Gosza
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Gosza
-
I jeszcze ulubiona wymówka mojego dziecka (żeby nie jeść, żeby nie spać, żeby nie usiąść na nocniku, żeby nie sprzątać zabawek, itp, itd) - ała, boi (boli) - a na dowód pokazuje stare ugryzienie po komarze i - "mama, kem", a w ogóle krem jest dobry na wszystko :D
-
Oczywiście o stanikach było do Ciebie Misiu
-
Do aaa111 To mamy podobną sytuację. Ja też mam nadczynność i guz jeden duży, a na drugim płacie kilka mniejszych. Mnie moja endo powiedziała, że na razie spróbujemy izotopem jodu, na razie muszę zrobić scyntygrafię, żeby potwierdzić że guzek jest toksyczny (mam termin na 28 lipca) i wtedy skieruje mnie na jodowanie, wtedy obejdzie się bez operacji. Na razie biorę metizol. Zastanawiam się co dalej, jeśli okaże się że guzek nie jest toksyczny. Pewnie biopsja i zabieg.
-
Ewa, a czy Ty bierzesz jakieś leki przeciwtarczycwe? Mi dziś endokrynolog przepisała metizol i powiedziała, ze czasem efektem ubocznym stosowania jest choroba szpiku kostnego (nie sprecyzowała) i gdyby wystąpiły u mnie objawy silnej infekcji (gorączka, silny ból gardła) to mam natychmiast odstawić, iść do lekarza i powiedzieć że biorę metizol, a najlepiej do jakiegoś endo. Oprocz metizolu, dostałam też kwas foliowy i skierowanie na scyntygrafię. Rozpoznanie - guzek toksyczny, scyntygrafia ma to potwierdzić, a potem czeka mnie jodowanie, co oznacza, ze prawdopodobnie obejdzie się bez operacji. lalka, dziękuję za wszystkie informacje. Ja leczę się u doktor Tworowskiej, jest miła, rzeczowa, poświęca dużo czasu, odpowiada na każde pytanie i rozwiewa wątpliwości, bardzo dokładnie wyjaśnia co, dlaczego i jak. Jak na razie OK. Od poprzedniej trudno było wydobyć jakieś informacje, niesympatyczna, niekontaktowa i to nie tylko moje zdanie. Pozdrawiam
-
Sylwia, ja zawsze czegoś zapominam i zawsze okazuje się, że bez tego czegoś, co wydawało mi się niezbędne, doskonale mogę się obejść :D Pomalowałam pazury na czerwono, w ramach poprawiania sobie nastroju ;)
-
U mnie dziś rozrywkowo. Mieszkam niedaleko Stadionu Olimpijskiego, dziś cały dzień koncertują na stadionie, chyba dni Wrocławia, czy coś. Teraz KULT :)
-
Gosikka, a Jasiek jest DEBEŚCIAK, normalnie mistrzostwo świata :D Jaaga, gratuluję Tobie i Twojej latorośli, brawo :)
-
lalka, mam mnóstwo pytań i będę wdzięczna za każdą informację. Napisz, gdzie chodzisz do endokrynologa i do kogo. Ja niestety nie mogę sobie pozwolić na prywatne wizyty, chodzę do przychodni na Dobrzyńskiej i jak na razie jestem zadowolona. Wcześniej chodziłam na Borowską i stamtąd uciekłam. Napisz też proszę w którym szpitalu byłaś operowana. Jak powiedziałam mojej endo że boję się operacji ze względu na struny (jestem nauczycielką) powiedziała że mnie tak pokieruje, żeby zrobili mi dobrze i że takie powikłanie zdarza się bardzo rzadko. Zobaczymy, mam nadzieję że w poniedziałek porozmawiamy ju,ż o konkretach. I jeszcze - jak długo czekałaś na termin operacji??
-
A czy ktoś z Was wie, co oznacza unaczynieni II typu?
