Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Dawna Justy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Dawna Justy

  1. No nadal jestem w domu. Dzisiaj spokój, cisza, Niuńka jakaś dzisiaj leniwa. Wczoraj w kolejce do gina miałam wrażenie, że urodzę w poczekalni :D Teraz pewnie odpoczywa po tych ekscesach. Skurczu ni widu, ni słychu, no ale dzień się jeszcze nie skończył, prawda? ;) Choć, jak napisałam wczoraj, nie czuję tego dzisiejszego terminu. Raczej przyszły tydzień. Pogoda za nic nie chce się wyklarować. Raz słońce, za chwilę chmury, i ciągle wieje. A ja się taka senna zrobiłam, że chyba zaraz się walnę do łóżeczka. Co do porodu rodzinnego - pisałam o tym kiedyś na forum. M. od razu zastrzegł, że rodzimy razem. Ja miałam początkowo sporo wątpliwości, bo krew i ta cała reszta nie dodaje kobiecie urody, ale doszłam do wniosku, że pewnie nie dotyczy to oczu mężczyzny, który ją kocha, i ojca dziecka. A teraz się cieszę, że będzie przy mnie. Martwię się tylko tym, że od 5-6 tygodni niedosypia, bo stara się jak najwięcej zrobić w domu przed pojawieniem się Niuńki, więc kładzie się późno spać. Jeśli poród przypadnie na noc, będzie mu ciężko. Ja tam sobie drzemię codziennie wieczorkiem na kanapie, więc nie jestem taka skonana. Co do mojego ciśnienia. W domu oczywiście mam poniżej 100, średnio 90/60. Co nie znaczy, że w decydującym momencie mi nie skoczy i że mnie nie zetną, czego w sumie bym chyba nie chciała.
  2. Eva - rodzimy rodzinnie. Na to konto chodziliśmy do szkoły rodzenia. Pewnie nie na wiele się to zda, ale przynajmniej będzie przy mnie i zobaczy, że to wcale nie taka bułka z masłem ;) Poza tym to na pewno będzie dla niego ogromne przezycie, wziąć na ręce takie maleństwo, które dopiero pojawiło się na tym świecie. A co do jutra... Ja nie czuję tego jutrzejszego terminu :D Mówię M., że na mój gust to raczej nie będzie jutro, ale bezsprzecznie już niedługo. Mam skurcze przepowiadające. Coraz częściej. Więc tak czy siak - niedługo nasza Niuńka będzie z nami :)
  3. Hejka No więc... Nasz klocuszek waży ponoć 3500. Czyli absolutna średnia średniej. Oczywiście jest jeszcze margines błędu, no ale zakładam, że mimo wszystko 4 kilo nie przekroczy. Jeśli chodzi o poród, to według lekarza spotkamy sie jutro na jego dyżurze na porodówce. Widział to w moich oczach :D Nie wiem, czy tak będzie, bo w KTG oczywiście zero skurczu (no ale to 15 minut), a szyjka jeszcze długa. No ale on obstaje przy swoim. Jest jeszcze jedna dobra wiadomość. Ponoć mam bardzo mięciutką szyjkę, co według niego oznacza, że jak zaczną się skurcze, to będzie się szybko rozwierała. Oby... No ale jest też zła - pomiar ciśnienia w gabinecie dał niezbyt dobry wynik. Nagle po całej ciąży agonalnego ciśnienia mam 140/90. Mam sobie mierzyć w domu i jakby wzrosło, zgłosić się do szpitala. No i wtedy pewnie cesarka... Zobaczymy, do tej pory komplikacje mnie omijały, to może to też fałszywy alarm?...
