Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

sashka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez sashka

  1. Hata - brawo za postawę! Ja się tak nakręcałam że mało w psychozę nie wpadłam. Ale ja już niestety jestem mistrzem czarnych scenariuszy i kiedyś mnie one naprawdę wykończą. Ale optymizm to połowa sukcesu i trzeba się tego trzymać. A opieka nad Dzidziusiem faktycznie przychodzi intuicyjnie. Ja jeszcze dzień przed porodem byłam spanikowana że nikt mi nic nie powie i zostanę sama z Maleństwem. A jak mi go dali do rąk to nie chciałam wypuszczać i sama zupełnie spokojnie ubierałam, przewijałam itd. No może z małą pomocą tatusia, bo bardzo chciał :) Ale fajnie nam się rozrasta grono bywalczyń! :) I bardzo dobrze że niektóre są już mamusiami, inne w ciąży, inne planują, i że te mamusie mają dzieci w różnym wieku - przynajmniej mamy wiele tematów i na pewno każda skorzysta! :) anted22 - twój termin porodu zbliżony jest do mojego, Chromki i Blondasa :) Ciekawe czy wstrzelisz się i będziesz z którąś z nas obchodzić urodzinki Maluszka :) Ja miałam termin na 12.02 ale jak widać w tabelce urodzinki obchodzimy 8. Patrząc na tabelkę wynika że majowe amory kończą się Dzidziusiem! :) :) :)
  2. July-a - kawał mężczyzny! Ale Ty jesteś dzielna, po takich przejściach już się w komputer bawicie :) Fajny Brzdąc, na pewno mnóstwo szczęścia rodzicom przyniesie! Domicelka - żadne wyjazdy na razie w grę nie wchodzą :(
  3. July-a gratulacje!!! Brawo! Oczywiście są ciekawi Twojego porodu więc jak zbierzesz siły to wszystko ze szczegółami :) No i fotki ofkors! Ja w ten upał nie wiem jak się nazywam, mój Niuniuś też ciężko to znosi. A w ogóle to coś cicho u nas...
  4. Malski - wszystko Ci w środki rośnie, rozpycha się i pewnie najsilniej to odczuwasz przy zmianie pozycji, myślę że nic tam się złego nie dzieje. Fajnie byc w ciaży nie? :)Zobaczysz jaka będziesz dumna jak już brzuszek się całkiem pokaże :)
  5. Jola gratulacje! Cieszymy się razem z Tobą. Kawał kobitki urodziłaś! Dzielna dziewczyna jesteś! Opisz nam wszystko jak tylko już dasz radę. Niech się Dzidzia zdrowo chowa i mnóstwo szczęscia Mamie przyniesie! A mój Niuniek obaził się na butelke. Takie dorosły się już poczuł że tylko zupki i kaszki by jadł. A ja wcale nie chcę żeby on na samych kaszkach leciał bo się kulka zrobi. I nie ma siły żeby go przetrzymać, że jak zgłodnieje to zje wszystko. Płacze i wypluwa butelkę :( I żeby mi nie padł to w końcu robię kaszkę i wtedy zadowolony wciąga cała miseczkę.
