spectra
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez spectra
-
A gdzie się podziała Chimera i Paprotka? :-) A co z tymi dziewczynami, które od dawna nie piszą? Mysica?:-) Filipka? :-) Daffodile?:-) Na początku były tez z nami Gosia_26, miała termin na 14. paxdziernika, pewnie jest szczęśliwa mamusią? :-) I jeszcze jedna tyszanka Kasieńka. Co u Was? Napiszcie coś! :-) Zajrzałam tak sobie na początek topiku i sprawdzam teraz listę obecności, he, he :-)
-
Hej, hej Mloda Mamunia, rozumiem Cię dobrze z tym bałaganem i atakami złości. U mnie w domu to samo. Nie jestem super porządnicką ale czasem lubię gdy jest poukładane. Trochę mnie męczy bałagan i nie mogę sie za dobrze skupić np. na robieniu obiadu gdy w kuchni przeszedł tajfun. Mąż mnie próbuje wyluzować i mi tłumaczy, żebym się tak nie starała no ale...:-) Ja też mam chrześniaka 4 -latka, jest niezły niedotykalski i bardzo charakterny. Bardzo go kocham. Nie wiem za wiele o jego zachciankach, bo mieszka 200 km ode mnie i widujemy się tak średnio raz na miesiąc lub na dwa. Na 4 urodziny dostał ode mnie np. grę planszową, bluzę i kasą na wakacje z rodzicami. Acha, w zeszłym roku pod choinkę dostał płyn do kąpieli, o soli nic nie mówił, fakt:-) Czasem też się zastanawiam czy ataki złości Kasi nie są spowodowane brakiem towarzystwa tego małego i tego dorosłego. Myślę, że to jednak kwestia charakteru. Druga sprawa, to taka, że jest bardzo trudno komukolwiek oprócz mnie zostać z Małą, np. wieczorem gdy chcę wyjść. Często płacze, wciąż mnie szuka. To spory problem dla męża, nieraz niani też było ciężko udobruchać Kasię, nie wspominając osób, które rzadko zostają z małą. Nie wiem czy to moja wina, ze jestem z dzieckiem non stop czy to dlatego, że nie zostają z nią inni za często. Judyta, będzie dobrze i to wspaniale, że tak właśnie myslisz:-) Olkaa, no jak to bomba? Nieźle, ja oczywiście w domowych pieleszach nawet nie wiem co się dzieje.:-)
-
Mloda Mamunia, no nieźle to wygląda ze zdawaniem na prawko. Nie jestem na bieżąco i nie sądziłam, że teraz jest tak koszmarnie. Może jednak powinnam rzucić wyzwanie światu!!? Przecież najtrudniejsze juz za mną. :-) Kiedys myslałam, ze urodzenie dziecka będzie najtrudnieszym przeżyciem. Dziś wydaje mi się nie tak ciężkie jak strach przed wyjechaniem samodzielnie na drogę. He, he:-) Co dobrego dziś jecie na obiadek? U nas jest pomidorowa z makaronem i bazylią (dla Kasi też). Dla małej piers z kury, ziemniaczki i gotowany kalafior. A dla nas pekińska z różnymi warzywami i sosem winegret oraz ozorki w sosie chrzanowym. Mąz przytargał z pracy ozory i szynkę, takie smakowite, zapeklowane. Dostał od kolegi, który ma jakieś \"wtyczki\", dobre sobie :-) w masarni czy jakos tak.
-
Judytko, nie marznij nam w tej pracy.:-) Buzia, Dziewczyny:-)
-
Ja też trzymam za Ciebie Mloda Mamunia, :-) Wstyd się przyznac ale jeszcze nie mam prawa jazdy, tak ze strachu:-( Z resztą kiedyś już o tym pisałam. Ciągle szukam wymówek ale muszę się zabrać za TO! Kiedyś słyszałam motto życiowe pewnej znanej osoby i brzmi nieźle: \"Jeśli się czegoś bardzo boję od razu sie zabieram za realizację tego zadania\". Chciałabym tak myśleć:-) Miłego dnia dla Wszystkich
-
Moja młoda też uwielbia spacery i robi to samo przed wyjsciem co Twój Alek, Młoda Mamuniu.:-) I też ostatnio w grubych spodniach po starszym kuzynostwie wyglądała jak mały tłusty pączek. Uśmiałam się z niej nieźle. Nawet jak się przewróciła nie umiała sama wstać. A to też wina \"ślicznych\" bucików, o jakieś 4 nr za duzych, których mojej mamie nie udało sie przehandlować w latach 90-tych. Mają napisaną cenę na podeszwie długopisem 15.000 zł, ha, ha :-) Chwilowo uratowały nam życie. Mloda Mamunia, jakie kupiłas te ubranka dla Alka na zimę, jakich marek? My chcemy kupić kurtkę i spodnie z Marquity. OK, spadam, bo my znów jedziemy w trasę. Najpierw do sklepu z ciuszkami a potem do przyjaciół do Krakowa. Zostajemy do jutra. Oczywiście z Kasiunią. Pozdrawiam Was cieplutko :-)
-
