marcela82
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez marcela82
-
dziewczyny, robić miejsce w skrzynkach. Slę zaraz zdjęcia.
-
Zabilina, dzięki za zdjęcia. Ah, jak oni pieknie wyglądaja. Naprawdę super. A Ty masz ogromny talent. Ja na komputerze mam tylko takie zdjęcia, które robiła rodzinka. Te od fotografa tylko w albumie.
-
Nie moge do niego jechać, on mieszka w jakimś obesranym hotelu robotniczym. Przeważnie firma wynajmuje dla niego mieszkanie służbowe. W takim mieszkaliśmy ponad 2 lata w BB. Na początku sierpnia wynajmiemy cos tam na własną rękę.
-
Cześć dziewczyny. Mój miesiąc miodowy jest okropny. Mąż wyjechał do roboty na drugi koniec PolskiMiał tam jechac tylko na 3 tyg. a dziś się okazało, że musi zostać na kilka miesięcy. Buuu
-
Na obiad był oczywiście rosół z makaronem, na drugie w pólmiskach (każdy sobie sam nakładał) młode ziemniaki, schabowe faszerowane i jakies tam inne mięsa, kluski śląskie i sos, do tego rózne surówki. A potem , nie pamietam kolejności były udka, barszcz z krokietem, barszcz biały, mięsa pieczone, sałatki, sledzie, galaretki, owoce, ciasta.
-
Nie mieliśmy poprawin. Nie pamiętam ile mieliśmy na głowę napojów, bo właścicielka restauraci podawała nam ile mamy kupic w litrach. Orkiestra faktycznie grała świetnie i jak upał troszke ustąpił wieczorem, to goście bawili się cały czas.
-
Swiadkowa siedziała cały czas markotna, w kościele i na weselu. Denerwowała mnie jej postawa. Przed i w dzień ślubu wydzwaniała do mnie z durnymi pytaniami, jak ma się ubrać, czy jej facet musi ubrać garnitur itp. Jej facet zmył się po 2 godzinach, bo mu sie nie podobało, bo on woli dyskoteki. Swiadek na weselu tez był markotny, wiekszość przestał pod restauracja paląc papierosy. Z napojów najwięcej poszło soków i napojów gazowanych, głównie pepsi i fanta. Jedzenia została cała masa, wszystkiego. Wodki mieliśmu ok 120 butelek na 80 osób, została prawie połowa. Szampanów mieliśmy 19, zostało nam 8. Wina było 30 butelek, zostało nam 18. Więc się nie przejmujcie, że czegoś może zabraknąć. Nam zostało bardzo dużo wszystkiego, nawet soków, napojów gazowanych i wody mineralnej, chociaż upał był straszny i goście dużo pili. Najlepsze jest to, że zapomnieliśmy zabrać kwatów, przypomniałam sobie o nich przedwczoraj, he he.
-
Nie wiem od czego zacząć. Noc przed ślubem przespałam jak mały dzidziuś, nie chciało mi sie rano wstawać. Do godziny 15 lało i była straszna burza, myślałam, że się rozpłaczę, ale później się wypogodziło i była piekna pogoda tylko straszny upał. Siedzilismy w domu już gotowi i czekaliśmy na Ł. i jego rodziców. Nie miałam żadnego stresu dopuki nie usłyszałam klaksonów i zdałam sobie sprawę, że zaraz po mjnie przyjdzie. Moja mama odwaliła nam piękną mowę na błogosławieństwie i mało się nie poryczałam. Potem już do rana miałam uśmiech od ucha do ucha. W kościele trzymałam sie twardo i dopiero pod koniec zmiękłam i sie poryczałam. Wesele było wspaniałe. Goście naprawdę dopisali. Na początku nie chcieli tańczyć, bo było strasznie gorąco, ale potem sie rozkręciło. Orkiestra grała super. Wszyscy byli bardzo zadowoleni. Jedzenie bardzo dobre, kelnerki miłe, sala pięknie ubrana. Wszystko było zapiete na ostatni guzik i udało się wszystko tak jak miało być. Moja mama jest świetna organizatorką, potrafi załatwić wszystko, dzięki niej był to najpięknieszy dzień w moim życiu. Swiadkowa troche nie dopisała, świadek zreszta też, ale stwierdziłam, że w tak wąznym dla mnie dniu, nie będę się nimi przejmować. Prezenty mamy trafione. Większośc dała pieniążki a prezetny rzeczowe naprawdę trafione i nie powtarzały się.
