Gosza
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Gosza
-
Sylwia, lepiej żeby ssała smoczek jak ma taką potrzebę, niż palec. Ja ssałam palec, bo zabrali mi smoczek. Moja mama potem cuda wyczyniała żebym przestała - smarowała czymś gorzkim, zaszywała rękawy w piżamce, itp, to nic nie dawało, potrafiłam wygryżć dziurę. Przestałam dopiero (wstyd się przyznać) jak zaczęłam palić papierosy. Byłam już dorosła. Oczywiście ssałam przez sen, jak się nie kobntrolowałam... Mam fatalny zgryz przez to. Lepszy smoczek!!
-
Ja też idę lulu, porzedniej nocy Maksiu dał mi popalić. Dobrej nocy
-
TAk, we wrześniu. Na razie jest w domku z nami. Od poniedziałku mam urlop. Za dwa tygodnie pojedziemy razem na działkę, do dziadków, na dwa tygodnie. Potem jeszcze przyjedzie z nami do Wrocka, a we wrzesniu znów go zabiorą. Fajerwerki puszczają, ciekawe gdzie i z jakiej okazji?
-
Mam nadzieję. Wiecie, mówi się że najgorzej wychowane są dzieci nauczycielski. I coś w tym jest... Mam nadzieję że w naszym przypadku to się nie sprawdzi. W końcu jestm magister pedagogiki;) i to całkiem świeży... :P
-
Ja też szczepiłam. U Maksia nie było żadnych niepokojących objawów.
-
Dermika, masz rację, ale mnie poniosło :( OK, nie dał się dotykac, ale on sam dzieci zaczepiał, popychał, ciągnął za ubbranie. I była w tym złość. Może był zazdrosny.
-
Eh, szkoda słów. Podtekst słów - już się przyznała... tak się słada że czytam ze zrozumieniem!!
-
Hej, dziewczynki :) Powiedzcie jak robicie budyń?? Na krowim mleku? Dziś D. przyprowadzil mi Maksia do przedszkola na godzine bo musial pojechac do Legnicy po drzwi do auta. Mowie Wam, normalnie zboj mi rosnie. Zaczepial dzieci, podchodzil i popychal, albo szarpal za ubranie, zabieral zabawki, a jak ktores go dotykalo (na przyklad glaskalo po glowce) to warczal ze zloscia... :( Duzo roboty przede mna. Zwazywszy ze jest jedynakiem i jedynakiem pozostanie, nie bedzie latwo....
-
Maks uwielbia jajo. Ale nie daję mu za często. Kalafiora do tej pory nie lubił, to znaczy długo mu nie dawałam bo nie lubił, dziś jhadł pierewszy raz od dawna i mu smakował. Chciałaam kupić brokuła bo lubi, ale były takie brzydkie... Mięsko on lubi chyba każde, a najbardziej parówki... :( Jego ulubione Morliny drobiowe, też staram się nie dawac mu za często. Ja już się odmelduję, oczy mi się same zamykają, to chyba przez tę pogodę, a poza tym moje dziecko zmusiło mnie dziś do wstania przed 5.... :( Dobranoc
-
Dzieńdoberek :D Jest tam kto??
-
O matko, moje dziecko nawet spac nie umie spokojnie. Łazi po całym łóżku. A że ma wyjęte szczebelki to i czasem poza. Przed chwila zagladam do niego a tu dupka i nogi wiszą za łóżeczkiem.... Jeszcze Wam nie mówiłam jakie komedie są z usypianiem. Otóż moj słodki synek do zasypiania potrzebuje łba z włosami. Najlepszy jest mamusi, ale może być też tatusia albo babci, z tym że mamusi tylko gmera i głaszcze (czuję się jak iskana małpa), tatusiowi przelicza pojedyńcze włoski (są króciutkie) a babci wyrywa całymi pęczkami...Muszę zacząć zbierac na perukę. Nawet się zastanawiałam czy mu nie kupić zamiast przytulanki...