-
Dzięki homosapiens :) Ja jestem z Wrocławia. Podobno ta doktor do której teraz chodzę jest dobra. W każdym razie ma zupełnie inne podejści od tej poprzedniej. Jest konkretna, rzeczowa, a jednocześnie miła. Mam nadzieję że jest dobrym fachowcem.
-
Dobry wieczór. jeśli można, chciałabym do Was dołączyć. CZytam Wasze forum od jakiegoś czasu. Guza na lewym płacie tarczycy stwierdził u mnie lekarz podczas palpacyjnego badania na badaniach okresowych w pracy. Kazał iść do endo. Okazało się że na lewym płacie jest spory guzek, na prawym drugi, malutki. Była biopsja (wynik OK), co pół roku USG, TSH (zawsze w normie). Brałam Eutyrox, poźniej w ciąży jodid. Po urodzeniu dziecka, moja "mądra inaczej" pani doktor, wysłała mnie na scyntygrafię, podczas gdy ja karmiłam dziecko piersią. Zapewniała mnie kilkarazy że mogę to badanie zrobić, że jest bezpieczne dla dziecka. Na szczęście przed badaniem zapytałam o to w pracowni scyntygraficznej. Nie zrobiłam tego badania i więcej do owej pani doktor nie poszłam. Zaniedbałam sprawę.... Do endokrynologa wybrałam się 3 tygodnie temu. Zleciła USG, TSH, FT3 i FT4. Już podczas badania w gabinecie stwierdziła że guzek się powiększył i że raczej mam się nastawić na zabieg. Okazuje się że mam nadczynność, ale chyba nizbyt wielką TSH poniżej 0,01 (norma 0,4-4), FT3 6 (n. 1,8-4,2), FT4 2,94 (n. 0,8-1,9). Ale najbardzoej niepokoi mnie wynik USG (po tym, co poczytałam na forum): Struktura miąższu o obniżonej, niejednorodnej echogeniczności. W płacie lewym ognisko o mieszanej echogeniczności 23,7x15,5x28,5mm, unaczynienie typ II. W płacie prawym kilka ognisk ubogoechowych, nieostro odgraniczonych o średnicy do 5,5mm. węzły chłonne nie powiększone. Wizyta u endo w poniedziałek. Powinnam się martwić??
-
Gosikka, Maksiu też nie dostał, sam sobie wziął, korzystając z chwili nieuwagi babci. A potem już się tylko domagał.
-
Mysza, witaj :) miło Cię widzieć. Jak Twoja Martynka? Mam nadzieję że zostaniesz z nami. Sylwia, to nie kwestia odwagi, tylko raczej konieczność. Ja się raczej boję tego, że guz się uzłośliwi, wolę się go pozbyć, zanim się tak stanie. Poza tym przeszkadza mi. Uciska na krtań, cały czas czuję kluchę w gardle. Ja jakoś moich kłopotów z włosami nie skojarzyłam z tarczycą, a może to jest powód? We czwartek idę na USG, wtedy odbiorę wyniki TSH i anty TPO i zobaczymy. Na razie nie martwię się na zapas. Misiu, Maksiu rozumie bardzo dużo, a jeśli chodzi o gadanie, to się rozkręca. teraz na pytanie ile ma lat odpowiada: teji! Nie Maksiu, nie cztery, ile masz latek? teji!!! Nie cztery, ile mawsz latek? dwa..... Poza tym postępy nocnikowe, bez nocnika. Do niedzieli nie dał się namówić na sikanie, jak nie miał czegoś między nogami (pieluchy czy majteczek). W niedzielę poszliśmy na spacer drogą między polami. Po lekcji poglądowej (tata demonstrował) zrobił siusiu na trawkę (chociaż miał pampersa, bo to wcześnie rano było). Widać było skupienie na buzi i wysiłek :) Dziadek dostał wytyczne, że ma służyć za przykład i coraz częściej udaje się zrobić siusiu