Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

rozmiar 48

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez rozmiar 48

  1. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    No, no ambiens - gratulujé spadku wagi! 1,5 kilo naraz to niezly powód do radosci!! :D Az sie chce dalej odchudzac, nie?? ;) Calineczko - takie podjadanie jest najgorsze. niby sie bierze tylko jeden plasterek, tylko jedná lyzeczké, tylko jednego késa, ale jak zliczyc to do kupy - wycodzi bardzo duzo :-0 Tym bardziej, ze organizm powinien dostawac o w miare tej samej porze jedzenie, a nie \'porozrzucane\' po calym dniu. Warto sie wystrzegac, a przy tym cwiczyc sobie sile woli, ktoa bedzie potrzebna w duzo trudniejszych przypadkach ;) A co do mnie - waga taka sama, aczkolwiek musze cos napisac. No musze, chocby nie wiem co.... Mam na swoim koncie grzech bowiem. Ooooooogromny!!! Nie to, zebym miala przez to jakis specjalny dól, nie! Wlasciwie to dola w ogole nie mam z powodów, o których zaraz napiszé. Najpierw muszé wykrztusic wszem i wobec to co wczoraj zrobilam. Moglabym tego teoretycznie nie pisac, ale musze, inaczej zezrá mnie wyrzuty sumienia, a obiecalam, ze bede psiac wszystko. Dobra, koniec tego lania wody i grania na zwloke ;) Wczoraj bylam w McDonaldzie i zjadlam 2 piétrowego cheesburgera, frytki i colé. :-0 Tak. Dokladnie to, co napisalam. Nikomu sie nie przewidzialo.... A bylo to tak, ze pojechalismy z mézem na basen. Tak, z moim osobistym mézem! :D Niewtajemniczonym wyjasniam, ze nigdy od kilku lat nie bylam z mezem nad wodá, nie na basenie, itp.Chodzilam zawsze sama, albo w ogóle. Ze wstydu :( Wczoraj jednak sie przemoglam. W sumie to zal mi sie go zrobilo, ze jest niedziela, ja sobie jade na basen, a on ma siedziec sam w domu. Zresztá prosil, czy moze jechac. Zgodzilam sié, wiedzác, ze przeciez lepiej juz wygládam ;) I od tego wszystko sie zaczelo. W drodze on powiedzial, ze jest glodny i zebysmy pojechali do Maca. No wiéc sie zgodzilam, a tam, jak gdyby nigdy nic powiedzialam, zeby mi zamowil wlasnie to, co wymienilam przed chwilá..... Jezu!! Nie czulam jakos strasznych wyrzutów, nie wiem czemu. Moze dlatego, ze wiedzialam, ze schudlam juz troche, (najwiecej w zyciu!), nie wiem. A moze dlatego, ze przeciez w perspektywie byl basen?! Plywalam na basenie 80 minut. To jeden z powodow, dla ktorych nie mialam dola. Czulam sie wrécz nawet lekka po tym basenie. To \'danie\' (drugi raz mi juz nie przejdzie przez klawiaturé) bylo jedná rzeczá, którá zjadlam wczoraj. Nic wiécej nie ruszylam. Po powrocie z basenu, troche odpoczelismy, po czym poszlismy do parku grac w badmintona. Troche pogralismy, ale byl taki wiatr, ze skonczylo sie na siedzeniu na kocu i gawédzeniu. Taki wiéc mialam wczorajszy dzien...... Dzis wypilam Kubek Grzybowy, barszcz, plaster drobiowej szynki, oraz malá pizzé, (naprawdé malutka i miala tylko 217 kcal) ;) Pijé wodé i co jakis czas przegládam sie w lustrze, bo ladnie dzis wygladam ;) Piszcie co z Wami!!!!
  2. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    No więc dzień w miarę udany. Zjadłam lunch, taki jak mial być - szpinak, (dodalam troche jogurtu), jajka, pomidory. Potem bylam w mieście i zjadlam loda. Ale ale! Nie normalnego loda, boże broń! :D Truskawki zmiksowane z kostkami lodu to były, raczej do picia niż do jedzenia. Bylo w tym na pewno trochę cukru, bo czulam, ale trudno :-0 Po powrocie zjadłam 2 plastry wędliny - szynka wieprzowa i drobiowa z kilkoma liśćmi sałaty. To zamiast tego befsztyka, bo już mi się go nie chciało robić. Wieczorem, jak się chłodniej zrobi - idziemy z mężem na badmintona. Kupiliśmy dzisiaj i będziemy trzaskać :D No i znając życie, bez piwa się nie obejdzie..................... (Przeglądalam się dziś w szybach sklepowych i muszę powiedzieć, że wyglądalam calkiem calkiem. Lepiej, niż jakiś czas temu.) ;) Jest O.K. A jak u Was Kochane!?
  3. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Spóźnione Panie niech doczytają to, co je interesuje; napiszą, co mają do powiedzenia, a tymczasem ja wpadam na moment, (bo nie mam zbyt wielu wieści od wczorajszego wieczora) :D. A więc, kto spojrzy na moją stopkę, zobaczy moją dzisiejszą wagę ;) 81 jak w mordę strzelił! Ni mniej, ni więcej! :D Weszlam na tę wagę, którą dostosowalam do wagi basenowej, (żeby pokazywala to co waga na basenie, znaczy). I dziś jestem pół kilo chudsza niż ostatnim razem. Super. To na pewno dzięki rowerowi i basenowi, a i pewnie trochę dzięki siatkówce, jakakolwiek by ona nie była :) Dziś obudzilam się i pierwszą myślą było oczywiście, by iść się zważyć. Ja już tak mam, że od pierwszego otwarcia oka rano, do zmrużenia drugiego w nocy, myślę ciągle o moim odchudzaniu. Czy to dobrze, czy źle - nie wiem. Ważne, że efekty są i to nie tylko w myślach. A więc drugą moją myślą było - co dziś będę jadła. I wymyśliłam, że zrobię sobie dzisiaj Pierwszy Dzień Kopenhaskiej Nie, nie zamierzam zaczynać całego cyklu, nie chcę przechodzić przez 2 tygodnie tej katorgi. To tylko jeden dzień. Wiem, że to dobra i skuteczna dieta, menu ma odpowiednio dobrane, więc tak postanowilam. Dzisiaj jem tak, jakby byl pierwszy dzień kopenhaskiej. Dla przypomnienia: Śniadanie 1 kubek czarnej kawy, 1 kostka cukru. Lunch 2 jajka na twardo gotowany szpinak (brokuła) 1 pomidor Obiad 1 duży befsztyk, sałata z olejem i cytryną Właśnie stoi koło mnie studząca się kawa, (bez cukru jednak). Lunch zjem o 12 a obiad o 16. A tak w ogóle, to dziś chyba kupię badmintona i będziemy z mężem grać. Z tego, czy czytalam, to traci się tyle kalorii, co podczas pływania (!!!), czyli 400 kcal/h. Nikt nie mówi, że mam zamiar nieprzerwanie grać przez godzinę, ale po kilka sesji po kilkanaście minut na pewno da jakiś skutek. Lepsza jakakolwiek aktywność, niż żadna. Ostatnio próbuję sobie przypomnieć, co lubię, co sprawialoby mi przyjemność i zamierzam to robić. Zwykle moje zycie polegalo na siedzeniu przed kompem lub teleizorem, ewentualnie w ogródku piwnym z browarem w ręku.... Haha - ale od jakiegoś czasu moje życie jest inne i ja naprawdę to lubię!!!!! :D Czekam teraz na Wasze relacje. Gdzie Was tak wywiało wszystkie?! Znikłyście tak.... bez pożegnania??