Ale zima na potęgę :-( Rzeczywiście Kasia nie ma za bardzo szans pamiętać ubiegłej. Wychodziłysmy co prawda codziennie na spacery bez względu na pogodę, no chyba, że było super mroźno czy wiał okropny wiatr. Prawie na każdym spacerku wtedy spała. A dziś to inna bajka. Wczoraj nie poszłyśmy na spacer ze względu na duży wiatr, brak odpowiedniego stoju ( co ze mnie za matka?!!) i moje lenistwo, to tak jak u Ciebie Olkaa, sporo poczytałam wczoraj. A co mi tam!:-) Boże, Olkaa, to cholernie przykre. Witamy Eurydyka77. :-) Ja jestem co prawda mamą 1,5 rocznej Kasi ale jest u nas kilka dziewczyn w ciąży. No właśnie, gdzie jesteście Mysica, Filipka i wiele innych? :-)
-
Witajcie Dziewczyny, jestem już w domu po Wszystkich Świętych. Jak to dobrze, że wczoraj było całkiem ładnie i nie tak bardzo zimno. Kasia była bardzo grzeczna podczas wszystkich odwiedzin, tych u rodzinki i na cmentarzu. A od dzisiaj zima!!? Nie mamy ani butów zimowych ani spodni tylko samą kurtkę, kupianą tak na szybko przed wyjazdem. Ale jest fajna, taka jasnozielona identyczna jak poprzednia kurteczka wiosenna, obie sa z H&M. Judytko, nie jestem krakowianką, przyjechałam tu na studia i tak już zostało. Spędziłam tam 16 latek życia, cudownego i kolorowego. Zostali tam moi kochani przyjaciele i znajomi, do których czesto wpadamy. Od 2,5 roku mieszkam w Tychach, po prostu mój mąż mnie porwał z Krakowa do siebie na Sląsk. Natomiast pochodzę z rzeszowszczyzny a dokładnie z Mielca, gdzie mieszka mój brat z rodzinką. Moja mama i siostra mieszkają we Włoszech. I wiem dobrze jak to jest, bez mamy czy siostry na codzień, kochana Młoda Mamuniu. Tez mi ich brakuje jak nie wiem co. Gdy chcę wyjść, Kasię zostawiam z mężem i do niedawna również z nianią. To niestety nie takie proste, bo nawet przy tacie mała woła za mną i często płacze krokodylimi łzami. A w okresie około 6-9 mies. rzeczywiście była nietykalska ale to minęło. Nie martw się Chimerko, napewno uda Ci się wyjść na Sylwestra. My na to raczej nie liczymy ale tak już sobie założyliśmy, że spędzimy go w trójkę, tak jak w zeszłym roku. Cieplutkie przytulanki dla Was :-):-)
-
cześć Mamuśki i Dzieciaczki, witam po przerwie, przez jakiś czas nie miałam dostępu do sieci, z resztą jest tak cały czas więc awaryjnie korzystam z mężowskiego laptopa. I jak fajnie, że mogę do Was zajrzeć :-) Week-end spędziłam obficie, najpierw dyskoteka w babskim gronie ze szwagierką i jej koleżankami, po godzinie łomotu i zatańczeniu paru kawałków zmieniłyśmy lokal na bardziej przystosowany do pogadania. Klub \"U Przewoźnika\" w Tychach jest nawet całkiem fajny tylko wcale nie da się tam porozmawiać a przynajmniej przy dyskotekowej muzyce, podobno przy włoszczyźnie jest lepiej, jeszcze nie sprawdzałam. :-) W sobotę było spotkanie z dwiema przyjaciółkami w Krakowie. Jedna właśnie przyjechała z Warszawy, przeprowadziła się tam rok temu i ciągle tęskni za Krakowem. Miałyśmy dla siebie chwilę na plotki i oczywiscie na zmiany biegałyśmy za Kasią po całej knajpce. Potem pojechałyśmy do drugiej koleżanki, która ma chłopczyka 3 latka i dziewczynkę 1,5 roczną. Było wesoło chociaż pogaduszki nie były specjalnie mozliwe. A w niedzielę było spotkanie z rodziną męża. A tak w ogóle Kasia w sobotę skończyła 1,5 roku! :-) Dostała krzesełko i dywanik z Ikei w prezencie. Olkaa, z tym angielskim trzymam kciuki. Chciałam się zapisać na kurs w paxdzierniku ale teraz bez niani mogę tylko pomarzyć o tym. chimerka, może uda nam się spotkać po Wszystkich Świętych. Wyjeżdżamy jutro w moje rodzinne strony na dwa dni. Teraz ciągle gdzieś biegam i coś załatwiam, szukam mojej mamie mieszkania i jest z tym trochę zamieszania. Tym bardziej, że dziecię moje niechętnie już jeździ wózkiem ( zbyt długo), a piechotką nie zajdę z nią za daleko. Ale nadrobimy to kiedyś, obiecuję. :-) Wyjeżdżacie gdzieś dziewczyny na Wszyskich Świętych? Pozdrowienia dla Was wszystkich kochaniutkie i oczywiście namawiamy do skontaktowania się z nami pilnie tych dziewczyn, które o nas zapomniały! :-)
-
