. wolę z tym iść do dermo. poza tym aga, czy łzs to i tak trochę tylko walka z objawami - zatrzymać, spowolnić, ale tylko tyle...
-
Margo, witaminą A z tranu się nie przejesz... szczególnie, jak trzymasz dobrą dawkę... ja jem tran firmy "gal", a witamina A też ważna... w sumie każda ważna z umiarem , wariactwo byłoby wszystkie badać...
-
no patrz, Carmen-a to ja mam problemy zastawkowe, ja powinnam mieć nietolerancję na loxon... a tu już będzie pół roku! też nie mam rewelacji, na razie panuję nad wypadaniem, ale nie widzę odrostu.... pocieszam się, że to przejściowe, co mam zrobić... widzę jakiś taki odrost, pewnie to loxon, ale jak zrobię "test przedziałka", to raczej ubogo... jedno, co jest cudowne: opanowałam też swędzenie! nie będzie to reklama, ale pisałam kiedyś, że wygrałam zestaw kosmetyków z siarczkami jakimiś. no i nie wiem, czy to sugestia, ale szampon serio podziałał! nie mam już czerwonej skóry w miejscu, gdzie było najgorzej /koło ucha/, nie mam strupków na potylicy... i nie pamiętam, kiedy swędziało.... co za ulga.... myję codziennie, nie ma opcji /nawet nie mam odwagi spróbować rzadziej.../ ale nie zapycham odpływu. cieszę się chwilą, bo może zawsze wszystko wrócić... jakby któraś chciała, to szampon "malinowy zdrój". jakieś 28 zł za 200ml, można zamówić netem. wydajny, ma te spieniacze, niestety, ale jak dla mnie druga butelka i kupię trzecią... nie wiem, co będzie.... nie zbadałam jeszcze prl po 3 miesiącach norprolacu, bo byłam chora i nawet nie miałam siły wyjść z domu. a jak zaczynam martwić się włosami, odgania te myśli ode mnie skutecznie wyrzynająca się ósemka ;)
-
a ja słyszałam, że zaburza cykl, czyli niezdrowa dla kobiet... a wiele z nas nie jest regularne...
-
ja chciałabym wierzyć, że w moim wypadku prl robi krzywdę androgenom, i to się zmieni. ale na pcos już nic nie zrobi...
-
Borsuczek, ale norprolac nie jest na włosy... mam nadzieję, że o tym wiesz i nie czekasz na efekt... ja już 3 miesiące niemal, zrobię później badania. chodzi mi głownie o to, czy jak prl spadła, czy estradiol i andro się coś zmienił.... ale też się nie napalam...
-
ja usłyszałam od razu od endo, że antyki mogą pomóc na włosy, ale nie da mi żadnej gwarancji. jedynie obiecała uregulowanie okresu... i powiedziała, że po odstawieniu raczej wszystko wróci. i że może nawet ze zdwojoną siłą.... więc może nawet lepiej, że nie biorę /na psychikę.../ ale cykle 27 - 34 rozwalają wszystko: od planów, do nastroju... im dłużej czekam, tym gorszy pms...
-
mnie też uprzedzano nt. antyków i sytuacji po odstawieniu... endo i gino. i dermatolog też...
-
Ananasik,trzymaj się.... a co do prl, to nie masz co zbijać. raz, że nie wpłynie to na włosy, a dwa, że mieścisz się w normie, nie jest wysoka. po coś te normy są jednak. ja mam 45 przy górnej normie 23, a zbijam minimalną dawką.
-
a ja już mam dość umartwiania się. robię tyle, ile mogę. hormony psują mnie fizycznie i psychicznie od okresu dojrzewania. mam takie zmiany, których nic nie cofnie. włosy jeszcze są, może coś mi zostanie na starość. tak naprawdę zacznę martwic się koło menopauzy, kiedy hormony znowu zaszaleją. mam tylko nadzieje nie zmienić się w babochłopa z brodą... może wtedy mój organizm przyjmie htz...
-
ja mam jeszcze hiperandrogenizm, prl i pewnie policytyczne :) żaden mądry lekarz nie zagwarantuje włosów po anty... bo aga aga nierówne, jak też pcos. poza tym to tylko na czas anty... a potem może być gorzej. to jest nawet pewniejsze, niż działanie. ja nie mogę anty, więc mam spokój. ale kto wie, czy kiedyś znowu nie spróbuje; jak do tej pory tylko 2 nieudane próby...