  4. Hejka Nadal nic. Pyza - ja w ciąży mam ciągle problem z grzybicą. NIEUSTAJĄCO. Więc nie tylko miałam się smarować clotrimazolem w razie potrzeby, ale też stosowałam różne globulki dopochwowe. Nie martw się, one nie szkodzą dziecku. Grzybica w ciąży to bardzo częsta przypadłość, efekt zmian hormonalnych. Ech... jak sobie przypomnę moje liczne przeprowadzki... koszmar :D Jeszcze pakowanie jakoś mi szło, ale z rozpakowywaniem to mam problem... Wyobraźcie sobie, że na strychu kamienicy w Krakowie, w której mam mieszkanie, stoją jeszcze nierozpakowane pudła z przedostatniej przeprowadzki... z 1997 roku :D Tu też takie stoją, no ale minęlo dopiero nieco ponad półtora roku ;) Trzymam kciuki za wyjaśnienie wszystkich nieporozumień małżeńskich. Pogoda ma się zacząć poprawiać od jutra, a ponoć następny tydzień ma być już upalny :) Czego wszystkim wypoczywającym życzę :)
  5. Hejka Ciągle w domu. Ale czuję, że to już lada chwila. Mała jakby się obsunęła w dół, nie wiem, może wreszcie mi ten brzuch opadnie? Poza tym pojawiła się siara. Nagle. Gdybym szła do szpitala, zaalarmuję forum w celu mobilizacji do trzymania kciuków ;)
  6. Aaaaaa, Joka Jeśłi Twój mąż ma depresję, to okaż mu swoje zainteresowanie. Powiedz, że depresja to ciężka choroba, która nie minie sama - trzeb astosować psychoterapię, a czasami również leczenie farmakologiczne. I zaproponuj wizytę u psychologa (w sumie przy depresji klinicznej to nawet psychiatra jest bardziej wskazany, no ale od czegoś trzeba zacząć). Terapia by mu nie zaszkodziła, może psycholog by dotarł do źródła jego problemu.
  7. Jeju, widzę, że wczotraj był jakiś kryzysowy dzień małżeński. U nas nieeee... M. raczej mało kłótliwy i humorzasty, to raczej mi się czasami zdarza. Ale jak na razie (prawie 2 lata małżeństwa) mieliśmy jedno ciche pół godziny (ja się nie odzywałam). Mam nadzieję, że dzisiaj będzie u Was już lepiej. Tylko błagam, nie piszcie, że poród boli jak cholera. Wiem, że boli, i wiem, że z różnych względów mogę nie dostać znieczulenia, ale te Wasze wpisy podziałały na mnie dołująco i wczoraj wieczorem płakałam M. w mankiet, że się boję, że będzie bardzo bolało. U nas jakby trochę więcej słońca, ale wieje i pewnie zimno. Jeśli Niuńka się nie urodzi, to tydzień nam się szykuje pod znakiem gości - połowa mojej rodziny spędza ten tydzień w okolicy i pewnie będą nas odwiedzać. Robota mojej mamy pójdzie w zapomnienie... ;) No ale od następnego poniedziałku (od 16) zacznie przychodzić pani do sprzątania. Pozdrawiam, zajrzę później, zobaczyć, co u Was. Wybieramy się dzisiaj na Shreka, może mo wody z uciechy odejdą ;)
  8. Peppetti, własnie o tym pisałam, kiedy odpisywałam EvieWer. Madzia - ja mam -3,5, ale taka wada nie jest wskazaniem do cersarki. Kolega z pracy - okulista - oznajmił mi radośnie, że pod uwagę bierze się dopiero od -6, a i to tylko wtedy, gdy istnieje ryzyko odklejenia siatkówki. Co do mięsa z grilla, chodzi i o toxoplazmozę, i o lejszmaniozę. O proces marynowania mięsa i pieczenia - łatwo o niedopieczenie. Że nie wolno, wyczytałam w książce. Ale jadłam, jadłam... Tak samo jak np. metkę, której nie wolno również też. I serek pleśniowy mi się zdarzył... No ale pytanie było o to, czego nie wolno, a nie o to, czego nie jadłam... ;)
