mychulec
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez mychulec
-
Witaj behemotka, mam swoje propozycje, idę w piątek, babeczka też bedzie mieć jakieś wzory... zobaczymy
-
Barbamamy też dawno nie było...
-
|_|D a gdzie sie podziały pulsik i jestin?
-
A tak w ogóle, pamiętacie, że nasi panowie mają w piątek swoje świeto?
-
Misio, wszystkiego naj z okazji 8 (spiżowej) rocznicy zaślubin Przygotowałaś jakąś niespodziankę dla swojego M?
-
Pulsik, podobaja mi się te z 2 linka na czwartej karcie, ten w samym środku i te większe w drugim rzędzie od dołu (pierwszy, trzeci i czwarty), chyba fajowowsko będa wyglądać na plecach :) Mam bordową długą sukienkę, z jakiegoś szyfonu czy coś w tym stylu, na podszewce, prosta, na ramiączkach, wąska do bioder i poszerzana ku dołowi, do tego bordowy szal i czarne dodatki, ale skromne. Noi czarny tatuaż z tyłu na plecach, będzie wynużał się spod sukienki :P Wczoraj widziałam za... suknię na taką okazję, powaliła mnie na kolana, cena zresztą też .... bagatela 400 zł, ale pojadę niebawem ją przymierzyć, cyknę foto i popędzę do krawcowej, na następną uroczystośc będzie jak znalazł, na sama myśl o niej papa mi się cieszy, a dodam, że mało jest takich rzeczy, które potrafia obsunąć mi szczękę :D
-
cześć dziew częta z kubeczkiem kawusi w dłoni oglądam tatuaże, niby tak dużo, ale tak niewiele, pewnie w saooonie będzie kilka segregatorów, ale nie chciałabym tam marnować czasu na przeglądanie tych teczek, wolałabym pójść ze swoim wzorem. Doradźcie, ja taka niezdecydowana jestem :( Witaj a jednak..., nie słuchaj co opowiadają, odchudzamy sie... hoga ostatnio biegała z arbuzami pod pachą, w ramach ćwiczeń i żarełka niskokalorycznego :P mis nas dopingowal w ćwiczonkach, a potrafi, oj potrafi, A reszta czeka na efekty i na pewno zapoda sobie tę wypróbowaną metodę :D A zapomniałabym, ja ćwiczę i dietkuje się, uwierz mi można, tylko trza się sprężyć, ach ta silna wolna...
-
szukam, ale nic ciekawego nie znalazłam, jutro w robocie wrócę do tematu, spokojnie poszukam.
-
Qrcze nosi mnie, może poszperam w necie za wzorkami... Njachętniej to już bym pojechała, ale jeszcze za wcześnie, dopiero w czw lub pt :(
-
Jacklyn, masz rację dostałam ogromną dawkę powera! Choć nie powiem, M wycisnął ze mnie wszystkie soki,nawet nie myślałam, że tyle mogę :P Chciałabym zrobić coś szalonego, by wiedział, że to dla niego, ku jego uciesze, a że wyjazd na Hawaje nierealny, kolacyjki przy świecach takie mało oryginalne, no to sobie dzisiaj wymyśliłam!
-
Tylko jak go nie mydlić i nie za mocno moczyć, by \"żył\" długo i był ładny? trzeba byłoby pomocy M w myciu pleców :P
-
Podobają mi się na przedramieniu, ale czy nie jest to zbyt oklepane, może taki na łopatce, \"wychodzący\" spod sukienki?
-
:D Mis Misio, jak myślisz gdzie będzie najodpowiedniejszy i najładniejszy?
-
Zwariowałam, obdzwoniłam większe salony kosmetyczne, niektóre salony tatuażu, niestety w Trójmieście nie zrobię tego air brushu, poza tym on jest kolorowy, a rzeczywiście wolałabym czarny i se chyba walnę, a co, na szczęście schodzi po max 2 tygodniach! Mam bordową kieckę i czarne dodatki, nawet powinien pasować, nie będzie duży, taki niewielki, hmm... tylko gdzie? Na przedramieniu, czy na plecach, łopatce? Hmm... Misio, masz rację, strasznie mi się to spodobało! Bosze, oby babcie tylko nie dostały zawału :P Nic nie powiem M, pojadę, zrobię i pokażę w pt, będzie super! Nie jestem za stara na takie rzeczy?
