-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Rucia70
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 18
-
Miecio, nie generalizuj.
-
Nasz Miecio to niezły prowokator, lubi wsadzać...kij w mrowisko. :D
-
Czyli nie można sobie wszystkiego wmówić. Trzeba chyba w to coś uwierzyć.
-
Nie atakuję Cię, 40siu. Nie wykpiwam Cię, nie kłocę się z Tobą. Nie obraź się... ;)
-
A czemu sobie nie wmówisz, że dobrze Ci samej? :D
-
Ale łatwiej się żyje, uważając, że ma. :D
-
Moja mantra na dziś: Nie jestem ani lepsza ani gorsza.
-
W sumie może to śmieszne, ale to jakby trochę podobne podejście.
-
Katolicy starają sie nadać cierpieniu sens, wtedy latwiej je zaakceptować i znieść.
-
Dążenie do pełnej akceptaji tego co jest, dzieje się i spotyka mnie tu i teraz. Odrzucenie oczekiwań, planów wobec życia, świata i ludzi.
-
Chyba wszystkich religii świata najbliżej mi do buddyzmu :D
-
trollu, a mózgu ci sie nic nie zagoglowało ?:D
-
Trollu znasz bajkę o wężu? :D
-
Ja chodziłam sama do kin, na odczyty i spotkania z pisarzami, autorami, podróznikamido bibliotek, chodziłam na medytacje buddyjskie, do klubu czytelnika, na tresurę z psem, na wolontariat, i wszedzie byli albo staruszkowie, osoby dużo młodsze albo pary, a ponadto 90 proc to były kobiety.
-
bywam na działce, grillu, wczoraj wyszłam ze znajomymi na plaze, chodze na spacery z kolezanka i do restauracji, jezdze autobusami i tramwajami i nie wiem co zrobic by poznacx jakiegos faceta.
-
jej chodziło o galerie sztuki chyba
-
I jeszcze racjonalista Wam rzecze "gdy człowiek odkrywa, że jego życie jest związane ze zjawiskami na niebie [nie jest :), powinno być raczej: wyobraża sobie- dop.mój], jego egzystencja z pewnością nabiera nowego znaczenia. Nie jest on już po prostu zwykłą bezimienną jednostką, jaką opisuje Heidegger i Sartre, kimś obcym, wrzuconym w absurdalny i pozbawiony sensu świat, kimś skazanym na wolność, jak mówił Sartre, wolność ograniczoną do konkretnej sytuacji i uwarunkowaną konkretnym czasem historycznym."
-
A teraz czas na cytat racjonalisty:Gdybyśmy mieli wpływ na czyjeś uczucia, bylibyśmy wszechmogący. Moglibyśmy wtedy manipulować całym światem. Podstawowym dowodem na to jest fakt, że np. kiedy robimy tę samą rzecz, różne osoby różnie na nią reagują. Jedna mogłaby wtedy zarzucić nam, że ją rozwścieczamy, druga, że wywołujemy w niej politowanie, inna, że ją rozczarowujemy... A jaki jest nasz udział w tym, że ktoś coś poczuł? Jesteśmy odpowiedzialni za własne zachowanie, za czynność, którą wykonujemy, za słowa, które wypowiadamy. Możemy być świadomi, że odbiorca może zareagować w różny bądź bardzo przewidywalny sposób, ale na to już nie mamy żadnego wpływu. To on jest odpowiedzialny za własną reakcję emocjonalną i behawioralną. Jeśli zarzuca nam, że to my coś w nim wzbudziliśmy, wówczas nami manipuluje, próbuje wywołać kolejną naszą reakcję, aby odnieść jakieś korzyści i zrzucić z siebie odpowiedzialność. A my często dajemy się na to nabrać, ponieważ też myślimy podobnie i czujemy się odpowiedzialni za czyjeś uczucia. W ten sposób napędzamy błędne koło przerzucania odpowiedzialności za siebie na kogoś innego. Bez niej natomiast niemożliwa jest dojrzałość emocjonalna czy autentyczna asertywność, wypływająca z osobowości człowieka, a nie z wyuczonych technik. Przykład, który zwykle podaję, jest nieco ekstremalny, ale doskonale obrazuje całą tę kwestię. Wyobraź sobie, że zabijam Twojego partnera. Taki jest fakt, za który z pewnością tylko ja jestem odpowiedzialna. Ty wtedy wpadasz w furię i zabijasz mnie. Jaki ja miałam wpływ na Twoją reakcję? Mogłeś poczuć się np. zrozpaczony, skrzywdzony, głęboko smutny i wściekły, ale to już nie była moja odpowiedzialność. Ani to, że mnie zabiłeś. Możesz mnie obwiniać o swoją reakcję, ale ja mogę wziąć odpowiedzialność wyłącznie za swój czyn i własne emocje z tym związane. Nie za Twoje. Przyjęcie, że nikt poza nami samymi nie jest odpowiedzialny za to, co czujemy i jak reagujemy na rzeczywistość, czyni nasze życie sprawiedliwszym i paradoksalnie daje poczucie większego wpływu na nie. Dopóki zrzucamy odpowiedzialność na kogoś innego, ciągle pozbawiamy się wpływu na własne życie. Aby móc podjąć decyzję i zacząć działać, trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność. Wtedy atomatycznie też wyczujemy, gdy ktoś inny będzie próbował nas obwinić czy jakkolwiek inaczej nami manipulować i nie pozwolimy na to. Nasze reakcje będą racjonalne i dojrzałe.
