Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zmniejszająca się

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zmniejszająca się

  1. duszkasek, a na mnie masz jakieś spodnie? zmierzę się zaraz :) tylko nie wywrotowe jekieś, jednolite i na maxa standardowe, dół prosty lub lekko rozszerzany, raczej ciemne bo wydaje mi się, że dżinsy ciemne są bardziej eleganckie. allegro to zdzierca, sprzedasz czy nie, płacisz, gdy jednak sprzedasz, płacisz dodatkowo wysoką prowizję... świstak czy aukcje24 mało popularne ale przynajmniej za darmo... a teraz o moim odchudzaniu. czuję się ok, dziś się zważę. w dobrze dobranych ciuchach wyglądam super :) no ale teraz grubo się ubieramy, myślę, że w maju przy zrzucaniu ciuszków nie będę tak optymistyczna.... a jeszcze te mrozy teraz powodują, że zapominamy, że ciepełko i rozbierantus już za chwilę, co spowoduje w nas wkrótce panikę... idę po metr i mierzę się, i zważę... gdzieśtu miałam zapisane ostatnie pomiary z przełomu roku...
  2. cześc, na wagę ani mi się śni teraz wchodzić... jestem zapuchnięta, chyba okres tuż tuż... pączków zjadłam 3. do paniki - zorza już powiedziała, zgubiłam nie 35 ale 23. czyli jeszcze 13kg ale bez przesady, aż tyle to mi nie trzeba schudnąć, te 65kg czyli jeszcze 8kg i będę szczęśliwa, a jak będę mieć te 65 to znowu pomyślę, czy to rzeczywiście wystrcza. 23kg w 7 miesięcy, bo teraz mam miesiąc zastoju, powinnam dać organizmowi bodziec, ale jakoś mi nie wychodzi... zapominam... seler naciowy który kupiłam kilka miesiecy temu na zupkę kapuścianą nadal leży w lodówce... teraz to już nie schudnę ot tak sobie, że coś tam sobie wyeliminuję, teraz muszę działać, jeśli chcę zrzucić te 8kg... panika, widzisz, da się, ale to nie jest łatwe, ja miałam motywację, ukochany kopnął mnie w tyłek (tzn. odszedł) gdy ważyłam 96kg i odszedł do szczupłej, której po pół roku bycia z nim dupa już urosła ;) mysza, zaczełam od tego, że jadłam tylko to, co uchodzi za dobre połączenie składników, a że nie miałam głowy mysleć nad tym, co z czym jeść, i że uwielbiem pomidory z chlebem i masłem, i że bez nich nie potrafiłabym przeżyć wakacji, jadłam przez większość czasu pieczywo z masłem (nie margaryną!!!) i pomidorem. kiedy jadłam obiad, jadłam tylko mięso i surówki, do woli. nie odmawiałam sobie makaronu z rosołem w niedziele, ale robiłam godzinkę przerwy przed drugim daniem. ale różnie to bywało, staralam się nie mieszać wszystkiego naraz w żołądku, jak jajka to w majonezie i nic więcej do tego, jak jajecznica, to bez chleba, jasny chleb staram się zamieniać na pełnoziarnisty, tylko rano nie dbam o to co jem, rano jem wszystko, na co mam ochotę, np. słodką bułkę z czekoladą, albo placki w święta.... kontrola tego co jem zaczyna się od obiadu. itp. kurde, to już 4 rano?! idę zrobić sobie poranną kawę, nie ma sensu iść spać rano....
  3. hi hi hi to mam za sobą minut 92 kostki smalcu :) dzisiejsze ważenie = 73kg, czyli bez zmian od ostatniego wpisu. nie jest źle... dziś popatrzyłam na stare fotki sprzed 2 lat i zrezygnowałam z kolacji... byłam potworem... byłam poworem... niechcę nigdy więcej być potworem!!! jeszcze mam 10kg do zrzucenia, ale ważąc 65 będę szczęsliwa. 8kg dzieli mnie od szczęścia... potem już tylko będę pracować nad swoim ciałem. randka... nieudana... on mi się nadal nie podoba (klątwa byłego?) pomimo, że nie jest najgorszy, że kogoś takiego potrzebowałabym rozumując rozsądnie, ale nie, nic z tego, nie mogę... kocham byłego... on wielce zakochany, twierdzi, że jestem piękna i mam najładniejszy biust jaki kiedykolwiek widział / to już znamy źródło miłości ;) / ale co z tego, jak ... się go brzydzę, zapewne dlatego, że nie jest taki, jak ten, którego wciąż kocham ... jestem na siebie zła, ale nie będę się zmuszać... wyciełam sobie z gazety artykuł pt \"dlaczego inteligentne kobiety, które wiele osiągnęły w życiu idą do klasztoru\". art kończył się zagadkowo, że nikt nie zna odp na to pytanie. ja znam!!! całe szczęscie, że mam jeszcze jakieś cele w życiu, np. schudnąć 10kg, zrobić prawdziwie sztuczne usta, ... odzyskać byłego ...
