Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

agu.o

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez agu.o

  1. Gryzelka - z moim lekarzem to tak już jest, że wystarczy chodzić prywatnie cała ciążę :D i nie trzeba potem \"załączników\" itd. Ja przed porodem leżałam tydzień na ginekologii, to jakie tam szopki odchodziły... Na wizycie lekarz nie podchodził po kolei do łóżek, tylko każdy leciał do swojej znajomej. A jak któraś całkiem z przypadku się tam znalazła, to leżała bidna i czekała, aż łaskawi lekarze sie do niej pofatygują i raczą temperaturę sprawdzić.
  2. Mój lekarz miał za to sprawę, ale się chyba wywinął. No bo to tak już jest, że jak się chodzi prywatnie, to podczas porodu dzwoni pacjentka do niego, on do lekarza dyżurnego i opiekę masz super. A jak jesteś po terminie, to bierze Cię na swój dyżur i wywołuje poród. A jak chodzisz do przychodni, to sobie radź nawet położna się nie pofatyguje. Do tego ze mną był mąż i co chwilkę wołał położną, albo lekarza, żeby sprawdzili co i jak, a ta Ania (tak jej było na imię) rodziła sama, a mąż tylko ją przywiózł w środku nocy i nic go nie obchodziło. Dopóki Grzesiek wołał te położną, to ona i do niej \"zaglądała\" ale o 4 Grzesiek pojechał i już nikt się do niej nie fatygował - dosłownie nikt. Dlatego ja chodzę prywatnie, (choć trochę kasy mi szkoda) i teraz też chcę, żeby Grzesiek był ze mną i PATRZYł IM NA RęCE.
  3. Wiem - już kiedyś o tym pisałam. Dziewczyna rodziła razem ze mną, tyle, ze ja urodziłam 4 rano, a ona o 14 popołudniu. Coś strasznego. Z tym, że ja słyszałam, że dziecko zmarło, ale nie wiem ile w tym prawdy. To było okropne, jak leżałam te 2 godz. na stole po porodzie, to się modliłam, żeby już urodziła i mówiłam jej :krzycz głośniej - może ktoś przyjdzie\". Nie wiem czy to dlatego, ale opieki, to ona żadnej nie miała.
  4. No i jeszcze pochwalę Młodego (a co mi tam). Dziś mama wybyła z domu na ploty i od rana jesteśmy sami - o dziwo dziecko Grzeczniutkie, daje mi się poudzielać na forum, dom ogarnęłam i nawet obiad się gotuję.
  5. Gryzelka, Wojtek właśnie taką pije (choć mąż mówi, żeby mu samą melisę parzyć, bo takie to nadpobudliwe :P )
  6. Chodziło mi oczywiście o Weronikę - Ada mam nadzieję, ze wybaczysz mi to przejęzyczenie. A swoją drogą, to strasznie mylę imiona Weronika i Wiktoria - pojęcia nie mam czemu. W każdym razie w lipcu kuzyn Grześka został ojcem Weroniki, a ja ciągle walę przy rodzinie, że jaka ładna ta Wiktoria :o
  7. Mamcia, jeszcze Wiki addy z tego co kojarzę, więc impreza gotowa :) A Wojtek może się umówi w sobotę z Emilką Gryzelki na wspólne oblewanie 9 miesięcy :)
  8. O znów mam stronkę - tym razem niechcący. A to powyżej, to Wojtek, bo zapomniałam dodać, że świetnie sobie radzi z kompem :)
  9. A teraz pochwalę się co już umie mój Wojtek: - umie krzyczeć, że cała wieś słyszy, - umie mówić mama (tylko jak mu źle), tata (cały czas), baba, i a ty-a ty, - umie zrobić kilka kroczków (przejdzie sam całą kuchnię), - umie podać zabawkę, jak się go poprosi np. \"przynieś misia, przynieś balonik\", - umie pa-pa, sroczkę, umie się przeżegnać (z czyjąś pomocą), - znaleźć cyca u mamy pod bluzką, i to chyba tyle :)
  10. Gryzelko - ale chyba nie jest Ci z tym źle. Ja na początku też przeżyłam szok, a teraz coraz bardziej się cieszę, jedyne moje obawy związane są z finansami. No i boję się, że sobie z dwójką nie poradzę :( Ale wierzę, ze będzie ok :)
  11. Iw - nie wiem czy taka długa. Przed ślubem lekarze straszyli mnie, że nie będę miała dzieci, a tu dupa. Jak nadal będę taka płodna, to długo nie poszalejemy :D A trzecie to mąż planuje i jak na razie tylko on :)
  12. No do marca mam spokój, ale później nic z tego - przychodzę na tabletki, bo 3 dziecko z rzędu, to już lekka przesada :) Przynajmniej jak będę karmiła. No a później to się zobaczy.
  13. jusiek - żadna fuksiara, tylko szczęściara :)
  14. Ha - a ja tak mogę (chodzi mi o tą jazdę :P )
  15. A ja tylko się pożegnam, bo padam na pysk :( Miłej nocki.
  16. Surfinia - ja również życzę Ci 100 latek oczywiście przeżytych w miłości i szczęściu Brzoskwinko - ja raczej Ci nie pomogę, koperty zawsze adresuję ręcznie (nawet w pracy:( ) Kropciu - cieszę się, że już jesteście w domu, a zachowanie Majki, jest chyba zrozumiałe po szpitalu. Na pocieszenie dodam, ze ja usypiałam Młodego równo godzinę - oczywiście z sukcesem :) Dziś tato przyniósł 2 reklamówki grzybów i dopiero co się z nimi (wstępnie) uporałam. Jeszcze tylko muszę zrobić kilka słoiczków :) a teraz sobie jem moje ulubione grzybki - kołpaczki (mało kto je zna i zbiera, ale mój tato jest ekspertem w tej dziedzinie) Dobra chwilowo zmykam :)
×