Witajcie kochane Dziewczynki i Dzidziuśki, no wreszcie jestem na kafeterii razem z Wami, koniec leniuchowania! :-) Myślałam o Was bardzo często, co słychać u każdej z Was, czy topik się fajnie rozkręca. Nie miałam niestety dostepu do netu. Wakacje w Tunezji minęły nam fajnie ale strasznie szybko, byliśmy w Sousse w takim dośc dużym hotelu (j a, zwolenniczka włóczenia sie najlepiej z własnym sprzętem turystycznym albo własnym kamperkiem, którego nie mamy rzecz jasna) :-). Będzie mi teraz przez jakiś czas brakowało plaży, słońca, mojego męża na codzień i tak w ogóle luzu. Nieźle, że u nas jest jeszcze całkiem ładnie choć dzisiaj juz pada deszcz, niestety. Cieszę się, że wymieniacie się Dziewczyny przepisami. Bardzo lubie czasem cos popróbować chociaz gotowanie nie jest moja mocną stroną. Po przyjeździe z urlopu jeszcze nie wzięłam się za kuchnię, wczoraj była pizza, dziś wybieramy sie na obiad do tesciowej, migam się jak mogę, heh.:-) Kasia zrobiła dużo postępow w mówieniu i sprawności fizycznej. Wchodzi sama na wysokie krzesło i w nim siada, próbuje całkiem sama jeść a ulubione słówka urlopowe mojej córki to: \"koń, pan, pani, panie\" i najczęściej stosowane: nie ma\" i \"nie\". Poza tym próbuje budować proste zdania: nie ciem, daj to, Kasia goni. Niestety z żywieniem małej był trochę kłopot, bo niewiele rzeczy mogła tam jeśc ze względu na skazę białkową i nie pokrywały się pory posiłków z jej apetytem. Podstawą jedzenia były więc słoiczki czyli zrobilismy milowy krok do tyłu. Moja mała to nie rozkoszna panienka, karmienie jest czasochłonnym i trudnym nieraz przezyciem. Poza tym miała sporo bodźców i to ją nieźle nakręcało aż za bardzo. Nieraz trudno jej sie zasypiało i oczywiście ciągle chciała do mnie na ręce. Rozumiecie same, że to nie był wypoczynek o jakim sie marzy, słodkie lenistwo, lektura, życie nocne. Z tym życiem nocnym było nieraz tak, ze jak sobie trochę posiedziałam przy piwku czy winku z przyjaciółka to potem rano był bół, no cóz swiadomie i dobrowolnie!!! To na razie tyle, zmykam do domowych robótek, mam ich teraz pełno po przyjeździe. Acha, jestem w rozpaczy :-( Zaraz po powrocie dowiedziałm się, ze zostawiła nas niania Kasi, taka kochana pani, która zostawała z Małą gdy chcielismy wyjśc razem albo ja sama coś miałam do załatwienia, fryzjer, lekarz, itp., czasem cos poprasowała czy sprzątnęła. Co istotne, była kims dla mnie bardzo ważnym po przeprowadzce do Tych (przyjaciółki zostały daleko), to jej wypłakiwałam się często po śmierci mojego Taty. Znalazła sobie stałą pracę na pełny etat i wiadomo musiała odejść. Jak dobrze, że jesteście! :-) :-) :-)
-
hej, tylko sprawdzam stopkę.
-
Cześć Dziewczyny, Judyta, Olkaa, ale ten nasz Śląsk jest mały :-) Życzę Wam udanych zakupów w sklepie na Bożogrobców, tak w razie ewentualnej potrzeby. Podziwiam Was obie, ze tak solidnie pracujecie. A Twój rozkład dnia, Olkaa jest niesamowity!:-) Tez pamiętam czasy kiedy duzo pracowałam i jeszcze wieczorami dawałam sporo korepetycji z j. francuskiego. Nieźle się wtedy nabiegałam po Krakowie, chociaz jedno miałam super: mieszkałam na 3 piętrze kamienicy, a na parterze była firma, w której pracowałam. No tak, ale to było przed Kasią i przed ślubem. Potem w Tychach juz było bardziej na luzie, pomagałam w sprawach papierkowych w firmie męża, też w branży motoryzacyjnej. W ciązy tez na poczatku pracowałam, potem już trochę mniej, bo miałam problemy z twardnieniem brzucha. A miesiąc przed urodzeniem Kasi zostałam juz w domu i tak jest do dzisiaj. Wtedy miałam full czasu na wszystko a teraz jest więcej bieganiny. W chwilach zwątpienia w to siedzenie w domu staram się mysleć o takich jak Wy, które mają ostrą jazdę. Podziwiam Mloda Mamunia, tyle rzeczy zrobiłaś w jeden dzień i jeszcze czytanie książek, czas na spanko, no no. :-) Paprotka, wykorzystaj ten czas dla siebie i męża, zobaczysz, potem będzie trzeba bardziej się nabiegać. Ale przecież będzie nowa radość i nowe dopalacze! :-) Chimerko kochana, ależ się uśmiałam z tego Twojego niewinnego szpiegostwa, ha, ha.:-) :-) No tak, przecież Ty nie widziałaś mnie na zdjęciu ( zaraz wkleję zdjęcia), a dzieci nie rozpoznaje się tak łatwo. Cos nie możemy się spotkać. Zupełnie zapomniałam napisać, że my jeszcze wybieramy się na taki spóźniony urlop, jedziemy w sobotę na 2 tygodnie do Tunezji. Cieszę się, ze jeszcze trochę poczujemy lato. Trochę sie boję o jedzenie Kasi ( taki mały niejadek z niej czasami, gdy jesteśmy w podróży lub w gościach je mało albo wcale). Myslę, że spotkamy się napewno, po moim powrocie, czyli tak po 20 października, oczywiście jak będziesz chciała. Jak nie na spacerku to może w knajpce albo na zakupach. Pomyslimy. Gratulacje dla Amelki za takie postępy! :-) Co robicie dzisiaj na obiadek, lubicie gotować? Pozdrowienia :-)
-