  6. July-a - Miałam poród wywoływany po łożysko już było dojrzałe i mogło już nieodpowiednio odżywiać Dzidziusia. Co do macierzyństwa - czasem jest tak że nigdy się nie jest gotowym, że cały czas jeszcze się czeka a jak się zajdzie to okazuje się że spokojnie można było zostać mamą dawno temu :) Nie wiem czy nie za bardzo zagmatwałam. Są przypadki kiedy to 20-latka bardzo chce dziecka i są takie kiedy 30-kilkulatka wciąż nie jest gotowa. To sprawa indywidualna. Każda sama musi ocenić samą siebie. Ale taka mi się myśl nasunęła, nie zlinczujcie mnie, zabrzmi to pewnie kiepsko ale mam na myśli stronę pozytywną. Chodzi mi o to że macierzyństwo niekoniecznie jest rezygnacją z siebie, wyzbyciem się egoizmu. Może być wręcz odwrotnie - może być formą egoizmu. To my chcemy dzidziusia i dla siebie samej zostajemy mamą - spełniamy swoją zachciankę poniekąd :) Często nie mamy 100% warunków a jednak decydujemy się na dziecko, nie wiemy co będziemy mogły zapewnić w przyszłości, czy bedzie dziecku na tym świecie dobrze, ale to my same chcemy to dziecko mieć! Kiedyś jako nastolatka w chwilach buntu miałam moich rodziców za egoistów którzy po prostu chcieli mieć dzieci a ja się potem musiałam męczyć z moim bratem, zazdrościłam koleżankom ciuchów z pewexu i wcale nie czułam się przeszczęśliwa że się pojawiłam na świecie. Ale takie myslenie oczywiście mija :) Chodzi mi o to że jak ktoś się boi utraty swego egozimu to moze równie dobrze w ten sposób do macierzyństwa podejść. Mam nadzieję że nie rozpętam burzy :)
  7. Natalinka! Jeja Twoje Szczęście już roczek ma! A tak niedawno pisałaś że Wojtuś ma pięc miesięcy... :) Wszystkiego co najlepsze dla Twojego Maluszka! Niech się zdrowo chowa! Natalinka a jakież to wróżby urodzinowe? Bo przyznam się szczerze że nie znam żadnych :( July-a książkowe objawy porodu bywają głównie w ksiązkach :) O sobie nie wiele Ci powiem bo ja miałam wywoływany poród. Wiem że bardzo byś chciała już mieć to za sobą i tulić Igusia w ramionach ale zobaczysz że jeszcze zatęsknisz za ciążą :) A mój Niuniek już 5 miesięcy skończył! Ale mi czas galopuje odkąd jestem mamą.
  8. July-a i inne - ja nie mówię że zzo nie działa. Owszem jak mi założyli to nie czułam żadnych skurczy nawet chwilami niemal przysypiałam tak mi dobrze było :) Ale dróg rodnych to nie obejmuje i jak mi sie Kubuś zaczął już na dobre pchac to myślałam że mnie rozerwie, że mi oczy z bólu wyjdą, że skończy się to cesarką bo fizycznie nie dam rady. Księżniczka - świetnie rozumiem Twoją miłość do Niuni, ja też się zakochuję z każdym dniem coraz bardziej w moim Skarbusiu. Ale Twoja teściowa to chyba ma coś z głową. Nie bardzo jest jak rozmawiać w takiej sytuacji bo jak znam życie to ona się obraża że jej nie doceniacie, że ona chce pomóc, że z miłości itd. Musisz się bronić od początku bo jak w pore nie zareagujesz to będzie tylko gorzej. Małymi kroczkami próbuj ją nakierować na trochę inne podejście do Was. I jak najwięcej ale delikatnie rozmawiaj z mężem. Mam nadzieję że za jakiś czas wszystko się ułoży. U nas na przykład moi rodzice dość racjonalnie podeszli do sprawy gdy zaszłam a męża rodzina we łzach radosną nowinę przyjęła i od razu opowieści jak to będą pomagać, przyjeżdżać itd. I co? I gucio! Moi rodzice się prześcigają w opiece nad Niuniem, dzwonią i przychodzą kiedy tylko się da, sugerują zakupy żeby tylko się pozajmować wnusiem :) A męża rodzinka w tym siostra nawet smsa nie przyślą, że o spotkaniu nie wspomnę. Ale każdy sam sobie pracuje na relacje z Dzieckiem... Jola - ja nie miałam żadnych objawów porodu dlatego w końcu zaaplikowali mi żel i on wywołał co trzeba i nawet kropli oksytocyny nie dostałam :) Nie martw się, wywoływanie porodu jest bardzo częste i absolutnie nieinwazyjne. Ja to nawet myślę że tak lepiej, nie jedziesz z mężem w stresie w środku nocy z odchodzącymi wodami tylko spokojnie z jednej sali przechodzisz do drugiej :) Luzik Magii - oczywiscie tylko szczera rozmowa w związku ma sens. Ale możesz co jakiś czas uświadamiać swojego męża że biologia kobiety jest nieubłagana i o ile facet może sobie czekać o tyle kobitka nie bardzo. I jeśli jemu się Dzidziusia zachce za jakiś czas to może to już zostać tylko marzeniem. A my wczoraj znowu :) oglądaliśmy pierwsze zdjęcia i filmiki Niuńka. I tak oglądałąm, oglądałam a łzy mi ciurkiem ciekły. Nie wiem dlaczego ale niesamowicie mnie to wzruszyło. Taka kruszynka był..., jestem mamą..., URODZIŁAM!!!, To wszystko się dzieje za szybko. W ciąży nie mogłam się doczekać żeby już ją mieć za sobą a teraz żałuję że jej bardziej nie przeżywałam, tak świadomie zamiast czekać aż minie. i tak samo trzeba się delektować każdą chwilą z Bobasem, nawet gdy ledwo widzi, nic nie rozumie i wciaż płacze. To wszystko też ma wiele uroku i tym które to jeszcze mają przed soba radzę aby się nigdzie nie spieszyły :) Domi - wypadanie mleczaków to każdy pamięta :) Ale cierpienia przy wyżynaniu na szczęście żadnych śladów w umyśle nie pozostawiają więc tym się trzeba pocieszać gdy Maluch płacze.