nie w majteczki (ale o nocniku nie chce słyszeć). A już byłam lekko podłamana, a moja mama mówiła żartem, że jak pójdzie do wojska to się nauczy... Dziś byliśmy z przedszkolem na wycieczce w fajnym gospodarstwie agroturystycznym. Były kuce (wszystkie dzieciaki jeździły), strusie, bażanty i pawie, kilka ras psów (szczeniaczki), kozy które dziciaki mogłu głaskać, dmuchany zamek - zjeżdzalnia, ogrodzony fajny teren. Dzieciaki się wyszalały, popadały w drodze powrotnej w autokarze, zmęczone ale szczęśliwe :D
-
Hej dziewczynki :) Widzę, że pustki tutaj, gdzie się podziewacie wszystkie? Zrobiłam Maksiowi urodzinowy torcik z truskawkami, muszę go jeszcze wykończyć. Zamierzamy wyruszyć koło 3, żeby być jak się obudzi rano :) Siedzę jak na szpilkach. Maksiu, ile masz lat? Dwa. I pokazuje dwa wskazujące paluszki :) Idę dokończyć tort, spakować rzeczy i spać. Miłego weekendu
-
Majorek, pytałaś jak wykryto u mnie guza. Lekarz na badaniach okresowych w pracy pomacał szyję (podobno ma hopla na punkcie tarczycy, pracuje w szpitalu i pielęgniarki po oddziale gania, sprawdza tarczyce) i kazał mi iść do lekarza i sprawdzić. On tego guza palcami wymacał.
-
Cześć dziewczyny :) Gosikka, nie gniewam się na tallibka, mnie też rozśmiesza ta ksywka. Ale coś w tym jest, chyba zaczął się okres buntu dwulatka... Mnie to nie martwi, bo świadczy o prawidłowym rozwoje, tylko nie wiem jak babcia to zniesie... Majorku, auto udało się naprawić i jedziemy w sobotę, pisałam wczoraj :D Maksiu już bardzo tęskni, słyszę to w jego głosie jak rozmawiam z nim przez telefon. Dziś płakał jak kazałam mu oddać telefon. \"moje mama, tutaj...\" (przy tutaj dziabie palcem wskazującym w środek drugiej dłoni) Eeeeeeeehhhhhhh, serce mi pęka. We wtorek są jego urodziny, a nas tam nie będzie. Dziś Darek kupił mu świeczki urodzinowe, z malutkim pociągiem :) . Lokomotywa i wagoniki to podstawki pod świeczki (zamiast tradycyjnych kwiatuszków).
-
Majorku, i jeszcze raz to co już kiedyś pisałam. Małgosia po prostu śliczna, sama słodycz, aż mi się chce jeszcze córeczkę...(pomarzyć wolno ;) )
-
Aaaaa, i naprawiliśmy dzisiaj auto, to znaczy Darelk naprawił, a ja pomagałam i jedziemy w sobotę do Maksia :D Hurrrrrrrrraaaaaaaaa!!!!
-
Cześć dziewczyny :) Nie jest tak źle. Tęsknię co prawda, w domu pusto i cicho, brakuje jego szczebiotu, jego rączek na mojej szyi, gmerania we włosach i w ogóle wszystkiego. Ale wiem, że jest pod dobrą opieką (100% zaufania do mojej mamy), oddych czystym powietrzem (a nie miejskim smogiem) i ze jest mu tam dobrze. Dzwonię do niego przynajmniej dwa razy dziennie. Jeśli chodzi i wodniaka, to prawdopodobnie czeka go zabieg. Z tego co wyczytałam w necie nie jest skomplikowany i może być wykonany w tzw. procedurze jednodniowej - czyli dziecko wychodzi do domu w dniu zabiegu. Nie wiem na razie, czy operacja będzie konieczna, u niego ten wodniaczek jest malutki, różnica między jednym jąderkiem a drugim jest niewielka. Zobaczymy co powie chirurg. Z tego co wyczytałam, istnieje jeszcze niewielka szansa że się wchłonie.