  4. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Jeśli nie cyganisz Calineczko, z tymi ćwiczeniami, to jestem bardzo z Ciebie dumna :P Bardzo dobrze. I jazda na rowerze, i basen, i siłownia wymagają wysiłku, więc pamiętaj o tym, że nie tylko Ty wylewasz siódme poty nad swoimi ćwiczeniami! Niech to Cię motywuje i zarazem pociesza. Wszystkie jedziemy na jednym wózku i nie ma mowy, żeby ktoś przestał pracować nad tym, żebyśmy dojechały do celu :D Sama widzisz, że się opłaca, bo na pewno samopoczucie masz lepsze; mimo zmęczenia - na pewno czujesz się świetnie, że tego dokonałaś. Już niedlugo Ci się to wynagrodzi, zobaczysz ;) A co do balsamów - możesz przypomnieć, który to taki cudotwórczy? :) Masujesz się zwyklą gąbką, czy jakąś specjalną? I taką miękką, gładką, czy raczej szorstką, twardą? A ja wlasnie z godzinę temu wróciłam z roweru. Jeździłam trochę ponad godzinę, na najmniejszej z mozliwych, przerzutce. Z moich obliczeń wynika, że razem z basenem spaliłam dziś ok. 750 kcal. (Nie wspominająć nic o tych, ktore się spala \"żyjąc\") ;) Dzień zaliczam do udanych, mimo trochę większej ilości kcal, niż planowałam, (ale w 900 się mieszczę) :)
  5. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Nie wiem, co z tamtym linkiem, ale nie działa, więc daję inny: ------>>>>> http://images2.fotosik.pl/117/dedbdc620c4fcb96.jpg
  6. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    ambiens - więcej spalisz na tej siłowni niż ja na moim basenie, więc nie ma czego żałować chyba ;) Ja na silownię nie pójdę, bo to dla mnie zbyt pracochlonne, nie jestem taka silna..... Plywanie lubię, dlatego chodze gdy mogę, nie męczę się przy nim, co na pewno by się stalo przy silowni :-0 A wiec bylam na basenie, ale plywalam tylko godzinę :( - był taki tłok, że nie można bylo normalnie plywać. Zamknęłam więc zegar i wrócilam do domu. Po powrocie obiad: talerz fasolki szparagowej, solonej + jakieś 10 dkg mięsa drobiowego gotowanego + musztarda + Kubek pomidorowy + laska selera. Poniżej tabelka wraz z kaloriami. Suma, jak widać 842 kcal :-0 http://img361.imageshack.us/img361/8952/untitledfr8.jpg Nic już dzisiaj nie jem. Zamiast tego idę na rower niebawem. Wczoraj poraz kolejny mialam wreszcie iść, ale znowu skonczylo się wyjsciem z mężem do parku na siatkówkę. Tylko, że gralismy łącznie może jakieś 20-30 minut (chyba!), bo głownie siedzielismy na kocu i gadaliśmy. Muszę iść na ten rower, bo coś czuję, że tyję. Nie wiem czemu, tak jakoś wewnętrznie czuję :(:( Dlatego dziś nic mnie nie powstrzyma.
  7. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Calineczko! Tak się cieszę!!!! Widzisz, nie taki diabeł straszny! Bolałoby Cię wszystko, gdybyś za pierwszym razem robila nie wiadomo ile trudnych, forsujących ćwiczeń. Organizm nieprzyzwyczajony buntuje się; nikt go nie przygotował na tak wycieńczające zadania :( A tak - powoli, powoli i już niedlugo będziesz sama siebie zadziwiala swoją formą. Zobaczysz, opłaci się, bedziesz sobie dziękować. Wybieram się dziś na basen. Zasiedzialam się od rana przed tym kompem, ale muszę iść, bo nastepny raz nie wiem kiedy będę mogła, (praca) :( Zjadlam dziś na razie 2 laski selera, serek \"smarowny\" ok. 120g, a teraz czekam na wystudzenie Kubka o smaku szparagowym. Wszystko liczę na ok. 320 kcal. Mam nadzieję, że śniadanie i trochę wczorajszych kalorii spalę dziś na basenie.
  8. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    calineczko - nikt nie wymaga od Ciebie jakichś wielkich forsujących ćwiczeń! Jesli nie ćwiczylaś dlugo, albo nigdy, zacznij od czegoś prostego. Dzień po dniu zwiększaj ilości wykonywanych ćwiczeń, albo wydlużaj czas. Na początek mozesz np. robić brzuszki. Zrób np. 4 razy po 15 brzuszków dziennie. To nie wymaga wiele energii, uwierz. Po kilku dniach będziesz mogla robić je częściej i więcej. Możesz iść na specer, ale taki porządny, szybki. Weź sobie jakąś muzykę na uszy, najlepiej rower, jeśli masz i pedałuj sobie powolutku. Pamiętaj, że gdy chcemy się odchudzać, nie możemy jeździć na rowerze jak najszybciej i jak najciężej, a jak najdluzej. Przy budowaniu mięśni liczy się siła, jaką się wklada w jazde na rowerze. Przy odchudzaniu zaś - odwrotnie - sila się nie liczy w ogóle, a CZAS, który przeznaczamy na jazdę. Ja ustawiam sobie w rowerze najmniejszą przerzutkę, że rower ledwo się rusza, tak wolno jedzie. I tak jeżdzę godzinę, lub trochę więcej. Na początek dobrze, jak bedziesz jezdzila nawet 15 minut. Wiadomo, że \"się nie chce\" :-0, ale to tylko dlatego, że ćwiczenia kojarzą się z dużym wysilkiem, a po co się wysilać, jak można posiedzieć, lub poleżeć sppokojnie, nie? :P Pare minut to zawsze lepsze niż nic. Lepiej się poczujesz psychicznie, bedziesz zadowolona, że sie przemoglas, a po paru dniach ziwekszych czas cwiczen. Możesz tez robic przysiady, (po 10 na przyklad, na początek. Jak sie wstydzisz przy domownikach - ja sie wstydze - :P to możesz je robic w łazience) Pamietaj - nie musisz iść od razu na caly dzien na basen czy silownię. Możesz porobic przysiady, brzuszki, podskoki, bieg w miejscu - COKOLWIEK! To lepsze niż nic!!!!!!!!! A nie kosztuje wiele.