  9. A rodzić będę... hmmmm... Myślałam o wannie. Jeśłi nie będzie takiej możliwości (jest jedna sala porodowa z wanną, reszta ma prysznice), to ze znieczuleniem, ale tu jest z kolei taki problem, że nie ma anestezjologa dedykowanego porodówkom, tylko przychodzą na wezwanie z innych oddziałów. No i może się okazać, że nie zdąży, jeśli będzie asystował przy jakiejś operacji... Kolejna możliwość jest taka, że pojadę na porodówkę za późno na znieczulenie ;) W końcu odgrażałam się, że ruszymy do szpitala, jak główka będzie już widoczna między nogami, żeby nie daj Boże akcja nie ustała i żebym nie wylądowala na patologii w oczekiwaniu na wznowienie... :D
  10. No nie powiem - liczę na Wasze kciuki ;) Co do siedzenia jak na szpilkach... Jakoś mi przeszło. Z tydzień temu byłam święcie przekonana, że urodzę w 39. tygodniu. Tymczasem dzisiaj się on kończy i od wczoraj nastawiam sie na 42. albo i później :D Myślę, że niecierpliwić się zacznę za tydzień, jak będzie się kończył 40. Mój kolega się śmieje, że urodzę natychmiast, jak moja Mama pojedzie (a wyjeżdża jutro rano). Powiedział, żebym zrobiła jej sporo kanapek na drogę, bo czeka ją podróż w obie strony :D
  11. Takaja No ale on teraz podaje, że do porodu zostało 9 dni... :D 15 lipca (ma dzień opóźnienia) powinien obwieścić światu, że zostało 0 dni, czyli że urodziłam. Ale co potem, co potem? :D
  12. Caroline W kwestii porodu mam raczej mgliste wyobrażenie. Jakoś tak raczej wybiegam myślami na okres po. No ale jak myślę o naszej Malusi, to widzę łokietek, kolanko, stópkę... A nie całego dzidziusia. No i trochę się boję, czy będę potrafiła się nią dobrze zajmować, czy jej nie zrobię krzywdy... A na poród kompletnie nie jestem przygotowana psychicznie. Po prostu wychodzę z założenia, że muszę przez to przejść, bo muszę. Trzymajcie kciuki, żeby był szybki i łatwy :)
  13. Czy ktoś wie, co zacznie pokazywać mój suwaczek po 15 lipca, jeśli nie urodzę???
  14. Peppetti No nie wiem, czy ja za jakiś czas nie spotkam się ponownie z EvąWer w dziale \"Starających się\" :D Mój gin i pani diabetolog, do której chodzę kontrolować dietę, mówią, że za 6 miesięcy trzeba by zacząć kolejne starania. No a mój M. to już w ogóle jest za... A ja nie wiem, chciałabym, żebyśmy mieli dwoje dzieci, no ale mój wiek i ewentualnie mała różnica między maluchami budzą we mnie lekką rezerwę do tematu. No ale kto wie?... Może się okazać, że życie i natura za nas zadecydują, zważywszy na zauważalną u mnie niejaką łatwość w zaciążaniu ;) :D
  15. No jeszcze nie urodziłam, ale i 6.07. się nie skończył ;) Pyza - witaj Szkocaj - powiem tak: ciąża bardzo mało prawdopodobna. W końcu od poronienia do seksu bez zabezpieczenia minęły zaledwie 2 tygodnie. Myślę, że te zającia w ciążę po 2,5 tygodnia po poronieniu to takie casusy medyczne, o których się pisze, bo to ewenementy. Każda z nas usłyszała, że po poronieniu @ przychodzi w ciągu 4-6 tygodni. Tak więc spoko, testu też nie rób, po prostu poczekaj 6 tygodni, a potem się zaczniesz martwić. Mika Poroniłam dwukrotnie. W pierwszą ciążę zaszłam w pierwszym możliwym terminie, czyli w listopadzie 2005. Po ślubie (w sierpniu 2005) siedziałam w Krakowie do Wszystkich Świętych, żeby pozamykać wszystkie sprawy. Do Gdańska przyjechałam 2 listopada (w tym dniu dostałam @), a na początku grudnia wyszły mi dwie kreski. Poroniłam 15 stycznia, w 11. tygodniu. Podejrzewam, że to dlatego, że tego dnia na urodzinach bratanka mojego M. wzięłam go na ręce (16 kilo). Ponownie zaczęliśmy się starać w kwietniu. W maju test wyszedł mi pozytywnie. Pod koniec czerwca zaczęłam brudzić na brunatno. Poszłam do gina, zrobił USG, okazało się, że serduszko nie bije już od 2 tygodni. 