Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mrowkowska

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Eh.Po co ja odpisuje,tylko se robote robie z ta pozycja:) Pozycjo nikt na tym forum, i na tamtym cie nie lubi. Ludzie ciebie nie lubia,czy nie uwarzasz ze reakcja ludzi na ciebie powinna cie czegos nauczyc?.. Akurat Ty nie wypowiadaj sie na temat milosci i duchowosci.. Bo twoja inteligencja zupelnie mija sie z sercem,a ono jest potrzebne zeby ludzie wogole zechcieli cie wysluchac.ty zamiast serca masz pelno jadu. I nie porownuj sie z prezent i z dziewczynami ktore maja serca i niosa gotowosc pomocy.Tobie jeszce duzo brakuje, kilka zaliczonych egzaminow jeszcze nie czyni cie czlowiekiem Ps: nie bede ci juz odpisywac na posty bo jestem zajeta:) Takze uspokoj swoje wezowisko i wez tabletke
  2. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Pozycjo napisze ci troche dosadniej:) Takie stare babsko a takie glupie.Wlazi na neta zeby przelewac tu swoje flustracje zwiazane z menopalza. Wstydzila bys sie,zapisz sie na kickboxing albo se pomedytuj :D
  3. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Alez pozycjo o czym ty piszesz? Ja trichotylomanie mialam w okresie 5 do 6 lat.Jesli wogole to mozna nazwac trichotylomania:) Dzieci robia rozne gluposci.Najwazniejsze jest to ze z tego sie wyrasta. Natomiast ty z krytycyzmu,nienawisci do ludzi,wytykania bledow,i wiecznego wkladania palucha w zaropiala rane innego czlowieka-NIE WYROSLAS. Twoj krytycyzm i zle nastawienie mowia tylko i wyloncznie o tobie..Tobie i twoim odbiorze swiata.Wiec powiedz mi o czym ja mam rozmawiac z taka ciemna osoba jak ty.Wszedzie widzisz na czarno,i czarne przewidujesz... Kogo ma tu mi byc zal? siebie... siebie juz mi bylo... Teraz na ciebie kolej.. Wiesz dlaczego mi cie zal... Bo ja potrafie zalowac innego czlowieka.. To co w sobie mam nie jest jadowite,,i jak ty mislisz mnie swoim jadem zarazic, skoro we mnie jadu nie ma.. Nie jestes w stanie mnie skrzywdzic.Bo nie masz jak:) Ale, juz ja widze ile ty nosisz w sobie wezowiska.. Nie boli cie to? Jakie to musi byc meczace bycie sama z soba co?
  4. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Powiedz mi pozycio misjonarska,co czujesz gdy pojawia sie ktos taki bezwstydny jak ja?.Ktos powiedzmy kogo nie obchodza ustanowione moraly ,zakazy i nakazy? Ktos kto pisze smialo o sexie bezwstydnie? Jak rowniez osho. Czujesz zal?,pogarde? masz ochote na krytyke?,agresje?. Masz ochote wykrzyczec ze nie jest taki jak ty, jak cala masa, jak tlum?. Masz ochote go kontrolowac ,bo wyszedl poza poziom kontroli w ktorej ty sie znajdujesz obecnie. Albo jestes zazdrosna ze on moze a ciebie cos w srodku zrzera? Powiedz co czujesz...powiedz... szczerze.. Jesli cie na szczerosc stac..jesli na drodze do twojej szczerosci nie stoi wstyd przez autorytetem(czyli zrobieniem z siebie glupka). Teraz zobacz ile z tego co napisalam jest prawdy,, pooglodaj swoje wlasne ogrodzenie,ktore odbiera ci wolnosc :) a jedynie co daje to konika garbuska i jego uprzaz:)
