ciesze się, że znalazłam ten topic :) niedalej jak 2 tygodnie temu zakończyłam toksyczny związek... udało mi się zdobyć na to.. choć było trudno... w tym ich siła... uważam że i tak udało mi się szybko zorientować co jest grane i wydostać, bo trwało to pół roku... nie będę sie rozpisywać jak to pół roku wyglądało, bo na pewno same zdajecie sobie sprawę z tego aż za dobrze, mam do Was tylko takie pytanie, jak sobie teraz z tym poradzić?? a raczej z tą sieczką z mózgu, którą mi mój były \"sprezentował\"?? czekać?? samo minie?? czy coś robić?? jak Wy sobie dałyście radę?? największy problem mam z kontaktami z innymi, nowo poznanymi mężczyznami... staram się wychodzic do ludzi, poznawać nowych, żeby jakos szybko o tym zapomnieć, ale łapię się na tym, że kiedy rozmawiam z jakims mężczyzną odczuwam panikę.. cholerny strach... wręcz do tego stopnia, że zaczynają mi się ręce, nogi i głos trząść... fizyczny strach... nie jestem w stanie rozmawiać... ostatnio miałam taką sytuację, że poszłam z jednym na kawę, było naprawdę miło, świetny facet, do tego stopnia, że nie miałam problemu z ciekawą rozmową, miał w sobie coś takiego, że zapomniałam na chwilę o tym strachu, więc niby wszystko dobrze... ale kiedy na koniec zaproponował ponowne spotkanie już wiedziałam, że na nie nie pójdę... bo po co?? boję się teraz potwornie jakichkolwiek blizszych kontaktów z mężczyznami... problem tez mam z życiem seksualnym, nie potarfię pójśc do łóżka z facetem, który nie jest moim byłym... heh, może źle się wyraziłam, bo z byłym nie sypiam, ale chodzi o to, że kiedy ostatnio doszło między mną a moim bliskim znajomym do dosyć intymnej sytuacji (jakoś się udało po alkoholu), to nie potrafiłam nic zrobić, bo to nie był mój były..