-
ja nie sądzę, żr anty może jakoś pomóc... żaden lekarz mi nie dał gwarancji. jedynie na co może pomóc, to na łzs. ja też mam problem z linią czoła :) loxonu używam mało, żeby nie bardzo inwazyjnie było... /1/4 dziennej dawki/
-
Margo- jako doświadczona (chyba tu najbardziej;)) posiadaczka krótkich włosów dementuje Twoją teorię o "kopułce" - przy krótkich, jak nie masz tradycyjnego przedziałka, włosy gdzieś muszą się rozdzielać - nie zaczeszesz przecież z potylicy ;) moja mama (też dłuuuugo krótkie) nazywa to właśnie "gniazdo" - więc nie stresuj się za bardzo modelowaniem - jakkolwiek być to czesała, gniazdo zawsze gdzieś koło czubka się zrobi :) można je pozakładać, ale naprawdę szkoda tony żelu/lakieru (mówię po doświadczeniach weselnych) poza tym-takie masz gniazdo, jak się wyśpisz ;)
-
uważaj ze spironolem, jak nie masz antykoncepcji w tabletkach...
-
Joy, wypryski nie od estrogenów, tylko od sterydów, które są w alpicorcie. wysypało mi całe plecy. chociaż na to wpływ też mogła mieć prolaktyna.
-
DZIEWCZYNY, NIE GNIEWAJCIE SIĘ, ŻE MÓWIĘ CAPS LOCKIEM, ALE NIE MOGĘ JUŻ.... ja wiem, że na loxonie jest napisane o linieniu, ALE NIE JEST NAPISANE, ŻE KAŻDA BĘDZIE MIAŁA LINIENIE!!! ja nie miałam i znam inne osoby, które też nie liniały, bądź tylko tydzień, dwa.... i jak w ulotce jest napisane 2-6 tydzień - nie można tego przecież brać jako pewnik!!! każda ma inny organizm; to nie rachunek za prąd, że przyjdzie punktualnie!!! poza tym, jak będziemy czekać na to linienie, to każdy włos, który w tym czasie wypadnie, będzie dla nas linieniem po loxonie!!! i efekt też jest indywidualny... nie można odkreślać dni w kalendarzu i panikować, jak po 2 m-cach nic nie ma! spokoju trochę... wiem, że jest ciężko... ja teraz walczę z łzs - najgorzej mam po bokach, zaczęłam nawet drapać; to mam teraz ranki jak po strupku... wygrałam w konkursie diagnostyki kosmetyki, mam tam prawie szampon na łzs - nowa nowość, może coś da... nie chce alpi. już mam dość wyprysków od hormonów...
-
poza tym, jakby minox przeniknął do krwi, to podziałałby bardziej np. obniżając ciśnienie, nie linieniem...
-
dziewczyny, ale mi kilku lekarzy mówiło, że nie ma szans, żeby loxon przeniknął do krwi /przynajmniej w mojej dawce, jak ja daje 1x dziennie.../ poza tym on szybko się ulatnia. a co do linienia: ja nie miałam. i cierpliwości - jeżeli podziała, to nie po 2 tygodniach... ja widzę coś dopiero po 4 miesiącach...
-
niby tylko włosy - aż włosy! długie, krótkie - nie ważne; kobietom potrzebne... ale co jak co, damy radę, laski!
-
oj, nie masz łatwo - myślę o sytuacji domowej. i ja wierzę, że te wszystkie sprawy przełożyły Ci się na włosy. nie ma innej opcji. przychodź tutaj, pisz, jak Ci źle, po to to forum jest. tu Cię nikt nie wyśmieje, większość zrozumie. a te, co się tu pojawiają z reklamami lub z "hejtem" to mogą sobie pisać do woli. każda z nas ma wzloty i upadki, czasem jednego więcej niż drugiego... nie da się pomierzyć naszych problemów z włosami, nie ważne jakie są, ale działają na psychikę bardzo... żadna z nas tu nie zaprzeczy. porównaj sobie te włoski, może taki szok im pomoże, kto wie? i trzymaj się, bo niestety, od nas kobitek świat zależy, my ta silna płeć :) buziaki
-
Carmen, jeszcze nie odliczaj! czekaj, konsultuj! bedzie dobrze!