Witajcie Dziewczyny, Mloda Mamunia, krótkie mamy teraz dni z naszymi pociechami. Wiem dobrze jak to jest ze spacerkami w pojedynkę :-( Nie zawsze się ma ochotę włóczyć się w te same, dogodne miejsca dla dziecka a nie zawsze dla nas samych, czy też bez miłego towarzystwa. Ja wolę chodzic na spacerki, przy okazji załatwiać różne rzeczy, robić zakupy niż tak jak teraz w większości spedzać czas na placu zabaw. Jeszcze do niedawna więcej chodziłam i był to rodzaj ćwiczeń fiz, które wolę niz uganianie się i pochylanie nad biegającym bobasem. Nie chcę się użalać ale mój kręgosłup ( po ciąży nieźle dostał za swoje) czasem ma dość. Często w piaskownicy mamy plotkują sobie z koleżankami a ja nie mam z kim tak sobie poplotkować, bo po prostu jestem tu nowa i moje szkolne koleżanki są daleko stąd. Jasne, ze można zawsze postarać się o nowe znajomości ale nie zawsze to takie proste. Chorzowianki, ja tez mam znajomych w Chorzowie, tak chwalę się tym, bo ogólnie nie mam na Śląsku zbyt wielu znajomych. Prowadzą sklep motoryzacyjny na ul. Bożogrobców, który jest oddziałem krakowskiej firmy motoryzacyjnej, w której pracowałam zanim się przeprowadziłam do Tych. Mycha 22, no niemozliwe, dbaj o siebie, Dziewczyno:-) Gosia 26, zajrzałam sobie na początek topiku i tam wyczytałam, że zbliża się Twój termin porodu. A może juz po? Odezwij się do nas. Dziewczyny, co porabiacie na codzień? Rozumiem, że wiele z nas pracuje ale tez niektóre siedzą w domku. Ja jestem na razie w domu z Kasią i to od końca ciąży, czyli od kwietnia 2005. Czasem trochę zazdroszczę mamom pracującym zawodowo a czasem mi tak bardzo dobrze. Myslę jeszcze o drugim dziecku tak w przyszłym roku. Miłego dnia:-)
-
hej, hej Mamusie ze Śląska, :-) sprawdzam co u Was słychać, tak szybciutko. Akurat Kasia śpi ale jak znam mojego aniołeczka to zaraz wstanie i tyle z mojego wolnego czasu. Zaraz muszę biec do spółdzielni mieszkaniowej pozałatwiać kilka spraw, na zakupy itd. Potem oczywiście na huśtawkę, do piasku, na zjeżdżalnię. A gdzie tu obiad dla męża, obiadek dla Kasi, juz gotowy uff... ( jedzenie posiłków przez moją córcię trwa od ok pół godz. do godziny, rozumiecie?) :-( Usypiam ją niewiele krócej, więc wiadomo jak jest z czasem dla siebie, ach... Kasia też rozrzuca wszystko co się da po domu, pojemniki plastikowe, zabawki, buty, wszystko co sie jej spodoba i co może jeszcze wyciągnąc z niezabezpieczonych szafek. Zostawiliśmy kilka takich szafek bez blokad aby sie mogło dziecię artystycznie spełnić. Olkaa, Młoda mamunia, no nieźle chłopcy narozrabiali. :-) Młoda Mamunia, nie wiem jak się robi te wszystkie zakładki, blogi itd. Nie jestem za dobra w tej dziedzinie, o wiele rzeczy pytam męża. A może któraś z nas umie to śpiewająco i podpowie koleżance? :-) Na razie zmykam, pa, pa
-
Cześć Dziewczyny, mamy dziś cudny dzień choc październikowy już! Korzystam z okazji, że tata poszedł z córunią na spacerek i oczywiście musiałam zobaczyc co u Was. Młoda Mamunia, super, że masz już neta w domu, hura! :-) Fryzurkę musisz mieć fajną, prosimy o nowe fotki. Ja jestem w trakcie tworzenia galerii zdjęc na Bobasach i jak będzie gotowa to podam linka. Moja młoda też śpi tylko raz w ciągu dnia, tak między 11 -12 więc nie ma tego czasu za dużo dla siebie. Poza tym jest bardzo ruchliwa i wiadomo jest duzo bieganiny. Ale to wszystko jest super :-) My tez z mężem lubimy zakupy w Ikea. Mycha 22, trzymaj się ciepło i fajnie, że się odezwałaś w niedzielę. Pozostałe dziewczyny, do pisania. Pa i miłego dnia. :-)
-
Hej kochane Dziewczynki, długo nie zaglądałam ale jakoś tak było mi pod górkę ze wszystkim a najgorzej z czasem wolnym. Kasia dzisiaj skończyła 17 miesiecy, no, no. Wyszalała się na placu zabaw, w piaskownicy, wspinając się na wejście na zjeżdżalnię. Ona sobie sama z tym jeszcze nie radzi więc muszę wszedzie za nią biegać, uff. W ostatni week-end pilnowałam dwójkę dzieci 3 latka i 14 mies. mojej przyjaciółce w Krakowie więc zostawiłam Kasię samą 1 raz na noc. Oczywiście została z tatą. Słuchajcie, było mi tak tęskno, obudziłam się w nocy i się zamartwiałam czy wszystko OK. Podobno cały dzień wołała za mną i mnie szukała w domu. No kurcze serce sie ściska ale kiedyś trzeba było zrobic to pierwszy raz. Och...:-( Chimerko, przeczytałam, ze nie mogłaś się spotkać w czwartek. Jak wydobrzejesz to