Od 3 lat jestem we Wloszech. Przeprowadzilam sie tak nagle, do chlopaka. Chcialam sprobowac...i powiedzialam sobie, jak nie teraz to nigdy.Jezyka nie znalam..I tak to sie zaczelo. Najpierw marudzenie, ze z nikim nie moge sie dogadac, potem nauka jezyka w szkole, gdzie juz wszyscy swobodnie sie porozumiewali...oprocz mnie oczywiscie... I tak to do dzisiaj siedze w domu, pracy nie moge znalezc...i nie jest mi z ta nuda dobrze. Trace poczucie wlasnej wartosci, robie sie jakas taka bojazliwa..czy niesmiala...I najlepsze jest to, ze na pytanie co chcialabym w zyciu robic, nie znam odpowiedzi.Mam 25 lat.
A minely juz 3 lata...Czy Wy tez tak mieliscie?czy to przejdzie?