BIAŁA2
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez BIAŁA2
-
Hej to ja. Wróciłam później z pracy a potem lepiłam pierogi z porzeczkami bo bardzo lubię i tak mi ślinka ciekła... Może kto chętny to bardzo proszę - mam cała duża miskę. Teraz idę na spacerek z pieskiem moim ukochanym ale zaraz do Was wrócę.
-
Ale jeszcze jedno. Ja nigdy nie lubiłam imienia Jan i co poznałam chłopaka to był Janek . Zenerwowałam się kiedys i mówię do mamy: wiesz co, chyba tym babom kalenarza a raczej wyobraźni zabrakło. Żeby chociaż jakiś Stanisław albo Krzysztof. No i opatrzność mnie wysłuchała bo mąż Krzyś. A jak mąż siostry był w wojsku i był podporucznikiem to jej syn, Piotruś, mówił do niego " POBOGuŚNIK".
-
Malisanka - witaj Dziewczyny ja mam robote a się obijam, ale już się poprawiam.
-
Na temat imion to ja bym mogła napisać druga epopeję ( pierwsza to Ropuszek). Jak się urodził mój bratanek to brat był w wojsku i nie chcieli mu cholery dać przepustki. Zjechała się cała rodzina i zaczęli debatować... a może Sebastian (brrr), a może Patryk (brrrr), a tak i siak. Brat dał bratowej wolną rękę (to chyba wygodniactwo). Bratowa coraz bardziej skołowana tymi naradami. Jak ja sie w końcu nie wkurzę i mówię: \" A może Belzebub albo Boruta ?? Co to już nie ma normalnych imion jak Jacek albo Marek?? No i mamy Marka. A jak bratawa chodziła w ciąży z drugim dzieckiem to Marek mówił, że mama nosi jego Kasię. I urodziła się 25 listopada czyli na Katarzyny właśnie..... A nasza trójka - my mamy imiona rzadko spotykane.
-
A jeszcze mi się coś. Jak się urodziła córcia to mój bratanek miał 5 lat i za nic nie mógł zapamiętać jej imienia. I któregoś dnia przybiega do mnie (wieszałam pieluchy na ogrozie) i woła : ciocia !!! Wiśnia ... e nie, Truskawka ..... e nie, a już wiem MALINA się obudziła !!!!!! Pa
-
Witajcie Kochani . O dzisiaj to ja jestem inny człowiek. Nic mnie nie boli, żołądek się uspokoił i mogę spokojnie wypić poranną kawę. U mnie dzisiaj listopadowa pogoda, zimno, deszczowo i ponuro bleeeee. Ciekawe kto będzie chodził z Ropuszkiem, bo jak mnie doświaczenie nie myli to córcia się nie ruszy.... Wczoraj była na konsultacji u promotora i wróciła wściekła bo dołożył jej do napisania parę rozdziałów. Jest jego ulubioną studentką i ona to niestety odczuwa na każdym kroku. W związku z powyższym nie wyrobi się z obroną na lipiec i wszysko wskazuje, że dopiero we wrześniu. A do tej pory to ja chyba zwariuję......To jest prywatna szkoła i niesamowicie \" doją\" finansowo studentów a raczej ich rodziców, ale za to wszyscy absolwenci jej kierunku maja zapewnioną pracę. Więc chyba warto wytrzymać. Li-la skarbie ja też Ci życzę udanej podróży. Skorpionku - ja też uważam, że majestat Tobie nie przystoi, jakoś kojarzysz mi się z rozbrykaną osobą, żywą, uśmiechniętą, życzliwą a nie powolną i sunącą dostojnie. Muszę już uciekać, mam duzo pracy. Miłego dnia. PS. Ja barzo lubię imię Piotr ale.... moja siostra zawsze mi mówiła \"PIotr i Ewa są moje i ani się waż nazwać tak swoje dziecko- masz cały kalendarz\". Więc ja 3 lata później wybrałam Pawła i Magdalenę. Ale jak poszłam do USC to zamieniłam i jest Jagoda Estera. A mówimy na nią Jagienka a jak mnie zdenerwuje to Borówa. Pa na razie
-
Kochani - ja cierpię za niewinność. Nawet z pracy uciekłam wcześniej. Boli mnie całe ciało a najbardziej żołądek. Źle to matka natura wymyśliła. Jutro będzie lepiej... Biedna Li-la się nie odzywa... Jagdusia - ale masz szczęście. Ciesz się mężem i mu dogadzaj.... Ja za tydzień będę skakać koło swojego. Trzymajcie się Kochani, odezwę się jutro bo dzisiaj nie jestem sobą. Pozdrawiam wszyskich.