  9. Przez tą pogodę mam dziś dyżur na topiku :) :) :)
  10. Ach! Jeszcze mi się coś przypomniało, trochę z innej beczki. Ostatnio się wciągnęłam w tvn style :) Lubię jak mi coś brzęczy a tam czasem coś o dzieciach mówią. No więc ostatnio się załapałam na taki program i tam była sonda wsród młodych mam i one strasznie zachwalały znieczulenie przy porodzie. Ja to się aż zagotowałam. Bo albo te panie o czymś zapomniały albo u mnie coś źle zadziałało. Bo inni to myślą - zwłaszcza po takich programach - że te co rodziły ze znieczuleniem to tak lekko miały. Tam mówiono że nic nie boli, kobieta skupia się na tym co się dzieje i świadomie przeżywa narodziny. A gucio! Jeśli o mnie chodzi to zanim można było znieczulić to ja już byłam jedną nogą w zaświatach z bólu i wyczerpania. Potem owszem przez godzinkę odpoczęłam ale jak się Dzidziuś zaczął przepychać to żadne znieczulenie tam nie działało! To dopiero był ból że nawet nie chcę tu takich wyrazów używać. Może macie coś do dodania? Bo naprawdę źle się czuję wiedząć że taka opinia krąży o znieczuleniu. Owszem chwilę wytchnienia daje ale wcale nie rodziłam z błogością. Raczej tak jak Chylińska w Machinie pisała :) Czysta fizjologia i najważniejsze żeby już mieć za sobą, pod koniec to już nawet nie myślałam o Dziecku tylko o sobie :(
  11. Bella - fajnie że oglądasz nasze fotki :) To znaczy naszych potomków. Ja do Ciebie jak do encyklopedii albo do jakiej wyroczni uderzam :) Nasza Ty wiedzy Skarbnico! Ciekawa jestem czy Twoje teorie pomogą Ci w praktyce jak już się brzuszek pojawi :) Szkoda że nie jesteś z Wawy bo mądrego to i posłuchac miło :) A Ty Kochana zdaje się coś o żywieniu wiesz, więc może i o tym pierwszym żywieniu masz jakieś info. Bo strasznie się boję mięsko wprowadzić nie wiedzieć czemu. Tak wiem, zanudzam już tym karmieniem, sama jestem sobą zmęczona ale ja już tak mam że jak się na coś uwęzmę to muszę wypalić temat do końca. Potem mi przejdzie. Mam nadzieję :) Anusia - pisz nawet i o alergiach, to dla każdej z nas jakaś wiadomość, czyjeś doświadczenie i nigdy nie wiadomo co może się przydać :) A co do suchej skórki, próbowałaś kompac w oilatum? To może tanie nie jest ale super działa na skórę. Możesz spróbować pokąpać w tym jakiś czas, na uczulenie nie działa ale z pewnością załągodzi. Ja na razie mojego małego Smurfa dokładnie obserwuję po każdym nowym jedzonku. Ale że na razie nic Mu nie jest (puk!puk! tfu!) to łapię się na tym że coraz śmielsza sie robię w tym zakresie i zamiast czekać na reakcję to następnego dnia dowalam coś nowego :) Tak bez przesady oczywiście, mam na myśli na przykład nowy smak kaszki na wieczór po wprowadzeniu jabłka w dzień :) Ale o dziwo moje Dziecię woli ziemniaczki od jabłek. Ugotowałam kompocik, nawet ciutkę posłodziłam ale jabłko wywoływało prześmieszny