Zauważyłam, że mniej więcej co drugi cykl (chyba przy owulacji z lewego jajnika) temperatura w połowie cyklu wzrasta mi stopniowo, tzn. nie ma takiego widocznego skoku temperatury, tylko z dnia na dzień jest temperatura jest wyższa i osiąga mniej więcej 36,8 stopni. Na początku cyklu wynosi 36,3-4. Tuż przed okresem spada do 36.6. Czy to znaczy, że nastąpiła owulacja? Skoro nie ma jednoznacznego skoku temperatury? Bo nie wiem co o tym myśleć...