-
Buaaaaahaaaaaahaaaaaaaaa !!!! Jadzie....... no pięknie :D
-
Witajcie Jak Wam minęła niedziela? Gosikka - jeszcze się załapałaś na drożdżówkę - wielki kawał dla Ciebie. Do tego mleczko (jeśli lubisz) :D Misiu - odpoczęłaś troszkę?? Majorek, myślałam o Twoich kłopotach z usypianiem Gosi. I tak sobie myślę, może to dlatego, że ona nie ma stałego rytmu dnia? Kładziesz ją zawsze o tej samej porze? Dzieci potrzebują regularności.
-
Weekendowe pustki... A ja dziś miałam pracowitą sobotę. Odgruzowałam mieszkanko tak porządnie, odwaliłam kupę prania, przejrzałam rzeczy Maksia na wyjazd. Na koniec zrobiłam ciasto drożdżowe, właśnie się piecze :D
-
Witajcie kochane :) Znów mnie parę dni nie było... Ja też ostatnio jakaś do niczego jestem (Jaaga, Sylwia), że padałam razem z Maksiem, przy usypianiu, a potem wstawałam tylko po to żeby się umyś i przebraź w piżamę... Gosikka, dół minął :) Majorku, wszystko się ułoży, tylko bądź dobrej myśli. Czasem rozwiązania, które wydają się nie do przyjęcia, w dłuższej perspektywie czasu okazują się być szczęśliwymi. Uszy do góry, będzie dobrze My byliśmy dziś na USG serduszka Maksiowego. Bardzo bałam się że nie pozwoli sobie zrobić i będziemy musieli pójść do szpitala i znów to nieszczęsne relanium, po którym Maks dostaje świra... Przygotowywałam go cały tydzień - opowiadałam mu że pójdziemy, że go rozbiorę, że położy się na podusi (w specyficznej pozycji - poduszka pod placami, żeby klatka była wypięta), ze pani doktor posmaruje kremem (a krem to coś co moje dziecko uwielbia - tu mała dygresja - chodź umyjemy buzię - NIE! Ale jak umyjemy to posmarujemy kremem - Maksiu stoi pod umywalką :D ) i będzie glaskać takim czymś (za głowicę usg robił dezodorant w w sztyfcie) i że Będzie mógł zobaczyć swoje serduszko w telewizorku. I bawiłam się z nim tak codziennie. Dziś na badaniu -po prostu anioł. Zachował się jak dorosly - podłożł ręce pod głowę, leżał spokojnie i obserwował co się dzieje. Nie był ani wystraszony, ani spięty. A wynik - taki jak poprezednio - czyli jest dobrze, wada się nie pogłębia i nie wymaga na razie interwencji. Do obserwacji. Następne USG za rok. Jak dla mnie super :D Powiedziała nam jeszcze kardiolog że mamay go traktować jak zdrowe dziecko, co też czynimy od dawna. Czasemj zapominam że ma wadę serca. Wracając wstąpiliśmy po drodze na spacer do Parku Szczytnickiego, nakarmić kaczki i inne ptaszki. W parku pusto, cicho i spokojnie, była tylko mama z roczną dziewczynką i karmili te kaczki razem. Zbieraliśmy się do powrotu, więc mówię Maksiowi - zrób ładnie papa i poślij dziewczynce buziaczka (takiego rączką) a on podszedłdo niej, objął jej buzię rączkami i pocałował prosto w usta... :D ufff, ale się rozpisałam.... jak nigdy :)
-
Dobry wieczór Mam chandrę, którą zapijam czerwonym winem i zagryzam czekoladą z orzechami. Mogę się podzielić (nie chandrą oczywiście) Buziaki
-
Hej dziewczynki, macham łapką Gosikka, ale wróć :) No i co tak pusto dzisiaj??