grymas i lądowało na śliniaku. Za to zupka (tak to nazywam ale jest to raczej przecier bo gęste łatwiej jeść) po południu okazała się pycha a tym razem wyszły mi ziemniaki zabarwione marchewkę z kawałkiem pietruszki. Dziś planuję pierwszy słoiczek :) Blondas - super! To naprawdę krzepiące że można przeżyć w pracy mając Malucha. Tyle że u nas żadna babcia nie może więc najprawdopobniej ja zostane w domciu. Bardzo bym chciała być jak najdłużej z Niuniem ale zobaczymy na ile nam kaski wystarczy. Księżniczka - jesli tylko masz fotki w kompie to reszta już banał! Wejdź na bobasy i czytaj ekran, to naprawdę całkiem proste. Jak coś to pytaj. A jak Twoja mała Księżniczka? Płacze, śmieje się? Ile już waży?
  12. Kasia - nic się nie położysz tylko będziesz ganiać po sklepach za rzeczami dla Dzidzi! :) Słowo - ten cukier to tylko tak brzmi groźnie. Napisz po dzisiejszej wizycie co Ci lekarz powiedział. Na pewno nie musisz się stresować. July-a - ja też całe życie mam więcej kilo niż reszta świata. Może grubas nie jestem, ale w dzisiejszych czasach przy dzisiejszych rozmiarach ciuchów nie czuję się najlepiej. Oczywiście w ciaży łatwo podłapałam kolejne kilogramy które oczywiście pokochały mnie na dobre. Bez wzajemności :( waga to temat na który mogę rozprawiać godzinami i ryczeć na zawołanie. Bo przez to wszystko nabawiłam się zabużeń żywieniowych, nie umiem jeśc regularnych posiłków i najchętniej to bym już wolała konkretnie wpaść w jakąś anoreksję czy bulimię niż tak nijako walczyć. A co dp znajomości. Mi też dzwinym trafem się wykruszyło towarzystwo odkąd zaszłam. A że było to głównie towarzystwo od piwka to jak już pić nie mogłam to okazałam się zbędnym kompanem. Ale skoro tak to wcale za nimi nie tęsknie, takich ludzi wokół siebie nie potrzebuję. Wcale nie byłam monotematyczna, nie gadałam wciąż o ciaży no ale pić już nie mogłam :)
  13. Kasia - to pewnie mnie masz na myśli :) Ja też jak zobaczyłąm wyniki glukozy to oczywiście załamka, rozpacz, tragedia. Pocieszałam się że moje najbliższe koleżanki też miały cukrzycę w ciąży. Ale do rzeczy, jak już się trochę z tym oswoiłam to się okazało że to nie żadna tragedia, mnóstwo dziewczyn to ma, jak się okazało pod gabinetem :) Najpierw byłam przerażona tym cholernym liczeniem poziomu glikemii czy jakoś tak, że nie wolno jeść tego, tego i tego i liczyć, liczyć, liczyć. A potem się okazało że mam po prostu nie jeść słodyczy, unikać białego pieczywa i w moim przypadku niektóre owoce też się okazały chwilowo zabronione. Cukier i owszem mierzyłam skrupulatnie, ale jak miałam silne parcie na ciasto to widocznie organizm tego potrzebował :) Dzidziuś urodził się zdrowiutki i super się rozwija (odpukać!) Jak byś miałam jakies pytanka to wal śmiało. W każdym razie nie taki diabeł straszny, gwarantuję!