  4. wpadłam się pochwalić, dziś rano 73kg!!!! wiedziałam, że po okresie i pełni będzie 2kg mniej!!!! -23kg od 15 czerwca!!!! pa!
  5. hej dziewczyny, cieprię na brak czasu, straszliwy... mam wyrzuty sumienia, że nie stosuję kremu do biustu i kremu wyszczuplającego, żyję w takim biegu, że nie pamiętam o nich... kiedy sobie przypominam nocą, jest zimno,chce mi się spać, nie w głowie mi jeszcze nakładać na siebie coś mokrego i zimnego, co mnie przebudzi dodatkowo... niewiem co zrobić żeby mieć więcej czasu dla siebie, znowu się zapuszczę :( apetyt w normie, czyli nie jest nadmierny, cieszę się, bo będę mogła w końcu wejść na wagę bez strachu, choć wiem, ze na wiele liczyć nie mogę w kwestii spadu. chciałabym się zabrać za siebie porządnie, robić sobie smaczne wyszczuplające posiłki, poćwiczyć trochę, nałożyć maski na twarz, itp itp ale nie mam kiedy... nie mogę znaleźć kompetentnych ludzi, których nie trzeba uczyć i pilnować, to jedyny sposób bym miała więcej czasu, ale nie ma takich, którzy przyjechaliby tutaj pracować, chyba, że mają sanie i 2 dobre pociągowe hasky, bo w tej chwili nawet kurier boi się przyjechać :) depresja męczy mnie straszliwa, tym bardziej, że nie mam auta, dałam mechanikowi zmienić amortyzatory i auto przestało jeździć... jego synek chciał się przejechać po zmianie amortyzatorów i rozwalił skrzynię biegów :( jestem uziemiona... gdy nie mam auta moja depresja nasila się straszliwie... poszłam na botox bo podobno po wstrzyknięciu go w czoło mija depresja ale wcale nie, jaka była, taka jest... a nawet większa... moja depresja trwa już rok... ostatnio nie chce mi się żyć, a bez auta już w ogóle... cholerny gówniarz! nawet prawa jazdy nie ma a jazdy próbne sobie urządza... na dodatek za częsci mam zapłacić ja, bo ponoć gdyby były dobre to się nie rozsypałyby... niechby mi dali to ich nowe autko, pokazałabym im w godzinę, jak mu skrzynia leci i silnik, powiedziałabym potem, że silnik był zjeb...y bo w godzinę by nie wysiadł gdyby był dobry :( musze popracować nad czasem, potem biorę się ostro za siebie... idę spać, o 8 pobudka :( zostało mi niecałe 4 godz...
  6. ratunku, zjadłam kolejną kolację.... :( co ze mną jest... na dodatek jak nigdy chce mi się spać... że nawet tego nie zdąrzę strawić... ostatnia deska ratunku - herbatka ziołowa z dodatkiem senesu... przynajmniej nie wszystko się przyswoi... a może to już okres tuż tuż? taka senność nachodzi mnie kilka godzin przed okresem, a straszliwy apetyt ze 3 dni przed okresem... w takim razie rano będę mieć okres. zobaczymy jutr, czy moja wróżba się sprawdzi. miałam się dziś zważyć, ale po 2 dniowym obżarstwie przed okresem chyba nie ma sensu...
  7. jasne, że podam nazwę. zineryt, był po 44zł, to antybiotyk bez recepty. ale podkreślam, zlikwidowałam nim stan zapalny, ale całe dziadostwo, z którego robią się syfy siedzi dalej w skórze, wyczuwam to palcem, więc nie ma się co łudzić, że to rozwiązuj problem pryszczy... syfoza zostaje w skórze... ale ważne, że stan zapalny minął, bo podczas niego zrobiły mi się czerwone blizny i dziurki w skórze... teraz to mam zamiar ściągać w gabinecie kosmetycznym... dziś mam znowu dzień apetytu :( bronię się jak mogę, ale same wiecie jak to jest... cieszę się z tego, czego sobie odmówiłam, choć wcale nie cieszy mnie to, że aż tyle innych rzeczy zjadłam...