  9. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    I znowu widzę 2 nowe osoby! :D Jak miło!! Każdy może się do nas przyłączyć, o ile ma/miał podobną wagę/rozmiar co my. Inaczej - trochę to bez sensu. ;) Cięty język - jeśli koleżanka się rozwodzi dlatego, że mąż znalazł sobie szczuplejszą - nie sądzę, by cokolwiek pomogło w tym, żeby dała spokój sobie, odzyskala radość życia, czy nagle przestala się przejmować. Przypominanie jej o tym, że jest gruba - tylko przysporzy jej zmartwień, tylko ją dobije. Poczuje się kompletnie do dupy, choć pewnie już tak się czuje. Wg mnie - lepiej odczekać jakiś czas, i to calkiem nie krótki, nie potęgować jej smutku. Możesz jednak, gdy spotykasz się z nią, raz po raz zainicjować jakąś rozmowę np. o zdrowym stylu życia, o odchudzaniu, o uprawianiu sportu. Nie musisz tego mówić w kontekście jej figury, ale tak ot, niby bez żadnego kontekstu. Możesz po prostu z nią czasem rozmawiać na tematy związane z dbaniem o sylwetkę, może o tym, co inni robią, jak inni schudli, (możesz nawet wymyslic z glowy jakąś hitoryjkę) ;) - myślę, że prędzej czy później ona zacznie o tym myśleć w kontekście samej siebie. Możesz mówić o innych, o ludziach w telewizji, o koleżankach - byle nie o niej. Ręczę Ci, że po pewnym czasie to zadziała, (to psychologiczna metoda wywierania wplywu). maarthek - a co to za brzydki wpis?! jedno zdanie i to wszystko! Wracaj tu natychmiast i mów co sie stalo, że tak tracisz nadzieję! :-0 Pamiętasz jak ja się załamywałam, bo przez 2 tygodnie bardzo ostrego odchudzania nic nie chudlam!? Może nie pamietasz, ale tak bylo jeszcze niedawno! Gdybym wtedy się poddała i rzuciła to w cholerę - teraz pewnie już ważyłabym z 4 kilo więcej, bo ze złości i żalu zaczelabym sie pocieszać pysznym żarciem. Ale przetrwalam ten najgorszy okres, dałam radę! Teraz jestem bardzo z tego zadowolona, bo waga spada. Może trochę wolno, ale spada. To lepsze niż nic! Przez to wiem, że warto caly czas walczyć! Bez walki nie ma NIC, a conajwyżej jeszcze większa nadwaga, a tego przecież nie chcemy. Wracaj do diety, i to już !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jestem dziś bardzo pozytywnie nastawiona do świata i do siebie :D Na śniadanie wypilam kubek grzybowy, (rzeczywiscie, moze powinnam kupowac takie gotowe zupy, ale w sumie, juz bym chyba wolala sama zrobic, bo lubie gotowac...) Jak sobie wczoraj obiecalam - poszlam dziś na basen. Tylko nie rano, bo jakimś cudem obudzilam się okolo 13-tej O_o Pojechalam na basen, plywalam 80 minut bez przerwy ;). Po basenie poszlam zgodnie z planem się zważyć. Wiedzialam, że powinnam ważyć mniej niż ostatnio, bo przeciez cały czas na diecie jestem, (z malymi grzeszkami co jakiś czas) ... No i nie pomylilam się. Mimo grzeszków, mimo chwilowych łamanych obietnic i założeń - waga spadła i to jak!!!!!! 81,6 kilo !!!!! :D:D:D:D Jezu, jak się cieszę! Od razu uzupelniam moją stopkę, (którą trzeba będzie przykrócić niedlugo, bo będzie dluższa niż posty niebawem) ;) Co do tabelki, to w takim razie nie uzupelnię jej dzisiaj, skoro postanowilyscie wpisywać wszystko w czwartek :) Od razu mówię, że mogę wpisywać moje zmiany co czwartek, ale ważyć i tak sie bede codziennie. Inaczej nie umiem :( Nie wytrzymalabym po prostu! Ciekawosc by mnie tak zżerala, że myslalabym tylko o tym! A i tak już dużo cierpię przez staranie się dotrzymywać moich postanowień, że to kolejne by mnie zabiło. :-0 Cieszę się ogromnie że już tyle ważę... Już nie mogę się doczekać, aż waga pokaże 7 na początku !!!!!!!!!!!!!!! :D Na to jednak musze jeszcze ostro popracować. Póki co - moje zepsute (źle pokazujące) wagi ustawilam w takich miejscach domu, żeby wskazywaly tę wagę, którą dziś pokazala ta waga na basenie. W ten sposob bede wiedziala niemal na 100%, że nie kłamią, (bo jak pisalam - w każdym miejscu domu pokazywaly co innego).... Oprócz wspomnianego juz kubka grzybowego, (cholera, mam wyrzuty sumienia, że je jem) :-0 - zrobilam sobie po przyjsciu z basenu obiad, który jednoczesnie jest moim ostatnim dziś posiłkiem. Ryż po indyjsku ;) Okolo 150 ml ryżu + sos zrobiony z: podsmażonego lekko drobiowego chudego mięska, papryki, pomidorów, fasoli czerwonej, pieczarek i dużej ilości pysznych przypraw :) Pyyyyyszne! Wypilam 1 herbatkę na trawienie, druga wlasnie się studzi. A wczoraj gralam jakiś czas w siatkę w parku, i skakalam trochę na moich \"skocznych\" butach, o których pisalam kilka stron wczesniej. Męczy to jak cholera! I bardzo dobrze! A jutro znow na basen! Moja nowa waga mobilizuje mnie do dalszej pracy. Wiem, że mi się uda!!!!!!! :) Pozdrawiam i całuję wszystkie odchudzające się tu kobiety!!!! Jestem z Wami; życzę Wam wytrwalości w postanowieniach. Warto, naprawdę!