możemy się zobaczyć na spacerku. Jakbyś nie miała nic przeciwko mi pasuje albo wtorek albo środa. Nie martw się i nie obwiniaj \"wypadkiem\" Amelki, moja mała też tak wylądowała jak miała jakies pół roku. Tez byłam przerażona tym hukiem!!! Mycha22, sorry, że długo czekałaś na moją odpowiedź. Mieszkam w Tychach, rzeczywiście chodziłam do dr Gwary, byłam bardzo zadowolona z prowadzenia ciąży. Od ok. 26-28 tc miałam problem ze skracającą sie szyjką i twardniejącym brzuchem. Brałam krótko fenoterol i isoptin, a potem nawet tylko magnez i nospę. Chodziłam na wizyty od pewnego czasu co 2 tyg. i od 12-14 tc byłam na L4. Poród miałam naturalny, Kasia urodziła się o 7.43 a dr Gwara przyszedł na swój dyżur zaraz po tym jak urodziłam. Acha, przepowiedział mi prawie co do dnia, że urodzę trochę wcześniej i mówił, żebym wytrzymała chociaż do 37 tc. Nie udało się do końca, bo urodziłam 2 dni przed ta datą. Na szczęście było wszystko Ok. A właśnie, jesteś z Łazisk, a może dołączysz do naszego spacerku z Chimerką? :-) Daffodile, jak to dobrze, że do nas zajrzałaś. Masz słodkiego tego głodomorka. :-) Młoda Mamunia, nie przejmuj się z tym egzaminem, tak przecież bywa zazwyczaj, że sie oblewa. Będzie dobrze następnym razem, zobaczysz. :-) Paprotka, ja tez leczyłam zęby w ciąży i to nawet miałam kilka wizyt. Nawet wspominam to całkiem miło, wszystko bez znieczulenia i nic nie bolało. Nie cierpię znieczuleń, brr....:-( Judyta16, witaj znowu i często zaglądaj! :-) Mysica, niezła z Ciebe twardzielka, z tym leżeniem to współczuję. Na pewno będzie dobrze. Jak tylko będziesz mogła zajrzyj do nas. Pozdrawiam, dobrej nocki.
-
cześć Mamy i Brzuszki, właśnie sprawdzam co u nas nowego, tak nałogowo. Też tak macie? Witaj cieplutko Mycha 22 :-) :-) Też miałam termin na maj ale 2005 ale dzidzia urodziła się w kwietniu. Też chodziłam do niezłego gin w Tychach i też miał tam świetna położną. Super, ze mieszkasz niedaleko Tych. Pisz dużo i często. Postaram się stworzyć małą galerię fotek mojej gwiazdki. całuski, cmok
-
hej dziewczyny, chimera, dzięki bardzo za cudne zdjecia Amelki, jest przesłodka, mama tez super dziewczyna. Odpowiadam na Twoje pytania: park Franciszkanów jest między ul. Paprocańską, Jaracza a os. O, natomiast tereny spacerowe na O i N to po prostu alejki między blokami na tych osiedlach, ja mieszkam na N. W ten sposób świetnie się składa, bo mamy do siebie blisko. Jak chcesz, możemy się spotkać z naszymi dziewczynkami np. koło górki na H, proponuję za tydzień w czwartek. Gdybys miała inny pomysł, też jestem zainteresowana. Jeszcze sie dokładnie umówimy, prawda? A może jest jeszcze ktos chętny? paprotka27, jak to dobrze, że zrobiłaś sobie przerwę w leżeniu i że USG wypadło dobrze. Pamiętam jak po naszym połówkowym USG byliśmy szczęśliwi. Wtedy dowiedzielismy się o płci naszej dzidzi i mi osobiście wtedy przeszły wszelkie schizy dotyczące zdrowia małej. Moja koleżanka też była pacjentką dr Włoch, była bardzo, bardzo zadowaolona. Justynka307, wielkie gratulacje dla Ciebie i duuuuużo zdrowia dla Igorka. Świetnie, że się do nas odezwałaś i mam nadzieję, że tak juz zostanie. Dziewczyno, jedź do Pragi i nawet sie nie zastanawiaj. A wyrzuty sumienia jakoś i tak się wciskają nawet jeśli nie mamy do tego powodu. W tym przypadku ich nie miej. Tak trzymać! Olkaa, zdjęcia obiecane. Osobiście obiecuję Wam i sobie, że zajmę się umieszczeniem zdjęć mojego bobaska tu na forum ale ciągle jest jakiś powód, a to córunia nie pozwala a to coś innego. Podobnie z tabelą. filipka, nie byłam nigdy w tej naleśnikarni ale teraz to nadrobię, mniam. Jestem super łasuchem. A moja ulubiona knajpka to John Bull Pub, jest jakieś kilka kroków dalej, na ul. Mikołajskiej. To znaczy była ulubiona, teraz juz nie palę i nie wiem czy mogłabym dzielnie znosic te opary papierosów. Muszę to wkrótce sprawdzić, :-) W ten piątek jade sama do przyjaciólki do Krakowa na dwa dni, mój mąż zostanie sam z Kasią. Trochę, powiem szczerze, mam tremę, pierwszy raz zostawiam na noc małą, eh... Paprotka, my tez szukamy mieszkania 2-pokojowego dla mojej mamy w Tychach i powiem Ci, jest ciężkawo. Jakby coś to zapamiętam, ze szukasz. Buziaki dla wszystkich, Mysica, Daffodile, Marsjanka i inne, prosimy o kontakt. Młoda Mamunia, a Ty gdzie? Brakuje nam Ciebie.