  5. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Mozecie sie smiac ile chcecie.smiech jakby nie bylo i chumor to siostry duszy:) a wiec moje drogie panie.prosze nie wykorzystywac moich prywatnych zwierzen,na nie prywatnym forum,do wlasnych prywatnych celow.Podbudowania swojego zlamanego Ja. A co do duchowej mojej natury boskiej.to i owszem-wzrastam. Czasem opierajac sie na garbatym,czasem na prostym .... czlonku.. ale czy to ma znaczenie? Najwazniejsze jest to by dojsc do celu:) Zycze wam byscie sie nie wstydzily, prostych prawd
  6. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    No czesc kochane, nie moge pisac na tamtym topicku,bo zbyt szybko kartki sie przewijaja i nie nadarzam. w pierwszych dniach szkoly ,w pierwszych godzinach:) Gdy zobaczylam swojego nauczyciela anglika,,, szok!! On taki mily, taki szczerze usmiechniety, kazdemu poswiecil kilka minut aby spojrzec mu prosto w oczy ze szczerym usmiechem..Kazdemu dawal poczuc sie waznym:) no i kazdy go za to kochal..A najbardziej wszystkie laski..Pozatym jest bardzo przystojny.Od pierwszego dnia cos pomiedzy nami zaiskrzalo..coraz dluzsze spojrzenia, coraz bardziej rogace usmiechy..coraz to wiekrze zadziwiene i chec poznania..no ale jak to nauczyciel ma zrobic pierwszy krok.w zyciu ja pierwszego kroku nie robie, bo uwarzam ze kobieta nie powinna pierwsza robic nic..Ale w tym wypadkeczku..To ja przynioslam mu cedeke z muzyka, i to ja bardzo delikatnie poprosilam o emaila..dal mi.. Napisalam emaila-odpisal,, napisalam drugiego..O! O! cisza.. no wiec ok cisza..Po jakims czasie mnie dodal dolisty msn...Tam zaczelismy przez przypadek czatowac..no i tam juz poszlo z platka, dal mi swoj numer tel.. zadzwnilam i umowilam sie z nim u niego w domu.. Wiem wiem...zbyt szybko..ALe ja bylam juz wymenczona tymi 2 miesiacami wiecznem o nim mysleniu..Bardzo chcialam go... no i sie stalo:) Oczywiscie on hard to get.Taka gre prowadzi..Zadzwoni raz na dzien..w szkole go widuje codziennie ,ale po szkole nope! Ostatnio 3 dni wylanczyl komorke,w szkole sie chowal-wiec se mysle cos mu odbilo-ale przez 3 dni nie dzwonila,,,wiec on po 4 zadzwnili i wymyslil historyjke ze ktos do niego wydzwanial i ze nie wiedzial jak czegos odmowic i ze wolal wylonczyc komorke..I ze myslala ze bedzie mial kilka miss callow, a tu odemnie nic.. Kiedys jak bylam u niego wieczorem i puzno wyszlam, nawet nie zadzwnil zeby sie dowiedziec czy przyjechalam juz do domu czy nie.. Taki jakis z tym dzwonieniem jest ..hmmmmm. Tak jakby czekal az ja bede dzwonila... Wiec to wszystko zaczelo mnie wkurwiac i wylonczylam swoja komorke na 4 dni...Po4 dniach podszedl do mnie w szkole i zapytal dlaczego masz wylonczona komorke-wiec ja do niego ze on tez tak robi..-ze zadzwnie mu puzniej-w tym dniu nie zadzwonilam. On tez nie zadzwnil-wczoraj mialam z nim lekcje..Patrzyl sie na mnie i co jakis czas pytal dlaczego jestem taka zdenerwowana-wiec ja do niego zeby nie projektowal na nie swoich stanow emocjonalnych:) Ale tez nie zadzwnil,niewytrzymalam wieczorem o 11 i zadzwonilam-spal..wiec porzyczylam mu dobrej nocy i wylonczylam komorke.. O co mi chodzi... On ze mna nie wychodzi nigdzie bo mowi ze nie chce zeby go ktokolwiek z uczniow zobaczyl,ze to jego respekt..