Ronka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Ronka
- Poprzednia
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- Dalej
-
Strona 8 z 9
-
Na pęcherz jest dobry sok z żurawiny.
-
Wiecie ja bardzo boję się być sama w domu.Bo jakby coś.....itd.I ostatnio wymyśliłam sobie że przecież nie jestem nigdy sama bo zawsze mam towarzyszkę.A że jej nie lubię to juz inna para kaloszy.Ale wtedy przemawiam do niej i nie chciałybyscie usłyszeć tych słów.
-
Ja mam często biegunke po ataku paniki. Ale nie wiem czy to powoduje panika,łomotanie serca czy ziołówki które wtedy biorę. Widocznie tak ma być i nie będę dochodzić powodów.Najwazniejsze że sraczka przechodzi i nic sie nie dzieje.Widocznie to jeden z objaów naszej nieodłącznej towarzyszki.
-
Jak ja zaczęłam czytać której nocy to forum to sie tak poryczałam że strach było patrzeć. Normalnie wyłam i wyłam jak nie pamietam kiedy a potem było mi tak błogo i dobrze. Mówię Wam to forum lepsze od psychoterapii i psychotropów. Tylko musimy się wspomagać i dodawać sobie otuchy a napewno wygramy!(?)
-
Patlysia nie mierz tętna. Jak wyczujesz 120 to z nerwów będziesz miała 150 i po co Ci to dziewczyno.Olej to i czekaj ąz przejdzie i potem zmierz
-
Lekarka mi powiedziała że serce nigdy się nie zatrzymuje tylko te dodatkowe skurcze są mocniejsze od pozostałych i właśnie je tak odczuwamy. To tylko takie wrażenie że na chwilę staje a potem uderza z całej siły.Dodatkowe skurcze ma podobno każdy człowiek tylko nie tak dużo jak my i nie tak silne ale to podobno nie jest takie groźne tylko bardzo nieprzyjemne i napędza stracha wielkiego.
-
Dlatego ja staram się nie mieć wolnego czasu.Zawsze coś wynajduję i tak gnam tę nerwicę.Bo gdybym usiadła! Oj to by się dopiero działo.
-
Słuchajcie ja sie tak rozpisałam że z emocji serduszko mi wali jak szalone,jakos tak się zahacza,to te dodatkowe skurcze.Tętna wolę w tej chwili nie mierzyć bo po co mam się bardziej nakręcać.Czekam na Was, piję melise i czekam aż ta cholera sobie pójdzie gdieś. W końcu tyle ludzi chodzi na ulicy a ona głupia siedzi u mnie.
-
U mnie nerwica ma też swoja dobra stronę bo dzieki niej mam zawsze wszystko zrobione,posprzatane itp. Koleżanki nie moga wyjść z podziwu kiedy ja to wszystko robię. Gdyby one wiedziały że ja w ten sposób zagłuszam nerwicę,lęk i panikę to by dopiero było! A tak to polatam,polatam,dużo zrobię i do tego jeszcze jestem szczupła.A jak idę po zakupy ta chyba też gnam jak dzika bo sie wszyscy dziwią że juz wróciłam.Choć gdy jestem zupełnie spokojna to oczywiście potrafię siedzieć godzinami w sklepie i przymierzać,przymierzać aż mnie ta cholera nie pogoni gdzieś dalej.
-
Wiecie co? Własnie pomyslałam sobie że gdyby mnie wypuścić samą w środku lasu to pobiłabym rekord świata w biegach.Jestem tego pewna.Bo kondycję chyba mam-udowadniam to sobie na róznych fitnesach na które ciagle latam.I to pomaga mi wierzyć że jestem zdrowa i że to tylko nerwica. Bo gdybym naprawdę coś miała z serduchem to dawno już bym kopnęła w kalendarz przy tym co wyprawiam.Tak więc staram się nerwicę zagalopować i załatwic ją kondycją.
