quest
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Pozycjo Aleś sobie misję znalzała :) Chyba na tyle się orientujesz i wiesz, że pisanie do kogoś w takim tonie jak Ty to robisz z reguły przynosi odwrotny skutek. I jest to najczęściej szukanie zaczepki lub wyładowanie własnych frustracji. Ile już to czasu szarpiesz się tu z nami ...? ;) I co Ci to daje? Zbawiasz świat ? :) :) :) Powodzenia :) :)
-
Ewo Wielkie dzięki za link! I życzę wszytkim dobrego dnia.
-
Ewo Bardzo chciałabym przeczytać pozostałe trzy umowy. ;) To o słowch jest rewelacyjne. Zrozumienie tego urodziło się we mnie jakiś czas temu. Co prawda są minusy;) - niektóre kręgi ludzi zaczęły mnie uważać za osobę niekontaktową ;) Pozdrawiam bardzo ciepło Present Szklanka- dzięki za słowo o ustawieniach. Kiedyś też się wybiorę. Mrówka Renta Wikunia
-
Ewo- powtórzę za Hals- Twoi synowie to szczęściarze. Ja tez mam dwóch synów. I podobnie jak U Ciebie. Starszy-osłania swoją wrażliwość tarczą trudną do pokonania. Uparty nerwusek;) Poniekąd wiem z czego to wszytsko wynika. A młodszy- po prostu ma dar. Jego mała osoba powoduje, że ludzie zwracają się do niego z dużą łagodnościa.
-
Present Ja jestem przekonana , że potrzeba kontroli wynika ze strachu. Z braku akceptacji siebie. Dzięki za odpowiedż. Sęk w tym, że ja czasem tej kontroli ulegam, szczególnie jeśli jest zaowalowana w przyjazne uczucia. Znaczy nawet nie dokładnie ulegam- tylko jej nie zauważam.Tak powoli, powolutku daję się czasem wkręcać. Bo to oczywiście podnosi moją samoocenę. Szybko i łatwo człowiek na chwilę czuje się wartościowy. Taka pułapka. Lecę pobiegać po świezutkim śniegu ;)
-
Present
-
Po przeczytaniu wpisów z drugiego tematu naszły mnie pewne wnioski. Czysto teoretyczne. Ewa, Szklanka i Present- piszecie o związkach na odległość, o prawdziwej miłości. A może to wcale nie jest tak, że związki , w których nie ma codziennego kontaktu są trudniejsze? Może wprost przeciwnie, codzienne przebywanie ze sobą jest podniesioną poprzeczką? Dlaczego nie ma żadnej kobiety, która mieszka z męzczyzną i pisze, że to prawdziwa miłość? Chyba dlatego, że stwarzając rodzinę nie da się żyć bez oczekiwań i wymagań. Przynajmniej w pewnym stopniu. Wcześniej czy póżniej okazuje się, że jesteśmy od siebie uzależnieni, że druga osoba ma w rękach nasze szczęście. Proza życia, codzienność, małe dzieci, praca. W codziennym życiu, w rodzinie trzeba zmieścić się we wspólnym świecie. I wychować dzieci tak by potrafiły tworzyć zdrowe związki. Tak sobie teoretyzuje, mam wątpliwośc, może czegoś nie rozumiem. Pozdrawiam ciepło.
-
Mrówkowska :) :) :) :) Ubawiłam sie na dobranoc :) :)
-
Wszystkim Wam życzę samych szczęśliwych dni w nadchodzącym roku.
-
Ewo dzięki ! Present też ściskam :) Mrówka Wpadałam tylko na moment by przejrzeć posty. Wieczór poczytam jeszcze raz na spokojnie. Zaangażowałam się ostatnio w dużo spraw, chyba trochę za dużo. Powoduje to u mnie ciągłe napięcie- muszę się mu przyjrzeć. Skąd się bierze , gdzie przyczyna. To moje zadanie domowe ;) Dla wszytskich
-
Ewo Rozumiem o co chodzi w cytatach , które przytoczyłaś. Ale jak opanować lek przed tym, że spotka na coś takiego czego nie bedziemy w stanie unieść? Kilka dni temu miałam sen. Dotyczył właśnie straty bliskiej mi osoby. Obudziłam się zlana potem i jakiś czas ciągle o tym myślałam. Nie okłamuje się , że chodzi mi o kogoś, wiem , że chodzi o mnie. Czy ta świadomość zabierze lęk? A może usypiamy go tylko na jakiś czas? Przeprowadziłam niedawno rozmowę ze znajomym. Twierdził , że bardzo kocha swoje dzieci i zrobiłby dla nich wszytko. Więc ja zapytałam, oczywiście czysto teoretyzując - a oddałbyś je, gdybyś wiedział, że tak dla nich bedzie lepiej. Odpowiedż- nigdy.Czyli zrobimy dla kogoś wszytsko byleby z nami był. I ja zrobię dla moich dzieci wszytko ale chcę by ze mną były, bym JA widziała, że są szczęśliwe. Ktoś pisał coś w tym stylu- zrobię dla przyszłości to co jest możliwe, nie snując tragicznych wizji i zanurzę się w terażniejszości. Tu i teraz- to jest właśnie TO. Chyba tylko wtedy nie ma miejsca na lęk. Jeśli nie ma przyszłości tylko terażniejszość to czego się bać? No, ale w praktyce, cóż...stare koleiny są wygodne.
-
Widzialna Rozumiem o czym piszesz. A u mnie jest tak- zaczęłąm komuś pomagać, wspierać. To ktoś raczej mniej znajomy. (swoją drogą łatwiej pomagać obcym- oni nie mają o nas jeszcze wyrobionego zdania. A nóż- widelec uznają nas za doskonałe? ) Więc pomagałam , wspierałam. Wszytsko ok. A nagle pewnego dnia okazało się, że ta osoba już wcale mnie nie potrzebuje. Wtedy poczułam rozczarowanie , brak. Jedna okazja do dowartościowania się mniej. Nie spodziewałam się tego, byłam pewna , że moje intencje są czyste. No cóz- uczymy się na doświadczeniach. ;)
-
Witam. Present Właśnie przed minutą myślałam o tym co napisałaś. Motywy. Niby wszytsko pięknie ale jeśli zajrzeć wgłąb co widzę- ego. Siedzi na samym dnie i udaje , że go nie ma :) Pozdrowienia dla wszytskich
-
Mrówkowska Przeczytałam na molestowaniu Twoją wypowiedż dotycząca ciała. Jakoś do mnie to nie trafia. Hmmm, kocham siebie za to, że jestem szczupła? A jak ktoś nie jest? Może lepiej kochać swoje ciało dlatego, że jest moje a nie dlatego, że spełnia aktualne wymogi mody. Nie wiem, może tego co napisałaś nie rozumiem. Może dlatego, że już raz wpadłam w pułapkę obsesji na punkcie swojej atrakcyjności. Czyli nasze doświadczenia się kłaniają. Jeśli będę kiedyś gruba , mało sexi - to będę nieszczęśliwa? Nie chcę tak... Pozdrawaim bardzo gorąco wszytskie piszące i czytające
-
Dodam-a chyba najwęcej zalezy od tego na ile jesteśmy gotowi.