mrowkowska
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez mrowkowska
-
Eh.Po co ja odpisuje,tylko se robote robie z ta pozycja:) Pozycjo nikt na tym forum, i na tamtym cie nie lubi. Ludzie ciebie nie lubia,czy nie uwarzasz ze reakcja ludzi na ciebie powinna cie czegos nauczyc?.. Akurat Ty nie wypowiadaj sie na temat milosci i duchowosci.. Bo twoja inteligencja zupelnie mija sie z sercem,a ono jest potrzebne zeby ludzie wogole zechcieli cie wysluchac.ty zamiast serca masz pelno jadu. I nie porownuj sie z prezent i z dziewczynami ktore maja serca i niosa gotowosc pomocy.Tobie jeszce duzo brakuje, kilka zaliczonych egzaminow jeszcze nie czyni cie czlowiekiem Ps: nie bede ci juz odpisywac na posty bo jestem zajeta:) Takze uspokoj swoje wezowisko i wez tabletke
-
Pozycjo napisze ci troche dosadniej:) Takie stare babsko a takie glupie.Wlazi na neta zeby przelewac tu swoje flustracje zwiazane z menopalza. Wstydzila bys sie,zapisz sie na kickboxing albo se pomedytuj :D
-
Alez pozycjo o czym ty piszesz? Ja trichotylomanie mialam w okresie 5 do 6 lat.Jesli wogole to mozna nazwac trichotylomania:) Dzieci robia rozne gluposci.Najwazniejsze jest to ze z tego sie wyrasta. Natomiast ty z krytycyzmu,nienawisci do ludzi,wytykania bledow,i wiecznego wkladania palucha w zaropiala rane innego czlowieka-NIE WYROSLAS. Twoj krytycyzm i zle nastawienie mowia tylko i wyloncznie o tobie..Tobie i twoim odbiorze swiata.Wiec powiedz mi o czym ja mam rozmawiac z taka ciemna osoba jak ty.Wszedzie widzisz na czarno,i czarne przewidujesz... Kogo ma tu mi byc zal? siebie... siebie juz mi bylo... Teraz na ciebie kolej.. Wiesz dlaczego mi cie zal... Bo ja potrafie zalowac innego czlowieka.. To co w sobie mam nie jest jadowite,,i jak ty mislisz mnie swoim jadem zarazic, skoro we mnie jadu nie ma.. Nie jestes w stanie mnie skrzywdzic.Bo nie masz jak:) Ale, juz ja widze ile ty nosisz w sobie wezowiska.. Nie boli cie to? Jakie to musi byc meczace bycie sama z soba co?
-
Powiedz mi pozycio misjonarska,co czujesz gdy pojawia sie ktos taki bezwstydny jak ja?.Ktos powiedzmy kogo nie obchodza ustanowione moraly ,zakazy i nakazy? Ktos kto pisze smialo o sexie bezwstydnie? Jak rowniez osho. Czujesz zal?,pogarde? masz ochote na krytyke?,agresje?. Masz ochote wykrzyczec ze nie jest taki jak ty, jak cala masa, jak tlum?. Masz ochote go kontrolowac ,bo wyszedl poza poziom kontroli w ktorej ty sie znajdujesz obecnie. Albo jestes zazdrosna ze on moze a ciebie cos w srodku zrzera? Powiedz co czujesz...powiedz... szczerze.. Jesli cie na szczerosc stac..jesli na drodze do twojej szczerosci nie stoi wstyd przez autorytetem(czyli zrobieniem z siebie glupka). Teraz zobacz ile z tego co napisalam jest prawdy,, pooglodaj swoje wlasne ogrodzenie,ktore odbiera ci wolnosc :) a jedynie co daje to konika garbuska i jego uprzaz:)
-
Mozecie sie smiac ile chcecie.smiech jakby nie bylo i chumor to siostry duszy:) a wiec moje drogie panie.prosze nie wykorzystywac moich prywatnych zwierzen,na nie prywatnym forum,do wlasnych prywatnych celow.Podbudowania swojego zlamanego Ja. A co do duchowej mojej natury boskiej.to i owszem-wzrastam. Czasem opierajac sie na garbatym,czasem na prostym .... czlonku.. ale czy to ma znaczenie? Najwazniejsze jest to by dojsc do celu:) Zycze wam byscie sie nie wstydzily, prostych prawd
-