-
Ech życie... makaron mi kipi, jasna cholera!
-
No! teraz moje posty sa jak trzeba, tego prawdziwego mychulca, a nie z jakiegoś tantetnego Harleqina :)
-
ufff... Jula poczula się lepiej i postanowiłam to wykorzystać na ostatnie przedweselne zakupy, każdemu czegoś brakuje, a to skarpetki, a to krawacik, a to błyskotki, spineczki, brr... zaszalałam, umówiłam siebie i córcię do fryzjera, dzisiaj może z synem, a teraz obiadek, w trakcie przygotowywania.... nie moge zostac bez zajecia, musze ciagle coś robic, zeby nie wrocic myslami do... wierze w M, jego obietnice, postanowienia, wierze! A sama dołoże wszelkich starań, by było nam jeszcze lepiej... Siostra dzisiaj skrytykowała mnie za sukienke, schudłam od wakacji i ostatniej przymiarki, dzisiaj pojechałam znowu do krawcowej, przerobić ją... dobrze, że to wesele tak niedługo, mam nadzieję, że to ostatnie poprawki :P Ja nigdy nie ignoruje żadnych postów, zawsze czytam wsio, każde zaległości, jednak nie na wszystkie odpowiadam, w niektórych się mądrze, inne przemilczam, ale na bank CZYTAM! Nawet nie wiecie jak się cieszę, że jesteście, że słuchacie! W takich chwilach jak te najważniejszą rzeczą jest wysłuchać i dać znać, że jesteście ze mną, a teraz że potraficie cieszyć się wraz ze mną, SUPEROWO!
-
A jeszczo jedno... stopka...
-
Dobra, dosyć tego! Czas się wziąć za siebie, jesteśmy z Julą jeszcze w piżamach, a tu zaraz południe! Mam nadzieję, że nie zanudziłam was swoją opowieścia, ale musiałam z siebie to wyrzucić, a to, że jesteśmy anonimowe, daleko od siebie, pozwala na takie wyznania. Jak każda baba muszę się wygadać! A komu miałabym o tym powiedzieć? Niech nie wiedza jakie mamy kłopoty, po co? Dziękuję Wam wszyskim za wsparcie, ciepłe słowa, fajnie wiedzieć, że jesteś ktoś kto rozumie, życzy na prawdę dobrze, bo z tym różnie, czasem pod maską pomocy kryje się ciekawość i wścibstwo. Fajnie, że Was mam :) Jeszcze raz dziękuję!
-
Nawet teraz nie jest łatwo, ale jeśli chcę, chcemy... to damy radę! Na pewno! Wiele pracy jeszcze przed nami, M się stara, ja również... Musi być dobrze! Szara rzeczywistość wrociła szybko, odebraliśmy dzieci od babci i okazało się, ze Jula dostała wysokiej gorączki, dzisiaj zostałam w nią domu, nie mogłam puścic jej do przedszkola. M w pracy, nie powiem, ma stresa, że się skontaktują, ale licze na M, że coś zrozumiał...
-
Pojechali... ja sie wykąpałam, doprowadziłam się wreszcie do porządku, spakowałam nas, ubrałam najseksowniejszą swoja bieliznę pod zwykłe sportowe ciuchy, spakowałam świeczki, schłodzone wino... Przyjechał M... z bukietem piętnastu długich, pąsowych róż, przepraszał, prosił o szansę, mówił czule, wszytsko to co chciałam słyszec... Pojechaliśmy... spędziliśmy tam właściwie kilkanaście godzin, wieczór i ranek, ale było wspaniale... przy ognisku długo rozmawialiśmy, dowiedziałam się wszystkiego co mnie ciekawiło, wyjaśniliśmy sobie, postanowiliśmy byc razem, poprawić to co zostało gdzies z boku, o czym zapomnielismy, zgubilismy gdzies po drodze... Długo przy gnisku, potem w samym domku, przy winku i świeczkach... kochaliśmy sie jak nastolatki, było wspaniale... Rano znowu pogaduszki, wspólna kawa, M zrobił pyszne śniadano... ostatnie wspólne chwile razem, tylko we dwoje.... jechaliśmy do domu po dzieci... Wiele mi dał ten wyjazd... uspokoiłam się, uwierzyłam mu, choć nie było to łatwe, są jeszcze rzeczy, których do tej pory nie bardzo rozumiem, ale to nie ważne, najważniejsze, że chcemy być razem, że nasz związke się wzmocnił, że będziemy się strać, aby znowu się nie zgubić, mogę w miare normalnie fukncjonować....