3 lipca miałam się zgłosić na zabieg, rano poroniłam samoistnie. To był koniec 10. tygodnia. Kolejne starania podjęliśmy w październiku. Ostanią @ miałam 7 października. Jak widać, z za chodzeniem w ciążę nie mam problemu. Po drugim poronieniu zrobiłam trochę badań: hormony płciowe i tarcztcy, zespół antyfosfolipidowy, cytomegalię - wszystko OK. Po drugiej ciąży w prawym jajniku została mi torbiel, dostałam Duphaston, który miałam brać od 16. do 25. dnia cyklu, a w razie ciąży już bez przerwy do 20. tygodnia. W drugim cyklu brania zaszłam w ciążę, hormony brałam do 23. tygodnia mniej więcej. Poza tym od 9. tygodnia zaczęłam brać profilaktycznie heparynę (w raczej małej dawce jak na moją masę) i aspirynę, stosowane w leczeniu zespołu antyfosfolipidowego. Zdania ginów na temat profilaktycznego brania tego zestawu są podzielone, ale koleżanka, która się w tym spoecjalizuje, powiedziala, że na pewno nie zaszkodzi, a pomóc może. Robiłam sobie zastrzyki do 24. albo 25. tygodnia (dłużej niż zalecali lekarze, bo sobie załatwiłam dodatkową receptę). moim zdaniem to nieprawda, że im dłuższe starania, tym szansa na donoszenie ciąży mniejsza. Znam pary, które naprawde długo czekały, a ciąża przebiegała wzorcowo. A u nas nie. Nie wiem, czy odpowiedziałam na wszystkie Twoje pytania, zaraz zajrzę do nich jeszcze raz i w razie czego dopiszę. Pozdrawiam każdą z osobna :)
  16. EvaWer Nie ma dowodów na to, że praca przy komputerze ma szkodliwy wpływ na rozwijające się dziecko. Chodzi raczej o to, że to praca w pozycji siedzącej - bóle krzyża, obrzęki itp. Mój gin wie, jaką pracę wykonuję, i nic nie wspomniał, że mam ograniczyć. No i nie dał L4 :(
  17. Calavie... no normalnie mnie ćmi - regularnie mylę Wasze nicki :D Sorka :) Monikapie Kopniaczki wcale nie muszą być mocne. W 26. tygodniu Maleństwo jest jeszcze nieduże. Najwazniejsze, że czujesz, że coś się dzieje.
  18. Witam wszystkie Panie Mika - o ile dobrze pamiętam, pytanie brzmiało, czy któraś ma coś przeciwko, więc chyba dobrze, że wszystkie milczymy, co? :D Celavie Ja chętnie skorzystam z Twoich przepisówm, jak już Malusia będzie na świecie (na razie muszę udawać, że jednak trzymam dietę ;). Niuusia - trzymam kciuki, emigracja to duża zmiana w życiu. Powodzenia i odzywaj się do nas, bo inaczej lanie :) Takaja - jesteś wielka. Ja też brałam pod uwagę adopcję, gdyby nam się nie udało. M. twardo stał na stanowisku, że najpierw spróbujemy urodzić swoje dzieci, potem pomyślimy o adopcji. I nadal jej nie wykluczamy. M. ma czworo rodzeństwa i w ogóle w jego rodzinie (dalszej, bo wśród rodzeństwa nie) wielodzietność to norma, więc chciałby mieć więcej dzieci. Może za jakiś czas podejmiemy kolejną próbę, zanim próchno zacznie mi się z d... sypać ;) :D A dylematy to norma. Co do mojego brzucha i pracy - dziewczyny, uwierzcie mi, kompletnie mi on nie przeszkadza. Nie bolał mnie kręgosłup, nie drętwiały łydki, nie było mi ciężko. Może dlatego, że przytyłam w sumie nieco ponad 7 kilo? Cieszę się z tego, bo może po porodzie zejdzie mi trochę tego dobrodziejstwa, które miałam na sobie przed ciążą?... ;) Niuńka rzeczywiście czasami daje mi w kość, ale nie kopie mnie po żebrach, tylko porusza końcówkami, a to takie dziwaczne uczucie, jak pod powierzchnią brzucha coś cały czas \"jeździ\". Zresztą wszystkie matki wiedzą, o czym mówię, a zaciążone i te, co dopiero zaciążą też się dowiedzą :) Poza tym praca to w obecnej chwili dla mnie wybawienie, bo po pierwsze - robię coś, więc nie skupiam się na tym, że moja Mama zasuwa od rana do nocy w moim domu, a po drugie - nie myślę cały czas, że czas by było rodzić :D Gdyby nie praca, leżałabym na kanapie i dumała :):):) Pozdrówka