No czesc kochane, nie moge pisac na tamtym topicku,bo zbyt szybko kartki sie przewijaja i nie nadarzam. w pierwszych dniach szkoly ,w pierwszych godzinach:) Gdy zobaczylam swojego nauczyciela anglika,,, szok!! On taki mily, taki szczerze usmiechniety, kazdemu poswiecil kilka minut aby spojrzec mu prosto w oczy ze szczerym usmiechem..Kazdemu dawal poczuc sie waznym:) no i kazdy go za to kochal..A najbardziej wszystkie laski..Pozatym jest bardzo przystojny.Od pierwszego dnia cos pomiedzy nami zaiskrzalo..coraz dluzsze spojrzenia, coraz bardziej rogace usmiechy..coraz to wiekrze zadziwiene i chec poznania..no ale jak to nauczyciel ma zrobic pierwszy krok.w zyciu ja pierwszego kroku nie robie, bo uwarzam ze kobieta nie powinna pierwsza robic nic..Ale w tym wypadkeczku..To ja przynioslam mu cedeke z muzyka, i to ja bardzo delikatnie poprosilam o emaila..dal mi.. Napisalam emaila-odpisal,, napisalam drugiego..O! O! cisza.. no wiec ok cisza..Po jakims czasie mnie dodal dolisty msn...Tam zaczelismy przez przypadek czatowac..no i tam juz poszlo z platka, dal mi swoj numer tel.. zadzwnilam i umowilam sie z nim u niego w domu.. Wiem wiem...zbyt szybko..ALe ja bylam juz wymenczona tymi 2 miesiacami wiecznem o nim mysleniu..Bardzo chcialam go... no i sie stalo:) Oczywiscie on hard to get.Taka gre prowadzi..Zadzwoni raz na dzien..w szkole go widuje codziennie ,ale po szkole nope! Ostatnio 3 dni wylanczyl komorke,w szkole sie chowal-wiec se mysle cos mu odbilo-ale przez 3 dni nie dzwonila,,,wiec on po 4 zadzwnili i wymyslil historyjke ze ktos do niego wydzwanial i ze nie wiedzial jak czegos odmowic i ze wolal wylonczyc komorke..I ze myslala ze bedzie mial kilka miss callow, a tu odemnie nic.. Kiedys jak bylam u niego wieczorem i puzno wyszlam, nawet nie zadzwnil zeby sie dowiedziec czy przyjechalam juz do domu czy nie.. Taki jakis z tym dzwonieniem jest ..hmmmmm. Tak jakby czekal az ja bede dzwonila... Wiec to wszystko zaczelo mnie wkurwiac i wylonczylam swoja komorke na 4 dni...Po4 dniach podszedl do mnie w szkole i zapytal dlaczego masz wylonczona komorke-wiec ja do niego ze on tez tak robi..-ze zadzwnie mu puzniej-w tym dniu nie zadzwonilam. On tez nie zadzwnil-wczoraj mialam z nim lekcje..Patrzyl sie na mnie i co jakis czas pytal dlaczego jestem taka zdenerwowana-wiec ja do niego zeby nie projektowal na nie swoich stanow emocjonalnych:) Ale tez nie zadzwnil,niewytrzymalam wieczorem o 11 i zadzwonilam-spal..wiec porzyczylam mu dobrej nocy i wylonczylam komorke.. O co mi chodzi... On ze mna nie wychodzi nigdzie bo mowi ze nie chce zeby go ktokolwiek z uczniow zobaczyl,ze to jego respekt..(nie ma zony-kawaler mieszka sam) Nie dzwoni,nie intetesuje sie tyle ile w moim przekonaniu powinien(choc 2 razy tel dziennie) Boli mnie to ze to ja zrobilam pierwsze kroki w szkole-ze bylam zbyt szybka..Ze on potrafil nie odpisywac mi na emaila...Ze potrafi nie dzwonic ,nie dopytywac sie.. Ze glupoty mi wali ze wedle jego pzrekonania kazdy powinien sie ozenic z jego narodowosciowym odpowiednikiem.On z iranka -ja z polakiem.:) Ze jego mama chce zeby sie ochajtal-ale on narazie nie chce. Wiem ze to wszystko o dupe roztrzasnac-ale ja ni emoge zapomniec,jak mam z nim lekcje i widze go codziennie.. Wiecie...:jak on na mnie patrzy(tak gleboko w oczy)-To normalnie ciarki mi pzrechodza w brzuchu...normalnie to niesamowite. w wielu rzeczach jestesmy tacy sami..Nawet niektore syndromy chorob:) nie wiem co mam zrobic,zbyt silny z niego facet-albo potrafi