  10. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Wpadam tylko na chwilé - nie mam czasu - zeby powiedziec, ze pomysl \"dnia plynnego\" chyba wypalil ;) wiem, ze nie powinna chwalic dnia przed zachodem, ale póki co - jest o.k. - dlatego moze dzieki temu postowi doprowadzé ten dzien do konca na samych plynach. wypilam juz ze 3 kubki barszczu Winiary, rano té kawé, o której wspomnialam i ciágle pijé wodé. Juz kilka razy bylam o krok od wziecia czegos do zjedzenia; a to kawalek miesa, a to plaster sera zoltego - ale nie wymiéklam ;) - dalam radé. Jak mam moment kryzysu, czyli jestem juz gotowa cos jednak zjesc, tlumaczác to oczywiscie tysiácem rzekomo logicznych argumentów - lecé po szklanké wody. Po jej wypiciu jest juz mi lepiej. Zaspokajam glod i pragnienie, nawadniam \"organizm\" i z kazda szklanká wody dziékujé sobie, ze to tylko woda, a nie np. jakies zarcie :) Do zobaczenia pózniej! (A co tu taka pustka?)
  11. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    nie wiem dlaczego na końcu mojego postu pojawilo się slowo \"dzisiaj\" - nie napisalam go przecież! cuda jakieś! :D
  12. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Pufka - witaj nowa koleżanko! No wlasnie - szczuple koleżanki doprowadzają czasem do szału. Z usmiechem na ustach zaproszą Cię na imprezę, bo do glowy im nawet nie przychodzi, że moglabyś nie chcieć iść. A ty nie chcesz, bo się wstydzisz. :( Oj, tak to już z nami jest. Taka już nasza dola. Ale wiesz co? Powiem Ci coś. Tak wcale być nie musi!! Powiem więcej: Tylko i wylącznie od Ciebie samej zależy, czy będziesz szczupla, czy nie. Ja już tę myśl zaakceptowalam i powtarzam ją sobie jak mantrę; za każdym razem, gdy jakieś głupie myśli przychodzą mi do głowy. Gdy jestem bliska załamania, poddania się, lub wzięcia do usta czegoś \"niedozwolonego\" - zawsze staram sobie przypominać te smukłe zgrabne kobiety, ktore mijam z zazdrością na ulicach. :( Te koleżanki, które wesołe i radosne nie wstydzą się pokazać pleców, czy bioder, założyć bikini :( Te swobodnie zachowujące się na plaży kobiety - grające w piłkę plażową, wylegujące się na leżakach w ledwo zakrywających ciało strojach :( Te wszystkie dziewczyny, które przebierają w sklepach między króciutkimi jasnymi szortami, ślicznymi sukieneczkami :( A ja co? chowam się po kątach, jak jakis dzikus :-0 - ani sie ladnie ubrać nie mogę, bo w moim rozmiarze już nie robią ładnych rzeczy, tylko namioty i spadochrony. Ani na plażę, czy na basen nie pójdę z mężem, czy z kimkolwiek, bo sie wstydzę, (tylko sama, żeby nikt mnie nie znał) :-0 - szkoda gadać. I o tym wlasnie myślę, gdy przechodzę kolo budki z fast foodami. I to mi pomaga. A czasem nie, (jak choćby w tym zoo ostatnio) :-0 Pufka - przychodź jak najczesciej. Pomożemy Ci a ty pomożesz nam. Pilnujmy i kontrolujmy się nawzajem.Zobaczysz - uda nam się i bedziemy sexowne jeszcze bardziej niz te, co są teraz. ;) Ja dziś wypilam rano kubek kefiru (ok. 200 kcal). Potem wypiłam kubek barszczu Winiary i kawe z mlekiem - bez cukru. Z tego, co liczę - to ok. 282 kcal. Jest dobrze. Może dziś zrobię sobie wlasnie dzień płynów? Bęben zapcham, a kalorii pochłonę mało... Hm.. trzeba to przemyśleć.. Dzisiaj
  13. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Co do wody. Wiem, że ją się \"wypaca\" ćwicząc. Ja muszę dużo jej pić, inaczej mój organizm się odwodni. Piję herbatki przeczyszczające, a one powodują odwodnienie organizmu, jeśli nie pije się dużo płynów. Poza tym - wszędzie zalecane jest picie 2 litrów wody i staram się w tym mieścić. Czy wiecie, że niedobór wody w organizmie może spowodować przytycie nawet 2 kilo miesięcznie!? :-0 Gdy pijesz - organizm pracuje bardziej niż gdy nie ma w sobie nic. Co prawda - to trawienie odbywa się bardzo szybko, ale cialo też potrzebuje energii, by przepuścić płyny przez wszystkie potrzebne zakamarki i wchłonić co potrzeba ;) I wtedy też spala kalorie. A przecież o to nam chodzi. :) Calineczko - tak, tusza to mój kompleks i nic w tym odkrywczego. Nie sądzę, by gdziekolwiek byla kobieta, którj wszystko jedna czy jest gruba i nieapetyczna, czy szczupla i przyciągająca wzrok. Nie ma co ukrywać - moja waga to moja największa bolączka. Przez wiele lat tlumaczylam sobie, że przecież cialo to nie wszystko, że przecież ludzie się lubią, lub nie lubią za charakter i duszę a nie za ciało. Przez dłuuugi czas wmawialam sobie, że pogoda ducha, sympatyczny sposób bycia i radość na ustach - powodują, że nie ważne jak wyglądasz - i tak wszyscy cię lubią. Wielu nadal tak sądzi i pewnie jakaś prawda w tym jest. Wedle badań, ludzie pulchni uważani są za sympatyczniejszych i są częsciej bardzij lubiani niż szczupli, czy chudzi. Czlowiek gruby, nadrabia sposobem bycia swój wygląd. Często tacy ludzie opowiadają dużo dowcipów, dużo się śmieją, zapraszani są na imprezy, o ludzie lubią ich towrzystwo. Bo oni wiedzą, że żeby zyskać sympatię i akceptację, muszą się nastarać więcej niż ludzie atrakcyjni, (potwierdzają to badania, ale i obserwacja życia). Opisywana przez ciebie kobieta na weselu, pewnie bywa rozchwytywana na weselu, ludzie dobrze się z nią czuli. Ale ciekawe który z mężczyzn chcialby z nią umówić się na randkę, lub..... nie powiem już co :-0 Często takie osoby są lubiane, pewnie! Ale jako kumple, jako super przyjaciele, tacy z którymi to nudzić się nie można. Ale często też kobiety taki nie są traktowane jak kobiety. I mnie się już to znudzilo. Ja uchodzę za osobę żywą, pewną siebie, mało kto mysli chyba o tym, że mogę mieć jakieś kompeksy. Nie jestem brzydka, podobam się (choć raczej użylabym tego stwierdzenia w czasie przeszlym) i widzę różnicę. Różnica ta dotyczy w traktowaniu mnie i kobiet atrakcyjnych, zgrabnych, szczupłych, sexownych. Co poradzę na to, że też bym chciala być traktowana czasem jak kobieta. Tak, jestem próżna - jeśli ktoś to tak zrozumial. Bo już mam dość bycia traktowaną jak po prostu \"kumpel\". Chcę by widziano we mnie kobietę. A z taką wagą jak moja - raczej tego nie osiągnę. I zmiana tego myślenia nie jest raczej możliwa. Dopiero gdy schudnę, będę szczęsliwa, bo wmawianie sobie rzeczy, które nie istnieją - już mnie znudzilo, zmęczylo i już w nie nie wierzę. Nie chcę szukać argumentów na to, że jestem aktrakcyjna. Ja chcę je po prostu mieć!!!!