  19. Pracuje to mało powiedziane - wczoraj przesiedziałam przed komputerem równe 13 godzin. Na pewno mi łatwiej, bo pracuję w domu i w każdej chwili mogę sobie zrobić przerwę (ale telefon służbowy mam zawsze pod ręką). No ale ile można?! :D Co prawda NIC mi nie dolega - kompletnie. Mam nadzieję, że to jakaś forma rekompensaty od losu za dwie straty... Oby objęła również poród... ;) Co do jedzenia w ciąży. Nie wolno: serów pleśniowych, sera feta, surowego mięsa, wędlin typu \"łososiowe\" (takich półsurowych), mięsa z grilla, pasztetów innych niż z puszki (!)... Więcej chwilowo nie pamiętam, ale jak sobie coś przypomnę, to napiszę :) Madzia, jak masz L4, to wypoczywaj :) Ja może skorzystam w następnej ciąży - będę krzyczała od samego początku, że chcę :D
  20. Cześć w ten ohydny deszczowy i ponury dzień Rano byłam na wizycie u gina w poradni ginekologicznej w szpitalu (mój gin na urlopie do 15.07). Zrobili mi KTG (tętno Malusi \"rewelacyjne\" według okreslenia lekarza, ruchy było słychać aż na korytarzu, więc nie spytał, czy je czuję, tylko po prostu stwierdził, że czuję, skurczów niet), obmacał brzuch, powiedział, że macica jeszcze wysoko, spytał, czy mi coś doskwiera i czy jestem na zwolnieniu (był radośnie zaskoczony, że nie) i zaprosił na przyszłą środę. Więc nadal nie jestem na L4. Dziewczyny, jak Wyście to zrobiły, że te zwolnienia macie?? Ja chyba naprawdę będę sprawdzała czas pojawienia się kolejnego skurczu na zegarze w kompie... :( Wczoraj pożegnaliśmy się z panem fachowcem. Moja mama rzuciła się w wir sprzątania. Ma już pomyte okna na górze, teraz myje i pastuje podłogi. O dziwo, po górze chce sobie zrobić chwilę przerwy (czyżby się zmęczyła?? ;) ), a potem dół. Normalnie serce mi się kraje, jak widzę, jak zapycha, ale co poradzić? Pozdrawiam wszystkie i każdą z osobna cmokam w czółko ;)
  21. No witam, witam (jeszcze w całości) Rudi, ja też byłam święcie przekonana, że wypoczywasz gdzieś w miłym miejscu, a Ty tu takie horrory opowiadasz... Całe szczęście, że wszystko jest OK. I tak już być musi do końca. Peppetti Nie przejmuj się, ja miałam to samo z niechciejstwem i nicnierobieniem :) Nie mogłam się do niczego zmusić. I tylko czasami miałam z tego powodu wyrzuty sumienia :) Mika Odsyłasz nas do katalogu na Twoim kompie, a tam się raczej nie dostaniemy :) Nie wiem, może spróbuj wysłać te zdjęcia do Peppetti, choć czytam, że jest z tym jakiś problem (?).
  22. Hej Jeszcze w pojedynkę. Ale Niuńka się dzisiaj tak wierciła, że miałam wrażenie, że ciągnie już walizkę do wyjścia :D Jeśli dostanę od którejś z Was numer telefonu, chętnie wyślę esemesa, że Malusia jest już z nami :) Zeteczka, ja straciłam dwie ciąże, obie w ubiegłym roku - w styczniu i lipcu. A teraz jestem pierwsza w długiej kolejce do zostania mamusią (lada chwila, oj, lada chwila) :) Trzeba wierzyć, że się uda. Zostań z nami, jeśli tylko chcesz. Nasz pan remontowiec dzisiaj się nie stawił, a zdaje się, że to był jedyny dzień na prace na zewnątrz, bo od jutra ma padać. Moja mama krąży po domu jak tygrys po klatce, bo chciałaby sprzątać, a nie ma co, bo nic nie skończone.