-
Teraz ja piszę sama do siebie :D
-
Takie zatracenie się w wierze i ortodoksyjna religijność to sposób radzenia sobie człowieka z przywarami świata i zycia na nim. Ale jesli ktoś nie wierzy, jest racjonalistą, to nikt go nie nawróci, jeśli ta osoba będzie kierować się nadal racjonalnością. Sami wierzący mówią, że wiara to dar, albo go się otrzyma labo nie.
-
To i ja dopiszę swoje 5 gr na naszej "Modzie na sukces". :D Bo to cały jest ambaras aby dwoje chciało naraz i jeszcze: Do tanga trzeba dwojga. Proszę jakam mądra.
-
teraz ja cos wkleje Czasami wydaje nam się, że osobowość - rzecz raz nabyta - nie ulega zmianie aż do śmierci. Innym razem powtarzamy sobie "on się zmieni", gdy chłopak po raz kolejny zawodzi nasze zaufanie. Niektórzy twierdzą, że 30 urodziny są czasem, kiedy zmieniamy się najbardziej, dojrzewając. Inni wskazują na 40 urodziny... Badanie, które pozwoliło przynajmniej w części rozwiać wątpliwości, co do tej tajemniczej części nas, jaką jest osobowość, przeprowadzili amerykańscy naukowcy pod kierownictwem Sanjay Srivastava. Przebadali oni 130 tyś. osób pod kątem takich cech jak sumienność, ugodowość przejawiającą się jako altruizm, neurotyzm, otwartość i ekstrawertyzm. Uznano, że właśnie te cechy będą reprezentatywne, ponieważ nie ulegają zmianom pod wpływem na przykład wahań nastroju. Ktoś po prostu jest albo nie jest sumienny lub neurotyczny. Cechy te, zwane "wielką piątką" należą do Pięcioczynnikowego Modelu Osobowości, który stosuje współczesna psychologia. Zgodnie z teorią, są one stałe i niezależne od płci czy kultury oraz często są dziedziczne. Jednak badania zespołu Sanjay Srivastava przeczą tej teorii dowodząc, że z wiekiem czynniki te ulegają zmianie wpływając na całą osobowość. Stwierdzono między innymi, że z wiekiem ludzie łatwej godzą się ze zmianami w życiu, porażkami i sukcesami. Wiele osób staje się bardziej czułych i bardziej troszczy się o innych. Ciekawym odkryciem były zmiany poziomu neurotyczności, różniące się u kobiet i mężczyzn. Otóż podobno kobiety z wiekiem stają się mniej nadwrażliwe i podatne na stres. Mężczyźni nie doświadczają wielkich zmian na tym polu. Być może doświadczonym życiem kobietom łatwiej przezwyciężać lęki niż panom? Jednocześnie przedstawiciele obu płci mają odczuwać z wiekiem nieco mniejszą otwartość na nowe doświadczenia. To nikogo nie powinno dziwić - "starych drzew się nie przesadza" jak mawia przysłowie, a przyzwyczajenia stają się z czasem drugą naturą...
-
Przecież tu nie chodzi o ilość, a o jakość. I nie chodzi o jakieś zaczepki, tylko o jednego, właściwego partnera do zycia. Kto pierwszy po poradę?
-
Koleżanko Anonimko, oczywiście, że na czole nie masz napisane. Ale to żadna radość z bycia zagadywaną prze facetów. Piszę Ci przeca, że zaczepiają mnie młodziaki na gg, amatorzy wolnego seksu na portalu randkowym, starcy na działce. Ale to niczego nie zmienia w moim życiu. Tak samo sąsiedzi do mnie gadają, jak wychodzę z domu i się spotkamy na klatce, ulicy albo w sklepie, ale to nie powoduję, że czuję się mniej samotna. A co do rad, dawaj, ja też moge udzielać. :D I to takich mądrych, że hej.
-
Mieciu, teraz pojechałes po całości z tym nowym wątkiem, :D ja pierniczę :D
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 18