-
Witajcie Zapowiada się kolejny upalny dzień, chociaż w tej chwili wieje delikatny chłodny wietrzyk. Trzymam kciuki i ruszam do roboty. Miłego dnia Wszystkim. Na razie.
-
Li-la powodzenia Wam życzę. I proszę myśl pozytywnie bo to naprawdę pomaga. Ja tez idę z Ropuszkiem. On jak coś chce to mnie trąca mordką ale tak delikatnie. Dobranoc.
-
Re-ni u mnie jest chłodniej i chyba też będzie padać bo niebo jest zachmurzoe. Ale nareszcie jest czym oddychać. Źle się czuję, nie mam humoru i idę już się położyć. A jutro trzymamy kciuki. Czy to znaczy, że Ty się boisz burzy ?? Biedactwo - to może ja jednak zostanę i potrzymam Cię za rękę ??
-
No właśnie. I co do dzisiaj miałyśmy trzymać te kciuki? Ufff ...no dobra już mi przeszło i nie będę się boczyć. Dobrze Cię znowu widzieć i cieszę się, że jesteś szczęśliwa ( nareszcie!!!). Przyłączam się do Asi i z ciekawości cała płonę...opowiadaj!
-
Malisanka - ja jestem na Ciebie obrażona bo tak sie nie robi. Jak się znika to się chociaż \" żegnajcie \" mówi. To tak na marginesie a w ogóle to witaj. Idę z psem.
-
Li-la trzymanie kciuków masz zapewnione. My wszystkie jesteśmy silna grupa. Każda jest inna, mamy różne charaktery i postrzeganie świata ale w jednym jesteśmy jednogłośne. Nikogo nie zostawiamy samego w potrzebie. Jak nas poczytasz od początku to będziesz wiedziała, że różne już sytuacje mamy za sobą, nawet podobna do Twojej już była. I powtarzam - na trzymanie kciuków i wsparcie duchowe możesz liczyć w 100 procentach.
-
Re-ni jem śniadanko i zagłądam co słychać. Wierz mi że każde stworzenie jest inne. One wszystkie były rasowe więc miały taki sam kolor. Kot sjamski charakteryzuje się właśnie kolorem i nie ma innych. Cały jest koloru kakao a łapki, ogon, pyszczek z uszkami ma czarne oraz niebieskie oczy. I obowiązkowo przełamany ogonek. U niektórych kotów tego przełamania na ogonie nie widać, ale jest. Moja Głędzia miała ogonek przełamany 3 razy i wyglądał jak pastorał(to była wada- w ogóle po urodzeniu była tak słaba, że myślelismy, iż nie przeżyje). Każdy miał inny charakter, zachowanie, potrafiłam go poznac po sposobie chodzenia, owracania głowy. Nawe jadły inaczej. To tak jak z bliźniakami.
-
Toogrusia - a Tobie jak idzie ?? Dużo ich masz ?? To powodzenia.
-
Re-ni ja już po kawce i zaczyna mnie być widać spod papierów. A mówiło sie, że jak wejdą komputery to będzie mniej makulatury. Kto naiwny niech wierzy. Miłego dnia Kochani.
-
Trzymaj się Jagdusia i Re-ni ja też juz uciekam. Jeszcze tylko z pieskiem pójdę kawałek Jutro pewnie bedę się źle czuła bo wiecie .. te nasze babskie sprawy.
-
Boże Li-la - dlaczego nic nie powiedziałaś. Chociaż byśmy kciuki potrzymały. Sama z takimi nerwami. Mój Ropuszek w sierpniu skończy 11 lat i chociaż dalej jest wesoły i rozbrykany, bawi się jak młody psiak - to ja z przerażeniem myślę co będzie jeśli.... W lutym miał zapalenie ucha i ja płakałam całymi godzinami taka to była kupka nieszczęścia bo bardzo cierpiał mimo zastrzyków. 19 lat to piękny wiek dla kota. Widać, że bardzo ją kochacie. Życzę jej szybkiego powrotu do zdrowia i długich, szczęśliwych lat w Waszym domu. Jesteś bardzo dzielna wiesz Li-la ?? A mężczyźni to tylko udają twardzieli......