  8. cześć dziewczyny :) -> anielica 2007 wcale się nie zamknęłam w sobie. mylisz się, nie ciągnę do wielkiego świata, zresztą niewiem dokładnie co przez to rozumiesz. jako gruba też byłam lubiana we wszelkim towarzystwie, może nawet bardziej ;) bo nie byłam konkurencją dla kobiet ;) żartuję oczywiscie :) psycholog - to najczęsciej ja nim jestem dla innych ;) byłam u psychiatry, jak działać do z grubej rury ;) nie ciągotki do wielkiego świata kochana, oj nie, to nie dla mnie. moja najlepsza kumpela np. ma wykształcenie podstawowe... mój były po zawodówce, myslisz, że tak sobie dobiera przyjaciół osoba ciągnąca do wielkiego świata? zrezygnowałam z pracy w korporacjach, na delegacjach, w dużym mieście, żeby prowadzić sobie samodzielnie firmę na wsi. myślisz, że to wybiera osoba ciągnąca do wielkiego świata? wolę naturalność, ale inni jej u mnie nie wolą... dlatego trochę się zesztucznię :) -> Shalimar, mnie żaden psychiatra nie odesłał do psychologa, uznali widocznie, że przypadek wymaga leczenia środkami farmakologicznymi... gdyby miała mi pomóc terapia słowem, zapewne też odesłaliby mnie do psychologa, ale uznali, że lekarstwa to coś na ten przypadek... dlatego nawet nie mam zamiaru wybierać się do psychologa... zresztą, dla większości moich znajomych to ja robię za psychologa, ponoć rozwiązuję ich problemy rozmawiając z nimi i zyskują nowe spojrzenie na problem. ja znam wszstkie spojrzenia na mój problem, ale kiedy odszedł mój kolejny facet, zrodziło się we mnie wiele żalu i buntu... bo zawsze przegrywam z innymi kobietami... dla jednego jestem za stara, dla innego za młoda, dla innego idealna, ale on nie chce ze mną być i sam niewie dlaczego (to proste, nie kocha, choć wiele razy to powtarza) itp itp Uznałam, że życie jest dla mnie zbyt niesprawiedliwe i mam zamiar rozprawić się z nim drastycznie. kupiłam sobie kiedyś biżuterię, mama powiedziała \"tylko nie chwal się siostrom bo będą zazdrosne\" no wiecie co?! powiedziałam, że one też mają biżuterię, którą dostały od swoich facetów, ja sobie muszę ją kupować, nie ma mi czego zazdrościć, że nie dostałam w życiu żadnego nawet pierścionka i to ja im mogę zazdrościć a nie one mnie :) - duszkasek, ja w święta też jadłam ciasto, ale na śniadanie, wtedy człowiek nabawia się wstrętu do ciasta na cały dzień, od rana do nocy zdąrzy się zużyć , ale zjedzone wieczorem o 19 to spore ryzyko... same jogurty w dzień... to niczym głodówka! potem jest trudno się opanować, jeśli miałabyś się nie opanować wieczorem, lepiej przejeść się rano, bo rano niewiele trzeba, żeby czuć się przejedzonym... po takich 3 kawałkach ciasta rano zamulało mnie, nabierałam obrzydzenia i miałam spokój przez resztę dnia. - jody-jo nic się nie martw, tak to już jest... ja też nie realizuję założonego planu... w poniedziałek zapomniałam, we wtorek kupiłam wszystko do diety, składniki na zupę, ryby, itp ale wróciłam wieczorem i nie zdąrzyłam zacząć planu, dziś miałam tyle roboty, że nie miałam czasu na cokolwiek a tym bardziej na gotowanie zupki na obiad... połowe składnikow już zresztą zjadłam na surowo, do chleba, na szczęscie chleb miałam z otrębami albo z innymi paprochami, tak wyglądającymi, że jak dzieco mojej siostry zobaczyło co jem, to zaczęło płakać ze strachu, pwnie myślało, że te nasionka i len to jakieś robaki przyklejone :) -> COSMO jutro mój zabieg, żebym tylo nie zaspała!!! zdecyduję po konsultacji z lekarzem, bo jeśli pokże mi, jak będę wyglądać w nowych ustach, spodobam