(nie ma zony-kawaler mieszka sam) Nie dzwoni,nie intetesuje sie tyle ile w moim przekonaniu powinien(choc 2 razy tel dziennie) Boli mnie to ze to ja zrobilam pierwsze kroki w szkole-ze bylam zbyt szybka..Ze on potrafil nie odpisywac mi na emaila...Ze potrafi nie dzwonic ,nie dopytywac sie.. Ze glupoty mi wali ze wedle jego pzrekonania kazdy powinien sie ozenic z jego narodowosciowym odpowiednikiem.On z iranka -ja z polakiem.:) Ze jego mama chce zeby sie ochajtal-ale on narazie nie chce. Wiem ze to wszystko o dupe roztrzasnac-ale ja ni emoge zapomniec,jak mam z nim lekcje i widze go codziennie.. Wiecie...:jak on na mnie patrzy(tak gleboko w oczy)-To normalnie ciarki mi pzrechodza w brzuchu...normalnie to niesamowite. w wielu rzeczach jestesmy tacy sami..Nawet niektore syndromy chorob:) nie wiem co mam zrobic,zbyt silny z niego facet-albo potrafi sie zamknac emocjonalnie-albo mu na mnie nie zalezy... ALe w szkole widze jego wzrok na mnie gdziekolwiek sie poruszam.. nie wiem jak to rozegrac,i co o tym myslec. zbyt bardzo poszlam na kompromis,zbyt wiele milczalam.. co to kuzwa ma znaczyc zone iranke?.Co to kuzwa ma znaczyc ze ze mna nie wychodzi?,co to kuzwa ma znaczyc ze sie nie interesuje i nie dzwoni tyle ile normalny facet by dzwonil..Co to za kolezenstwo w jego mniemaniu-kolezenstwo nie pzrekracza pewnych wyznaczonych form.. Ja pierdole to. nie podoba mi sie to nie wiem co mam zrobic
  7. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Jezeli Ja odczuwam milosc,jezeli ja jestem odpowiedzialna za emocje uboczne ze tak powiem..Jezeli ja nie obwiniam moimi emocjami ubocznymi partnera-a biore na siebie 100% odpowiedzialnosc za to co odczuwam i dlaczego.. To w takim badz razie czym jest partnerstwo? Partnerstwo to jak milosc-DZIELENIE SIE. Pomaganie sobie w zyciu,bycie ze soba-dzielenie zycia.. Przeciez ja o tym slyszalam..ale nigdy nie wiedzialam ze tak jest. Ja to dopiero teraz wiem... ile lat musialo minac bym zmienila schamat widzenia zycia w partnerstwie.. dzieci ci Boze ,jak kolwiek cie nazywaja
  8. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    A ja wychodze z zalozenia ze miloscia mozna sie jedynie dzielic. Miloscia wlasna mozna sie tylko i wylacznie dzielic. Nie mozna jej nigdzie kierowac,nadawac jej jakiegos biegu.. Nadawajac jej bieg,mowisz w ktorym kierunku ma plynac-do kogo..Albo ..Jakby kto jest obiektem milosci.. Milosc nie ma obiektu-milosc jest-a umysl nadaje obiekt. Wszystko dzieje sie w NAS. Dlatego pisza ze prawdziwy dobry zwiazek to taki ,gdzie patrnerzy nie przeszkadzaja sobie w kochaniu siebie. Powiem wam co jest smieszniejsze z tego wszystkiego::: A wiec milosc jest w nas Umysl musi miec obiekt,czlowiek sie nauczyl ze to KOGOS SIE KOCHA. Nie ze sie poprostu KOCHA.A ze to ktos inny jest odpowiedzialny za milosc..Guzik prawda! A wiec: Teraz jesli to moje uczucia,,To moja milosc... hahaahahhahaha to kurwa jak ja moge byc o kogo kolwiek zazdrosna? Na kogo kolwiek wsciekla? Kogokolwiek chciec tylko dla siebie?.. Te uczucie nie istnieja!!!!.. Jak to mozliwe ze to jest iluzja???,... Iluzja tak mocno odczuwana w naszym ciele... a wiec ta milosc,ktorej odpowiedzialnosc przypisywalysmy innemu czlowiekowi..Nie