Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Dawna Justy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Mnie znieczulenie nie bolało, tego wkłucia nie poczułam, ale po 12 godzinach porodu to ja w ogóle niewiele czułam...
  2. Siedzenie w wodzie sprawilo mi dużą ulgę, ale też nie przyslużyło się mojemu porodowi. Zresztą załapałam się tylko na jeden cykl wannowania. Jak wchodzilam do wanny, miałam rozwarcie na 2 palce, po wyjściu miałam dostać znieczulenie. Niestety, pół godziny w ciepłej wodzie zaowocowalo rozwarciem na 4,5 palca i na znieczulenie bylo za późno. Ostatecznie poród zakończył się cięciem, bo w II fazie nie było postępu. Ale generalnie wannę polecam, znacznie mniej boli.
  3. Widzę, że wałkuje się temat porodów rodzinnych i szkól rodzenia. Myśmy w 2007 roku za szkołę rodzenia płacili 200 zł. Za poród rodzinny w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku płaci się 100 zł, ja wybrałam poród w wannie, kosztował 200 zł.
  4. Cześć, Dziewczyny, czy mogę się do Was przyłączyć? Mam termin na 8 czerwca :)
  5. Katka, pisz do mnie na gadu albo na maila dawnajusty@wp.pl. Pozdrawiam
  6. Katka - wiem, co przeżywasz i ściskam Cię mocno. Pamiętaj jednak, że to nie oznacza, że następnym razem się nie uda. Mnie się udało, mimo dwóch poronień. Monika - gratulacje. Cieszę się, że Twoja Kruszynka jest już z Wami :) A mi szkoda naszego topiku. Był bardziej zwarty niż nowy - teraz trzeba się przenosić z tematu do tematu.
  7. Gawit Po angielsku zespół wielotorbielowatych (policystycznych) jajników to będzie policyctic ovary syndrome. Pozdrawiam :)
  8. Celavie Jeśli jeszcze nie jest za późno na poradę w kwestii materaca, to zdecydowanie 160. My teraz śpimy na 140, ale docelowo myślimy o 180 cm. Jeśli się chce, to zawsze można się do siebie przytulić, kobieta z brzuchem musi mieć sporo miejsca do spania na boku i w najdogodniejszej dla niej pozycji, a jak pojawia się dzidziuś, to w ogóle jest zabawnie :D Kiedy Matylda śpi z nami w łóżku, ja muszę się trzymać zębami i pazurami brzegu materaca, żeby nie spać... ;) No a potem Maluch będzie do Was przybiegał i znowu będzie ciasno :D Poza tym - co również nie bez znaczenia - w \"ciche\" dni łatwiej się na tym dużym materacu odizolować ;) :D U nas poz względem zdrowotnym znacznie lepiej, ale powiem Wam, że przeżyłam wczoraj chwilę grozy. We wtorek rankiem załozyłam Matyldzie czopek glicerynowy, bo 3 dni nie robiła kupki i zaczęła się już męczyć. Od tego czasu zrobiła już 3 kupki, a tu wczoraj w pieluszce znalazłam ten czopek właściwie w ogóle nie rozpuszczony. Zgroza, nie? Pozdrawiam cieplutko
  9. Spieszę jedynie donieść, że dwa nowe zdjęcia Matyldy na blogasku. Dzięki, Peppetti :)
  10. Hej Dopiero teraz znalazłam chwilę, żeby nadgonić, i napiszę tylko kilka słów. Co do heparyny - raczej nie chodzi o krwiaki, tylko o epizody zakrzepicy. Nie, nie miałam nigdy zakrzepicy, a badania w kierunku zespołu antyfosfolipidowego dały negatywne wyniki. Ale - jak już pisałam - dostałam tę heparynę profilaktycznie, bo u nas bada się tylko część czynników prozakrzepowych. Heparyna przeciwdziała powstawaniu zakrzepów, do których z kolei ciąża predysponuje, więc w sumie mogła tylko pomóc. Zarówno gin, do którego chodziłam na USG, jak i mój \"własny\" oraz ta koleżanka, która się w zespole specjalizuje stali na stanowisku, że wystarczy tej profilaktyki do ok. 20. tygodnia. Ja jednak wyłudziłam receptę od innej koleżanki i robiłam sobie zastrzyki do 24. tygodnia. Potem odstawiłam. Jeśli jednak stosuje się to leczenie do końca ciąży, to i tak należy odstawić wtedy, gdy można już bezpiecznie rodzić. A w przypadku stwierdzonego zespołu leczenie podejmuje się po porodzie, ale nie pamiętam już, na jak długo. Co do USG 3D - to raczej takie urozmaicenie i zabawka dla rodziców. Zgadzam się z tym, co napisały Gruby Miś i Peppetti - dobry ultrasonografista zobaczy wszystko podczas USG tradycyjnego. U mnie 3D robione było na zakończenie badania tylko po to, żeby pokazać, jak wyglada nasza córeńka. Peppetti - pewnie Cię to nie pocieszy, ale my naszą drugą rocznicę ślubu (15 sierpnia) spędziliśmy na \"imprezie\" u teściów, bo niestety była to również rocznica ich ślubu. I pewnie tak będzie aż do czasu, gdy któreś z nich pożegna się z tym światem... M. przywlókł mi poprzedniego dnia bukiet kwiatów narwanych w ogódku, bo zamknęli mu kwiaciarnię przed nosem, a następnego dnia to myślał już tylko o mamusi i tatusiu... Co do porodu Malenkiej - niedobrze, że wody odeszły zanim zaczęły się skurcze. U mnie było tak samo. Mogą być niepotrzebne komplikacje typu zakażenie wenątrzmaciczne płodu itp. Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie (jest?) OK :) Miało być na chwilę, a się rozpisałam. Przepraszam, jeśli komuś nie odpisałam albo nie pogratulowałam. M. miał infekcję gardła, ja mam gila, a w konsekwencji Matylda jest zaziębiona. Nasz Bejbik - zwykle taki pogodny i roześmiany - dziś głównie spał wtulony w moje ramię. Na szczęście nie ma gorączki, tylko kaszelek i katarek. Niestety, kiepsko z przyjmowaniem leków - płacze i wypluwa te wszystkie płyny, które w nią leję (pewnie to niezłe świństwo). Mam kilka nowych zdjęć, w wolnej chwili prześlę Peppetti. Pozdrawiam Was wszystkie - \"stare\" i \"nowe\".