-
hej, Mloda Mamunia, dziekuję jeszcze raz za komplementy dla Kasi, nasze dzieciaczki mają blond włoski i niebieskie oczka, super. Kasia ma teraz 17 miesiąc, urodziła się 28 kwietnia 2005, więc nasze dzieciaczki są w bardzo podobnym wieku. Szkoda, że nie będziesz tak często zaglądać, przecież to w dużej mierze dzięki Tobie tak prężnie rozwija się nasz topik. Liczę na to, że uda Ci się zaglądać często!!! -chimera, wysłałam Ci dzisiaj zdjęcia Kasi. Moja młoda ma rzeczywiście blond włoski i niebieskie oczka i wiele osób myli ją z chłopcem (często ubieram ją w spodenki, na niebiesko i takie tam inne). Jestem za, żebyśmy się spotkały na spacerku z naszymi dziewczynkami. Gdzie lubisz bywać z Amelką, park a może knajpeczka? Ja bywam często w okolicach parku Franciszkanów i na terenach spacerowych wzdłuż osiedla O, N, czasem nad jeziorem, okolice galerii handl. City Point. Jestem otwarta na Twoje pomysły. A może przyłączy się do nas jeszcze inna mamusia? Mloda mamuniu, tabelka to dobry pomysł. A może tak połączymy dwie tabele, Twoją i wcześniejszą, którą stworzyły dziewczyny na, chyba 2, 3 stronie? Mogę się tym zająć tylko trochę później, bo właśnie muszę uciekac sprzed komputerka. Do poklikania i wesołego dnia dla Was Wszystkich!
-
Witam Dziewczyny, ostatni week-end był dla mnie smutny i wspomnieniowy, 16 wrzesnia była 1 rocznica śmierci mojego Taty. Bylismy w moim rodzinnym miescie odwiedzic Tatę na cmentarzu i oczywiście spotkac się z moim kochanym młodszym bratem Marcinkiem. Brat ma super żonę, też Kasię i i 4 letniego synka Szymonka. Moja Kasia i Szymuś za sobą przepadają. Mloda Mamuniu, fajnie, że doszły fotki, nie jestem pewna czy dwie czy jedna. Może niedługo uda mi się pokazać inne \"oblicza\" mojego aniołka także tu na forum. Dziękuję za komplementy dla Kasi, Twój Aluś jest smakowity i przecudny. Muszę przeczytać ten artykuł w Mam Dziecko ale chyba wiem o czym mówisz. U mnie wszystko jest dobrze, mój mąż dużo mi pomaga a czasem rzeczywiście czuję, że wszystko rozpada się na kawałki i nieźle schizuję. Będę za Ciebie trzymała kciuki! Ja nie mam niestety prawa jazdy i ciągle obiecuję sobie, że się zapiszę na kurs. I tak zawsze jakos odkładam ze strachu... Olkaa, tak mi się przypomniało co do spacerów, np. Pszczyna jest przeurocza, ma nieduzy skansen, fajny park ze stawami i mostkami, duzo zieleni i mozliwosci pobiegania. A i na piwo jest dokad pójść. Nie wiem czy Cie to zainteresuje i czy masz tam daleko. Z Tych jest ok10-15 km więc mamy bliziutko. Piszcie dziewczyny, Mysica, mama102, filipka, Daff i cała reszta!!!