sie zamknac emocjonalnie-albo mu na mnie nie zalezy... ALe w szkole widze jego wzrok na mnie gdziekolwiek sie poruszam.. nie wiem jak to rozegrac,i co o tym myslec. zbyt bardzo poszlam na kompromis,zbyt wiele milczalam.. co to kuzwa ma znaczyc zone iranke?.Co to kuzwa ma znaczyc ze ze mna nie wychodzi?,co to kuzwa ma znaczyc ze sie nie interesuje i nie dzwoni tyle ile normalny facet by dzwonil..Co to za kolezenstwo w jego mniemaniu-kolezenstwo nie pzrekracza pewnych wyznaczonych form.. Ja pierdole to. nie podoba mi sie to nie wiem co mam zrobic
-
Jezeli Ja odczuwam milosc,jezeli ja jestem odpowiedzialna za emocje uboczne ze tak powiem..Jezeli ja nie obwiniam moimi emocjami ubocznymi partnera-a biore na siebie 100% odpowiedzialnosc za to co odczuwam i dlaczego.. To w takim badz razie czym jest partnerstwo? Partnerstwo to jak milosc-DZIELENIE SIE. Pomaganie sobie w zyciu,bycie ze soba-dzielenie zycia.. Przeciez ja o tym slyszalam..ale nigdy nie wiedzialam ze tak jest. Ja to dopiero teraz wiem... ile lat musialo minac bym zmienila schamat widzenia zycia w partnerstwie.. dzieci ci Boze ,jak kolwiek cie nazywaja
-
A ja wychodze z zalozenia ze miloscia mozna sie jedynie dzielic. Miloscia wlasna mozna sie tylko i wylacznie dzielic. Nie mozna jej nigdzie kierowac,nadawac jej jakiegos biegu.. Nadawajac jej bieg,mowisz w ktorym kierunku ma plynac-do kogo..Albo ..Jakby kto jest obiektem milosci.. Milosc nie ma obiektu-milosc jest-a umysl nadaje obiekt. Wszystko dzieje sie w NAS. Dlatego pisza ze prawdziwy dobry zwiazek to taki ,gdzie patrnerzy nie przeszkadzaja sobie w kochaniu siebie. Powiem wam co jest smieszniejsze z tego wszystkiego::: A wiec milosc jest w nas Umysl musi miec obiekt,czlowiek sie nauczyl ze to KOGOS SIE KOCHA. Nie ze sie poprostu KOCHA.A ze to ktos inny jest odpowiedzialny za milosc..Guzik prawda! A wiec: Teraz jesli to moje uczucia,,To moja milosc... hahaahahhahaha to kurwa jak ja moge byc o kogo kolwiek zazdrosna? Na kogo kolwiek wsciekla? Kogokolwiek chciec tylko dla siebie?.. Te uczucie nie istnieja!!!!.. Jak to mozliwe ze to jest iluzja???,... Iluzja tak mocno odczuwana w naszym ciele... a wiec ta milosc,ktorej odpowiedzialnosc przypisywalysmy innemu czlowiekowi..Nie byla miloscia?...Czy moze prubami z naszej strony.. Pokochania siebie?!!????!!! Kture strzelily na panewce,poniewaz kazda z nas miala SOBIE zbyt duzo do zarzucenia:)) Dlaczego to pisze.. Bo najprawdopodobniej duch milosci lub uczucia sie we mnie odezwal raz jeszcze.. I strasznie cierpie.. Wywala ze mnie ten caly gnoj,, i boli mnie... Boli mnie to-ze to ja jestem za milosc odpowiedzialna!.. Ze ta osoba-to tylko obiekt dla umyslu-stary schemat.. On bogu ducha winny,,,strzelila bym mu w modre za,ten gnoj ktory ze mnie wychodzi,,,za te nerwy,za to ze chce go dla siebie...za to ze chce sie do niego przylepic i nie puscic.. Za Moje wady jemu bym strzelila z checia w ryja.. Tak wlasnie to wyglada...Dlatego pisze ze uczucia zazdrosci,agresji..checi posiadania..Kurde!! To wszystko jest w nas!!.To jest nasze...Niemozna ich nikomu przypisywac skoro milosc tez sie odczuwa w sobie. Nie ma nikogo innego tylko My i nasz wlasny srodek.. ale mnie boli to wszystko.. normalnie zygam
-
dzieki present im latwiejsze wyobrazenie sedna sprawy jak w tym przypadku (slajdy) tym szybciej czlowiek rozumie. PS: dlatego w hunie mowia ze NJ rozumie poprzez wizualizacje,a psychologia zeby sobie siebie wyobrazic w sytacji itd. Nawet zeby udawac na poczatek,ze jest sie kims kim sie chce byc buzka:)