-
Oj dziewczynki, mówię Wam, ślub cudowny, wesele bardzo udane, żadnych problemów ani zgrzytów. Żałuję, że drugi raz nie można. Eh, naprawdę piękne chwile.
-
czeeeeeeeść!!! jestem z powrotem!!!
-
Ja już pierwszą spowiedż mam za sobą na szczęście. Żegnam się z wami kobietki, bo jak Ł. wróci z roboty to wyjeżdżamy i ja już tu nie wracam. Od tzrech dni się pakuję i już nie mogę, wszędzie porozwalane graty. Obiecałam koleżanką z ex-pracy, że je jeszcze dzis odwiedzę ale niestety, nie wyrobię się. Moja przyszła teściowa zaprosiła moich rodziców na jutro na obiad do siebie, fajnie.
-
O, jestem dzisiaj pierwsza. Zapomniałam wam sie pochwalić, że byliśmy na lekcji walca angielskiego. Było naprawdę świetnie i żałowaliśmy, że już wcześniej nie zaczeliśmy chodzić. Niestety wzieliśmy godzinkę tylko i strasznie żałujemy, że nie nie możemy już tam więcej pójść.
-
Eh, a ja sie powoli pakuję. Strasznego lenia mam. Powywalałam wszystko z szafy i teraz nie chce mi się tego składać. Na dodoatek znalazłam kilka pamiątek po mojej pierwszej miłości, która niestety już jest w niebie i smutno mi sie zrobiło.
-
To nie jest żaden tren. I tego nie da się też zwuczajnie podpiąc agrafkami. No musiałabym być jakaś nienormalna, żeby suknię agrafkami do ślubu podpinać, hahaha.
-
Cześć wszystkim! U mnie dzisiaj mokro i pochmurno. A planowałam się poopalać. Poszłam wczoraj odebrać suknię. W końcu była poprawiona i leżała tak jak chciałam od początku. Babka, która mnie poprzednimi razami obsługiwała chyba się na mnie obraziła. Jak wcześniej przychodziłam to leciała z bananem i kłaniała się w pół, a teraz nawet z kanciapy nie wyszła, tylo coś gderała do dziewczyny która mnie ubierała. Potem suknie zapakowano mi w inny pokrowiec niż ten, w którym ją zostawiłam, widac było, że używany. Juz mi się kłócić nie chciało i wyszłam, przecież w pokrowcu do ślubu nie idę. Wkurzyła mnie trochę. Próbowała mi dwukrotnie wcisnąc suknie, która źle leżała. Mówiła mi, że jest idealnie, świetnie, a jak jej mówiłam, że mi się ciągnie za bardzo po ziemi, że ją przydeptuje, to oczywiście tak mam być, to jest taki model. Pewnie była zła, że musiałą krawcowej płacić za poprawki. Przynajmniej ja jestem zadowolona. Jak ją wczoraj założyłam od razu czułam, że jest 100 razy wygodniejsza i co najważniejsze nie szura się po ziemi.
-
Katka, dzieki wielkie za linka, super dużo zdjęć, zanlazłam nawet świetną fryzurkę. Teraz przesłuchuję pisotenki, będziemy tańczyć walca angielskiego, tylko jeszcze nie wiemy do czego. Lizka, nie wiess, co może byc powodem zachowania Twojego narzeczonego. Musisz z nim koniecznie o tym porozmawiać, bo to nie jest normalne. Może on się poprostu boi ślubu. Pewnie wziąż cię kocha, ale ma obawy, że po ślubie będzie inaczej, większa odpowiedzialność i nie wiem co jeszcze.