byla miloscia?...Czy moze prubami z naszej strony.. Pokochania siebie?!!????!!! Kture strzelily na panewce,poniewaz kazda z nas miala SOBIE zbyt duzo do zarzucenia:)) Dlaczego to pisze.. Bo najprawdopodobniej duch milosci lub uczucia sie we mnie odezwal raz jeszcze.. I strasznie cierpie.. Wywala ze mnie ten caly gnoj,, i boli mnie... Boli mnie to-ze to ja jestem za milosc odpowiedzialna!.. Ze ta osoba-to tylko obiekt dla umyslu-stary schemat.. On bogu ducha winny,,,strzelila bym mu w modre za,ten gnoj ktory ze mnie wychodzi,,,za te nerwy,za to ze chce go dla siebie...za to ze chce sie do niego przylepic i nie puscic.. Za Moje wady jemu bym strzelila z checia w ryja.. Tak wlasnie to wyglada...Dlatego pisze ze uczucia zazdrosci,agresji..checi posiadania..Kurde!! To wszystko jest w nas!!.To jest nasze...Niemozna ich nikomu przypisywac skoro milosc tez sie odczuwa w sobie. Nie ma nikogo innego tylko My i nasz wlasny srodek.. ale mnie boli to wszystko.. normalnie zygam
  9. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    dzieki present im latwiejsze wyobrazenie sedna sprawy jak w tym przypadku (slajdy) tym szybciej czlowiek rozumie. PS: dlatego w hunie mowia ze NJ rozumie poprzez wizualizacje,a psychologia zeby sobie siebie wyobrazic w sytacji itd. Nawet zeby udawac na poczatek,ze jest sie kims kim sie chce byc buzka:)
  10. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    niom presencik usilna chec udowadniania sobie ze jest sie dobrym. Poniewaz usielnie wierzy sie ze jest sie do kitu. Puzniej usilnie sie zmusza innych do tego by ustapili(zmienili sie z czyms) Co mialo by nam udowodnic ze jednak nie jestesmy do kitu. Zmuszamy innych do zmian. Oceniamy siebie wedle tego co osiagnelismy-jesli udalo nam sie zmienic kogos to dopisujemy sobie w naszych osiagnieciach gwiazdke.Podnosimy sobie samoocene.Jestem dobra. Ale znowu przychodzi zima, i znowu tzreba sobie udowodnic ze jest sie dobrym.Znowu szukamy poprzeczki,co tu zmanipulowac,kogo zmienic, jak sobie przypisac nastepna gwiazdke..czuje sie taka do kitu... musze cos zrobic... no i zaczynamy gre od poczatku.. bo mnie sie wydaje,ze ludzia sie wydaje ,to jaka jestem . czyli to kim mysle ze ja jestem,mysle rowniez ze ludzie mysla ..i dlatego czasem kogos bardzooooooooooo-nie lubie.. Bo wsumie nie lubie siebie,skoro ja sobie wyobrazam ze ona sobie wyobraza mnie,tak jak ja sobie siebie wyobrazam. Smieszne zaczyna byc to-ze to kim myslalam ze jestem tez dostalam od ludzi..Czyli wychodzilo by na to ze myslalam o sobie tak jak ludzie mysleli o mnie.. Swiat odbija nas-a my swiat.Metoda lusterka. Ale ja bym dodala ze to sa dwa lusterka-nie jedno:)Urodzilam sie w gabinecie luster hahaah-i to jeszcze wykrzywionych:) Wiec to kim mysleli ze sa moi rodzice,wpoili ich corce-czyli mnie. Moje pierwsze self concept sie utworzylo na zasadzie jestem okropna. Wiec jesli mi mausia mowi ze jestem okropna,zaczynam okropna byc:)Okropnie sie zachowywac,i okropnie byc odbierana. Gdy podrastam podswiadomie wiem ze nie jestem okropna i chce zeby facet sie ze mna ochajtal-bo tym ochajtaniem udowodni mi ze jestem okey. zmuszam facia-jednakze wysylam dwa