-
niom presencik usilna chec udowadniania sobie ze jest sie dobrym. Poniewaz usielnie wierzy sie ze jest sie do kitu. Puzniej usilnie sie zmusza innych do tego by ustapili(zmienili sie z czyms) Co mialo by nam udowodnic ze jednak nie jestesmy do kitu. Zmuszamy innych do zmian. Oceniamy siebie wedle tego co osiagnelismy-jesli udalo nam sie zmienic kogos to dopisujemy sobie w naszych osiagnieciach gwiazdke.Podnosimy sobie samoocene.Jestem dobra. Ale znowu przychodzi zima, i znowu tzreba sobie udowodnic ze jest sie dobrym.Znowu szukamy poprzeczki,co tu zmanipulowac,kogo zmienic, jak sobie przypisac nastepna gwiazdke..czuje sie taka do kitu... musze cos zrobic... no i zaczynamy gre od poczatku.. bo mnie sie wydaje,ze ludzia sie wydaje ,to jaka jestem . czyli to kim mysle ze ja jestem,mysle rowniez ze ludzie mysla ..i dlatego czasem kogos bardzooooooooooo-nie lubie.. Bo wsumie nie lubie siebie,skoro ja sobie wyobrazam ze ona sobie wyobraza mnie,tak jak ja sobie siebie wyobrazam. Smieszne zaczyna byc to-ze to kim myslalam ze jestem tez dostalam od ludzi..Czyli wychodzilo by na to ze myslalam o sobie tak jak ludzie mysleli o mnie.. Swiat odbija nas-a my swiat.Metoda lusterka. Ale ja bym dodala ze to sa dwa lusterka-nie jedno:)Urodzilam sie w gabinecie luster hahaah-i to jeszcze wykrzywionych:) Wiec to kim mysleli ze sa moi rodzice,wpoili ich corce-czyli mnie. Moje pierwsze self concept sie utworzylo na zasadzie jestem okropna. Wiec jesli mi mausia mowi ze jestem okropna,zaczynam okropna byc:)Okropnie sie zachowywac,i okropnie byc odbierana. Gdy podrastam podswiadomie wiem ze nie jestem okropna i chce zeby facet sie ze mna ochajtal-bo tym ochajtaniem udowodni mi ze jestem okey. zmuszam facia-jednakze wysylam dwa zupelnie zmienne sygnaly Jestem OKROPNA-CHCIJ MNIe. Zachowuje sie okropnie-a ty mi udowodnij ze mimo to -mnie kochasz i sie ze mna ozen-jak masz zdrowy korzen:) Bo oczywiscie o korzen jego dbam jak zadna inna kochanka.Bo oprucz tego jescze mysle ze ze mna mozna byc tylko jak sie cos odemnie bierze.WIec sex jest dobrym czyms do wziecia.On ze mna jest-dostaje dobry sex-a ja robie mu zadymy takie ze sie w pale nie miesci,staje sie toksyczna-poniewaz chce zeby to on mi udowodnil ze mozna mnie kochac,mimo ze jestem opropna toksyczna Facet nie rezygnuje z siebie dla wariatki:) a ja go zostawiam ,bo oprucz tego on tez jest toksyczny wariat.Dobrali sie podobni do siebie. Amen. Pokoleniowy wagonik:)
-
Present Przez cale zycie udowadnialam swoimi sukcesami,udawadnialam rodzica i sobie ze jestem zdolna,silna,madra,pewna siebie.. Stawialam przed soba zawsze,ale to zawsze najbardziej trudne wymagania.Po to zeby je przeskoczyc.. Najbardziuej trudnych do osiagniecia (rozkochania w sobie mezczyzn) tych typkow twardzieli-Obrona slabszych.Nie zadna matka Teresa Ja jak zorro-lol. Po to to wszystko zeby udowodnic rodzica i sobie ze jestem okey. Teraz mysle po jaki wal ja mam cokolwiek udowadniac..Jak to co o sobie myslalam bedac 5 letnim dzieciakiem,to co sie we mnie rozwijalo bylo ich odbiciem? To oni powinni sobie cos udodnic jak chca. Szlam z workiem rodzicow na plecach. Nie mam ochoty juz tego za soba ciagnac. Co nie znaczy ze teraz na niczym mi nie zalezy.Nie. Teraz to ja musze zrobic rachunek sumienia i zobaczyc co ja naprawde LUBIE a czego nie. Bo ja nie wiem. Cala droge zycia rodzice mi wybrali.Puzniej maz,puzniej kochanek. buzniej kurde kazdy inny byle nie Ja. Musze sie naprawde wczuc dokladnie w siebie.Bo tak sie nie da zyc obijajac sie o innych. buzka