  14. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Wracam do zdrowia, trzeba przyznać, (dzięki) :) Na tyle dobrze sie czuję, że już mam za sobą serię moich półbrzuszków, (40 sztuk) :) Zaraz po napisaniu tego posta przysięgam zrobić drugie tyle. Widzę, że masz bardzo pozytywne podejście do ludzi i świata. Bije to z Ciebie, przynajmniej ja to widzę. Ze mną jest inaczej. Nie ufam ludziom, często wietrzę podstęp, rzeczy, które mnie bardzo osobiście dotyczą, pozostawiam tylko dla siebie. W Internecie mogę sobie pisać o czym chcę, bo po pierwsze - co mnie to obchodzi co tutaj o mnie myślą, a po drugie - mam odpowiedni dystans do znajomości internetowych, do tych dobrych i tych złych. Nie ma tu żadnego dowodu na to, kim jestem, więc jesli ktoś się chce pobawić w detektywa - proszę bardzo, i tak do niczego nie dojdzie. A nie sądzę by komuś się chcialo robić konkretnego dochodzenia, bo takie są jak najbardziej możliwe. Co do ludzi jeszcze - myślę, że dążenie do szczupłej sylwetki zmienić może też moje podejście do ludzi. A na pewno pozbawi mnie wielu niepotrzebnych myśli, o tym, że ktoś-gdzieś-jakoś myśli o tym, że jestem gruba, itp. Będę spokojniejsza, bardziej pewna siebie, (choć wszyscy mówią, że jestem pewna siebie!) i nie będę bała się wejść na salę pełną ludzi tylko dlatego, że każdy zwraca uwagę najpierw tylko na moją nadwagę :-0
  15. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Calineczko - widzisz, ja wychodze z założenia, że jeśli się często zwraca na coś wszystkim uwagę - to oni to naprawdę zaczynają zauwazać. Może gdyby im o czymś nie mówić - nigdy by sami na to nie wpadli, a nawet jeśli - nie rozmyślaliby o tym tak intensywnie, jak wtedy, gdy im się to tłucze do głowy na każdym kroku. Tym bardziej, jeśli chodzi o odchudzanie. Czasem nawet nie zwracamy uwagi na to, że ktoś ma nadwagę, że jest trochę pulchniejszy, że ma większy rozmiar, itp. Ale gdyb y ten ktoś zaczął nam o tym opowiadać, mówił o swoich przemyśleniach, o swoim odchudzaniu, cały czas przypominał nam o tymc - w pewnym momencie naprawdę zauważymy, że jest gruby. Już kiedyś o tym pisalam, ale powtórzę :) Mój mąż na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że mam nadwagę, bo trudno to przeoczyć :( Nie rozmawiamy jednak w ogóle o tym, więc podejrzewam, że raczej inne rzeczy zaprzątają jego mysli. Gdyby wiedzial, że się odchudzam, pzyglądałby mi się w RÓŻNYCH sytuacjach :-0 sprawdzając, jak wyniki tego odchudzania. A po co? Trochę glupio by bylo, gdyby przyglądając się tak, myślał, że niestety - żadnych efektów jak nie bylo, tak nie ma. Zwykle nasze wady staramy się ukrywać; nie krzyczeć o nich na cały głos. A nadwaga i to taka, to duża wada; więc lepiej robić wszystko, by odwrócić od niej uwagę ludzi. Moi rodzice wiedzą o moim odchudznaiu, wie też mój brat. Ale ani znajomi, ani mąż nie wiedzą. Z koleżankami to jeszcze inna sprawa. Ja uważam, że kobiety są bardziej fałszywy i gnidowate niż faceci ;), a na pewno potrafią wbić szpilę jak nikt inny. Mimo, że żadne większe nieszczęscie mnie z ich strony nie spotkalo - to nie ufam im i na pewno nie mowilabym o moim odchudzaniu kolezance szczuplejszej ode mnie. A już na pewno nie przymierzalabym jej ubrań; bo już widzę jej ukrywany usmieszek na ustach i fałszywe slowa, typu \" Jeszcze pare kilo, nie łam się!\", a w duchu myslalaby pewnie, o ile jest ode mnie lepsza. Takie mam zdanie o dziewczynach i potrafią sobie oczy wydrapać nawzajem za to, by czuć się lepszą. Nie wiem czy wiecie co mam na myśli. Zawiść, zazdrość, podkładanie świni i fałszywe komplementy :-0
  16. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Dziękuję, kimkolwiek jesteś I musze przyznać, że zarówno tęgie baty, (kąśliwe uwagi, złośliwe komentarze, zdegustowane spojrzenia), jak i komplementy (pocieszenia, miłe słowa) - dobrze na mnie działają. Choć nie wiem, co bardziej. Jedne i drugie dają mi motywację do tego, by walczyć dalej. By pokazać, że nie jestem słaba jak mi/innym się wcześniej wydawało. Krytyka wyzwala we mnie chęć udowodnienia, że \"gówno prawda\" ;), brzydko mówiąc; że mogę udowodnić, że wcale nie jest tak, jak niektórzy mówią/piszą. Miłe słowo zaś powoduje, że mam jeszcze więcej energii na to, by temu komuś pokazać, że się nie mylił. Odnośnie powyższego. Zapomnialam o tym wczęsniej napisać, nie wiem czemu nawet! Mąż mi powiedział, że SCHUDŁAM :D Wczoiraj, gdy tak testowaliśmy razem te wagi, (gdy kazałam mu stawać na wadze w różnych miejscach domu) - zapytał nagle :\"A Ty ile już schudłaś?\" Ja udając obojętność i to, że nie zrobilo na mnie to żadnego wrażenia odpowiedzialam \"Nic nie schudlam\". (Nie chcialam, żeby wyszło na to, że codziennie się ważę i tylko liczę ile schudlam. Wtajemniczeni wiedzą bowiem, że mój mąż nie wie nic o moim odchudzaniu, robię to w tajemnicy) ;-) Gdy powiedzialam, że nic nie schudlam, on powiedzial: Mi się wydaje, że jednak schudłaś. Spytalam do granic możliwości neutralnym głosem ;) po czym wnosi, a on na to, że jestem \"inna w dotyku\" i że moje ciało jest bardziej jędrne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D:D:D Myślałam, że mu skoczę na szyję za to co powiedzial. Nigdy mi nic nie mowi o tym, jak wyglądam, chyba że się zapytam. I wlasnie teraz gdy się zapytalam, uslyszalam takie coś!!!!! Ale oczywiscie udawałam, że spłynęło to po mnie, jak po kaczce, że się w ogóle nie przejęłam. A te slowa brzmią mi w uszach cały czas. Aż się chce odchudzać! Z przyjemnością! :D Tak, to prawda - słowa czynią cuda ;)