-
Cześć dziewczynki :) Melduję że jestem. Wczoraj wieczorem napisałam wielgaśnego posta i mi wcięło, nie miałam siły pisać drugi raz. Brzusia, doskonale rozumiem co czujesz. Mi bardzo brakuje karmienia, tęsknię za tym, a nie karmię już dwa miesiące. Brakuje mi tej nizwykłej bliskości... Hubcio ma superaśną grzywkę :D Hanuś, Maskiu pięknie dziękuje :D Ja Maksia też zaszczepiłam... Dermika, a propos guzów, moja znajoma pielęgniarka (higiena szkolna) mówi że ma w apteczce szkolnej zawsze musztardę. Przykłada na świeżego guza okład z musztardy i ponoć nie ma nawet śladu. Ja tej metody nie wypróbowałam, jakoś nie miałam odwagi. Gio, słyszałaś coś o tym? Fajnie dzieciaczki tuptają, te pierwsze kroki są takie wzruszające...my już mamy ten etap dawno za sobą. On nie chodzi, on biega. Moje dziecko to żywioł (diablątko w końcu)Wszędzie go pełno i nie można go z oka spuścić bo: najfajniejsza zabawka - kuchenka gazowa, ewentualnie komputer z drukarką, fajnie się ciągnie kota przez całe mieszkanie za ogon jak mama nie widzi... fajnie się wspina na narożną kanapę, a potem biega z jednego końca na drugi, fajnie się przewraca kuchenny taboret do góry nogami, potem wchodzi do środka i nie umie się wyjść, itak mogłabym długo. Na spacery na placyk zabaw jakieś 300 metrów chodzimy na piechotę, przy czym dla Maksia ta droga jest podwójna, bo on leci zygzakiem, A sam placyk... nie interesuje go wydzielona dla maluszków ogrodzona część z piaskownicą, jego interesują te duże drewniane... Wczoraj wspinał się na pionową drabinkę do dużej zjeżdżalni asekurowany tylko przez tatę. Troszkę była za duża odległość między szczeblami, to najpierw było kolanko, a potem druga nóżka już stopą. Uwielbia zjeżdżać z tej zjeżdżalni, tata sadza go na górze a mama łapie na dole. Tylko nie ma kto aparatu trzymać, żeby filmik zrobić :( Rano jak wstaje, przynosi byty i czapkę, i ciągnie mnie pod drzwi, robiąc papa i mówiąc \"dzi\" (drzwi) Jak na dizecko z wadą serca jest bardzo ruchliwy i żywotny, gdyby nie podawanie leków, to chyba zapomniałabym że coś mu dolega. Pokazuje też charakterek, uparciuch z niego okropny i złośnik.
-
Witajcie :D Nareszcie mam trochę luzu. Od wczoraj jestem mgr :) Jeszcze następny tydzien do pracki a potem mam urlop :D:D:D:D:D Jestem wykończona. Wczoraj po obronie była maciupka imprezka, a potem padłam o 20.30, nawet nie pozmywałam. Dziś rano D pozmywał, ma urlop i siedzi z Maksiem w domku. Przywieźliśmy Maksia w niedzielę do domu. Moje dziecko to małe diablątko, wszędzie wlezie, wszędzie wsadzi swoje małe łapki, trzeba go strasznie pilnować, a do tegi straszny złośnik jak mu się nie da tego czego chce albo czegoś zabrania (na przykład bawić się pokrętłami kuchenki gazowej...), ale poza tym straszny śmieszek z nigo i popisywacz. Wczoraj mnie zaskoczył, kazał swoje buty chować do szafy z butami w przedpokoju, bo zauważył że chowamy tam swoje. Poznosił wszystkie swoje butki, powkładał do szafki, potem zdecydował że jedne zostawi, wyjął dwa buty z różnych par i poszedł, ale zorientował się że mu nie pasują, wrócił, zamienił tak, że miał parę w ręce i przyniósł żeby mu ubrać. Jak chce iść na dwór, przynosi buty i czapkę, pokazuje na drzwi i robi papa. No dobra, idę poczytać co u Was :)
-
Wysłałam kilka fotek, kto nie dostał a chce, krzyczeć, wyślę jak znowu zajrzę, albo te co dostały niech prześlą, bardzo proszę. Teraz już znikam naprawdę. papa
-