-
Kolejny szał, nie chciałam go budzić, pomyslalam, ze powinien wstac jak chce i mu na tym tak bardzo zależy... wstał po 24,00 jak ja drzemałam i nie miałam juz chęci z nim gadać... Sobota rano.... jakos szybko wstałam, zrobilam kawe usiadlam na balkonie i czekalam, aż M wstanie, a długo nie wstawał, im dłużej się nie podnosil, tym ja byłam coraz bardziej wsciekła! A on wstał równie nabuzowany i zaczęło się! Jadka! We mnie wszystko się trzeslo! nie mogłam nad soba zapanować, dzieci poszly na dwór, a ja sprzątałam, szurałam wszystkim, M pomagał, choc go o to nie prosiłam... poszedł do małej na podwórko... ja w tym czasie się uspokoiłam, choć byłam strasznie zrezygnowana, tak potrzebowałam tych chwil z M, sam na sam, by wyjasnic, pogadac, naładowac akumulatory.... Wrocil M i szepnął mi do ucha, że wiezie dzieci do babci, i prosil bym w tym czasie spakowała dla nas najpotzrebniejsze rzeczy... jedziemy na działke...
-
W piątek zaraz jak się z Wami pożegnałam pojechałam do domu, wyłam cała drogę, M siedział sam w domu, byłam na tyle roztrzęsiona, że nie mogłam racjonalnie myśleć, słuchać, rozmawiać, wyłam, beczałam, wrzeszczałam, za chwilę miałam ochotę być przytulona, ukochana, powiedziałam, ze wyjeżdzam na działkę, M postanowił, że odda dzieci babci i pojedziamy razem, na początku strasznie nie chciałam, chciałam być sama, bez niego, spokojnie popłakać... A na działce rzeczywiscie strach samemu siedziec... zawsze mowiłam, ze nigdy bym nie została tam sama, nawet z dziećmi... głusza, czasem żywej duszy, czasem jak korki strzela wtedy nastaje totalna ciemnosc, zwierzaki lesne czesto przychodza pod domek, gospodarz, ktory pilnuje nam chatki na noc spuszcza swoje psy, strach wyedy nawet wyjśc do wychodka, ale dla mnie to wtedy nie miało znaczenia, byc sama to bylo najważniejsze.... Postanowlismy pojechac razem, M załatwił babcie, jednak, jak odebrał mała z przedszkola, a ta jak usłyszała, że ma jechać do babci wpadla w taka histerie, w ogole nie chciała o tym słyszec! Płakała, a ja razem a nią. W tej furii spakowałam się i chciałam wyjśc, sama, mała uwiesiła mi się na szyi, nie mogłam tak dzieci zostawić... choć irytowało mnie wszystko, trzaskanie drzwiami, tv, nawet dzieci, ich obecność, poczułam taki straszny wstręt do siebie, pomyślałam, ze ze mnie wyrodna matka, nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzic.... straszne.... Syn poszedł na dwór, M wziąl mała na podwórko, a ja ... popłakałam... zasnęłam... uspokoiłam się troszkę, postanowiliśmy, że wieczorem pogadamy, otworzymy winko, dzieci bed a spac, a my bedziemy miec czas dla siebie... czekałam na ten wieczór... Mała zasnęła szybko, syn też, niestety razem z dziecmi zasnał i M...
-
od czego tu zacząć, weekend był ciężki, ale owocny, długie rozmowy, mało snu, wiele łez, różne stany od radości po smutek, od miłości po nienawiść, od chęci przytulenia się do chęci okładania M pięściami... najbardziej w tym wszystkim szkoda mi dzieci, niestety byli świadkami tego wszystkiego co się w domu działo, nie można było inaczej... syn choć duży, też na pewno przeżył, najgorzej córa, nie wiedziała co się dzieje i płakała razem ze mną, tuliła, głaskała, nie odstępowała mnie na krok, straszne, NIGDY WIECEJ, nie pozwolę juz na to! Muszę to z siebie wyrzucić, chcecie to czytajcie, nie chcecie to pomińcie...