się sobie, to wyborę trwały. ale niewiadomo co on powie na tę moją wadę zgryzu, może uzna, że powinnam ją usunąc wcześniej, ale nie... lecznie wad zgryzu w moim wieku... chyba już tylko operacyjnie... to jest żuchwa wsunięta do tyłu, przy czym jako wsunieta, twarz wygląda naturalnie, mam wtedy prosty profi, czyli jako wsunięta jest ok, ale też wsunięta to generalnie - przyrodniczo - nie jest ok, i tu cały problem. niewiem, zobaczymy jutro, może coś mi doradzi... -> zorza, jak tam chodzenie w pasie neoprenowym? ja mam nowy, od pół godz w nim siedzę, będę w nim chodzić na codzień. jak go zacisnę na wysokości żołądka to nawet apetyt jakbym mniejszy miała, ale potem robi się niewygodnie, niedobrze jakby i opuszczam niżej. przed jedzeniem polecam go zakładać na brzuch, wtedy szybciej ciało da nam sygnał o napchaniu się jedzeniem :)
  9. muszę przyspieszyć odchudzanie. w sumie to mało jem i dlatego chudnę, ale poza ograniczeniami nie robie nic konkretnego, dlatego to odchudzanie jest jakby poza moją kontrolą... niewiem nawet ile w jakim czasie chudnę, wiem jedynie, że mam 20kg mniej w pół roku... zaraz, przecież prowadziłam wykres... już go mam. 15 czerwca = 96kg 1 miesiąc odchudzania -5 2 miesiąc odchudzania -5 3 miesiąc odchudzania -4 4 miesiąc odchudzania -3 5 miesiąc odchudzania - +2kg porażka, miesiąc wilczego apetytu 6 miesiąc odchudzania -5kg razem z tymi kilosami, które przytyłam w 5 miesiącu, zbilansowało się na -3kg efektywne 1 stycznia = 76kg co znaczy -20kg w ciągu pół roku :) dziewczyny, już mnie to nie bawi, ja muszę teraz schudnąć znowu z 5kg na miesiąc żeby na wiosnę ubrać co chcę, w sumie z 15kg żeby odważyć się iść latem na plażę... 5kg do 15.II - uda się??? wspomagacze?! ratunku, pilnie potrzebuję bodźca... efektywność odchudzania z niesiąca na miesiąc mi maleje, było -5,-4, potem już tylko max. -3, mając taką tendencję malejacą w ilościach spadających kilosów na nastepne miesiące szykuje się max. 2 a może i 1kg przy tym systemie odchudzania... nawet 2kg na miesiąc to już za mało by latem móc być sobą... mając 70kg ciągle jeszcze będę otyła, 65kg to była moja waga ok... 11kg do nadwagi, z którą się czułam ok... od 65kg niektóre z Was zaczynały się odchudzać na tym topiku :) to mnie jeszcze brakuje 11kg do Waszej wagi wyjściowej motywującej do Was odchudzania :) grubaski 65kilogramowe, za 2 miesiące będę mieć 65kg, nie dajcie się mi dogonić!!! mój nowy plan: - śniadanie - bez rygoru, i tak rano nie mam apetytu więc jestem wybredna - obiad - zupa kapuściana ale w wersji bogatszej niż ta z diety kapuścianej, żeby mi nie zbrzydła za szybko, w końcu wiosną zrobię sobie prawdziwą dietę kapuscianą, z rygorem, więc nie chcę się uodparniać na kapustę ;) - kolacja - ryby lub warzywa bez ograniczeń ewentualnie przestawię kolację z obiadem, zobaczymy jak to w praktyce wyjdzie. start: 09.01.07 idzie mi pocztą nowy pas neoprenowy, taki prawdziwy :) będę w nim chodzić codziennie :) dziś - przedłużam paznokcie metodą fiberglas (mam straszne obgryzki a nie paznokcie teraz, będę to robić samodzielnie więc nie wiem czy mi się uda...) we wtorek - fryzjer - idę zrobić styling (ktoś się na tym zna, czym się to różni od trwałej??? ponoć to szybko rozkręcająca się trwała, ale może się mylę...) w czwartek - powiększenie ust (niewiem czy zrobić to na stałe czy jednak spróbować najpierw czyms, co się wchłania po czasie, bo trochę się boję, że jeśli wyjdzie źle to trwałego powiększenia nie da się odwrócić...)