zupelnie zmienne sygnaly Jestem OKROPNA-CHCIJ MNIe. Zachowuje sie okropnie-a ty mi udowodnij ze mimo to -mnie kochasz i sie ze mna ozen-jak masz zdrowy korzen:) Bo oczywiscie o korzen jego dbam jak zadna inna kochanka.Bo oprucz tego jescze mysle ze ze mna mozna byc tylko jak sie cos odemnie bierze.WIec sex jest dobrym czyms do wziecia.On ze mna jest-dostaje dobry sex-a ja robie mu zadymy takie ze sie w pale nie miesci,staje sie toksyczna-poniewaz chce zeby to on mi udowodnil ze mozna mnie kochac,mimo ze jestem opropna toksyczna Facet nie rezygnuje z siebie dla wariatki:) a ja go zostawiam ,bo oprucz tego on tez jest toksyczny wariat.Dobrali sie podobni do siebie. Amen. Pokoleniowy wagonik:)
  11. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Present Przez cale zycie udowadnialam swoimi sukcesami,udawadnialam rodzica i sobie ze jestem zdolna,silna,madra,pewna siebie.. Stawialam przed soba zawsze,ale to zawsze najbardziej trudne wymagania.Po to zeby je przeskoczyc.. Najbardziuej trudnych do osiagniecia (rozkochania w sobie mezczyzn) tych typkow twardzieli-Obrona slabszych.Nie zadna matka Teresa Ja jak zorro-lol. Po to to wszystko zeby udowodnic rodzica i sobie ze jestem okey. Teraz mysle po jaki wal ja mam cokolwiek udowadniac..Jak to co o sobie myslalam bedac 5 letnim dzieciakiem,to co sie we mnie rozwijalo bylo ich odbiciem? To oni powinni sobie cos udodnic jak chca. Szlam z workiem rodzicow na plecach. Nie mam ochoty juz tego za soba ciagnac. Co nie znaczy ze teraz na niczym mi nie zalezy.Nie. Teraz to ja musze zrobic rachunek sumienia i zobaczyc co ja naprawde LUBIE a czego nie. Bo ja nie wiem. Cala droge zycia rodzice mi wybrali.Puzniej maz,puzniej kochanek. buzniej kurde kazdy inny byle nie Ja. Musze sie naprawde wczuc dokladnie w siebie.Bo tak sie nie da zyc obijajac sie o innych. buzka
  12. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Poniewaz czlowiek sie bardzo dobrze przystosowuje-adoptuje do srodowiska w jakim sie znajduje.Co jest oczywiscie pozytywne cecha gatunku ludzkiego. Trudno mu puzniej okreslic,lub wystopniowac toksycznosc w swoim wlasnym zwiazku.Dlatego kobiety uzaleznione tkwia w zwiazku tak dlugo,jak dlugo mozna to psychicznie i fizycznie zniesc. -jeszcze nie umarlam to znaczy ze moge. oprucz tego nieznajomosc czegos lepszego,wiadomo ze wszystko inne co jest dla nas nieznajome wpedza w strach,stad to siedzenie na dupie z toksykiem.Emocje gora dol-o tych b toksycznych juz nie wspomne. ale siebie przeswietlam:)
  13. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Akceptacja siebie to: akceptowanie ciala ktore rodzice nam dali w tym: Kolor wlosow,oczu,twarz-wszystko to jakimi jestesmy.Zaakceptowania czasem naszych ulomnosci fizycznych ALe ta akceptacja odnosi sie rowniez do psychiki jaka utworzyli nam Rodzice.Kregoslup psychiczny dostalismy od rodzicow -i to zaakceptowac tzreba na 100%..reszta naszej psychiki sami sie bawilismy:) Takie dorabianie sobie Niech sobie bede taka jaka jestem.Koloru wlosow i oczu tez nie zmienie.Nie zmienie numeru buta,i odciskow palcow:) Bog padarowal mi spokoj zebym znosila to,czego zmienic nie moge I odwage,zebym zmienila to,co zmienic moge I Madrosc,zebym odroznila jedno od drugiego