-
Poniewaz czlowiek sie bardzo dobrze przystosowuje-adoptuje do srodowiska w jakim sie znajduje.Co jest oczywiscie pozytywne cecha gatunku ludzkiego. Trudno mu puzniej okreslic,lub wystopniowac toksycznosc w swoim wlasnym zwiazku.Dlatego kobiety uzaleznione tkwia w zwiazku tak dlugo,jak dlugo mozna to psychicznie i fizycznie zniesc. -jeszcze nie umarlam to znaczy ze moge. oprucz tego nieznajomosc czegos lepszego,wiadomo ze wszystko inne co jest dla nas nieznajome wpedza w strach,stad to siedzenie na dupie z toksykiem.Emocje gora dol-o tych b toksycznych juz nie wspomne. ale siebie przeswietlam:)
-
Akceptacja siebie to: akceptowanie ciala ktore rodzice nam dali w tym: Kolor wlosow,oczu,twarz-wszystko to jakimi jestesmy.Zaakceptowania czasem naszych ulomnosci fizycznych ALe ta akceptacja odnosi sie rowniez do psychiki jaka utworzyli nam Rodzice.Kregoslup psychiczny dostalismy od rodzicow -i to zaakceptowac tzreba na 100%..reszta naszej psychiki sami sie bawilismy:) Takie dorabianie sobie Niech sobie bede taka jaka jestem.Koloru wlosow i oczu tez nie zmienie.Nie zmienie numeru buta,i odciskow palcow:) Bog padarowal mi spokoj zebym znosila to,czego zmienic nie moge I odwage,zebym zmienila to,co zmienic moge I Madrosc,zebym odroznila jedno od drugiego
-
Jakie ja moge miec teraz zdanie o sobie?Z czym sie identyfikowac,z swoimi osiagnieciami? ktorych celem bylo ZAPRZECZANIE NISKIEJ SAMOOCENIE? UDOWODNIENIE SOBIE ZE JESTEM DOBRA na tyle zeby ZE SOBA BYC? zeby poprostu moc zyc we wlasnej skurze-nie nawidzac sie az tak bardzo?Nie walczyc codziennie ze soba?,nie wyzywac na siebie,niekrytykowac sie az tak bardzo/ Zaprzestac wojen w swojej wlasnej psychice...ktore oczywiscie odzwierciedlaja sie na zewnatrz...w momencie projekcji i obwiniania innych? Kim jestem teraz nie nie zgubilam siebie,ja widze juz wyrazniej ze winy we mnie nie ma zadnej.We mnie i w innych ludziach. Co Z Boza pomoca pozwoli mi na akceptowanie siebie i swiata. Poniewaz nie ma winy w lancuchu pokolen,nie ma winy w tym co ludzie sobie przekazuja wzajemnie.Nie ma winy w ciele,czasem brzydkie ulomne, czasem piekne i zgrabne.nie ma winy w chorobach.Nie ma winy w czymkolwiek...w co czlowiek osadza.. Bez osadzania mozna zyc.. Oby bog pomogl mi rowniez zaprzestac osadow-poniewaz gdy sie pojawia OSAD...RZECZYWISTOSC BIERZE NOGI ZA PAS wtedy widzisz siebie-nie swiat
-
Pisalam przedtem,o braku motywacji w usamodzielnieniu sie. O strachu przed praca,lub inne tlumaczace sobie \'\'zaslonki\'\'Takie jak zupa za slona:) by wkoncu nie stac sie za siebie odpowiedzialna.Ciezar odpowiedzialnosci przygniata: glupia,nieodpowiedzialna,malo inteligetna,nie uczaca sie,uciekajaca z lekcji,pyskata ,agresywna dziewczynke.Taki oto moj wlasny self concept wypracowany w dziecinstwie.:) Zdanie o sobie ktore nazucilo sobie dziecko,bylo odzwierciedleniem zdania o nim jego rodzicow.Ktorzy oczywiscie Zawsze w bialych rekawiczkach byli oczyszczeni z klopotow wychowawczych mowiac TO NIE JA-TO ONA TAKA JEST,nie chcac brac na siebie odpowiedzialnosci, wlasnie za wychowanie dziecka.Za to jaka oni sami rodzine utworyli,za ich picie,bluzgi,awantury,za szalejacy chlod i nienawisc,za agresje,za bicie ,za krzyki za psychiczne tortuty i ktytyke ktora stala sie chlebem powszednim. Brak akceptacji i niska samoocena ,ktora miala miejsce w dziecinstwie.To ta sztuczna twarz -to glosy naszych rodzicow.To ich cienie padajace na nas formujace nasz self concept. Balam sie isc do pracy i podjac samoistnie decycje o moim zyciu bedac juz sama.Na swojej wlasnej wyspie sama.S A M A . Balam sie byc odpowiedzialna za siebie-bo jak mozna oddac odpowiedzialnosc komus komu sie nie ufa?Kogo sie ma za durnego agresywnego bahora?Kogos glupiego?nierozsadnego,nienormalnego-nie godnego zaufania.A przedewszystkim NIE AKCEPTOWANEGO PRZEZ MATKE. Matke ktora w oczach dziecka jest cala madroscia swiata.Matke ktora jest 1 i najwarzniejszych autorytetem w momencie formowania sie psychiki-WLASNEGO ZDANIA O SOBIE. Dlatego tak wazne jest jednak wejscie w dziecinstwo-by zobaczyc jakie nam DANO ZDANIE NA NASZ WLASNY TEMAT. Jak nauczono nas osadzac siebie samych. Budda mowil do swoich uczniow zabijcie swoja matke i ojca(w psychice oczywiscie:) Ja matke juz zabilam. Teraz pora na ojczyma
-
myslalam ze bez angazowania sie w emocje,nie jest sie wplatanym w toksyczny zwiazek. A okazuje sie ze tez mozna byc w toksycznym zwiazku ,bez emocjonalnego zaangazowania sie- czy jak to mowia pospolicie (bez kochania go)
-
dzieki
-
Dzieci opanowane trychotylomania czuja strach przed tym jak to zrobia,w trakcie jak to robia,i po tym jak to robia. Pamietam jak sie balam ,przed wyrywaniem rzesow,schowalam sie pod stol w wieku 5 lat,balam sie jak sobie wyrywalam pod stolem,i balam sie wyjsc z pod stolu juz po tym jak sobie wyrwalam centymetr rzes z powiek. Pomoc takim dzecia jedynie moze milosc i brak strachu.Wszystko co je w strach wpedza jeszcze bardziej (szpital-nieznane co z nim bedzie-brak akceptacji) niemoze przyczynic sie do uzdrowienia skrepowanego strachem dziecka. Biedne dzieciaki
-
No tak Ja udaje co dobre a co zle tutaj-bo mnie uczono inaczej a co jesli ona bedzie udawac co zle a co dobre w polsce bo ja tu uczono inaczej... To ona jest inna niz ja? dlaczego trudno nam zaakceptowac fakt ze nasze dzieci sa zupelnie innymi ludzmi ? Tak widze ze to niezle sobie ktos wymyslil:) Boze ja teraz widze bardzo wyraznie swoje projekcje na dzieciaka
-
Dziekuje wam wszystkim ,za to ze jestescie chyba pierwszy raz poczulam ze ktos ze mna jest.Mozliwe ze to dzielenie sie sekretem ,tak na mnie podzialalo,albo ze ten sekret stal jak bariera w mojej psychice i oddzielal mnie przed innymi.Teraz jakos mi cieplej,lepiej,taka sie czuje otulona:)Taki syndromik uzaleznienia (uciekacza od milosci) sie z tego zamkniecia w sobie zrobil. Kazdy post otwarl mi oczy na rozne aspekty mojego zycia,kazdy mi pomogl,a przedewszystkim nie wiedzialam tego ze ja zawsze wstydzilam sie prosic o pomoc-co bylo zastaniem mojego sekretu.Poniewaz myslalam ze i tak nie jest w stanie mi nikt pomoc. Pozatym tak bylo jak bylam dzieckiem i skanowano mnie psychologicznie i kazdy lekarz rozkladal rece.Bo co wtedy mozna bylo powiedziec o moich odskokach od normy.Za malo wiedzy. Teraz gdy odnalazlam siebie,nie ma mowy zebym z siebie wyszla.Nie mysle za zajmuje soba duzo czasu,ze duzo energi.Ja poprostu sobie JEstem.Ja poprostu sie poczulam.Odnalazlam. Jak moge z siebie wychodzic na zewnatrz?