  10. no i mamy święta... czy ktoś utrzymał się w ryzach? ja nie... tzn. częsciowo... nie odmówiłam sobie spróbowania każdego ciasta po kawałku :( ale starałam się jeść głównie ryby z sałatką, niestety, ryby były smażone :( ale lepsza smażona ryba niż smażona wieprzowina... tak się tylko pocieszam ;) zrobiłam sobie termos czerwonej herbaty i piję ją właśnie, bo ponoć ona udaremnia wiązanie się tłuszczu... mam nadzieję, że to prawda??? no i były 2 kieliszki likieru, w wigilię zrezygnowałam z gołąbków i pierogów, ziemniaków i chleba. a mimo wszystko przejadłam się... trudno... jeden dzień grubasa nie czyni ;) po wigili wypiłam łyżeczkę octu z jabłek bo słyszałam, że też dobrze działa na trawienie, ale niewiem, czy powinien być wypity przed czy po posiłku... jutro planuję jeść tylko wędliny i sałatki, może jakoś przetrwam bez przytycia.... tak, teraz to już nie walka o chudnięcie tylko o nieprzytycie...
  11. dziewczyny, cześć wszystkim, nie było mnie bo miałam przerąbane, tzn. nadmiar pracy... ale teraz będę nadrabiać zaległości :) 20 kg minus mi nie stuknął, niestety, jest jak było, 77kg (waga z wczoraj wieczorem). w sumie nie jest źle, cieszę się, że nie przytyłam, choć szczerze mówiąc liczyłam, że schudłam, wchodząc na wagę... jestem wyraźnie mniejsza w porównaniu z ostatnim ważeniem... jutro wigilia, potem święta... zgroza... boję się tych pyszności wszystkich... a od nowego roku, npwy cel: zejść poniżej 70kg :)
  12. mam 79kg :) cieszę się :) mam ochotę znowu nosić pas neoprenowy :) i w ogóle mi motywacja do wszystkiego wróciła :) moje załamanie w diecie trwało aż 2,5 miesiąca? w połowie września odnotowałam 79kg a potem nie potrafilam trzymać diety, czułam jak tyję, przeżyłam wielkie zdziwienie, że przytyłam tylko 2kg :) bo czułam się, jakbym przytyła w miesiąc 5kg... ale znów mam 79kg!!!!!!!!!!!!! hurrrrraaaaa! zaczynam życie od nowa! cel: mieć 75kg na sylwestra! którego spędzę w samotności w woim pokoju ... ;(
  13. dziś było tak: śniadanie grzerzne.... 2 bułki z wędliną :( potem nic, o 18.00 2 kotleciki mielone z kwaszoną kapustą - czyli znacznie lepiej :) pomidory wciąż leżą na łóżku, jutro rano wkraczają do akcji. czyli coś na wzór diety niełączenia, jeśli bułka, to co najwyżej z warzywami i masłem, jeśli mięsko na obiad, to co najwyżej z surówką, 0 innych potraw mącznych, poza niedzielnym talerzem rosołu z makaronem. jeśli najdzie mnie na słodkie, to zjem kawałek czekolady gorzkiej... no i zobaczymy... dziś już nic nie zjem!!! rano się zważę, żeby wiedzieć od jakiej wagi zaczęłam II etap odchudzania. jestem przed okresem (sądzę to po moich zakupach, skoro kupiłam podpaski to pewnie mi się zbliża). zorza, kiedy masz okres? pytam, bo mamy w tym samym czasie a ja sobie nie zaznaczam daty, zapominam, ale zorza zawsze się chwali, to wystarczy, że wejdę na kafe i już wiem :)
  14. witajcie. znowu nie wchodzę na wagę ze strachu. trzymam się kilka dzielnie a potem nadrabiam :( po obżarstwie wracam do zdrowego trybu odżywiania a potem znowu szaleństwo... to wszystko z powodu ... braku pomidorów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! gdy skończyły się mi w ogródku pomidory, zapominam o kupowaniu ich w sklepie... nie mam tego nawyku, by pamiętać o pomidorach... ale co mi się nasuwa na myśl - koniec pomidorów = koniec trzymania się w ryzach. POTAS??? śmiałam się na wakacjach, ze w zasadzie moja dieta nazywa się \"chleb z masłem i pomidorem\" podczas nocnego ataku głodu przegryzką był pomidor. czy niedobór potasu może mieć wpływ na apetyt i panowanie nad nim? czy ktoś wie??? odpowiadając dziewczyny na Wasze pytania, to niestety nie mogę powiedzieć bardziej dokładnie czym się zajmuję :( jest to związane z internetem i zaraz wykasowaliby topik za kryptoreklamę. w każdym razie prowadzę swoją firmę, nie chodzę do pracy... chociaż pracuję w zasadzie jakby w domu, to najczęsciej mnie w nim nie ma, bo dużo zajęć mam poza firmą. 