  14. Joy Kochana! Nie wiem co mam napisać. Ciężko o jakiekolwiek słowa wsparcia, ale musisz teraz myśleć o tym kimś kogo nosisz pod sercem. Na pewno jest Ci strasznie ciężko ale pierwsza diagnoza to nie wyrok i na pewno nowy członek rodziny da Twojemu Tacie mnóstwo sił do walki. Jeśli nasz topik Ci w jakikolwiek sposób może pomóc to pisz.
  15. Jola - jestem w szoku. Gdybym miała mgr bronić w ciązy to na pewno bym ze stresu urodziła! Zresztą jak znam siebie na pewno bym w ogóle nie podeszła do żadnej obrony tylko zajęła się ciążą :) Domicelka - to chyba dobrze że Twój Dzidziuś raczkuje do tyłu, w końcu od tego nazwa - raczkowanie - że najpierw dzieci poruszają się do tyłku, łatwiej się odepchnąć niż podciągnąć. A czym karmisz? I to samo do Blondaska - co już jada Twój Brzdąc? Bo ja wciaż mam kocioł w głowie, tyle sprzecznych informacji nazbierałam że zgłupiałam. Najpierw mi się trąbiło że co najmniej 6 mies. samo mleko, potem że od 4. mies. można kaszki, potem że można też i jabłko, kto inny mówił o zupkach - przy czym jedni że z masłem inni że broń Boże. No i jak na razie działam na chłopski rozum, wyczucie, instynkt itd i eksperymentuje na własnym Dziecku! Jak na razie zaliczylismy kaszkę bananową (pycha), jabłkową (już nie taka pycha), kleik (taki sobie), marchewkę z ziemniaczkiem (i z masełkiem :) - od biedy ujdzie) i soczek z owoców lesnych (oczywiście od 4. miesiąca, ale wcale nie najsmaczniejszy). W planach na najbliższe dni mam dodanie do marchewki z ziemniaczkiem pietruszki, potem może brokułka, buraczka i potem jakieś mięsko, pewnie kurczę, no i może jakieś jabłuszko spróbujemy, na początek gotowane, potem na surowo. A teraz poproszę opinię na ten temat :) Może Chromka i Natalinka sobie przypomną jak karmiły swoich łobuziaków?
  16. Bella wejdź na polskiego youtuba i w wyszukiwarce wpisz Kubuś, oczywiście wyskoczą Ci wszystkie Kubusie łącznie z Puchatkiem, ale ten w wannie, z kaszką, z gitarą i piszczący - TO MÓJ :) Domicella - śwetnie ujęłaś poród rodzinny, ja miałam dokładnie tak samo. Mąż mnie bardzo wspierał psychicznie, od razu lepiej się czulam jak był przy mnie, masował, za rączkę trzymał... no i faktycznie on więcej pamięta niż ja :) Ja byłam w jakimś letargu czy szoku, dopiero po jakimś czasie do mnie dotarło że naprawde jestem już mamą :) Wspólny poród rzeczywiście bardzo zbliża, ale też znacznie wpływa na więżi ojca z dzieckiem. Początkowo sie wzbraniał, potem mocno przerażony ale jednak bardzo chciał uczestniczyć w cudzie narodzin i dla mnie to był naprawdę poród wspólny, mój luby był niemal tak samo umęczony jak ja :) Trochę się bałam że będzie mnie oglądał w takim stanie, bo umówmy się rodzenie nie jest szczególnie estetycznym widowiskiem, ale jednak bardzo go potrzebowałam i naprawdę się sprawdził. Więc jeśli Wasi mężowie nie są zdecydowani to polecam, ale jak nie chcą to nic na siłę.
