Mam nadzieję, że nie pogwałcę praw autorskich, znalazłam to na \"czy jesteś...\"Może większośc z Was to zna, ale do mnei bardzo to trafia.
40. NIEZALEŻNOŚĆ
Jedyna możliwość, by zmienić siebie polega na odrzuceniu naszego
dotychczasowego sposobu rozumowania. Cóż oznacza ten sposób rozumowania?
Pomyślcie, jak jesteście zniewoleni przez rozmaite związki. Usiłujemy
zmienić świat w taki sposób, aby utrzymać te związki, ponieważ świat
ciągle im zagraża. Boję się, że któryś z przyjaciół przestanie mnie lubić,
może zaprzyjaźnię się z kimś innym. Muszę ciągle utrzymywać swą
atrakcyjność, bo chcę tą drogą zdobyć jakąś osobę. Ktoś wbił mi do głowy,
że koniecznie potrzebuję jej lub jej miłości. Ale w rzeczywistości wcale
jej nie potrzebuję. Nie potrzebuję niczyjej miłości, potrzeba mi tylko
kontaktu z rzeczywistością. Potrzebne mi jest wydostanie się ze swego
więzienia wdrukowanych mi poglądów i tych wszystkich fantazji; potrzebne
mi jest przedostanie się do rzeczywistości. Rzeczywistość jest wspaniała,
jest absolutnie zachwycająca. Życie wieczne jest teraz. Jesteśmy nim
otoczeni jak ryba wodą w oceanie, ale wcale o tym nie wiemy. Zbytnio
jesteśmy skoncentrowani na związkach emocjonalnych. Chwilami świat zmienia
swe konfiguracje wpasowując się w ten nasz związek, mówimy wówczas: \"Jak
świetnie, wygraliśmy\"! Ale poczekaj, to się zmieni, jutro będziesz znowu
przygnębiony. Dlaczego trwamy w czymś takim?
Spróbujmy poświęcić kilka minut na następujące ćwiczenie. Pomyśl o czymś
lub o kimś, z kim jesteś związany. Innymi słowy o czymś lub o kimś, bez
czego lub bez kogo - jak sądzisz - nie możesz być szczęśliwy. Może to być
twoja praca, twoja kariera, twój zawód, twój przyjaciel, pieniądze,
cokolwiek. Powiedz tej osobie czy temu czemuś: \"Tak naprawdę to nie jesteś
mi potrzebny do szczęścia. Oszukuję tylko samego siebie, twierdząc, że bez
ciebie nie będę szczęśliwy. Mogę być szczęśliwy bez ciebie. Nie jesteś
moim szczęściem, nie jesteś moją radością\". Jeśli twój związek dotyczy
jakiejś osoby, to słysząc te słowa nie będzie zbytnio uszczęśliwiona, ale
powiedz jej tak mimo wszystko. Możesz to zrobić tylko w swoim sercu. W
każdym razie, nawiąż kontakt z prawdą, wówczas przedrzesz się przez
iluzję. Szczęście nie jest stanem iluzoryczności, jest to stan odchodzenia
od iluzji.
Możesz spróbować innego ćwiczenia. Przypomnij sobie chwilę, kiedy byłeś
nieszczęśliwy, załamany, kiedy sądziłeś, że już nigdy nie będziesz
szczęśliwy (zmarł twój mąż, twoja żona, opuścił cię twój najlepszy
przyjaciel, straciłeś wszystkie pieniądze). Co się stało? Minęło trochę
czasu i związałeś się z czymś innym, znalazłeś kogoś innego lub coś
innego. Co stało się ze starym związkiem? Nie potrzebowałeś go, by stać
się znowu szczęśliwy, prawda? Powinieneś był z tego wyciągnąć wnioski -
ale my nigdy się nie uczymy. Jesteśmy zaprogramowani, jesteśmy
uwarunkowani. Jaka to ulga nie być emocjonalnie związanym z czymś lub
kimś. Gdybyś choć przez sekundę tego doświadczył, wydostałbyś się ze swego
więzienia i ujrzałbyś błękit nieba. Któregoś dnia, być może nawet byś
pofrunął.
Z pewną obawą wyznaję, że rozmawiając z Bogiem, powiedziałem Mu, że go nie
potrzebuję. Pierwszą moją reakcja było: Jak bardzo jest to sprzeczne z moim
wychowaniem. Niektórzy ludzie pragną ze swego przywiązania do Boga uczynić
wyjątek. Mówią: \"Jeżeli Bóg jest tym Bogiem, którym według mnie być
powinien, nie będzie zadowolony, kiedy przestanę czuć się z nim związany\".
Jeśli myślisz, że nie mając Boga, nie będziesz szczęśliwy, to ten Bóg,
którego masz na myśli nie ma nic wspólnego z prawdziwym Bogiem. Myślisz o
czymś, co jest mrzonką, myślisz o swej własnej koncepcji. Czasem trzeba
pozbyć się boga, by znaleźć Boga. Mówi o tym wielu mistyków. Zasklepiono
nas tak bardzo, że nie dostrzegliśmy podstawowej prawdy, że związki
emocjonalne bardziej kaleczą, niż pomagają w relacjach z innymi.
Przypominam sobie, jak bardzo byłem przestraszony, mówiąc bliskiemu
przyjacielowi: \"Naprawdę nie potrzebuję ciebie. Mogę być całkowicie
szczęśliwy bez ciebie. Mówiąc ci o tym - czuję zarazem, że twoje
towarzystwo przynosi mi wielką radość; właśnie teraz nie ma we mnie
żadnych obaw, zazdrości, prób zawładnięcia tobą, uczepiania się ciebie. To
wspaniałe uczucie być z tobą, nie czepiając się ciebie. Jesteś wolny, tak
jak i ja\".
Jestem jednak pewien, że dla wielu z was brzmi to jak mowa w zupełnie
obcym języku. Aby w pełni ją zrozumieć, potrzebowałem wielu miesięcy, a
pamiętajcie, że jestem jezuitą i wszystkie moje duchowe praktyki dotyczą
tego właśnie. Długo mi to umykało, gdyż moja kultura, społeczeństwo w
ogóle, nauczyło mnie patrzeć na ludzi w kategoriach związków
emocjonalnych. Zawsze bawi mnie, gdy czasem słyszę jak ludzie, wydawałoby
się dość obiektywni - terapeuci, duchowni - mówią o kimś: \"To świetny
facet, świetny, naprawdę go lubię\". Później odkryłem, że lubię go, gdyż on
lubi mnie. Spoglądam w głąb siebie i stwierdzam, że ciągle pojawia się to
samo; jeśli jestem przywiązany do uznania i pochwał, to widzę innych ludzi
przez pryzmat tego, czy przywiązaniu temu zagrażają czy też nie.