satinell
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez satinell
-
ja codziennie, jak zdołam uciec od nr 1... jak kładę sie spać, to płaczę... nie daję rady .... nie mogę ... nie mam siły na rozstanie definitywne z nr 1.... a tak bardzo tego pragnę... bardzo chcę byc z moim nr 2...... jeśli sama nie wezmę mojego życia w swoje rączki, to nie zmieni się tu nic.... :/
-
no przestańmy z tym piciem, bo to zakrawa na jakiś klub ... przecież tak nie można ;) choć czasem trzeba :p
-
someone010 nie jesteś złym człowiekiem... to, że nie czujesz tej wibry, tego czegoś ze swoim facetem... że zrobiłaś to, co zrobiłaś, nie znaczy, ze jesteś zła... ja też swojego zdradziłam... też czułam się związana... a to, ze chcesz, aby zadzwonił ten drugi, to znaczy, ze Twoje serce pokazuje Ci jasno...
-
cześć dziewczyny :):):) w końcu udało mi się wrócić z plaży i w końcu mogłam wejśc na kompa... ale się zjarałam... po pierwsze... pineziuuuu, wiesz, jakbym czytała o swoim facecie i o mnie (wiesz, o nr 1) to ja jestem silna, przebojowa, otwarta na ludzi, spontaniczna, szalona itd... a on najchętniej spędzałby czas tylko i wyłącznie ze mną, nigdzie by nie chodził... i jest słaby psychicznie... nie potrafi o niczym zdecydować, ... to ja jestem tą silną a bardzo chciałam, aby to on mnie podtrzymywał na duchu i był silniejszy ode mnie... jak prawdziwy mężczyzna... fakt, jest bardzo dobrym człowiekiem... nie skrzywdziłby mnie... ale mężczyzną to on nie jest.... pod pewnymi względami... a co do picia, to kurde, ja też nieźle pociągam... codziennie piwko, albo dwa, a czasem trzy... bo nie wiem, co ze sobą zrobić, bo nie daję już rady... bo wydaje mi się to lepszym rozwiązaniem...
-
dobranoc kobitki :)
-
ja równiez bardzo chce.... chce wierzyc... choc to takie trudne...
-
widzisz, ja również mam dystans, bo on ma żonę i dwójkę dzieci i czasem myślę, ze on nie odejdzie od nich... on natomiast jest tego pewnien, bo powinien zrobić to 6 lat temu... ale jako lekarstwo zrobili sobie dzieciaka.... więc on teraz planuje to odejście... mimo wszsytkich tych trudności, jak piszesz takie fajne rzeczy, to od razu mi się megaoptymizm włącza :D:D:D
-
pinezkooo :) a wiesz, że juz prawie mnie namówiłaś :D:D:D tylko się chyba zastrzelę, jak mi powie, ze nic z tego heheheh :D
-
to wiesz, co, szczerze go ucałuj od nas, że dał Ci tyle szczęścia i sprawił, że jesteś radosna :) dziękujemy za pozdrowienia.. i będziemy czekać na Twoje wypowiedzi, bo dają nam nadzieję... :)
-
15 lat... od Ciebie bije takie szczęście, że aż można się zarazić :):):) marzę o tym, aby i nam się tak udało jak Tobie... mów nam dalej te wszystkie ciepłe, tak potrzebne nam słowa... :)
-
a zaznaczyłaś, zeby za dużo nie powiedziała?? i wierzysz w to wszytko?? musiałaś ją naprowadzać, ze masz tego nr 2, czy samo jej z kart wyszło ;)
-
wypijam nasze zdrowie. za wszsytkie obdarowane przez los tym nr 2
-
jak Was czytam, to mi serce rośnie.. to jednak mogą być szczęśliwe zakończenia :) mój facet namawia mnie usilnie, abyśmy spróbowali, abyśmy zamieszkali razem... ale ja nic nie czuję do niego:( i powtarzam mu to, ale on myśli, że zacznę czuć... a nr 2 - z nim czuję się szczęśliwa, daje mi to, czego nie daje nr 1... jest mi cudownie i bosko. gdy go nie widzę, to mam taką pustkę w sercu, ze najchętniej przesypiałabym ten czas, aby szybciej minął, abym znów mogła go zobaczyć... i czuć się piękna i kochana.... tak bardzo chcę być z nr 2, ale powoli zaczynam się poddawać. :(
-
tak, o to, że nie robimy tak, jak nam serca pokazują... :(
-
pinezkaaa -> wyjęłaś mi to wszystko z ust ... i z serca. ja również nie czuję już bliskości do mojego faceta, unikam go jak tylko mogę. on to czuje, ale chce dalej to wszystko ciągnąć. a na tego 2 czekam z utęsknieniem, czekam tylko kiedy będziemy mogli się spotkać. cała sytuacja jest strasznie pogmatwana, męcząca. Gdybym mogła się zdobyć na odejście od mojego faceta... i życ tak, jak naprawdę chcę. ehhh, serce mam rozdarte... :(
-
witam ponownie. u mnie nic się nie zmieniło. nadal ON spędza mi sen z powiek, a ja nadal z nieodpowiednim facetem. jakie to życie jest pokopane... :(
-
Trudny temat -> widzisz, ale to nie zawsze musi być tak, że ten kochanek okaże się gorszy od męża. moze to jest właśnie ten, ten jedyny, albo przynajmniej lepszy... tego nie wiemy. i ten ból, że gdy zostaniemy przy mężach, to nigdy się nie dowiemy, jak wyglądałoby życie z Nim ... :|
-
no to ja też się dołączę... jestem z moim facetem prawie 4 lata. nagle jak grom z jasnego nieba pojawił się On. bez przerwy o nim myślę, śnię, tęsknię. cierpienie straszliwe, a to dopiero początek. On stwierdził, że nie chce sie zakochiwać, bo to będzie bardzo bolało. ale jak długo tak wytrzymamy???? to nie miało sie tak skończyć!! życie jest tak nieprzewidywalne. mimo wszystko każdego dnia dziękuję światu, ze postawił mi Go na mojej drodze życia. że dane mi było przeżyć te chwile szczęścia. cierpię strasznie, ale jak tylko się spotkamy, czy dostanę smsa, to fruwam w obłokach. myśl, ze on isnieje daje mi siłę do wielu spraw, rzeczy i do rozwiązywania problemów... tylko dlaczego okupione jest to takim cierpieniem????