  17. Dziewczyny nie bójcie sie porodu! To mówię ja - nadworna panikara! A teraz łapię się na tym że szukam imienia dla dziewczynki :) Blondas! Rrrrane! To już?! Odkąd zaszłam w ciążę czas mi gwałtownie przyspieszył i z tygodnia na tydzień coraz bardziej galopuje. Mój macierzyński został już tlko wspomnieniem, teraz jestem na zwykłym urlopie wypoczynkowym i nie wiem co mam dalej robić. Wciąż się oszukuję, że to jeszcze daleko... Ja chyba nie jestem w stanie zostawić Dziecka z kimś innym niż ja sama! No ewentualnie moze być tatuś :) Ostatnio na spacerze widziałam taką scenkę - szedł sobie maluszek taki co to dopiero się nauczył chodzić, ledwo się trzymał podłoża i nagle stara gruba baba go rozdeptała! Lazła lampucera zapatrzona w niebiosa i przez nią mały Smurfik rozciął sobie wargę. Przyleciała babcia ale on się zanosił płaczem. Ja stałam z dala ze łzami w oczach tak mi było szkoda brzdąca. I jak ja mam swoje własne Dziecię komuś zostawić?! Tak więc chyba przerzucimy się na chleb z solą, żebym tylko była z Dzieckiem :)
  18. Chromka Aluś cudnie śpi :) I widziałam też że coś z łyżeczki wcina. Jak chcecie zobaczyć jak mój Niuniuś pałaszuje kaszkę to zapraszam na: pl.youtube.com/watch?v=5yLlwQlpwxE
  19. Blondas - gratulacje dla Maciusia za wykorzystanie fotelika!!! Ale się uśmiałam!
  20. Bella - NO SZACUNECZEK KOCHANA!!! Nasze niezawodne źródełko wiedzy wszelakiej! A poza tym to czytam Was intensywnie tylko siakoś pisać nie mam o czym. To znaczy oczywiście przy Dzidziusiu to zawsze jest o czym ale daruję Wam :)
  21. Nie śmiejcie się zbyt głośno ale czasem tak mi się robi, mała Safona... :) :) :) Z Kubusiowego pamiętnika: Gdy miałem 4 miesiące Byłem już całkiem fajnym brzdącem Ponad 6 kilo to moja masa Wciąż jestem drobniutki daleko mi do grubasa Przewracam się na boczek, wcinam swoje paluszki Wędruję w poprzek łóżka i odkryłem że mam nóżki! Nie wiele chcę mówic, \'yyy\' jest ulubione Troszkę próbuję siadac, lecz to jeszcze zabronione Sam nie daję rady, głowa jest za ciężka Więc do samodzielności jeszcze daleka ścieżka Już chwytam zabawki, czasem butlę trzymam sam I odkryłem że kolegę w lustrze mam! To wszystko zresztą widać na fotkach :)
  22. July-a - Dopiero dziś weszłam na forum - HAPPY BIRTHDAY!!! Dzisiaj July-a ma swe święto Niech ma buzię usmiechniętą niech się tęcza wnet pojawi Niech się July-a nam rozbawi Niech się spełnią Twe marzenia Niech się świat dla Ciebie zmienia 30-te urodzinki to życie w rozkwicie Niechaj z tej okazji los się obdarzy obficie! :) :) :) Takie tam rymy na kolanie, ale może się usmiechniesz :)
  23. Well... reszty nie ma :( Zapamiętałam te co najczęściej piszą, ale też i te same linki do zdjęć mają. Myślałam że coś przegapiłam, ale na ostatnich stronkach naszego foruma nikt więcej adresów fotek nie ma w stopce :( Jako założycielka foruma nawołuję to nadrobienia i świeże mamunie niech szybciorem nam fotki podrzucą :)
  24. Chromka ale duży ten Twój Aluś! I jak juz ładnie ciałko na łapkach dźwiga Domicelka - gratulacje dla Krzysia, pięknie siedzi! I jak szybko, niektóre dzieci nawet w 7. miesiącu mają problemy. Przyznaj sie co robisz dziecku? :) Blondas obijasz sie, gdzie nowe foty! A teraz idę oglądac resztę :)
  25. Chyba nikomu nie służą te upały, widze że pustki na forumie :) Ja ledwo zyje, mój Synuś wciąż marudzi, nie wiem czy przez pogodę czy coś mu jest. Ząbków nie widzę :) Poza tym mój Niuniuś nie gaworzy jak inne dzieci, nie mówi agu ani nic takiego tylko yyyy. Wiem że nie nalezy porównywać dzieci ale jakiś pukt odniesienia trzeba mieć
×