-
Nie zanudziłam Was kochani ?? Kolorowych snów. Może jutro bedzie chłodniej. PS. A.. moja mama ma jeszcze żółwia. Nazywa się Paskudka, bo mój tato mówi, że żyden z niego pożytek bo tylko \"paskudzi\" w akwarium Dobranoc..
-
O rana jaka u mnie burza. Leje jak z cebra i bardzo dobrze bo jest czym oddychać. Witajcie Toogra i Asia. Miałam Wam opisać historię kotów mojej mamy, chcecie ?? bo Re-ni się napraszała ? No to słuchajcie. Moja mama pracowała z pewną starszą panią, która miała kota. I ta pani ciężko zachorowała a że nie miała rodziny kot wylądował u nas. Był to rasowy kot sjamski - ale strasznie zaniedbany. Jak się okazało był karmiony tylko mlekiem. A ponieważ był bardzo niewielki i drobny jak na swój wiek nazwaliśmy go Mały bo imienia tez nie miał. Był u nas kilka lat i nic się nie działo. Pewnej zimy tzw. stulecia do garażu mojego taty przyczołgał się kot. Był bardzo dziki ,brudny i tak głodny, że rzucał się na jedzenie. Dostawał kilka razy dziennie miskę ciepłego mleka i kawałeczek mielonego mięsa albo ryby i tak sie oswoił, że u nas został. Kiedy już dał się wziąść na ręce został przez mamę wyszczotkowany i wytarty mokrą ściereczką i co się okazało- piękny sjamski kot z jeszcze piękniejszymi oznakami rasy (zna się te terminy co ??). A ponieważ z głodu a może z jakiś kocich bójek nie miał zębów i na pamiątkę owego rucania się na jedzenie (czasami też na rękę karmiącego) nazywał się Wereda Wybityząb. I tak mieszkały sobie razem z Małym parę miesięcy, aż tu naraz nasz Mały zaczyna gardłować i \"marcować\". O rany - toż to była kocica !!!! Wereda stanął na wysokości zadania i urodziły się trzy kociaczki. I teraz będzie najwazniejsze. U mnie w domu wszystkie zwierzęta niały piękne imiona. Owa trójka to byli: - Mojusz (bo brat stale mówił \"on będzie mój\") - Skurczyk (od Skurczybyka bo miał okropny charakterek)-ulubieniec mojej siostry no i Gwendolina (w skrócie Głędzia on tytułu jednej z piosenek mojego ulubionego wykonawcy). Dorastały sobie te kociaczki w spokoju otoczone nasza miłością i nastepnym razem matkami zostały jednoczesnie Mały i moja Gwędzia. I tak doszliśmy do 11. A imiona ??? Juz nie pamiętam wszystich bo oprócz sjamskich były też te zwykłe (moja mama każde stworzenie nakarmi i przytuli) ale były -Apolejka (czyli Polek bo to był kocur- siostra się pomyliła hi,hi- - Księżniczka, - Tymoteusz (czyli Tymek) - Kacunia - Bambuś - Ramzes - Samba (czyli Busia) - Rumba - Zadra - Afera ale już nie pamiętam które były wtedy. Jestem pewna tylko tej piątki. I teraz wyobrażcie sobie naszą rozpacz kiedy wszystkie w ciagu dwóch dni stracilismy.... bo zatruły sie błękitkiem (taka ryba i pomimo, że mój Tato ma przyjaciela lekarza weterynarii nic nie dało się zrobić. W tej chwili moja mama ma 4 koty - 2 znalazł mój brat w pojemniku na śmieci, 1 był przywiązany do drzewa w parku i 1 podrzucony. -
-
Re-ni ja jeszcze żyję ale zaraz będę szła na autobus i zastanawiam się czy w nim się żywcem nie upiekę . Jak się nie będę odzywać to znaczy że się chłodzę. Pa na razie.