Burza nadciąga :) Ja spadam do łóżeczka, wczoraj kładliśmy kafelki do 12, potrm jeszcze sprzątanie, spałam może 5 godzin. A jutro czeka mnie znowu truskawkowe pole. Aha, to uczulenie to nie truskawki tylko vanish, którym doszorowywałam ręce (po truskawkach) Dobranoc :)
-
Dodam, że Puszek towarzyszy nam od lat, w sezonie przeprowadza się na naszą działkę, śpi pod przyczepą i nie daje się wyrzucić. Wyprowadzony za bramkę wraca po chwili sobie tylko znanymi kanałami (które sobie wykopuje pod siatką). Pała ogromną miłością do mojej mamy. Jest stary, ma pokrzywione łapy , wyglądają jakby były połamane, podobno taki się urodził, ma reumatyzm (który moja mama leczy aspiryną) i w ogóle poczciwa z niego psina... chyba będę musiała mu wybaczyć, zwłaszcza że nie zrobił Maksiowi krzywdy. I wiecie co? nigdy nie widziałam na nim żadnej pchły, chociaż to wiejski burek.
-
No cóż, Maks najchętniej by jadł w biegu, chociaż on generalnie lubi jeść i krzesełko mu nie przeszkadzało. Nie wiem jak będzie teraz, boję się że troszkę się znarowił na tej wsi... Dziś ugryzł go pies... to znaczy kłapnął zębami, złapał go za rękę. Pies gospodyni. Staruszek poczciwina. Maksiu go molestuje, na przykład usiłuje się na nim położyć jak na naszym domowym persie. Do tej pory Puszek podwijał ogon i uciekał, dziś został zapędzony w róg i nie miał gdzie uciec... Pies oczywiście szczepiony. Maksowi nic się nie stało, i niczego też go to nie nauczyło, bo dalej łazi za puszkiem i go zaczepia....
-
Tygrysek, zgadzam się z Gio :) Gio, zamknij przychodnię i idź na urlop (tylko nie od Diabłów), możesz też strajkować jak nasi lekarze.... ;) Doskonale rozumiem że jesteś zmęczona tymi poradami mnedycznymi, a do tego trudno brać na siebie taką odpowiedzialność. A jeszcze zdarzają się głupie komentarze...
-
Nina, fryzurka bardzo ładna i bardzo kobieca :) Co prawda nie znam wersji z długimi włosami... ale tej nic nie można zarzucić. A jaka słodka Twoja Juleczka :D Ja teraz jestem na etapie zapuszczania, od wielu lat miałam całkiem krótkie włosy i w takich czułam się (i chyba też wyglądałam )najlepiej, ale zapuszczam na prośbę mojego mężczyzny. Kiepsko mi to idzie bo moje włosy są strasznie cienkie i trudne do ułożenia, a ja ciągle podcinam końce i dlatego trwa to badzo długo. I coraz mniej mam cierpliwości. Odliczam dni do niedzieli... Maksiu będzie miał prezent urodzinowy - mamusię. Muszę naszykować jakiś torcik ze świeczką na jego przyjazd :)
-
Ninka, ja też poproszę o czytnik predyspozycji zawodowych, mail w stopce. Hanuś, widzę że nie tylko Makiu jest fanem Bebe Lilly :D
-
Dobry wieczór :) Zrobiłam sobie przerwę w pisaniu pracy i zaglądam do Was. Gio,różyczka? A gdzie Patusia mogła ją złapać, miała kontakt? Mnie też wysypało, mam piękne uczulenie na rękach, od dłoni po łokcie. Chyba od truskawek :( Zauważyła mniej więcej w godzinę po tym jak obierałam truskawki. No i obeszłam się smakiem. Rok temu nie jadłam bo karmiłam, a teraz uczulenie. Eeeehhhhh. W sumie to dziwne, bo ja nie jestem alergikiem, do tej pory truskawki mogłam jeść w każdych ilościach i nie było problemu, nawet maseczki sobie rodiłam. Dobrze że tym razem nie zdążyłam, bo pięknie bym wyglądała... Jutro w pracy dzieci bym straszyła. Piszecie o podróżach i tak mi się zamarzyło... Mnie jak dotąd z zagranicznych wojaży, to udało się zobaczyć Paryż, a właściwie tylko kawałek, bo byłam tylko 4 dni, a tam 4 tygodnie byłoby co oglądać... Dowiedziałam się dzisiaj, że moje Maksiątko przyjedzie w niedzielę, a nie jak było planowane dopiero w następny wtorek... Już się nie mogę doczekać!!!!!