-nie bede. Bede sobie siedziec w srodku i czuc sie soba.Nie wiem jak to okreslic ,ale to co bylo to nie bylam ja.Tak jakby to skorupa jakas tam udawala ze jest mna.Nie to ze inna,poprostu sie nie czulam..Teraz sie czuje- to ja jestem odpowiedzialna za moje zycie to ja jestem odpowiedzialna za swoje reakcje to ja jestem odpowiedzialna za swoje wybory to ja jestem odpowiedzialna za swoje emocje to ja jestem odpowiedzialna za swoje dzialanie to ja jestem odpowiedzialna za to ze swoja odpowiedzialnosc dalam w rece innych Tam teraz jestem JA. Kiedys nie bylo tam mnie,a emocje-same puste reakcje,same wybory,dzialania..ALe nie bylo JA-teraz ja jestem..to jest mile:) bo cokolwiek teraz zrobie nie bede zwalala winy na innych wiedzac ze wina tkwi w moim wlasnym wyborze lub dzialaniu ktore ten wybor spowodowalo...Nie ma winnych-no chyba ze ktos mnie na ulicy przypadkowo ni z tad ni z owad kopnie w dupe..To wtedy mu strzele z laczka tak ze sie obudzi odrazu:P wiecie wydaje mi sie ze gdy mam juz siebie..czyli znalazlam punkt odniesienia..Znalazlam punkt odniesienia . Ja jestem tym punktem. Jezeli nie pokonam strachu,to nie bede bezwiednie zwalac winy na corke,,a to moja decyzja o wycofaniu sie byla,,podjeta przez dawne doswiadczenia. Dlatego tak duzo czasu poswiecam sobie i temu co robie. Przez cale zycie mialam metlik,sam metlik-bezemnie. Oddzielam ziarna od plew-mam ochote tam posprzatac..dac temu matlikowi wreszcie PUNKT ODNIESIENIA-czyli mnie. J45 pieknie napisales o emigracji,dokladnie to wszystko przechodze,dlatego sie obwinialam ,myslalam ze jestem zla matka skoro nie potrafie nia pokierowac,,a tu okazuje sie ze ona sie zaadoptowala lepiej niz ja i nie raz nie dwa to ja potzrebuje jej pomocy..z tego wynikalo poczucie winy..z niewiedzy o tym ze tak moze poprostu w mojej sytuacji byc. Bylo mi ciezko,poniewaz odemnie wymagaja roli opiekuna,opiekuna i wytycznika tego co jest dobre co jest zle.. Cholera jakja moge jej mowic ze to i tamto w tej kulturze jest dobre lub zle..Jak do jasnej cholery ja sie z TYM NIE ZGADZAM!!.Mnie inaczej uczono Ale wiem ze ona musi udawac(tak jak ja teraz) zeby wogole sie tu zaadoptowac. Pogibana kultura. Wiec sie zakrecilam i mi ciezko. Wlasnie poczucie niesprawiedliwosci...a wiec to normalne.. Skim ja biedna moglam sie w tych sprawach skonfrontowac,, moje kumpele z polski...czuja to samo,ale nie potrafia tego nazwac.. W momencie nazwania uczuc, one ustepuja-bo sa jakby zrozumiane. to wygladalo by tak jakbysmy byli tu po to zeby dac nazwe wszystkiemu co nas otacza:) slowo dzieki wam
-
Present Idalka szklancia ewa w raju Ja Dzieki wam dziewczyny present mnie juz lepiej.Poniewaz decyzja wyplywa z mojego centrum.Jesli centrum to sluga milosci.A my jestesmy jego przejawem-to nie musze wcale w tym wypadku wybierac siebie.Poniewaz wybierajac teraz Ja-i tak wybieram siebie:) 3 latka mina,cale zycie mija.. Ja wiem ze musze dbac o siebie,tak jak i o innych,nie lepsza nie gorsza-zwykla normalna,poprostu milosc. Szukalam wielkich slow uniesienia,poematow,pieknych wierszy.A znalazlam ja. poprostu zwykla milosc ...ktora sie niczym nie unosi znalazlam ja umniejszajac Ego Znalazlam ja ..pokora pokazala mi droge ps:wiem dlaczego trzeba umniejszyc zadzam i porzadania-robi sie miejsce milosci dlatego pierwsi beda ostatni biedni i nadzy bogatymi jak dzieci- bez ego- wejda do krolestwa bozego Ze w rozwoju duchowym chodzi o to zeby cos odejmowac juz kumam buzka present:)
-
To cos,co stworzylo caly swiat.Dalo nam go w posiadanie i go nie widac.Bo nie potzrebuje dziekczynienia.