-
Witajcie U mnie zapowiada się jeszcze większy upał niz wczoraj bo mimo wczesnej pory już nie można wytrzymać. Skorpionku - ja chyba coś przeoczyłam bo ja cały czas myślałam, że ty masz dwa koty !!!!! I jeszcze się dziwiłam, że piszesz tylko o Grubasie a o tym drugim wcale. A okulistka ostatnio mi mówiła, że mam dobry wzrok......dziwne. A wiesz, że ja w ogóle nie biorę do ust czereśni. Nie smakuja mi i już. Za to mogłabyś konkurować z mm i moją córką - każdą ilość i o każdej porze. A mnie nikt nie pobije w jedzeniu truskawek i BRZOSKWIŃ. Uwielbiam ich smak i zapach. Ja k kupuję płyn o naczyń,albo płyn o kąpieli czy żel po prysznic to mm się śmieje, że ja ługo wybieram a i tak wybiorę brzoskwiniowy.... Miłego dnia Kochani. Pa na razie.
-
Re-ni kochana jesteś z tym balkonem bo to jest moje wielkie niespełnione marzenie. Całe życie chciałam mieć balkon i niestety nigdy go nie miałam. Moja chałupka jest parterowa. Brat ma balkon ale od ulicy i pod nim się drą dzieci. A moja przyjaciółka, która nie lubi balkonów ma ich dwa !!! I gdzie tu sprawiedliwość dziejowa. Z mężem mamy mieszkanie w budynku, który był do generalnego remontu. Normalnie stały tylko sciany zewnętrzne. Można było robić w środku co kto chciał oprócz jednej ściany na której znajduje sie tzw.komin. Mój wtedy jeszcze nie mąż wiedział o moim marzeniu i wraz z sąsiadami chcieli zrobić w pokojach balkony. Lecz architekt się nie zgodził. Była to z jego strony czysta złośliwość bo mam w rodzinie specjalistę i on twierdzi, ze nie było zadnych przeciwwskazań. A tak na marginesie to ja mam lęk wysokości. Miałam koleżankę która miała balkon na 11 piętrze i ja na niego weszłam ale potem całe osiedle słyszało jak się darłam. Musieli mi zawiązać oczy i mnie na siłę z niego wyciągać...... Reniutka - ale Twój balkon jest piękny i jak kwiaty pachną ach !!! Li-la jak ja lubię słuchać takich opowieści o zwierzętach. U mnie w domu zawsze było dużo zwierząt. Rekord pobiła moja mama w latach siedemdziesiątych kiedy w domu było 11 kotów i 2 psy. A dlaczego ??? To długa historia i jak chcecie to Wam opowiem ale może jutro bo dzisiaj już późno. A jutro będę miała ciężki dzień w pracy bo spiętrza się robota jak zawsze na koniec miesiąca. Buber - dobrze że sie odezwałeś. Jakoś nam raźniej się robi jak nam machasz choćby z daleka. Nika - wyobrażam sobie jak to zabawnie wygląda takie kudełki u takiej kruszynki. Moja córcia po urodzeniu miała czarne włoski które jej się szybko wytarły a na uszach pędzelki jak ryś. Wygladało to przekomicznie. I jeszcze mi się coś przypomniało... Wróciłam ze szpitala jak mała miała 3 dni. Mojego taty nie było w domu.Wrócił z pracy dopiero o 19. Wszedł do pokoju w którym stała kołyska (taka prawdziwa, rzeźbiona w ludowe wzory) i zamknął za sobą starannie drzwi. Długo go nie było a jak wyszedł to głośno powiedział do mojej mamy \" Wiesz inne dzieci są takie brzydkie a nasza taka piękna \". I baaaaardzo ją kocha taką mądrą, dojrzałą miłością a ona do niego mówi \" mój ty siwku srebrnogrzywku\". Ładnie prawda ??? Bo ja mam cudownego ojca. Mamę tez miałam cudowną tylko choroba ja bardzo zmieniła , niestety. Oj wzięło mi się na wspominki a tu już prawie pólnoc. DOBREJ NOCY KOCHANI.
-
Mnie nie ma - została tylko moja cielesna powłoka. Reszta się rozpuściła z goracą. Niby nie ma upału i jest wiaterek a duszno jakby było ze 40 stopni. Idę wziąć prysznic bo się przykleiłam do krzesła - własnie wróciłam ze spaceru z Ropuszkiem. Koło mnie jest droga szybkiego ruchu i cały czas słyszę wyjące karetki.... A jak wychodziłam rano do pracy to kropił deszcz.
-
Asia - większej radości nie mogłaś mi zrobić. Pewnie, że pójdziemy na kawę. Mam wprawdzie urlop ale odwołam w razie czego, a co ! Jeszcze się odezwę. Ja Was stale czytam ale z pisaniem trudniej. Nie chcę podpaść. Na razie pa