Wiersz, którm teraz chcę się z Wami podzielić ma wydźwięk pesymistyczny, ponieważ napisałam go w dość smutnym momencie mojego życia.
jak jesienny liść
rzucony na wichry życia
rodzę się aby umrzeć
umieram aby się narodzić
nie krzyczę
nie klnę
nie oskarżam
czytam niedokończone księgi
których nikt nie napisał
czekam na dni
których nie będzie
patrzę jak kruszy się życie
budując spiżowe daty-
pomniki szarości
już nie pragnę podziwiać
wczorajszych wschodów słońca
bo tylko iskra pozostała
nosząca imię
zwiędłych dni...
Jagoda Lee 7010 dziękuję za miłe przyjęcie mnie do tego topiku:)