  23. Hejka Dzisiaj spokój, trochę mnie pokurczyło rano, ale minęło. To prawda, że już trochę siedzę jak na szpilkach. Pewnie dlatego, że sobie ubzdurałam, że urodzę w 39. tygodniu :D A kto wie, kiedy Matylda dojrzeje do wyprowadzki?... EvaWer - gratuluję. Wreszcie się doczekałaś :) To prawda, że strasznie szybko zleciało. Teraz mnóstwo różnych decyzji przed Tobą. Wiem, że to duża frajda - urządzać swój własny domek, ale wiem też, że brak kasy jest frustrujący, bo człowiek by chciał wszystko od razu, a tu trzeba czekać i wybierać, co najpierw. Znam to z autopsji. Joka - mnóstwo szczęścia w kolejnych latach, a na drugą rocznicę ślicznego dzidziusia :) :) :) Mam nadzieję, że miło spędzacie ten wieczór ;) Dziewczyny, chciałabym Wam dać jakoś znać, jak się Malusia urodzi, ale nie wiem, jak. Mój M. nie zagląda na to forum (i niech tak lepiej zostanie), więc nie poproszę go o to. Postaram się Was poinformować, jak się zacznie. No i natychmiast po powrocie ze szpitala wyślę do Peppetti zdjęcie naszej córy, żeby umieściła je na blogu (mam nadzieję, że nie będzie najbrzydszym dzieckiem świata :D ). Oczywiście M. twierdzi, że to będzie ósmy cud świata (chyba to on jest matką bez pamięci zakochaną w dziecku) :D
  24. Celavie Ja już wczoraj myślalam, że ta chwila nadeszla. Coś mnie zaczęło pobolewać w krzyżu i ogólnie taka nędzna się zrobiłam, że hej. No ale położyłam się na resztę dnia, przespałam i boleści ustąpiły. Ale to prawda, że to długo pewnie już nie potrwa. No a torba ciągle tylko połowicznie spakowana... Kompletnie nie wiem, co mam zabrać dla Małej do szpitala. Pogoda w kratkę, pediatra w szkole rodzenia mówiła, że dziecka nie należy przegrzewać, więc ubiera się je tak jak siebie + jedna warstwa, czyli okrycie. Moja bratowa na to wrzeszczy, że ją lekarka po wyjściu ze szpitala op...yła, że dziecko jest za lekko ubierane, bo taki maluch nie ma żadnej warstwy ochronnej. No i każe mi ją trzymać w becie. A ja do szpitala mam zabrać kocyk, nie becik. Błagam nasze forumowe mamusie o pomoc. EvaWer - na tym forum często pojawiają się tematy, w których nie każda z nas \"siedzi\". Oczywiście siłą rzeczy temat starań (które odłożyłaś) i ciąży (która odwleka się z racji odłożenia starań) dominuje, no ale to taki topik - starania, a w efekcie ciąża (przyczyna - skutek ;) ). Dyskusje o nauczycielstwie i perypetiach z nim związanych czytałam równie dokładnie, jak wszystkie inne wpisy, ale nie zawsze mam czas, żeby odpisać. A \"biadolenia\" i lęki doskonale rozumiem - mój gin powiedział, że mogę już rodzić, bo ciąża donoszona, a szyjka gotowa, a nawet teraz - na 2 tygodnie przed terminem - boję się, że coś może się wydarzyć. I tu kolejny apel o pomoc. Dziewczyny-matki (może moje pytanie jest głupie, ale muszę je zadać, bo mnie to niepokoi) - od kilku dni jak śpię na boku, to Mała jakby przesuwa mi się w macicy na ten bok, na którym śpię. Budzę się i brzuch jest z jednej strony wyższy, a z drugiej niższy. Czy to normalne, czy coś się dzieje niedobrego?? Po dłuższej chwili wraca do położenia centralnego, no ale wcześniej ta dysproporcja jest bardzo wyraźna.
  25. Jeśli mąż nie zacznie przed Tobą uciekać... Jak nie odmówi współpracy, to czemu nie?
×