-
Poszłam niedawno na spacer z mężem.On wymyslił oczywiście spacer dookoła jeziora-przez las.Od razu panika.Jak zaczęłam pedałować to nie mógł mnie dogonić ale wytłumaczyłam mu że tylko spacer takim szybkim krokiem jest dobry bo spalamy kalorie.On mówi ze nie przyszedł tu galopować tylko spacerować i że nie jest koniem na wyścigach.No to sobie idż slamazarnym kroczkiem ja jako kobita energiczna wolę galop i pogalopowałam.Doleciałam po 4 kilometrach do restauracji i cekam na niego.Już mnie to siedzenie denerwowało więc kiedy on przyspacerował poderwałam się dalej do galopu ale juz odpuściłam bo w tym rejonie było dużo ludzi i teren mi znany i blisko cywilizacji. I co Wy na mój sposób radzenia sobie? Gdyby mąż wiedział o moich lękach to pewno zemdlałabym w tym lesie i musiałby wołać pogotowie. Tylko jak by tam dojechało? A tak to zagalopowałam nerwicę i na sacerze byłam Taki to ze mnie świrus.
-
Dziewczyny jak ja się cieszę że to wszystko dzisiaj po raz pierwszy wyrzucam z siebie. Co za ulga!!! I to tylko dzięki Wam-że tu jesteście i że rozumiecie tę chorobę. Jestem szczęśliwa - choć serduszko trochę przyspieszyło. Ale to pewno z wrażenia że tak gadam i gadam.
-
A przed wyjściem z domu to zawsze boję się że będę się bać.I dziesięć razy powtarzam sobie idę, nie idę, idę, nie idę itd. No i w końcu idę albo i nie idę.I albo jestem z siebie naprawdę dumna albo bardzo na siebie wśiekła. Tak jak teraz z tym spływem kajakowym-oni tam się świetnie bawią a ja co? Wściekłość mnie rozsadza ale nie wyobrażam sobie żebym miała tam być. Bo to tak jest chciałabym i boję się.Nie wiem tylko czy bardziej bym chciała czy bardziej sie boję.A tera idę sobie zaparzyć meliskę bo dziś jeszcze nie wypiłam kilku wiader tego cennego napoju.
-
Jestem na tym etapie ze niby tę nerwicę rozumiem i dlatego często staram sie ją wysmiać i wyszydzić tzn śmieję sie i szydzę w duchu sama z siebie choć oczywiście nie zawsze mi sie to udaje.Ale tak postanowiłam z tym draństwem walczyć-potrafię sobie powiedzieć gdy zaczyna sie panika: ty głupia jebnieta kretynko! Masz z gorem!~Jesteś psychol pier....ny,tyle ludzi dookoła a ty zachowujesz się jak debil! I tak sobie gadam aż mi przejdzie choć czasami nawet zapominam o tym gadaniu ze strachu ale staram się.
-
Moi tez wiedzą że sie o nich strasznie martwię alo oni myślą że to takie sobie zwykłe martwienie.Nawet nie raz mówią: jak się spóźnię to nie panikuj.Ale oni słowo panika rozumieja w inny sposób niz my. Bo kto nie przeżył paniki nie zrozumie tego.ak samo zreszta jak innych rzeczy których sie nie przezyło.Moja rodzinka uwielbia góry,lasy,dzikie ostępy, odludzia.Wszystko czego ja się boję.Mojego strachu nie są w stanie zrozumieć.A nie muszę chyba mówić co podpowiada mi wyobraźnia gdy oni są w górach lub na odludziach-czuję się jakbym sama tam była.
-
Jechałam dzisiaj tramwajem.Było czerwone światło i dosyć długo staliśmy.U mnie oczywiście zaraz chęć ucieczki i potrzeba rozwalenia drzwi albo okien.I obciach jak cholera.Wiec wstałam z siedzenia i przeszłam na tył wagonu, potem zaczęłam grzebać w torebce że niby czegoś szukam,zaczęłąm grzebac w telefonie że niby cos tam piszę, spocona cała jak mysz.Na całe szczęście tramwaj ruszył ale wysiadłam na pierwszym przystanku i dalej pieszko. Tak to sobie radzę z tym cholerstwem.