-
Dziewczyny, pozdrawiam i jestem tu na sekundkę, Mloda Mamuniu, nie jesteś sama. Wyslę fotki Kasi jak tylko będę mogła. Jestem dzis u mojego brata 200 km od domu. Odezwę się jutro na dłużej. całuski dla wszystkich, pa, pa
-
Cześć Mamuski i Brzuszki, Chimera, sprawdziłam właśnie kiedy moja mała zaczęła się przewracać z brzuszka i wyszło mi, że w ok. 4 mies. Zawsze możesz zapytac w razie wątpliwosci pediatry. Pewnie niedługo szczepienie, 5 miesiąc? Ja zawsze pytam szczegółowo lekarza, nawet jeśli sobie pomysli, ze jestem upierdliwa mamuską, a co tam, przy drugim dziecku będę super poinformowana. A propos, jestem b. zadowolona z pediatry, dr Wąsowski, przyjmuje w Tychach na ul. Husarii Polskiej. Pielęgniarki tez sa tam super. Tak liczę i wychodzi mi, że Twoja Amelka urodziła się na samym początku maja. Moja Kasia jest z 28 kwietnia tylko rok wcześniej, też byk. Ja za to jestem bliźniak z 20 czerwca, niespokojny duch i pasjonujący się wszystkim na świecie. Natomiast imieniny mam 23 maja w dniu urodzin Mlodej Mamuni. Fajnie, ze mamy tyle okazji do świętowania. Kasieńka, cieszę się, że u Ciebie już lepiej i Twoja Zuzia jest zdrowa. Ucałuj ją w brzuszku ode mnie. Wiem coś o takich uporczywych wymiotach, moja przyjaciółka tak miała w drugiej ciąży, że nawet jej dwuletni synek nie mógł jej objąć za szyję, bo natychmiast miała silny odruch wymiotny. Olkaa, Mloda Mamunia, chimera, ale macie wspomnienia z porodów, nie ma co. Gosia 26, trzymaj się ciepło. Daff, no to pięknie napisałam Ci , że na luzie urodziłaś; przeczytałam Twoją relację z porodu i pomyslałam o cholerka! Osobiście mój poród dziś wspominam fajnie ale co przezyłam to przezyłam. Po miłym, pełnym wrażeń dniu, 23 dni przed terminem, po romantycznej kolacji z mężem (mąż wypił 3-4 kieliszki wina, no przecież dzisiaj nie wybierał się na porodówkę) pofilmowaliśmy brzuszek, który tym razem nie chciał z nami współpracować. Pomyslałam, że cos tu jest nie tak, no ale. Potem przysnelismy sobie słodko w ciuszkach przed TV i ok. 23 godz. obudziła mnie ciepła kałuża między nogami. Szlochałam mężowi, ledwo obudzona i w szoku, że chyba dostałam okres.Szybko dopakowaliśmy torbę i do szpitala. Na izbie przyjęć bylismy o północy a na porodówce o ok. 1 w nocy z diagnozą, zero rozwarcia, żadnej akcji porodowej. Dali zastrzyk z nospy i relanium, kazali się przespać a męza odesłali do domu. Po wyjściu Wojtka dostałm skurczy i wiedziałam, że się zaczęło. Szło bardzo szybko i szalenie bolało. Ok. 4 przyjechał mój mąż a wczesniej przez telefon stwierdził, że cieszy się, ze mam dobry humor ( w przerwie skurczy), grunt to optymizm, mój facet taki jest. Co mnie zaskoczyło, to że te bóle parte tak nieziemsko bolą. Miałam przec na 3 oddechach, na trzy tempa, udawało mi się z trudem na 2 a na ostatnim łkałam, że juz nie mogę, że boli, ze chcę znieczulenie, ja zwolenniczka porodu naturalnego bez dolarganu ( w Tychach nie robią zzo tylko dają dolargan), że chcę cesarkę (główka juz była prawie widoczna), i że wolę umrzec niz to wszystko znosić. I tu, Kochane Brzuszki, nie dobierajcie sobie za duzo do głowy, każda z nas rodzi trochę inaczej i nie zawsze musi być nie do zniesienia. Poza tym dzidzia wszystko rekompensuje. No wreszcie po ok. 8 godz. od odejścia wód dostałam na brzuch mojego małego Żuczka, 3270, 54 cm, 9 pkt . Wyglądała jak mały siny bumerang, takie skulone stworzonko, które nawet nie zapłakało. Pomyslałam, pewnie coś z nią jest nie tak. Okazało się jednak, że jako mały wczesniaczek 36t6d ciąży jest jeszcze senna i cichutka. Szczęśliwie była zdrowa i miała się dobrze. Potem jeszcze urodziłam łożysko, zupełnie bez bólu a potem było szycie, przy którym pojękiwałam, byłam taka tkliwa. Trzesłam sie z zimna i nadmiaru wrażeń a adrenalina osiągneła chyba swój szczyt. Chciałam spytać doktorka, kt. mnie szył jak skończył się wczorajszy mecz w Lidze Mistrzów, bo na nim usnęłam a potem juz musiałam jechać na porodówkę. Nie spytałam, bo głupio mi było wyjść na świra. Potem były telefony do rodziny i bliskich i oczywiście nikt nie chciał wierzyc, że juz urodziła się Kasia. Byłam niezmiernie szczęśliwa. A jeszcze potem zostałyśmy w szpitalu 9 dni, z powodu żółtaczki i pobytu w inkubatorze ( opalanie). W sumie było mi tam nieźle, zżyłam się tam z jedną fajną dziewczyną i wydawało mi się, że jak wrócę do domu to już będzie luzik. A wtedy właśnie się zaczęło na dobre i tak już zostało. No i jestem mamą do bólu, heh! Mloda Mamunia, Twój synek jest cudny, Mama tez atrakcyjna dziewczyna. Ale się opisałam ale to wszystko przez Was!!!