1000 kcal nie sprawdzi się u mnie bo to zbyt czasochłonne, liczenie, dważanie, i myslenie, co zrobić do jedzenia, żeby cokolwiek po śniadaniu móc jeszcze zjeść ;) myslę, że powinnam wrócić do tych pomidorów. tylko te w sklepie to raczej pół na pół nawozy sztuczne i pestycydy, no i smak mają beznadziejny, są kwaśne :( to już nie to, co moje pomidory z ogródka... niewiem czy mi będą smakować aż tak, żeby się na nich opierać jako podstawowy produkt diety :( a soku pomidorowego nie cierpię :( niewiem, ale muszę spróbować... jody-jo, ciekawie u Ciebie z tymi spadkami, u mnie było tak, że -1kg równał się -1cm w biście. to masz szanse na kobiecą figurkę po schudnięciu. gdytby ktoś zobaczyl moje zdjęcia z początku czerwca powiedziałby 140kg jak nic! gdy ważyłam 75kg wszyscy dawali mi na oko 60kg. u mnie jest tak: dla mojego ciała granicą niechlujstwa jest jakieś 80kg. wyglądam dobrze jako puszysta 60-70kg, ale fatalnie gdy przekroczę 80kg. po przekroczeniu 80kg jestem tak nalana, że wyglądam na dużo grubszą niż w rzeczywistości jestem. no i ja mam tylko 162cm wzrostu. ponad te 80kg poprostu nie ma się gdzie rozłożyć, robi mi się podbródek, itp. A każdy ma swoją indywidualną granicę niechlujstwa, u mnie leży ona na 80kg. granica jest tam, gdzie powyżej niej przestajesz być kobietą w swoich i oczach innych, przy założeniu, że jesteś osobą dorosłą i przebywasz wśród dorosłych. bo pamiętam, że w wieu 16 lat ważyłam 60kg i uchodziłam w towarzystwie rówieśników za grubą. mając tyle samo parę lat przed 30, byłam seksowna dla swojego przedziału wiekowego.
  15. Eulalia, startowałam z 96, było już 79, a teraz 80. 1 miesiąc mam porażkowy kompletnie :( chociaż i tak się cieszę, że nie przytyłam, bo moja wola była baaaaaaaaardzo słaba wtedy.... teraz też, było kilka dni ok a dziś... własnie zjadłam kolację :( nie wytrzymałam :( zaczeły się schody... kapuściana odpada bo nie mam kiedy jeść... a co dopiero gotować... i tak, cały dzień nie jadłam bo nie było kiedy a teraz nie wytrzymałam i wciełam kolację :( kremiki ujęrdniająco wyszczuplające stoją odstawione i czekają na ... niewiem na co :( jest znowu ze mną źle :( wpadłam w pracoholizm bo praca odciąga mnie od myślenia o moim bezsensowym życiu :( nie mam czasu dla siebie a gdy siadam wreszcie wieczorem w domu, robię się głodna, no bo ktoby nie był, nie jedząc cały dzień :( i wcinam nocą :(
  16. cześć dziewczyny :) nie było mnie bo stałam się pracoholiczką :) a wkrótce będę też alkoholiczką :) na wagę nie miałam odwagi wejść :( dziś 11... trzeba spojrzeć prawdzie w oczy... idę na wagę :( trudno mi dietować, staram się, ale to już nie to, co kiedyś... ciężko mi się powstrzymywać :( nie jem jak dawniej, tzn. nie obżeram się, ale ciężko jest... oj ciężko... przez kilka dni trzymałam mocno ryzy a potem powoli popuszczałam je, i znowu szlaban... widziałam swoje fotki z wiosny.... załamka :( jak je zobaczyłam to rozbeczałam się i miałam pretensje do rodziny, że mi nie powiedzieli, że jestem taka gruba :( paranoja... byłam wstrętna zapasiona, brzydzę się sobą z tamtego okresu mojego życia ... nie dziwię się, że mój facet odszedł :( idę na wagę