  17. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    --->> Niepowodzeniami innych cieszą się tylko te osoby, które same mają ich wiele i w ten sposób chcą się pocieszyć. Tyle na temat tego złośliwego postu... Tak, to prawda; gdybym wychodząc gdzieś zabrała ze sobą coś do jedzenia - na pewno w konsekwencji wybralabym wlasnie to, zamiast kupowania jakiegoś gówna po drodze Ale nie zrobilam tego, bo nawet mi to nie przyszlo do glowy! Nic to - nie ma co się rozwodzić nad tym co było przedwczoraj. Dziś jest dziś i jest na pewno lepiej. :) Zjadlam póki co sałatkę z pomidorów (4 średnie pomidorki, jogurt naturalny, sól, pieprz, czosnek, zioła). Zaraz przemyślę, co jeszcze dzisiaj zjem, bo wiem, że jak tego z góry nie zaplanuję, to potem jem ponad miarę, (mimo, że to małokaloryczne rzeczy, ale zawsze zjadam ich więcej, niż bym mogła). Gdy mam zaplanowane co na dany dzień mam zjeść - jest mi łatwiej, a i satysfakcja większa z mojej konsekwencji, (jesli takowa jest akurat) :) Wczoraj, tak jak wspominałam - serek wiejski, plaster mięsa, pomidorki malutkie, dwie szklanki pomidorowego soku, a wieczorem szklanka czystego barszczu Winiary. Nic więcej. Nie ruszałam się nic - cały dzień spędzilam albo na kompie, albo robiąc dla męza obiad, albo leżąc. Jestem chora i nie mam siły na nic; a już na pewnie nie na jakieś fizyczne mordęgi. :-0 Co do wagi. Hm. Trudna sprawa. Jak już mówilam nie raz - waga (wagi!!!) zepsute. Wzielam dziś obie, żeby je potestować trochę. I dziwna sprawa. Gdy próbowalam zważyć 3 kartony soku, (1 litrowe) - elektroniczna waga w trzech różnych miejscach mieszkania, pokazala taką samą wagę: 3,1. Gdy zaś ja sama na nią weszlam - w 3 roznych miejscach domu pokazywalo co innego: od 80 do 84 Cholera mnie chyba jakaś trafi z tą wagą!! Spróbowalam z tą drugą - soki na niej ważyly ok. 3 kilo, czyli dość prawidlowo. Gdy ja weszlam na nią - pokazala coś między 80 a 81. I bądź tuy mądry!!!! Nie wpisuję tej wagi nigdzie, bo diabeł jedyny wie, ile w tym prawdy. Choć przyznam, że calkiem miło mnie to zaskoczylo.... Ostatnim razem gdy ważylam się na tej tradycyjnej wadze - pokazala tyle, ile elektroniczna profesjonalna waga na basenie. Może i tym razem jest tak samo? :D Ale tego sie nie dowiem, bo przez najblizsze tygodnie nie mam kiedy na basen chodzić Ah, dosyć już o tych przeklętych wagach Oddaję Wam głos.
  18. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Frrida - wlasnie dobrze, ze siedzisz w domu, bo mozesz cwiczenia robic i nikt cie nie widzi. Nie \"marnujesz czasu\" ;) w pracy, mozesz naprawde duzo zrobic. A i czas masz na przygotowanie sobie specjalnych dietetycznych dan. Ja bym tak wolala. A przy dziecku sie pewnie tez naskaczesz, wiec kalorie spalasz. Tylko nie jedz z nudów :-0
  19. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    ataner - Mam nadzieje, ze to co pomaga mi, moze pomoc tez Wam, dlatego czesto sie tak o tym rozpisujé... :)
  20. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Jednak cos jest w tych kaloriach, skoro ich liczenie juz tak wielu pomoglo. Choc samym liczeniem kalorii nic nie osiágniemy - mam nadzieje, ze wszyscy biorá to pod uwagé. Wazne JAKIE sá te kalorie, z czego pochodzá. Temat walkowany juz setki razy; co innego kalorie pochodzace z czekoladowego tortu z bitá smietaná, a co innego tyle samo kalorii pochodzácych z salatki warzywnej z odrobiná jogurtu. A co do Montignaca - jesli komus odpowiada - proszé bardzo. Kazdy powinien znalezc to, co dla NIEGO najlepsze, a nie kierowac sie innymi. Zapomnialam napisac w ostatnim poscie - wkurzylam sie dzis na mojá wagé! Zglupiala! Niby nowa, elektroniczna, a naprawde oszalala. Wchodze dzis rano na niá, a ona ni stád, ni zowád - pokazuje 82,1. Myslé sobie - niemozliwe, zeby nagle gdzies sie podzialo apré kilogramów. Zeszlam, weszlam jeszcze raz. Podobnie. Wzielam wagé w inne miejsce, a ona na to: 83 z groszami. Przesunélam jeszcze dalej - 84+. Wkurzylam sie, przenioslam do przedpokoju - nagle jakies ponad 85 wyskoczylo. I cholera wie, o co tej wadze chodzi Waga zalezala od tego, w ktorym miejscu já postawilam. Paranoja! Zwazylam sie na starej, tradyzyjnej wadze. Pokazuje ok. 83-84 kilo (strasznie niedokladna jest). Teraz nie wiem juz nic. Przyszlm do pracy i zwazylam sie na wadze, na ktorej wazylam sie poraz pierwszy. Wiem, ze jest popsuta, wiec nie przykladalam wagi do tego, jaka liczba sié pokazala, tylko policzylam ile ubylo od wagi poczátkowej. Wychodzi na to, ze ok. 6 kilo. Aahh :-0 - nie wiem nic. Cyba znowu zwaze sie na basenie, bo tamtejszej wadze chyba najbardziej mogé ufac :(