-
hej Kobietki, Daffodile, gratulacje dla nowej Mamy w naszym klubie i dla nowej klubowej dzidzi! Rzeczywiście dorodny bobas, ma tak ładnie na imię. Chętnie pooglądałabym małego Olafka na zdjęciu, jakby co podaję namiar ivkasia@wp.pl. A Ty Daff, musisz być bardzo dzielna dziewczyna, w Twoim wpisie jest tyle luzu jakby rodziło się ot tak sobie. Mam nadzieję, że jak nabierzesz rytmu z synkiem to zaczniesz do nas zagladać częsciej. W razie potrzeby masz nas. Filipka, życzę Ci i Twojej rodzinie, żeby Wasze decyzje co do miejsca pobytu były właściwe i żeby się łatwo podejmowały. Ja osobiście mam z tymi sprawami duży problem, heh. Na Śląsku mieszkam od 2 lat i trudno mi było się przeprowadzić. Zrobiłam to po wyjściu za mąż, a wcześniej przez jakieś trzy lata robiliśmy z ukochanym przepychanki kto do kogo ma przyjechać. To w końcu ja zostawiłam mój ukochany Kraków, mieszkałam tam 16 latek ale wcale, powiem Wam, nie żałuję. Myślę, że teraz tu jest nasze miejsce. Na Śląsku bardzo podobają mi się ludzie, których spotykam na ulicy, w sklepie, urzędach a to przecież najważniejsze. Olkaa, fajnie się bawiłaś w wesołym miasteczku, no, no, tak trzymać. Zapomniałam, ze przecież można wybrać sie do zoo z Kasią, pewnie byłaby zachwycona, tak jak Alek Mlodej Mamuni. Tati78, super, że do nas napisałaś, witamy Cię w klubie. Gratulacje córeczki i zaglądaj do nas często i pisz duzo. Londyn, heh, chciałabym tam pojechać tak tylko we dwoje, a na razie przy małej można tylko o tym pomarzyć. Gosia, pisz do nas często co u Ciebie i maluszka. Ty tez niedługo masz termin. A co słychać u chimerki, justynki307, kasieńki, marsjanki, mamy102 i innych, które pominęłam a tu zaglądały? Całuję mocno też Mimi, brakuje nam Ciebie. Dziewczyny, może reaktywujemy tabelę? Po południu jadę do Katowic; z Tych to \"wielka wyprawa\" ( autobusem MZK, pół godziny, ha, ha!!!) na spotkanie z koleżanką. Urywam się od córci i myślę, że dobrze nam to zrobi. Miłego dnia dziewczynki!
-
cześć dziewczynki, widzę, że dzisiaj ja trzymam wartę nocno-dzienną, odezwijcie się, aha, przeciez jest super pogoda więc pewnie spacerujecie. My z młodą moją też zaraz biegniemy na huśtawkę i do piaskownicy a potem na jakieś niewielkie zakupki. To na razie, czekam na Was wszystkie.
-
cześc dziewczyny, Daff coś nie ma i nie ma, czyli rozumiem, że juz urodziłaś Kochana, swojego synusia. Wracaj do nas szybko i pochwal się maluszkiem. Paprota i Mysica, ja kupiłam jedne jedyne spodnie ciążowe , moje ulubione sztruksiki oliwkowe za ok. 100 zł w Katowicach przy ul. 3 Maja 19 w \"MArgo\", wiem, że jest pod 17 inny sklep z odzieżą dla ciężarnych. Miałam jeszcze jedne czarne, moje za duże spodnie i tyle. W sztruksach obleciałam nawet wesele kuzyna i naszą pierwszą rocznicę ślubu, zmieniałam tylko bluzeczki i sweterki. Plejadę bardzo lubię, szczególnie lubię sklep z art. dla bobasów, o którym pisałyście. Lubimy sobie pooglądać np. wózki i poplanować w czym jeszcze mogłaby jeździc nasza córka. Olkaa, jak sie udał pobyt w wesołym miasteczku, a jak święto chleba w skansenie? W wesołym miasteczku nie byłam 100 lat a skansen znam tylko z jednego razu, mąż był zaproszony na jakąś imprezę firmową zeszłego lata, więc przybyliśmy tam dumnie razem z naszą dzidziuśką. Było b. fajnie. Filipka, daleko nam do siebie, i tak mi się tęskno zrobiło; moja przyjaciólka tez mieszka w Stanach w małej miejscowości w New Jersey, wiem co to znaczy odległość... Nie tęskno Ci trochę za rodzinnymi stronami, mieszkasz w NY na stałe? Tak jak Młoda Mamunia, uważam, że warto jechać na wakacje nad morze. Byliśmy w czerwcu, Kasia miała 14 mies., podróż zniosła nieźle, no może trochę marudziła czasami więc musiałam się pogimnastykować, żeby ją rozerwać, poopowoiadać jej bajeczki, pobawić się z nią itd. Na miejscu było super, dzidzia nam w tym czasie urosła, nabrała nowych umiejętności fizycznych i społecznych, zaczęła mieć lepszy apetyt. Owszem, trzy pierwsze dni były trudne, mała musiała się oswoić i złapać rytm, dla nas tez nie była to sielanka jak za czasów bez dzidzi. Nagle te wszystkie obowiązki związane z dzieckiem na wakacjach mnie trochę zaskoczyły, troche pomarudziłam mężowi ale potem było lepiej. Nie ma się czego bać, wydaje mi się, że warto wybrać się w podróż i przewietrzyć myśli. Aha, my byliśmy w Sianożętach koło Kołobrzegu, w ośrodku typowo pro rodzinnym, poza tym sama miejscowośc to staszna dziura ale i tak było fajnie. Przez dwa tygodnie nie nudziliśmy się wcale, szczególnie, że był Mundial. Jestem zapalonym kibicem piłki nożnej i staram się wciągnąc w to córkę. Mecz Polaków z Niemcami oglądaliśmy w knajpce na plaży w Kołobrzegu, extra, Kasia biła bravo i dużo krzyczała z kibicami, nauczyła się wtedy słowka: gool! Mój mąż jakoś to znosi!!! Ucałowania dla wszystkich Mam, dzieci i brzuszków, pa, pa.