  17. dziewczyny, przełamałam złą passę... niedziela, wtedy zawsze jem więcej niż codziennie, ale dziś zadłam jak we wcześniejsze niedziele, tj, z obiadu wyrzuciłam ziemniaki, potem na kolację surówka i kotlet. to wszystko, czyli jak wtedy, gdy chudłam :) uf, to drugi dzień, kiedy nie obżeram się jak świnia, to dobry start... w rozpoczęciu od nowa... moi goście dziś załapali się na resztkę ciastek :( głupi mi było, bo wpadli niespodziewanie i widzieli, jak wyciągam ciastka z rozpakowanej paczki... pewnie mysleli, ze nieświeże, bo przecież nie powiedziałam, że ledwo co, o 4 rano otwarte... ostatnie jakie zostało symbolicznie wyrzuciałam do WC. w ostatnim dniu obżarstwa, w panice, kupiłam meizitang... bo myślałam, że to się nigdy nie skończy i znów będę ważyć blisko stówkę... ale dałam radę... a jak przyjdą tabletki, to niech sobie leżą na wszelki wypadek, gdyby mnie to znowu dopadło... włożę go do apteczki :) no więc tak. teraz czuję, że mam parę kilo więcej niż ostatnio, gdy miałam ... 79kg ... nie chcę wiedzieć, ile więcej.... chcę zobaczyć 79kg gdy następnym razem wejdę na wagę... zakładam... tydzień, dwa? 15 listopad kolejne ważenie, aLbo moment, gdy spodnie zrobią się tak luźne jak kiedyś, gdy potrzebowałam je wymienić na mniejsze... jesień, moja dieta pomidorowochlebowa się nie sprawdzi :( to jest czas na zupę kapuścianą, ale nie chcę zaczynać kolejnego etapu od drastycznych form odchudzania... póki co, będę jeść mało ale prawie wszystko starając się nie łaczyć wszystkiego naraz w 1 posiłku, wykluczając to, co najgorsze... pierogi, ciasta, słodycze, sosy, itp itp no i nie łączyć białka z węglowodanami.
  18. cześć dziewczyny, nie wchodziłam tutaj ostatnio celowo, bo mi wstyd!!! mam tydzień żarcia jak świnka :( tak, jem chrom, tabletki ze skrzypu, magnez z b6, mltiwitaminę, biust smaruję ujędrniaczem, brzuch odchudzaczem, itp itp ale coz tego, jak wchodzę do sklepu i usta wypełniają mi się śliną gdy czuję jedzenie w pobliżu... :( dobra, odpuszczę sobie markety, piekarnie itp, ale dziś na stacji benzynowej było to samo... poszłam zapłacić racunek i doleciały mnie zapachy, musialam zamówić hotdoga bo poskręcałoby mnie :( na szczęscie pół wyleciało mi na bluzkę ;) wiem, że to minie, ale w tej chwili czuję się jak ubezwłasnowolniona... a, pisałam Wam o tych ciasteczkach, które 3 miesiące leżały czekając na wypadek niespodziewanych gości. wpieprzyłam pół pudełka wczoraj w nocy... 3 miesiące leżały w zasięgu ręki, a wczoraj... masakra nad ciasteczkami :( zgoniłabym na okres, gdyby nie to, że wcale do niego nie jest tak blisko... niewiem co robić :( schudłam 17kg od czasu rozpoczęcia tego topiku, ale wolę nie wiedzieć, ile przez ten tydzień przytyłam :( nie wejdę na wagę dopóki spodnie nie zaczną lecieć znowu... żeby się nie podłamać, nie wejdę! musze szybko działać, bo stanę się znowu tłuściochą przebrzydłą! chrom nie działa, macie jakieś pomysły? w ogóle dziwnie się czuję, opuchnięta ale i oczy mam jakieś dziwne, jakbym miała uculenie jakieś, są cały czas takie, jakbym się miała rozpłakać. nie nakładam kremów na twarz bo mam do ich obrzydzenie. może się uczuliłam na krem? ale co to ma wspólnego z apetytem :(
  19. dziś kolejny dzień walki z tym czymś, co pcha mnie do jedzenia... walczyłam zawzięcie... ale mam 1 kawałek ciasta na sumieniu :( jadłam tylko mięso i sałatki warzywne, ale niestety, na majonezie :( dalej jestem głodna, ale staram się panować nad sobą... wiem, że to minie, musze tylko przetrwać najgorsze... od kilkunastu dni jem antydepresanty, to pewnie ich sprawka, ten nieopanowany apetyt :( jutro nie będize mnie w domu to będzie mi łatwiej. w połowie grudnia mam zaproszenie na osiemnastkę... chyba będzie mój były, bo jakżeby on opuścił zbiorowisko nastolatek nocą? chciałabym jakoś wyglądać... to 1,5 miesiąca. jezu, może uda mi się jeszcze z 5kg zrzucić??? ale jak to zrobić przy takim apetycie???