  21. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Witam kolejná nowá duszé i mam nadziejé, ze zostaniesz na dluzej ;) Calineczko - dzieki za mile (i mádre!) slowa. Wiem, ze sék powodzenia w odchudzaniu tkwi w glowie! Nie na talerzu, nie w lodowce, nie w zadnej tabelce, a wlasnie w glowie. Ja juz na wszystkie sposoby probuje sobie wmawiac pewne rzeczy i jest na razie o.k. Pisalam juz chyba kiedys nawet o tym, ze w moim przypadku autosugestia jest najlepszá metodá; i to na rozne rzeczy. Nie mam z niá problemów, a ostatnio moge nawet powiedziec, ze wszystko wlasnie jej zawdzieczam ;) Przed kazdá próbá wziécia czegos do jedzenia - robie sobie \'rachunek sumienia\' i zaczynam mój rytulal automotywacyjny ;) ;) Nie wyborazam sobie co prawda ociekajácych tluszczem kielbas, bo na mnie to jakos nie dziala- bylabym w stanie nawet chétnie zjesc taká tlustá kielbasé :-0 Mysle sobie zamiast tego o tym, jak to bedzie jak juz bede szczupla. I robie rachunek zysków i kosztów. Co mi da zjedzenie czegos, na co mam ochote, a co mi da odmówienie sobie tego i schudniécie. Rachunek jest prosty. Gdy to zjem - zaspokoje glód fizyczny i psychiczny, bede szczesliwa przez te pare minut/sekund jedzenia, podniecajác sie do granic wytrzymalosci smakiem tego hamburgera, pizzy, czy kebabu. Niby brzmi fajnie, ale... co potem? Minie kilka minut, zlapié dola, znienawidze poraz tysiéczny siebie, bédé miala do konca skopany dzien, a nastepnego ranka nie wejde ze wstydu na wagé. Opcja druga zaklada bardziej optymistyczne konsekwencje; zwlaszcza dlugofalowe ;) Co prawda - odpuszcze sobie pyszná, soczysta, ociekajácá serem lazanié, bédé zla jak osa pijác kolejná szklanke wody \"zamiast\", ale...... co potem? Juz po chwili, godzinie/dwóch, kilku bedé dumna z siebie, zadowolona, radosna, optymistycznie nastawiona. Nastepnego ranka zwinnie wskoczé na wagé, zeby zobaczyc, oplacilo sié odmowic sobie tej lazanii. Bedé coraz szczuplejsza; nie bédé uciekala jak poparzona od aparatu fotograficznego, bédé z zachwytem przegládac sie w wystawach sklepowych, a do przymierzalni w sklepie wezmé 10 ubran, a nie 1, ktore jet najwieksze z calego sklepu :( Zaczne podobac sie znowu facetom, máz zauwazy, ze jego zona wcale nie przypomina juz wygrzewajácej sie w sloncu hipopotamicy, a kobiety w moim towarzystwie staná sie zazdrosne o swoich mezów ;) moglabym tak pisac bez konca, bo takie rzeczy utrzymujá mnie przy zyciu. Mam na mysli - odchudzanie :P Moze to chamskie z jednej strony, co pisze, bardzo egoistyczne i powierzchowne, ale co mi tam! Mam marzenie byc szczuplá i nic mi innego do szczescia nie potrzeba :D A jak u Was?
  22. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Calineczko - chcialabym ważyć tyle, co Ty. :) Ale wiem i każdy to wie, że zawsze tak jest, że chce się ważyć mniej. I gdybym doszla do Twojej wagi - znowu zaczęłabym zazdrościć innym, że ważą mniej :-0 Fajnie, że jesteś i że dopisałaś się do naszej tabelki. :) Zawsze tak mam, że jak złamię jakieś swoje \"przykazanie\", to za nim lecą w trybie natychmiastowym, nastepne. Potem trudno mi z tego wyjść na powierzchnię, czyli wrócić do diety....a prawdę mówiąc - to nigdy nie wyszlam po takim ktorymś z kolejnych kryzysów Różne rzeczy stają nagle na drodze, które są powodem tego, że rzucam dietę. A to święta, na które daję sobie \"wolne\" od diety, a to jakaś impreza, na której muszę po prostu zrezygnować z diety, a to np. tak jka teraz- przyjazd rodziców i mamusine obiadki przez tydzień, których nie wypada przecież odmówić. :-0 I mimo, że moje odchudzanie trwa ponad miesiąc i jest to najdlużej trwające odchudzanie w moim życiu - boję się, że i tym razem będzie tak samo :( :( :( Że przerwę je na kolejne pare miesięcy, przytyję znowu jakieś 10 kilo, a potem będę płakać i zakladać kolejny topik o tym, że zaczynam się odchudzać Nie chcę by znowu, poraz tydięczny tak było!!!! Nie dopuszczę do tego!!!! Niech spadnie na mnie jakaś siła, która mi pomoże!! :( Tak, jak powiedziałam - zjadlam to, co w ostatnim poście; kefiru już nie tknęłam, bo bylo grubo po 19-tej, jak mialam już czas na jedzenie. Wrócilam do domu i zaczęłam już w bardzo znajomy sobie sposób,szukać argumentu na to, że jednak muszę coś zjeść, mimo, że już dawno po 18, a i nawet 19. Znam to uczucie bardzo dobrze - chodzę po domu i tylko myslę, jak by tu usprawiedliwić to, że złamię zaraz którąś z moich zasad :-0 Ostatnio w takich chwilach, myślę sobie zaraz, że to jest wlasnie moja \"chwila prawdy\" ;), to jest wlasnie próba, której wlasnie zostaję poddana. Nie chcę dać dupy, nie chcę przegrać, dlatego szybko porzucam pomysł o jedzeniu, na rzecz myślenia o tym, że jutro rano obudzę się dumna, że dotrzymalam samej sobie slowa. :)
  23. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    Widzé, ze co poniektorzy nie próznujá; widze nowe twarze :) - WITAM Was wszystkie serdecznie ;) Rodzice pojechali, (pisac nie mam kiedy, w zwiazku z czasowymi zmianami w godzinach pracy) - dieta rozpoczéta na nowo. Wczoraj przegielam palé, bo wypilam 1,5 piwa, a poza tym zjadlam - :-0 - bulké z salami, pomidorem i salatá. Bylam glodna, a máz já przyniosl nie zjedzoná z pracy, wiéc chwycilam bez zastanowienia i zaczélam jesc. Wiedzialam, ze tak bedzie :-0 ze jak juz raz sobie pofolgujé, to wszystko pojdzie z gorki - co w tym przypadku znaczy, ze moje odchudzanie dostanie po tylku. Oprócz tamtej bulki, nie zjadlam nic wielkiego, (nie pamietam nawet co), ale moj organizm juz to odczul. Nie wszystko jest oczywiscie przez tá nieszczésná bulké, tylko