  11. Peppetti Cieszę się, że u Ciebie w porządku :) Ja też od tygodnia karmię tylko piersią. Trochę czasu nam to zajęło, ale jakoś się udało. Mam prośbę - czy w wolnej (? hi hi hi...) chwili mogłabyś przenieść zdjęcia Matyldy z kącika relaksacyjnego do zdjęć naszych bobasków? Będę wdzięczna :)
  12. Nawet jeśli ten topic zdechnie, to spotkamy się wszystkie na innym, nie? ;)
  13. Mozzarella Może to Cię pocieszy, ale ja po drugiej stracie nie to, że cierpiałam mniej, ale znacznie mniej płakałam. Po pierwszym poronieniu leżałam w łóżku i łzy same mi ciekły po policzkach, po drugiej szybko wzięłam się za badania i szukanie przyczyny - zupełnie jak Ty. Ja również po pierwszym poronieniu uwierzyłam ginom, kiedy mówili, że nie ma co robić badań i szukać przyczyny, bo to się zdarza. Potem plułam sobie w brodę, ale w sumie niepotrzebnie, bo badania nic nie wykazały. Przed tym również ostrzegał mnie kolega z pracy - gin. Kiedy wysłałam do niego maila z pytaniem, jakie badania powinnam zrobić, podał listę, ale jednocześnie napisał: \"Chcę jednak przypomnieć o ryzyku wejścia na \"śliską\" ścieżkę diagnostyczną, który może prowadzić donikąd. Szansa znalezienie ewentualnej powtarzalnej przyczyny obu niepowodzeń jest bowiem bardzo mała (jeśli rzeczywiście była to ta sama przyczyna)\". Nie odradzam Ci robienia badań - wręcz zachęcam - ale jednoczesnie proszę, byś nie przywiązywała się do myśli, że one cokolwiek wykażą. Badania genetyczne robi się w ostatniej kolejności, kiedy inne możliwe przyczyny niepowodzeń zostaną już wykluczone, a niepowodzenia się powtarzają. Zbadaj sobie hormony tarczycy, hormony \"babskie\", zrób posiewy z pochwy, badania w kierunku chlamydii, toksoplazmozy, cytomegalii. Jeśli chodzi o zespól antyfosfolipidowy, to rzeczywiście bada się przeciwciała antykardiolipinowe (a propos Twojego pytania - chodzi o to samo) i antykoagulant tocznia albo przeciwciała przeciwjądowe (w Polsce jednak raczej tamte dwa). Poza tym zrobili mi jeszcze badania aktywności czynnika VIII i w kierunku czynnika V Leiden oraz aktywności protrombiny. Co do przeciwciał antykardiolipinowych - pisałam już o tym wielokrotnie. Zgodnie z obowiązującymi wytycznymi aby wynik dodatni był wiarygodny, oznaczenie wykonuje się dwukrotnie w odstępie co najmniej 12 tygodni, a to dlatego, że miana tych przeciwciał mogą być przejściowo zwiększone z różnych przyczyn. Nic mi nie wiadomo, by badanie trzeba było wykonywać jak najszybciej po poronieniu, ale pewnie nie ma co czekać. I najważniejsza rzecz: mimo niestwierdzenia zespołu profilaktycznie stosowałam leczenie jak w zespole, ponieważ - co potwierdziła koleżanka zajmująca się zespołem - w Polsce bada się tylko część markerów wskazujących na występowanie zespołu, a heparyna nie szkodzi dziecku ani matce, a pomóc może. W przypadku profilaktyki stosuje się ją w zasadzie do czasu wykształcenia łożyska. Gdybyś miała jakieś pytania, możesz mnie łapać na gadu. Cieszę się, że się nie poddałaś i że nas nie opuściłaś. Ściskam Cię mocno i trzymam kciuki, by skończyło się tak jak u mnie - urodzeniem cudownej małej istotki... A wszystkie Forumowiczki, które przebrnęły przez ten przydługi nudnawy wykład przepraszam :)
  14. Rudi O skokach ciśnienia koniecznie powiedz lekarzowi. W ciąży są bardzo niebezpieczne. Najlepiej gdybyś miała w domu ciśnieniomierz i mierzyła sobie ciśnienie co jakiś czas. A jak wypadają pomiary ciśnienia podczas wizyt u gina? Balbinka - co na te skoki ciśnienia mówi Twój gin?
  15. Mozzarella... Płaczę, bo wiem, co przeżywasz
×