  14. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Jakie ja moge miec teraz zdanie o sobie?Z czym sie identyfikowac,z swoimi osiagnieciami? ktorych celem bylo ZAPRZECZANIE NISKIEJ SAMOOCENIE? UDOWODNIENIE SOBIE ZE JESTEM DOBRA na tyle zeby ZE SOBA BYC? zeby poprostu moc zyc we wlasnej skurze-nie nawidzac sie az tak bardzo?Nie walczyc codziennie ze soba?,nie wyzywac na siebie,niekrytykowac sie az tak bardzo/ Zaprzestac wojen w swojej wlasnej psychice...ktore oczywiscie odzwierciedlaja sie na zewnatrz...w momencie projekcji i obwiniania innych? Kim jestem teraz nie nie zgubilam siebie,ja widze juz wyrazniej ze winy we mnie nie ma zadnej.We mnie i w innych ludziach. Co Z Boza pomoca pozwoli mi na akceptowanie siebie i swiata. Poniewaz nie ma winy w lancuchu pokolen,nie ma winy w tym co ludzie sobie przekazuja wzajemnie.Nie ma winy w ciele,czasem brzydkie ulomne, czasem piekne i zgrabne.nie ma winy w chorobach.Nie ma winy w czymkolwiek...w co czlowiek osadza.. Bez osadzania mozna zyc.. Oby bog pomogl mi rowniez zaprzestac osadow-poniewaz gdy sie pojawia OSAD...RZECZYWISTOSC BIERZE NOGI ZA PAS wtedy widzisz siebie-nie swiat
  15. mrowkowska

    Zycie po toksycznym zwiazku

    Pisalam przedtem,o braku motywacji w usamodzielnieniu sie. O strachu przed praca,lub inne tlumaczace sobie \'\'zaslonki\'\'Takie jak zupa za slona:) by wkoncu nie stac sie za siebie odpowiedzialna.Ciezar odpowiedzialnosci przygniata: glupia,nieodpowiedzialna,malo inteligetna,nie uczaca sie,uciekajaca z lekcji,pyskata ,agresywna dziewczynke.Taki oto moj wlasny self concept wypracowany w dziecinstwie.:) Zdanie o sobie ktore nazucilo sobie dziecko,bylo odzwierciedleniem zdania o nim jego rodzicow.Ktorzy oczywiscie Zawsze w bialych rekawiczkach byli oczyszczeni z klopotow wychowawczych mowiac TO NIE JA-TO ONA TAKA JEST,nie chcac brac na siebie odpowiedzialnosci, wlasnie za wychowanie dziecka.Za to jaka oni sami rodzine utworyli,za ich picie,bluzgi,awantury,za szalejacy chlod i nienawisc,za agresje,za bicie ,za krzyki za psychiczne tortuty i ktytyke ktora stala sie chlebem powszednim. Brak akceptacji i niska samoocena ,ktora miala miejsce w dziecinstwie.To ta sztuczna twarz -to glosy naszych rodzicow.To ich cienie padajace na nas formujace nasz self concept. Balam sie isc do pracy i podjac samoistnie decycje o moim zyciu bedac juz sama.Na swojej wlasnej wyspie sama.S A M A . Balam sie byc odpowiedzialna za siebie-bo jak mozna oddac odpowiedzialnosc komus komu sie nie ufa?Kogo sie ma za durnego agresywnego bahora?Kogos glupiego?nierozsadnego,nienormalnego-nie godnego zaufania.A przedewszystkim NIE AKCEPTOWANEGO PRZEZ MATKE. Matke ktora w oczach dziecka jest cala madroscia swiata.Matke ktora jest 1 i najwarzniejszych autorytetem w momencie formowania sie psychiki-WLASNEGO ZDANIA O SOBIE. Dlatego tak wazne jest jednak wejscie w dziecinstwo-by zobaczyc jakie nam DANO ZDANIE NA NASZ WLASNY TEMAT. Jak nauczono nas osadzac siebie samych. Budda mowil do swoich uczniow zabijcie swoja matke i ojca(w psychice oczywiscie:) Ja matke juz zabilam. Teraz pora na ojczyma
×