przez ostatni tydzien, w ktorym popuscilam sobie cugli bardziej niz od poczátku mojego odchudzania. Na wadze róznica 84,3 kg, co uczciwie dopisalam w mojej stopce. Wychodzi na to, ze przytylam ok. 1,3 kg przez ostatni tydzien. Niby niewiele, choc z drugiej storny - jak sobie pomysle, ze teraz bede musiala sie niezle napocic, by wrocic do 83 - zyc mi sie odechciewa Bo jak widac przytyc 1,3 kilo jest bardzo latwo. A zrzucic je - nielada sztuka - tym bardziej dla mojego opornego organizmu. Jest tak goráco calymi dniami, ze nie mam sily na nic. Poszlabym na rower po pracy, ale czekam az sie ochlodzi. A jak juz jest chlodniej, to juz jest ciemno i do dupy z takim jezdzeniem wtedy :-0 Dzisiaj jednak pójde. Musze, po prostu musze naprawic to, co zepsulam przez ostatni tydzien i pchac ten wózek dalej. Dzis zjadlam 200g fasolki w sosie pomidorowym, co wg moich obliczen mialo ok. 190 kcal. Zjadlam tez male dwa paluszki pizzowe, co tez za pewne mialo z 200 kcal, choc to moje podejrzenie jedynie, bo nie wiem, ile milay naprawde. Oprocz tego, przed chwilá zjadlam 100 g wédzonego sera, (nie moge nigdzie znalezc wartosci kalorycznych), podejrzewam, ze moglo to miec tez ok. 200 kcal. Dlatego jesli cokolwiek jeszcze dzisiaj zjem - oczywiscie do godziny 18, najpozniej 18:30, co nie jest na 99% mozliwe, bo nie bede miala kiedy - to bedzie to naturalny kefir. Wiem, ze ciezko mi bedzie troche znow sie przestawic na nienajlepsze zarcie, ale wiem rowniez ze ta niewygoda potrwa moze z 3 dni - potem bedzie latwiej. Tyle przeczekam przeciez. Mam nadzieje, ze wroce do czasow sprzed bodaj 2 tygodni, gdy zadowolona i dumna z siebie pisalam, jak konsekwentnta jestem w postanowieniach ;) A teraz czekam na Wasze relacje z placu boju :)
  24. rozmiar 48

    Z rozmiaru 48 na 42

    --> Wpadam na chwilé! Przyjechali do mnie rodzice, (pojutrze juz wracajá) , dlatego mnie nie bylo tyle czasu. Nie siedzie w ogole na kompie; chodze do pracy, a jak mam tylko chwile, lub jestem po pracy - spedzam czas z nimi, bo szybko ich chyba znow nie zobacze :-0 cieszy mnie to, ze nadal tu jestescie i ze tak wspaniale sobie radzicie :D Witam nowe kolezanki i mam nadzieje, ze zabawiá tu dluzej, (choc wiekszá nadzieje mam, ze uda im sié opusywac wiecej sukcesow niz porazek w odchudzaniu). Panna Konopielka - no ladnie - 66 kilo. Musisz teraz wygladac jak extra laska. Nie wiem, czy wazac tyle, dalej bym sie odchudzala, ale to pewnie jest tak, ze im wiecej masz, tym wiecej chcesz. (W kontekscie tego powiedzenia jest chyba jednak odwrotnie!) :D Ja natomiast nie mam sie czym pochwalic :( :( :( Odkad przyjechali rodzice - mozna powiedziec, ze odpuscilam sobie w wiekszosci diete. Mowie \"w wiekszosci\", bo nie calkowicie. Mama robi obiadki, pichci same pysznosci, wiec jak tu zywic sie inaczej :-0 Nie jem co prawda wieczorem, nie ruszylam chleba, makaronu, ale co z tego, skoro zjadlam kilka kawalkow pizzy, 4 pierogi ruskie, hamburgera (na plazy), a wczoraj jeszcze 2 placki ziemniaczane . I piwo pije jak najéta, bo ciagle gdzies wychodzimy i jest tak goráco, ze czesto konczymy na piwnych ogrodkach. Jesli o aktywnosc fizyczná chodzi - w piátek bylismy z rodzicami na basenie i zrobilam 120 basenów! To 120 minut plywania bez przerwy, (no nie - byla kilkuminutowa przerwa na WC). Gralismy tez troche w siatkowke, wiec troche sie poruszalam. Ale tak poza tym - to nie za bardzo trzymam sie zasad. Wiem natomiast ze to tylko póki sá moi rodzice. Po ich wyjezdzie wracam do diety i nie sádze bym miala z tym jakies problemy. Mam motywacjé. Mam nowe ubrania, które przeciez pokupowalam w mniejszym rozmiarze i nie chce rzucic ich w kát, a wrócic do starych. Poza tym - przeciez tyle sie méczylam, tyle sie staralam, tyle poswiecenia wykazalam, kilka kilo w koncu schudlam, wiec nie moge tego zaprzepascic!!!! Nowá wage kupilam, ale od kilku dni sie nie waze. Podejrzewam na 90%, ze troche przytylam. Wszak jedzenie takich rzeczy, jak teraz niedobrze wplywa na moje odchudzanie i moj organizm na pewno juz to zauwazyl. Nie wpisuje nowej wagi, choc wiem ze jest pewnie inna :( Sprawdze to 2-3 dni po wyjedzie moich rodzicow i wtedy wpisze do tabelki cokolwiek zobacze na wadze. Mam nadzieje, ze lato sprzyja Waszemu odchudzaniu, (mnie raczej przeszkadza). Co do biegania - bo co poniektórzy tutaj, widze ze nie lubiá ;) - zawsze mozna jeszcze jezdzic na rowerze, lub chodzic na szybkie spacery.
  25. rozmiar 48

    Kto waży 90 kg tak jak ja i chce schudnąć ?

    joancze - sorry, że się tak wtrącam nagle, ni stąd ni zowąd, ale przeczytalam, że mieszkasz w Anglii i to nad morzem. Możesz napisać, w jakim mieście, bo ja też nad morzem i też w Anglii :P Może jesteście gdzieś blisko, (choć wątpię). A poza tym - życzę wszystkim tutaj silnej woli, obserwuję Wasz topik czasem; dobrze jest przeczytać o tym, jak kto inny walczy. Aż się samemu chce jeszcze bardziej walczyć! :D Mi już jest łatwiej niż kiedyś. Mój organizm się przyzwyczaił do jedzenia, które teraz dostaje. Same warzywa, chudy nabiał, tuńczyk, czasem gotowana pierś. Marzę o hamburgerze z McDonalda :P ale obiecalam sobie, że bomę kaloryczną mogą zjeść tylko 1 na miesiąc i jeszcze duuużo przede mną, bo ostatnia była 9-go :-0
×