-
ja też spadam do łóżeczka, rozprostować kosteczki dobranoc
-
Air, nie wiem jaki jest rodowód tych kluch, w moim rodzinnym domu mówi się na nie kluski lub bułki na parze. Czy na słodko? to zależy z czym je podasz, w tej wersji na słodko, ale w domu moich dziadków (byli oboje rodowitymi warszawiakami, przyjechali tu po wojnie) podawało się je z bitkami wołowymi najczęściej. Gio, wypoczywaj Pranie nie pomogło, nawet vanish nie daje rady, nie mogę rąk doszorować.
-
Witajcie :) Nina, popłakałam się ze śmiechu czytając Twojego posta, bo oczyma wyobraźni ujrzałam całą sytuację :D w czym nie przeszkodziło mi nawet to, że nie wiem jak wyglądasz. Nie masz za co przepraszać, już wyjaśniam. Maksio nie mieszka u babci, tylko teraz wyjechał z babcią na wakacje. Odkąd wróciłłam do pracy podczas mojej nieobecności zajmuje się nim moja mama, Rodzice mają działkę nad jeziorem i zawsze spędzają tam cały sezon, odkąd oboje są na emeryturze. Mogłam się uprzeć żeby Maksiu został we Wrocku, ale wtedy musiałabym go oddać do żłobka. Z babcią na pewno jet mu dobrze, ma swobodę, świeże powietrze i dziadków, którzy świata poza nim nie widzą, tylko ja tęsknię jak potępieniec... My przed chwilą wróciliśmy z Truskawkowego Pola. Zerwałam w ciągu niespełna 3 godzin 36 koszyków truskawek. Teraz rozgrzewam się czerwoną herbatką, bo przemoczyłam spodnie do kolan i troszkę mnie trzęsie. Muszę jeszcze łyknąć jakąś aspirynę chyba. A ręce to nie wiem jak doszoruję. Idę zaraz zrobić ręczne pranie... Tygrysek, ja robię normalnie kluski na parze, a z truskawek robię mus i podaję osobno. A kluski - robię ciasto drożdżowe z 0,5 kg mąki, 2 żółtek, 2 łyżek cukru, szklanki mleka, 5 dag masła i 3 dag drożdzy. jak wyrosnie formuję bułeczki, odstawiam jeszcze raz do wyrośnięcia, a potem gotuję na parze (do płaskiego garnka wlewam wodę, na to płócienko, obwązuję gumką, przykrywam i jak woda się zagotuję to kładę kluski)
-
Hej Diabełki :) Ja mam dziś za sobą pracowity dzień. Do południa przycinaliśmy kafelki (robimy łazienkę), potem robiłam kluski na parze z truskawkami - danie na zamówienie, a popołudnie i wieczór spędziłam przy kompie nad pracą magisterską. Moja mama uraczyła dziś moje dziecko plackami ziemniaczanymi... Jedli je na obiad, a Maskiu się darł że też chce, więc mu dała... wczoraj Monte, dziś placki... rany boskie, mam nadzieję że nic mu nie będzie... Mama mówi że lepiej go ubierać niż karmić i żebym sobie poszukała dodatkowego etatu, bo jak tak dalej będzie jadł to mnie z torbami puści.