-
Ćwiczenia jogi zawsze kończą się głębokim relaksem. I dzisiaj podczas tego relaksu kiedy wszyscy spokojnie sobie leżą i się wyciszają mi zaczynają latać gałki oczne jak oszalałe zaczyna walić serducho i wpadam pomału w panikę. Ale mówię sobie: przecież nie narobię sobie tutaj obciachu, wytrzymam.I twardo oczy zamkniete i 2-3 minutki i po strachu-przeszło.Hurrra-uratowana!!!!
-
Maaaja na kręgosłup tylko gimnastyka-solidna,taka dająca naprawdę wycisk. Arytmia w tym nie przeszkadza.Ja w czasie baseniu albo jogi też mam dodatkowe skurcze,serducho bije jak oszalałe a ja ćwiczę i jakoś przechodzi.
-
Rodzina zna moja nerwicę ale tylko w takich przypadkach jak np.dorosły juz syn powiedział że wróci o 23 a o 23.30 jeszcze go nie ma.Dzwonie na komórkę-nie odbiera.A ja jak perszing od okna do okna i z komórka w dłoni.Co mi podpowiada wyobraźnia i co czuję w środku tego juz nie wiedzą.
-
A co do bólów kregosłupa to 4 lata temu przeszłam tragedię. Miałam takie bóle odcinka lędźwiowego że miesiąc klęczałam na podłodze opierając ręce na krześle. Tak spałam,tak jadłam, w tej pozycji córka mnie myła. Mam zwężenie przestrzeni międzykręgowej,przyszła blokada stawu krzyzowo biodrowego i rwa kulszowa. Wtedy z bólu chciałam umrzeć. Wyprowadzili mnie masazyści i rehabilitanci.Zaraz po tym zapisałam się na zajęcia aqua-aerobicku i mam spokój z kręgosłupem.
-
Właśnie wróciłam z jogi.Jestem padnieta fizycznie i spokojna psychicznie pomimo tego że jestem sama w domu.Rodzinie nie mówię bo tak sobie myslę że gdyby wiedzieli to bardziej bym panikowała a tak to musze z tym walczyć i nic nie dać poznać.No niby coś tam im mówię że tego się boję czy tamtego ale raczej bez szczegółów.Twierdzą że jestem panikara bo boję się ciemności i odludzi.Ale oni myslą że tylko tak się boję a przecież nie zrozumieją co to lęk i panika.Ukrywanie tego wszystkiego przed nimi motywuje mnie do jeszcze większej walki z tą głupią chorobą.
-
Bożę jak się wreszcie rozgadałam po tylu latach to nikogo nie ma. Co się dzieje?
-
Dziewczyna jak Was poczytałam to utwierdzam się w przekonaniu że nie mam co iść do lekarza. Bo Wy chodzicie, zmieniacie leki a narwica jak była tak jest.Sądzę że na lekarza zawsze jeszcze przyjdzie czas a może pokonam ją sama. Juz tyle lat sobie jakos radzę to może w koncu pokonam tę cholerę.Boję się leków-uzależnienia,działań ubocznych,szkodliwości na inne narządy np. na wątrobę, na oczy, na nerki. Bo tak podobno działają psychotropy.
-
A ja jeszcze od lat zapijam sie wręcz hektolitrami melisy.Przestałam pic kawę - przeszłam na zbożową Anatol. Meliska plus magnez plus propranolol plus ziołowe uspokajajace i to wszystko.Zapisałam sie jeszcze na jogę.Chodzę już 4 miesiace i jestem dobrze nastawiona na dalszy ciąg no i ciagle mam nadzieję.
-
W ubiegłym roku na wakacjach z koleżankami było super. Ale wieczorem one zasypiały a mnie dopadały ataki paniki.Nie wiedziałam czy mam je budzić czy mam uciekać gdzieś. Brałam propranolol, walerin i czekałam taka skulona,przerażona aż mi przejdzie. Ale w tym roku nie odwazyłam się pojechać na spływ kajakowy i bardzo z tego powodu cierpię.Mąż pojechał a ja siedzę i się strasznie wkurzam na nerwicę. I chyba jest to jakis sposób-tak się na nią wkurzyć że aż ma się jej serdecznie dosyć. A może właśnie miałam nie jechać żeby tym wkurzeniem się wreszcie wyleczyć z tej paranoi? Oby tak było.
- Poprzednia
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- Dalej
-
Strona 8 z 9