-
Present,ja zdaje sobie sprawe ze nie potrafie kochac,nie potrafilam. Wiem ze zylam potrzrebami i swoimi ustepstwami Wiem ze zylam dla innych i zeby nie wypasc zle w oczach innych ludzi. Wiem ze morale narzucane uformowaly moje zycie uczuciowe wiem ze wmotalam sie w emocje ktore mialy mi przypominac milosc wiem ze agresja siedzi we mnie z powodu nie wyrazenia siebie Wiem ze bylam zbladzona poniewaz MNIE NIE BYLO Nigdy ,ale to nigdy.Nie patrzalam sie na siebie i innych z punktu zewnetrznego ktory znajduje sie u mnie. Nie wiem czy jestem skumana. ALe dbac o siebie,i byc asertywnym,potrafic kochac i nie ranic siebie i innych. Mozliwe jest jak sie porzuci swoje wzorce i stanie sie golym pod sciana.. i zacznie sie o sobie myslec z miloscia rowniez Centrum jest w nas i odnosi sie do nas,ale jest on tak naprawde na zewnatrz naszej glowy ,czyli jakby na zewnatrz nas. Zeby zobaczyc siebie trzeba sie siebie pozbyc. Wiem present ze to sluga.a raczej ktos kto daje i nie ma nic wspolnego z Ego. On sie nie wywyzsza tym ze daje.To ktos kto przyjdzie da ci cos i pojdzie niezauwarzony. to ktos kto stworzy drzewo i pojdzie To ktos kto stworzy ptaka i odejdzie To ktos kto da ci wszystko i nie czeka za dziekuje To Bog-to nasze centrum
-
Szklancia Ona wie ze chce studiowac w pl,bo to najlepsze rozwiazanie.Nie ma innego pozatym(lepszego). Przeprosilam ja za swoje zachowanie i ciagle przepraszam tlumaczac jej co sie ze mna dzieje.Tym samym oczyszczajac ja z poczucia winy.Mowie jej ze to ja jestem winna agresji, i mowie skad sie u mnie wziela ta agresja,mowie ze czasami wystarczy mi male byle co.Mowie ze czasami sie czuje jakbym siedziala na wulkanie, i nie ma znaczenia co sie stanie zebym wybuchla..A ona biedna nie jest temu winna a ja. Ona wie co czytam i ze staram sie oczyscic.Wie ile mam bolu w sobie ,wie ze agresja we mnie spowodowana jest tym ze oddalam moje zycie w posiadanie innych rak. Mowie jej i ona to rozumie. Jesli nie teraz,jesli moje slowa nie sa w stanie dotrzec w glab jej duszy i byc zrozumianymi tak jak ja je rozumie.. To kiedys przy pomocy boga tak sie stanie ze zrozumie. Dzis powiedzialam jej ze czlowiek sie nie uczy po to zeby cos umiec,lub znac(jesli chodzi o uczucia lub duchowosc) Czlowiek uczy sie po to by ta duchowosc mogl wyrazic w slowach. Jak najbardziej zblizona do prawdy odbieranej przez niego. Prawda rozswietla kazda manipulacje i jest najmocniejsza jej bronia. Nie wymyslisz nic lepszego niz prawda. Bez ubieranek ,bez zmieniania,wykrzywiania,podciagania... Gdy poznasz swoja prawda i bedziesz potrafil ja wyrazic na tyle by byla zrozumiana przez innych. Nic nie jest w stanie byc silniejsze. Czuje sie jak archaniol z mieczem prawdy w reku:) no dobra buzka laski
-
Sorry dziewczyny za bluznierstwa ale tak to juz sie nauczylam okazywac swoja zlosc wiem ze to nie grupa terapii,i rozsadniej jest w naszej kulturze wypasc kulturalniej i zrobic sobie zlosciowy represing:) czyli nie okazywanie jej w kulturalnym towarzystwie a,o puzniejszej porze wyzyciu sie na dzieciakach lub zonie. To wszystko przez znikomosc znajomosci Jak wyzbyc sie zlosci w naszej kulturze i jak to zrobic najkulturalniej jak tylko mozna hahaah