  20. jestem tu czymprędzej żeby się pochwalić. dziś rano 79kg!!!
  21. blondynka, chyba wystraszyłyśmy nasze współtowarzyszki odchudzania tymi moimi zboczeńcami, bo coś nie zaglądają. e, no ja się wcale nie przejmuję swoim stanem cywilnym. nawet jak poznawałam pedofila to już wtedy nie chciało mi się z nikim być, tylko mu głupio uległam, a potem przy nim przewartościowało mi sie życie. no ale wracam już do siebie :) który to dziś mamy? 29.09 ostatni spadek był 21.09. cholera, przez tydzeiń nic nie schudłam?! :( nie utrzymam normy spadu 1kg na tydzień??? oj, zbliża się czas zupy kapuścianej :( już mnie mdli :(
  22. blondynka, może i tak być, że to hormony. nie czuję się kobieco i mam pryszcze, które ponoć zależą od ilości androgenów. może dlatego łatwiej chudnę, bo przez męskie hormony mam miejsze tendencje do odkładania tłuszczu? Diane by mi pomogło. koniec sexu a tu czas na pigułki antykonepcyjne :) dziś męczył mnie apetyt. rano 1,5 bułki, w markecie naszło mnie na kabanosa, wziełam 2 kawałeczki, dalej byłam głodna, w domu uzmażyłam kiełbasę, dalej byłam głodna, ale się powstrzymałam i już nic nie zjem. będę twarda! co do pryszczy to takiego wielkości truskawki mam jednego, ale za to na dekolcie :( to mój punkt strategiczny, nawet bluzek bez dekoltów nie mam żeby go móc teraz ukryć... nie przytyłam, jak mowi waga, ale brzuch mam większy, bo czuję po spodniach. ostatnimi dniami bolał mnie brzuch, był wzdęty i miałam biegunkę, bolał mnie żołądek. dlatego sądzę, że spadek wagi będzie zaraz, gdy niestrawności mi znikną. sądzę, że są one z tego chlebka w pełnych ziaren. gdy się go za dużo zje naraz, od razu niestrawność, albo biegunka albo zaknebluje jelita, jeśli się np. za mało pije w ciągu dnia. muszę go sobie dawkować bardziej rozsądnie.
  23. dziś próbowałam zasnąc bez tabletek. udało się o 7 rano, z tym, że o 4 rano ssało mnie w żoładku i poszłam jeśc :( co do fryzury, blondynka, wypróbowałam wszystkie z katalogu. w każdej wyglądam jeszcze gorzej... wiodząc swoją fotkę przeraziłam się... maja twarz jest olbrzymia.... niby pasowała do wzorca pociągłej... pociągła twarz nie kojarzy się źle, ale dziewczyny, to masakra... wielka gęba, z opadającymi kącikami ust, z wąskimi ustami i skońymi w dół oczami, dużym okrgło zakończonym nosem, i ta szerokość... a tam, nie mam celów w życiu to uzbieram sobie na operacje plastczną :( to tak wygląda życie kobiety skazanej na próżniactwo :(
  24. cały dzień spędziłam w łóżku, nie miałam siły funkcjonować :( nawet z apetytem musiałam walczyć :( 3 kromki na kolacje... w tym tylko 1 pełnoziarnista bo mi się skończył już ten chlebek... niewiem co mi było, jak zatrucie... w przecież wczoraj zjadłam tylko pomidory, kotlety i chleb pełnoziernisty. nikomu nic nie było po kotletach... ja zapuchłam, wzdęło mi brzuch już wczoraj, i opadłam z sił, spałam cały dzień... i jeszcze te pryszcze... może już czas na zupę kapuscianą???
  25. po ważeniu rano... 82kg :( czyli u mnie znowu zastój :( a nawet mały wzrost... dziewczyny, jak ja się fatalnie czuję!!! jestem jakaś spuchnięta i cała opryszczona, buzia, dekolt, uda... syfoza! niewiem z czym to jest związane, ale mam pryszcz na pryszczu... hormony??? jestem w połowie cyklu, powinno być ok... patrzę w lustro i nie mogę się nadziwić swojej brzydocie... nawet uda od spodniej strony mam w pryszczach :( po nocy wyskoczyły mi na policzku 4 swędzące krosty, czerwone, pryszczy nie przypominają, raczej rozdrapane krosty. niewiem co się ze mną dzieje :(
×