-
Ja mam ten sam tusz, tez mi sie paćkał na poczatku, ale potem już było ok. Kupiłam sobie taki sam tylko wodoodpowrny na ślub, też sie paćka, więc musze go przed ślubem trochę poużywać. Jednak long`optic wciąż jest u mnie na 1 miejscu.
-
Zabulina, ja kiedyś dostałam od koleżanki tusz Diora Long`optic. Najlepszy tusz na świecie!!! Tylko już go chyba nie produkują, choc widziałam na Allegro więc zmoże wznowili produkcję. Nie patrzyłam w sklepie czy jest, bo i tak mnie teraz nie stać. Z tuszy z wysokiej półki zdecydowanie odradzam wszystkie z chanel i estee lauder.
-
Jedziemy dzisiaj z Ł. odebrać moją suknię. mam nadzije, że to już będzie ostatni raz i suknia w końcu będzie poprawiona a nie udawała poprawioną. Zaglądam tu do Was już od rana, bo pojutrze wyjeżdzam i nie bedę miała dostępu do netu. Ł dostał propozycję pracy we Wrocławiu i nie wie czy zostac w tej firmie co teraz czy iść do Wrocka. tam zarabiałby tyle samo, tylko życie tam jest strasznie drogie. Koleżanka kupiła sobie na kredyt mieszkanie 42 m2 za 140 000!!!!!!!!! Ciasne i nieustawne. Ja nie chcę do końca życia spłacać kredytu za jakąś ciasną klitę a na wynajem głupiej kawalerki trzeba też mieć z 1000 zł/m-c. Marzy mi się mały domek w moich okolicach.
-
hej hej. Gdzie są wszyscy?
-
Przyłącze się również do chwalenia kosmetyków. Wczoraj kupiłam sobie baze pod cienie (do powiek) lumene i jest świetna. Jeśli któraś z was maluje się do ślubu sama, to gorąco polecam.
-
AAAAAAA, 2 tygodnie i 4 dni!!!!!!!!!!!
-
Kasiak84, wczoraj nie mogłam tu nic napisać, starsznie wolno chodziła mi strona. My jesteśmy z Dolnego Śląska, a Ł. zostanie przeniesiony do Mielca, tego gdzieś tam koło Rzeszowa. Podobno to straszna dziura jest (przepraszam jeżeli ktoś z czytających tam mieszka). No więc gites niespodzianka na początek małżeństwa. teraz mieszakmy w Ł. mieszakniu służbowym w BB, a tam będzie miał podobno tylko jakiś pokoik w motelu!!! Nie wiadomo, czy uda nam się razem tam zamieszkać. Wczoraj byłam odebrać \"poprawioną suknię\". Mierze ją a tu wszystko tak samo, babka zaczęła mi wpierać, że jest ok, że tak ma być i już. Na to ja jej, że jest źle, jest dalej za długa i jak chodzę to ją sobie przydeptuję. Kręciła trochę nosem ale zadzwoniła po właścicelkę. Właścicielka obejrzała i zadzwoniła po krawcową. Krawcowa przyjechała, przypieła szpilkami i jak mi w tych miejscach tak poprawi, to będzie ok. Zdenerwowałam się strasznie, bo ja już na kilka dni opuszczam BB na zawsze a tu takie numery z suknią.
-
Można sie pomylić, bo Marcy też mieszka w Bielsku-Białej.
-
Cześć!!! No to pięknmie, za tydzień wyprowadzam się z Bielska. Mojego Ł. przenoszą na drugi koniec Polski i zanim znajdzie dla nas jakies mieszkanko będę musiała pomieszkać z teściami...